Córka Robrojka
Jeżycjada to cykl, który jeśli zaczynam czytać to nie mogę skończyć. Tomy wypożyczam hurtowo, przynajmniej dwa, bo gdy skończę jeden od razu mam ochotę na kolejny. Tym razem zabrałam się za jedenasty tom, czyli "Córkę Robrojka". Małgorzata Musierewicz tym razem wróciła do losów Robrojka, czyli przyjaciela Anielki znanej z "Kłamczuchy", ale w głównej mierze skupia się na jego córce, czyli Arabelli.
Po wakacyjnym wyjeździe dziewczyna przyjeżdża do nowego domu, gdzie jej ojciec przeprowadza już remont. Niedawno stracił pracę, musiał wyprowadzić się z Łodzi i przenieść do Poznania, który wspomina z niemałym rozrzewnieniem. Robrojek liczy na spotkanie swojej dawnej miłości, czyli Anielki oraz dawnych przyjaciół z młodzieńczych lat. Jego córka zaś chcę się na nowa odnaleźć. Zamieszkali oni w domku ogrodnika, który Robert Rojek musiał wyremontować. Jest to dom jego pracodawcy, pana Majchrzaka. Bella dzięki swojemu żywemu charakterowi szybko aklimatyzuje się w nowym miejscu i poznaje znajomych, jednym z nich jest syn pana Majchrzaka, zwany Przeszczepem. Czy znajdą wreszcie miejsce, gdzie będą szczęśliwi?
Autorka za główny motyw książki uznała romantyczną historię zaczerpniętą niczym z "Pięknej i Bestii". Bella i Przeszczep mieli tworzyć parę niczym z bajki, jednak ich sytuacja nie była wcale tak romantyczna, a przynajmniej nie cały czas. Ich relacja mi się nie podobała, była jakby wrzucona na siłę, trochę z "Pięknej i Bestii", trochę z "Romea i Julii", opieranie się na starych opowieściach często się udaje, ale jednak tu nie pasowało do reszty historii.
Skoro zaczęłam od sfery miłosnej, to przejdę do drugiej pary, która zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Piszę tu o Robrojku i Nutrii. Po poprzedniej książce sądziłam, że dziewczyna znalazła już miłość swojego życia, jednak się pomyliłam. Ich związek zaczął przypominać ten, który prowadziła z jego bratem. Relacja Robrojka i Nutrii była tak delikatna, tak przyjemna, że wciąż chciałam o niej czytać.
Pierwszy raz od wielu tomów, Gabrysia nie przejęła narracji jako postać poboczna, a zrobiła to jej młodsza siostra Ida. Podczas jej długich rozmów z jej synem, Józinkiem, wciąż się uśmiechałam, a czasem nawet śmiałam na głos. Szczególnie, gdy wyszło na jaw, że matka zagaduje swoje dziecko. Ida czasem mnie irytowała, ale jako matka jest prześmieszna, bardzo ją polubiłam dzięki jej nowej roli.
Choć Aniela była dawną miłością Robrojka, nie pojawia się często, a jeśli już to na krótko. Jestem zadowolona z tego powodu, bo przez jej zachowanie w "Brulionie Bebe B." zaczynała mnie irytować. Kłamczucha odeszła w niepamięć, niewinne kłamstwa już nie bawiły, a bardziej prosiły o powiedzenia prawdy i zaprzestanie oszustw.
Bella też mnie denerwowała, niestety, zdecydowanie różniła się od ojca. Robrojek robił wszystko dla niej, a ona nie potrafiła tego docenić. Do tego tak demonstracyjnie pokazała, co myśli o liście Przeszczepa, że aż mi sie go żal zrobiło, choć nie kibicowałam tej relacji. Bisia, jak nazywał ją ojciec, cały czas wytykała mu błędy i to, że nie potrafi się postawić ludziom. Czy ona nie widziała tego, co wszyscy, nie widziała, jaki Robrojek jest dla niej dobry?
Może trochę za wiele narzekałam podczas pisania tej opinii, ale spodziewałam się trochę więcej po tym tomie. Historia mi się spodobała, a przynajmniej jej większa część, ale nie zapałałam sympatią do głównej postaci. Kolejny tom "Imieniny" został przeze mnie juz zrecenzowany jakiś czas temu, więc opinii szukajcie w spisie książek serii poniżej. Czas na kolejne spotkanie, tym bardziej, że premiera "Wnuczki do orzechów", czyli najnowszej części coraz bliżej.
Ocena: dobra- [4-/6]
Po wakacyjnym wyjeździe dziewczyna przyjeżdża do nowego domu, gdzie jej ojciec przeprowadza już remont. Niedawno stracił pracę, musiał wyprowadzić się z Łodzi i przenieść do Poznania, który wspomina z niemałym rozrzewnieniem. Robrojek liczy na spotkanie swojej dawnej miłości, czyli Anielki oraz dawnych przyjaciół z młodzieńczych lat. Jego córka zaś chcę się na nowa odnaleźć. Zamieszkali oni w domku ogrodnika, który Robert Rojek musiał wyremontować. Jest to dom jego pracodawcy, pana Majchrzaka. Bella dzięki swojemu żywemu charakterowi szybko aklimatyzuje się w nowym miejscu i poznaje znajomych, jednym z nich jest syn pana Majchrzaka, zwany Przeszczepem. Czy znajdą wreszcie miejsce, gdzie będą szczęśliwi?
Autorka za główny motyw książki uznała romantyczną historię zaczerpniętą niczym z "Pięknej i Bestii". Bella i Przeszczep mieli tworzyć parę niczym z bajki, jednak ich sytuacja nie była wcale tak romantyczna, a przynajmniej nie cały czas. Ich relacja mi się nie podobała, była jakby wrzucona na siłę, trochę z "Pięknej i Bestii", trochę z "Romea i Julii", opieranie się na starych opowieściach często się udaje, ale jednak tu nie pasowało do reszty historii.
Skoro zaczęłam od sfery miłosnej, to przejdę do drugiej pary, która zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Piszę tu o Robrojku i Nutrii. Po poprzedniej książce sądziłam, że dziewczyna znalazła już miłość swojego życia, jednak się pomyliłam. Ich związek zaczął przypominać ten, który prowadziła z jego bratem. Relacja Robrojka i Nutrii była tak delikatna, tak przyjemna, że wciąż chciałam o niej czytać.
Pierwszy raz od wielu tomów, Gabrysia nie przejęła narracji jako postać poboczna, a zrobiła to jej młodsza siostra Ida. Podczas jej długich rozmów z jej synem, Józinkiem, wciąż się uśmiechałam, a czasem nawet śmiałam na głos. Szczególnie, gdy wyszło na jaw, że matka zagaduje swoje dziecko. Ida czasem mnie irytowała, ale jako matka jest prześmieszna, bardzo ją polubiłam dzięki jej nowej roli.
Choć Aniela była dawną miłością Robrojka, nie pojawia się często, a jeśli już to na krótko. Jestem zadowolona z tego powodu, bo przez jej zachowanie w "Brulionie Bebe B." zaczynała mnie irytować. Kłamczucha odeszła w niepamięć, niewinne kłamstwa już nie bawiły, a bardziej prosiły o powiedzenia prawdy i zaprzestanie oszustw.
Bella też mnie denerwowała, niestety, zdecydowanie różniła się od ojca. Robrojek robił wszystko dla niej, a ona nie potrafiła tego docenić. Do tego tak demonstracyjnie pokazała, co myśli o liście Przeszczepa, że aż mi sie go żal zrobiło, choć nie kibicowałam tej relacji. Bisia, jak nazywał ją ojciec, cały czas wytykała mu błędy i to, że nie potrafi się postawić ludziom. Czy ona nie widziała tego, co wszyscy, nie widziała, jaki Robrojek jest dla niej dobry?
Może trochę za wiele narzekałam podczas pisania tej opinii, ale spodziewałam się trochę więcej po tym tomie. Historia mi się spodobała, a przynajmniej jej większa część, ale nie zapałałam sympatią do głównej postaci. Kolejny tom "Imieniny" został przeze mnie juz zrecenzowany jakiś czas temu, więc opinii szukajcie w spisie książek serii poniżej. Czas na kolejne spotkanie, tym bardziej, że premiera "Wnuczki do orzechów", czyli najnowszej części coraz bliżej.
Ocena: dobra- [4-/6]
Autor: Małgorzata Musierewicz
Tom: XI
Wydawnictwo: AkapitPress
Ilość stron: 170
Cena: ok. 25 zł
Data przeczytania: 2014-09-09
Skąd: biblioteka publiczna
Jeżycjada:
Małowmówny i rodzina --- Szósta klepka --- Kłamczucha --- Kwiat kalafiora --- Ida sierpniowa --- Opium w rosole --- Brulion Bebe B. --- Noelka --- Pulpecja --- Dziecko piątku --- Nutria i Nerwus --- Córka Rozbrojka --- Imieniny --- Tygrys i Róża --- Kalamburka --- Język Trolli --- Żaba --- Czarna polewka --- Spężyna --- McDusia --- Wnuczka do orzechów
O ile się nie mylę, to książkę Musierowicz przeczytałam tylko jedną - Kłamczuchę i bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńStrasznie cienkie są kolejne tomy albo tylko ten tak wypada. Książka raczej średnia, ale jak się czyta całą serię to warto też przeczytać ten. Ja do tej pory zapoznałam się tylko z Idą sierpniową.
OdpowiedzUsuńRobrojek dla córki był bardzo dobry, ale i dziewczyna miała trochę racji narzekając na niego. Rzeczywiście był nieco... Fajtlapowaty? Uległy? Choć jest to jedna z sympatyczniejszych postaci.
OdpowiedzUsuńAch, teraz przed Tobą jedna z ciekawszych części. Ciekawa jestem, co będziesz myślała o Tygrysie po jej lekturze.
Pozdrawiam
Ba! Premiera "Wnuczki do orzechów" była już wczoraj! :D
OdpowiedzUsuńMam całą Jeżycjadę i każdy tom czytałam wiele, wiele razy. "Córkę Robrojka" wspominam jako słabą, ale ogólnie Jeżycjada wymiatała! :P Kiedyś.... Więc ciesz się chwilami z nią spędzonymi póki możesz, bo po "Kalamburce" następuje bardzo gwałtowny spadek, a "McDusia" to już dno takie totalne, że lepiej nie mówić. Podobno "Wnuczka..." też nie najlepiej. :(
Mnie u Musierowicz w ogóle wiele nie pasuje, ale pewnie te kilkanascie lat temu jak to czytalismy w szkole jakos przechodziły te jej rózne pomysły, dzis nie mogę na to patrzec. Czy tylko mnie tak odrzuca? xD
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta część mniej Ci się spodobała. Może Tygrys i Róża bardziej Ci przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie planuję kupić "Wnuczkę do orzechów". Muszę ją mieć :)
OdpowiedzUsuńRobrojek i Nutria świetnie do siebie pasują. :D
OdpowiedzUsuńNiewiele już pamiętam z tej książki, jednak cały list Przeszczepa mam przepisany do zeszytu z cytatami. A "Wnuczkę do orzechów" oczywiście planuje dorwać w swoje ręce. ;3
Przeczytałam wszystkie tomy Jeżycjady (oprócz Wnuczki...) i prawie wszystkie bardzo mi się podobały ^^ Uwielbiam Małgorzatę Musierowicz i ten domowy, ciepły klimacik, który występuje w każdej jej powieści. O "Córce Robrojka" mam nieco inne zdanie, jest to jedna z moich ulubionych części. Bellę bardzo polubiłam, bo w niczym nie przypomina typowej nastolatki, Przeszczepa trochę mniej, ale ich relacja była tak fajnie przesłodzona, że na mojej twarzy ciągle panował uśmiech ^^ Cieszyłam, się też niezwykle z powrotu Robrojka, to jedna z najsympatyczniejszych postaci w całej serii.
OdpowiedzUsuńNiestety po "Kalamburce" jest coraz gorzej, zresztą przekonasz się sama...
Pozdrawiam ciepło ^^
Nie znam tego cyklu, ale zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Ach Jeżycjada :D
OdpowiedzUsuńChyba też coś sobie przeczytam z niej, bo tak mi się teraz zachciało przez twoją opinię ;)
Brzmi ciekawie, chociaż liczyłam na większą ocenę ;)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam żadnej książki tej autorki. Jednym z powodów było to że lubię książek polskich autorek, czuję się dziwnie czytając polskie imiona w książkach. Ale przeczytałam również inne twoje recenzje książek tej autorki i muszę powiedzieć że mnie zaciekawilaś. Mam nadzieje że pierwszy tom już niebawem zagości na mojej półce.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://black-world-of-book.blogspot.com/
Uwielbiam Musierowicz! W gimnazjum czytałam te książki na wagony i nie mogłam przestać. Cudowna atmosfera, kochani bohaterowie i dobre zakończenia:) Najbardziej lubiłam Brulion Bebe B i Idę Sierpniową, choć jak czytam te kolejne części, Czarną Polewkę chociażby, to już nie to samo:(
OdpowiedzUsuńUch, wydaje mi się, że raczej nie ma większych szans, bym sięgnęła po pierwszy tom jeszcze w tym roku i strasznie mi przykro z tego powodu, bo miałam nadzieję, że jednak zacznę (przynajmniej) przygodę z piórem Musierowicz, jeszcze w 2014. :( Ale szkoła to podłe bydle. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ojej, mnie się właśnie ta część bardzo podobała. Może dlatego, że nawiązywała do mojej ukochanej baśni..
OdpowiedzUsuń