Miasto upadłych aniołów

Miasto inne niż wszystkie

Niektóre miasta różnią się od reszty, wzbudzają silniejsze emocje, sama ich nazwa wymusza wspomnienia. Są miasta szare, nijakie, ale trafiają się również barwne, tętniące życiem. Każde miasto ma swoją oddzielną historię, opowiada całkowicie inne losy, ma innych bohaterów. Tak samo jak różne są miasta, tak samo różne są książki Cassandry Clare. To ona w swojej serii Dary Anioła zaczerpnęła tytuły z miast, jednak ani jedno z nich nie istnieje naprawdę. Są tak fantastyczne, jak jej opowieści, jak jej światy, jak jej pomysły. Tym razem w głównej mierze chciałam skupić się na opisaniu wrażeń, jakie towarzyszyły mi podczas czytania czwartej części cyklu, czyli „Miasta upadłych aniołów”. Tomu, który rozpoczyna nowy rozdział w życiu dobrze nam znanych bohaterów, ale więcej za chwilę.

Simon czeka w kawiarni na Izabelle. Wciąż dziwi go, że dziewczyna ma ochotę na spotkania z nim, przecież niedawno nim  pogardzała. Spotkanie przerywają im ludzcy słudzy wampira, nakazują Simonowi udać się na spotkanie z ich panem, on zgadza się jednak nie bez zaostrzeń. Spotyka tam niezwykłą postać, początkowo sądził, że wzywa go Raphael, jednak pomylił się. Do miasta wróciła prawowita władczyni i proponuję Simonowi układ...
W tym samym czasie Clary trenuje wraz z Jacem. Matka była przeciwna jej ćwiczeniom, tak samo mocno, jak zostawaniu na noc w Instytucie w towarzystwie jej chłopaka. Z pierwszym zakazem Clary poradziła sobie bez trudu, jednak jak się okazało mama była nieugięta względem spania w domu. Teraz jednak nawet Jace odsuwa dziewczynę od siebie. Clary boi się, że chcę z nią zerwać, jednak przyczyna tkwi zdecydowanie głębiej...
Do tego w mieście zaczynają pojawiać się ciała martwych Nocnych łowców, którzy trzymali z Valentinem, to jasne, że ktoś chcę złamać i tak kruche relacje pomiędzy rasami. Czy sprawa ta nie ma jednak głębszego dna? Czy jest w jakiś sposób połączona z nową znajomą Simona lub dziwnym zachowaniem Jace?

„Miasto upadłych aniołów” rozpoczyna nową historię, jakby nową trylogię o nocnych łowcach, jednak wciąż ze znanymi z trzech pierwszych bohaterami i pewnymi wątkami, które zostały przedłużone i wykorzystane w innym celu. Historia ma swoje korzenie we wszystkich poprzednich trzech książkach, motywami nawiązuję też do drugiej trylogii autorki, czyli „Diabelskich maszyn”. Dla kogoś, kto uwielbia twórczość Cassandry Clare jest to pozycja obowiązkowa, nie ważne jak by się zapierał, że to pisanie dla kasy, że naciągane. Może i tak jest, ale wciąż trzyma poziom poprzednich książek, wciąż zachwyca, wciąż wywołuje wiele emocji i wciąż ciekawi. Do tego mi po skończeniu trzech książek trudno było się pożegnać z bohaterami, a teraz mogę dalej czytać i ich problemach o całym tym fantastycznym świecie, w którym jeszcze nie raz mogę się zagłębić. Ale czas na powrót do opisywanie tej części, trochę się zagalopowałam, ale już wracam.

„- Jesteś pierwszym Nocnym Łowcom, jakiego poznałem.
- Szkoda – skwitował Jace. – Bo wszyscy, których poznasz w przyszłości, straszliwie cię rozczarują.”

Pamiętam, że jeszcze przed wydaniem tego tomu w Polsce krążyły plotki, że seria będzie w całości poświęcona Simonowi. Okropnie się wtedy tego bałam, przyznam szczerze, że postaci Simona nie darzyłam wielką sympatią i nie wyobrażałam sobie czytania wciąż patrząc na wydarzenia jego oczami.  Od razu piszę, że pomówienia te były wyssane z palca. Narracja rozkłada się między wielu bohaterów, choć to prawda, Simon dostał w niej wiele rozdziałów. Ale wciąż czytamy, co sądzi Clary, czasem nawet trafiały się rozdziały oczami Jace, Iz, Aleca. I to właśnie w tym książkach cenię, że możemy dowiedzieć się, co w danej chwili ma w swoim sercu postać odgrywająca główną rolę w wydarzeniach. Nie ukrywam jednak, ze niekiedy brakuję mi tego przeskoku do innej postaci, ale nie można wymagać wszystkiego, przecież autorka nie zawsze trafi w gust wszystkich odbiorców, w sumie jest to nawet nierealne.

Podczas pierwszego czytania te książki, a miało to miejsce chyba zaraz po jej wydaniu bałam się, że historia będzie naciągana, że nie będzie już tyle akcji, że bohaterowie staną się nijacy. Jednak bardzo mocno się w tym względzie pomyliłam. Fabuła tego tomu jest niezwykle ciekawa, cały czas zmierza do punktu kulminacyjnego, ale jednocześnie rozpoczyna wiele wątków pobocznych, które równie mocno wpływają na ciekawość czytelnika. Nowa historia, jak już wcześniej wspominałam, wiążę elementy z innych książek autorki o Nocnych Łowcach, co dla mnie jako fanki serii ma niezwykłe znaczenie. Mogę przeżywać jeszcze dogłębniej zmagania i wiedzieć niektóre rzeczy, które inni bohaterowie dopiero poznają. Pomogło mi to trochę w zrozumieniu sytuacji Aleca i Magnusa, pary, którą uwielbiam. Nie będę ukrywać, że na ich drodze pojawiają się pewne zawirowania.

„L'amor che muove il sole e l'altre stelle.
(Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy)”

„Miasto upadłych aniołów” to tom cyklu, w którym związku bohaterów mają pewne problemy. Ma to miejsce w większości młodszych par. Najbardziej przeżywałam problemy Magnusa i Aleca, Jace i Clary, nie mogę sobie wyobrazić książek, gdyby oni się rozeszli, dla mnie jest to niewyobrażalne. To nie może mieć miejsca. Jednak problemy pojawiają się również wokół postaci Simona, który, co może zdziwić ma teraz dwie dziewczyny. Musiał on podjąć pewną decyzję, a nawet bardziej został do niej zmuszony. Trudno mi trochę pisać o tych aspektach, w ogóle trudno mi opisywać te książki, bo ja już znam dalsze losy, wiem, co będzie dalej. Teraz jedynie powtarzam sobie lekturę jednej z moich ulubionych serii i próbuję przekazać moje odczucia zaraz po jej skończeniu. Mam nadzieję, że trafnie.

Czas na krótkie opisanie przerażających okładek, jakie znalazły się na mojej półce. Często zastanawiam się, dlaczego tak cudowna seria dostała w Polsce tak masakryczne okładki. Czy grafik sądził, ze ona sama się obroni. Gdybym nie przeczytała pierwszego tomu w Internecie i nie wiedziała, ze seria jest tak niesamowita, wątpcie, czy te okładki by mnie zachęciły. A tak musiałam je mieć. Wychodzące teraz wydanie zagraniczne jest zdecydowanie ładniejsze i z wielka chęcią kupiłabym je, bo wyglądałoby ładnie na półce, ale fundusze wygrywają i ostatni tom tej serii również kupię w starej wersji okładkowej. Trudno, mogę mieć jedynie nadzieję, że będzie choć trochę lepiej, bo gorzej to chyba być nie może.

„- Chodzi o to, że należy trzymać się blisko przyjaciół, a wrogów jeszcze bliżej?
- Sądziłem, że należy trzymać się blisko przyjaciół, żeby miał cię kto podwieźć, kiedy zakradasz się nocą do domu wroga i rzygasz do jego skrzynki na listy.”

Podsumowując, czytanie książek Cassandry Clare zawsze jest dla mnie niesamowitą przygodą, uwielbiam do nich wracać, będę to robić jeszcze nie raz. Czwarty tom czytało mi się równie przyjemnie. Nie wiem, jak rozstanę się z bohaterami po sześciu tomach, oni są dla mnie tak realni. Ale i tak czekam na wydanie ostatniego szóstego tomu, a przede mną jeszcze powtórzenie piątego.

Ocena: świetna[6/6]

Autor: Cassandra Clare
Tom: IV
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 448
Cena: 39 zł
Data przeczytania: 2012-??-??,  2014-02-09
Skąd: własna biblioteczka



Seria Dary Anioła:
Miasto Kości --- Miasto Popiołów --- Miasto Szkła --- Miasto Upadłych Aniołów --- Miasto Zagubionych Dusz --- Miasto Niebiańskiego Ognia



Wyzwania, w których bierze udział ta książka:

Komentarze

  1. Aż 6 tomów? Czyli wciąż pięć przede mną :-D Pierwszy czytało mi się całkiem przyjemnie, nie powiem. Na pewno dużo lepiej niż "Intruza" Meyer ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest ich trochę. :) Mam nadzieję, że Ci sie spodobają. ;) "Intruz" dla mnie był naprawdę spoko :)

      Usuń
  2. Uwielbiam tę serię i wypatruję ostatniego tomu

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc ta część serii podobała mi się chyba najmniej , pomijając ,że wszystkie części są genialne , to tutaj relacje między głownymi bohaterami mi się nie podobały . Za to bohaterowie drugoplanowi - cudni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo też odczuwałam minusy, ale przy drugiej lekturze one się rozpłynęły. ;) Również uwielbiam postaci drugoplanowe. ;)

      Usuń
  4. Ostatnio głośno o twórczości tej autorki, super;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadam z rewizytą. A tutaj "Miasto..." Czeka u mnie cała seria na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swoją przygodę skończyłam na trzecim tomie, ale gdybym miała możliwość chętnie dalej będę ją kontynuować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak na razie nie mam czasu, aby rozpoczynać kolejną serię. Poza tym do tej mimo pozytywnych recenzji jakoś mnie nie ciągnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No a ja jeszcze nie czytałam ani jednej części.... wstyd!

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spotkanie z nią Ci się spodoba.

      Usuń
  10. Czytałam kiedyś o tej serii, ale jakoś mnie nie zainteresowała.

    Pozdrawiam,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam i co tu dużo mówić. Uwielbiam tą serie

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale już dawno sobie postanowiłam, ze to zmienię :)
    Trochę dawno tu nie wchodziłam-przepraszam. Jednak szkoła robi swoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto. Seria świetna. ;)
      Nie szkodzi, doskonale rozumiem. ;)

      Usuń
  13. Nawet pierwszej nie skończyłam i chyba już do niej nie wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Podpisuję się pod recenzją!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty to szalejesz z tymi seriami :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też niedawno powracałam do pierwszych trzech części DA, po to by móc wkroczyć do nieznanego dotąd przeze mnie "Miasta Upadłych Aniołów" i "Miasta Zagubionych Dusz". :) Lektura tych dwóch tomów serii wciąż przede mną, ale moje własne egzemplarze tych powieści czekają już na półeczce na przeczytanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten tom czytałam już dawno temu, podobnie jak Ty za pierwszym razem, ale z pewnością jeszcze kiedyś do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja już od dawna zabieram się za DA może wreszcie mi się to uda ^^

    www.wcieniuksiazek.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Kolejna Twoja świetna recenzja książki z tej serii a ja dalej nawet nie przeczytałam pierwszego tomu. :(((

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)