Kłamczucha - "Piątek z Jeżycjadą"
Są ludzie, którzy kłamią, bo chcą coś ukryć. Są też tacy,
których się do tego zmusza. Czasem poznajemy takich, którzy kłamią, by się
przypodobać. Jeszcze inni kłamią, bo tak się pogubili, że już nie mogą zmienić
swojej drogi. Ale są i tacy, którzy kłamią, bo lubią, bo sprawia im to
przyjemność, bo nie chcą mówić prawdy.
Do takich ludzi należy Kłamczucha, czyli tytułowa bohaterka
drugiej części Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Kłamczucha to tak naprawdę Anielka, który nie
widzi innej drogi niż kłamać. Potrafi fantazjować, upiększać się w oczach
innych. Zawsze działa tak, by wszystko uszło jej na sucho, by to ona wyszła na
biedną, niekochaną małą dziewczynkę. Myślicie, że takiej osoby nie da się
polubić, mylicie się jednak.
Anielka jest w tym wszystkim tak autentyczna, taka naturalna
i prostolinijna, że nie da się jej polubić. Czasem wydawała mi się szalona,
często impulsywna, ale niesamowicie podobało mi się to, że miała sto pomysłów
na minutę i podczas lektury w ogóle nie miałam czasu na nudę. Ta dziewczyna
wciąż mnie zaskakiwała. Nie będę jednak koloryzować, że cały czas pozytywnie.
Nie można w pełni polubić osoby, która wciąż kłamie. Czasem jej kłamstwa
działają nam na nerwy, nie pozwalają pogadać szczerze, bo nie wiemy, czy ta
osoba danej chwili mówi prawdę, czy
kłamie. Wiadomo, że kłamstwo nie popłaca, takie wyniosłam przesłanie. Jak
pewnie się domyślacie Anielka również to poczuła, dość dotkliwie. Cała jej
niesamowita intryga zaczęła się rozsypywać jak domek z kart...
Zaczęłam już pisać o treści, a przecież nawet nie
wspomniałam, o tym co dzieje się w książce. Cała akcja zaczyna się w
nadmorskiej miejscowości, z której pochodzi piętnastoletnia Anielka, dziewczyna
pewnego dnia poznaje cudownego chłopaka, w którym zakochuje się bez pamięci.
Anielka spędza z nim jedynie jeden dzień, jednak wie, że to ten jedyny.
Postanawia wybrać się za nim do Poznania, czyli miejscowości, gdzie mieszka
Pawełek i zacząć w tym mieście swoją licealną przygodę.
Jak pewnie się domyślacie, z tego wszystkiego powstała historia
pomyłek, kłamstw i niespodzianek, pełna zabawnych sytuacji i humoru. Czas
powrócić do opisu moich wrażeń. Zacznę od związku, który jak się pewnie
domyślacie powstał miedzy Anielką, a Pawełkiem. Jak dla mnie od początku było
to niezwykle naciągane, mimo że polubiłam Anielkę, do jej Pawełka nie mogłam
się przekonać. Laluś, a do tego szablonowy ideał. Nudy! Tak naprawdę był on
jedynie tłem, bardzo słabo go pamiętam, no może oprócz pamiętnej sceny z
pączkami. Nie był to bohater, którego zapamiętam na długo, na pewno nie. Za to
bardzo polubiłam rodzinkę Anielki, jej kuzyni mnie urzekli, szczególnie swoją
wyliczanką i tym jak potraktowali rodziców, którzy nie dostali prezentu.
Śmiałam się niesamowicie.
Właściwie cała książka jest pełna humoru. Czytałam ją z
wielkim uśmiechem na ustach, szczególnie ubawiły mnie kreacje Anielki, cała jej
postać była niesamowita, niecodzienna i humorystyczna. Dziewczyna sama pakowała się w kłopoty, a
winne były kłamstwa. Jej własne kłamstwa. To właśnie one są motywem łączącym
wszystkie wątki powieści, a jednocześnie najważniejszą z treści. Kłamczucha
uczy się, że kłamstwo nie zawsze popłaca.
W książce spodobało mi się również to, że poznawaliśmy
bohaterów, którzy przewijali się w poprzednich częściach. Przez to ta historia,
mimo że opowiadała o innych wydarzeniach, miała innego głównego bohatera, to
łączyła i dopełniała się z tamtą. Pomiędzy książkami nie ma wielkiej różnicy
czasowej, wydarzenia ciekawie łączą się ze sobą i aż chcę się czytać dalsze
tomy, by poznać choć wzmianki o życiu poznanych już bohaterów. Można zawsze
mieć nadzieję, że gdzieś tam się oni pojawią.
Okładka „Kłamczuchy” niezwykle mi się podoba, może to
dlatego, że jako jedyna z serii stoi na mojej półce, nie wiem, ale bardzo ją
lubię. Doskonale odzwierciedla postać głównej bohaterki, nie tyko jej wygląd,
ale i charakter. Do tego z tyłu mamy taki brudnopis, w którym jest zdjęcie i
podpisy do niego. Teraz naszła mnie myśl, że są to może kuzyni Anielki...
Podsumowując, jestem zadowolona z mojej czytelniczej
przygody. Kłamczucha skradła moje serce swoją oryginalnością i mocnym
charakterem, nie da się jej nie lubić, mimo że często można potępiać jej
wybory. Liczę, że będzie się ona jako bohater poboczny przewijać w kolejnych
tomach.
Ocena: świetna [6/6]
Autor: Małgorzata Musierewicz
Tom: II
Wydawnictwo: AkapitPress
Ilość stron: 220
Cena: ok. 20 zł
Data przeczytania: wcześniej kilkakrotnie, 2014-02-27
Skąd: własna biblioteczka
Jeżycjada:
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
2. Book lovers
Uwielbiam ,,Jeżycjadę" <3 Przeczytałam wszystkie książki z serii : >
OdpowiedzUsuńczytałam Kłamczuchę z 5 razy, chociaż nie jest to mój ulubiony tom Jeżycjady. jej problemem jest to, że nie ma tam Borejków, którzy są najpiękniejszą ozdobą całej tej serii :D
OdpowiedzUsuńi spokojnie, Anielka przewija się jeszcze przez tę serię w co najmniej czterech tomach ;)
Czytałam tylko Idę sierpniową i mi się podobała.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam wszystkie części!
OdpowiedzUsuńJuż tyle czasu zabieram się do Jeżycjady, zobaczymy co pokaże czas. Dzięki, że mi o niej przypomniałaś. Pozdrawiam, Marcelina ;)
OdpowiedzUsuńAch, uwielbiam, wręcz ubóstwiam całą Jeżycjadę i każdą część darzę ogromnym sentymentem ^^ "Kłamczucha" była moim pierwszym zetknięciem z książkami Małgorzaty Musierowicz i kocham Anielkę, tak samo jak Mamerciątka. Jeżycjada to seria, do której co chwilę się wraca ^^
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA, jeśli masz ochotę wziąć udział w zabawie, to zapraszam - http://biblioteczka-zienki.blogspot.com/2014/04/i-znowu-troche-o-mnie.html
Pozdrawiam ciepło :)
Małgorzaty Musierowicz przeczytałam "Opium w rosole" i "Szósta klepka",a le tylko dlatego, że omawialiśmy w szkole. Nie wiem, czy skusiłabym się na resztę "Jeżycjady" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Jakoś, mimo bardzo pozytywnej recenzji, nie mam ochoty na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPrzez Basię Pelc i teraz Ciebie muszę poszukać tych książek w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze :))
UsuńTej nie czytałam i chętnie to zmienię, bo w planach mam oczywiście całą Jeżycjadę.
Wesołych świąt Patrycjo xx.
Cieszę się, że i ja jakoś wpływam ;)
UsuńDziękuję Basiu :D
Przeczytałam jedną książkę z "Jeżycjady" i na razie inne tomy sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMoja ukochana powieść z młodości :)
OdpowiedzUsuńJestem chyba jedną z niewielu osób, które tych książek nie przeczytały ;) Kiedyś nie było okazji, a teraz czasu.
OdpowiedzUsuńKocham Jeżycjadę. "Kłamczuch" to jedna z moich ulubionych części z tej serii.
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam, ani jednej z książek autorki.
OdpowiedzUsuńZresztą jakoś do książek, mimo zachęcającej recenzji,mnie nie ciągnie.
Ale mam mieć jedną z nich jako lekturę, więc zobaczymy :)
Czytałam dwa, albo trzy razy i za kążdym mniej mi się podobała.
OdpowiedzUsuńWięc podziękuję za kolejne spotkanie z ta książką.
Jak jeszcze byłam w gimnazjum musiałam przeczytać "Kłamczuchę" na konkurs i ku mojemu zdziwieniu - książka bardzo mi się podobała!
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych części Jeżycjady, bardzo zabawna :)
OdpowiedzUsuńNie bój się Patrycjo, nie bój- Anielka pojawi się w "Jeżycjadzie" jeszcze nie raz. W "Brulione Bebe B." odgrywa na przykład dość sporą rolę i oczywiście wprowadza niezły zamęt swoimi kłamstewkami. ;)
OdpowiedzUsuńA co do "Kłamczuchy"- czytałam ją jakieś 5-6 razy i na pewno wrócę do niej jeszcze wielokrotnie, gdyż zawsze poprawia mi humor (przy wierszykach Romci i Tomcia zawsze chichram się jak głupia ("Jedna babcia drugiej babci napluła do kapci"- bezcenne xD)). W ogóle cały cykl książek pani Musierowicz jest wspaniały- uwielbiam każdy jego tom. :)
P.S. A co do odwrotu "Kłamczuchy"- zdjęcie, które na nim się znajduje przedstawia...samą autorkę w młodości z dwójką jej dzieci. :)