Mechaniczna Księżniczka
„Cyk, cyk, cyk...
słuchać dźwięk naszyjnika
na szyi dziewczyny pobrzmiewa
anielska pieśń to słodka muzyka.
Cyk, cyk, cyk...
smyczek po strunach przebiega
w rękach muzyka nieodparta
siła, magia to słodka muzyka.
Cyk, cyk, cyk...
kolejna kartka przewrócona
strony przelatują pod spojrzeniem
jego ciepłych oczu to słodka muzyka.
Cyk, cyk, cyk...
czas nadszedł zakończyć ich los
poznać prawdę, zrozumieć, zniszczyć
bądź uratować jak słodka to będzie muzyka?”
(moja twórczość)
(moja twórczość)
Pewne książki są tak niezwykłe, że nie tylko się je czyta,
ale też czuję, głęboko w sobie. Odczuwa
się ogromną chęć, by własne emocje przelewać na białe strony, by je zapełniać,
dzielić się nimi. Tym oto sposobem powstały powyższe słowa. Mają one uhonorować
pewien niezwykły cykl, pewną niesamowitą, uroczą, tajemniczą i klimatyczną
opowieść, o której nie zapomnę.
„Bohaterowie są nimi,
bo ich potrzebujemy. Nie ze względu na siebie samych.”
Tessa mierzy suknię, w której ma wciąć ślub, przeżyć
niezwykła, magiczną chwilę, z tym jedynym. Z Jemem. Jednak coś zakłóca
przygotowania. A właściwie nie coś, a ktoś. Gabriel Lightwood i ogłasza wszem i
wobec, że jego ojciec zamienił się w robaka. Nocni łowcy wyruszają do ich
rezydencji, by zniszczyć domniemanego demona. Czy to możliwe, by stało się
najgorsze? Okazuję się, że tak. Do tego przeszukując biuro Lightwooda Tessa i
Henry znajdują napis, który jednoznacznie wiąże go z Maszynami Mortmaina. Czy
plan syna czarodzieja dojdzie do skutku? Czy ożywi maszyny?
Jednak walka nie toczy się jedynie w tym wymiarze. Serce Tessy,
Willa i Jema rozrywają liczne lęki. Którą więź okaże się najsilniejsza? Czy nie
ma sposoby, by nikt nie odniósł ran w tej bitwie? Czy jest rozwiązanie?
„Słowa mają moc
zmieniania nas. Twoje mnie zmieniły.”
„Mechaniczna księżniczka” była przynajmniej dla mnie
największą premierą zeszłego roku. Cassandra Clare powoli prowadziła nas przez
plątaninę uczyć, tajemnic, rozterek i niebezpieczeństw. Czytając dwa poprzednie
tomy nie można pozostawić tej historii bez poznania jest dostatecznie. Bez
poznania jej w całości. Jednak ja przeczytałam ją dopiero teraz. Zwłoka była
długa, naprawdę długa. Jednak zawarta w kartach magia nadal była, ona czekała
by wykiełkować, by wzrosnąć, by ukazać mi kwiat, który powinnam zobaczyć,
powąchać i poczuć. A potem zakochać się bez granic.
„W życzy chodzi o coś
więcej niż nie umieranie. Popatrz, jak ty żyjesz, Will. Płoniesz jasno jak
gwiazda.”
Książka pobudza naprawdę silne emocje, czytając ją, nie
można nie przeżywać losu bohaterów. Gdy dostałam ja w swoje ręce nie myślałam o
niczym innym, jak tylko zacząć czytać i nie myśleć i niczym więcej. Czytałam,
czytałam i czytałam i tak do jednej ważnej sceny, który dosłownie mną
wstrząsnęła. Moment przełomowy, w którym odłożyłam książkę i przez cały dzień
po nią nie sięgałam, wolałam nie czytać dalej, wolałam odpuścić. Ale wróciłam,
bo nie mogłabym jej porzucić, bo nie mogłabym tak po prostu ją zostawić. A
później była radość, strach, lęk, wzruszenie, mieszanka emocji, którą odczuwam
nawet teraz pisząc te słowa i patrząc na okładkę, bo znów wszystko wraca.
Ale opowieść ta to przecież nie tylko uczucia, choć są one
motorem działań bohaterów, jest też akcja, niebezpieczeństwa, tajemnice,
sekrety, powiązania z przeszłością, plany na przyszłość. Od początku działo się
wiele, najpierw walka z robakiem, potem pogoń za maszynami, wiele walki,
potyczek i strać. Nie tu nie można narzekać na brak wydarzeń. Pogonie,
ucieczki, porwania, mało? Oczywiście, że to nie koniec.
„-Boisz się o Jema –
stwierdził Will.
-Tak. I o ciebie
również.
-Nie – powiedział Will
ochryple. – Nie trać dla mnie czasu, Tesso.”
Poruszając się po omacku, szukając w ciemności rozwiązania
bohaterowie starają się wszystko zrozumieć, a zwłaszcza relacje, które się
między nimi rozwijają. Związki nie rozkładają się jedynie pomiędzy trójkę
najważniejszych bohaterów, ale również pomiędzy innymi mieszkańcami instytutu. Małżeństwo
spodziewające się dziecka, które nareszcie zrozumiało, że kochają siebie ponad
wszystko, niemożliwy związek pokojówki i nocnego łowcy, jednak najważniejsze
jest uczucie Tessy, Willa i Jema. Kochają się jak bracia, a nawet są sobie
bliżsi niż rodzeństwo, obaj zasługują na jej względy. Jednak tylko jeden może
je otrzymać, ona zadecydowała. Podjęła decyzje. Czy człowiek może kochać
jedynie jedną osobę? Czy można mieścić w sercu miłość do dwóch ludzi? W równym
stopniu? Z równą gorliwością?
„Każdy potrzebuje
lustra, żeby zobaczyć w nim swoje lepsze ja. Takim lustrem są oczy tych, którzy
nas kochają.”
Patrząc na te opowieść z pespektywy nie można nie zauważyć,
że autorka wciąż zwodzi, podpuszcza, daje nadzieję, potem ja rozwiewa.
Następnie znów ją wznieca, ale na krótko. Taka przeplatanka ukazywana nam była
przez całą książkę. Specyficzna gra na odbiorcy. Ale nic nie dałyby takie
zamiary, gdyby nie doskonałą kreacja bohaterów. Nie da się ich nie kochać.
Czytając o ich uczuciach nie da się nie odczuwać jakby się ich znało, jakby oni
nie byli blisko. Postaci stąpają po kruchym lodzie, a czytelnicy liczą, że nie
spadną, że dadzą radę przejść na drugi brzeg. Kochają Charlotte, czuły Jem,
uczuciowy Will, szczera Sophie, zabawny Henry, zaczytana Tessa, silna Cecily,
nietuzinkowy Gildeon. To oni tworzą tę książkę. Bez nich ona nie miałaby nic.
„Konsul? Przeszkadza
nam w śniadaniu? Co będzie dalej? Inkwizytor na herbacie? Pikniki z Cichymi
Braćmi?”
Jak widzicie po tym cytacie nie zbrakło cudownego humoru,
który zawsze zachwycał mnie w powieściach autorki. Po przecież nie można wciąż
się smucić. Nawet najbardziej pochmurny dzień może rozjaśnić szczery uśmiech, a
każdy nawet największy strach może rozgonić wesoły, przyjemny śmiech.
„-Och, na litość boską
– rzucił Henry z irytacją, podwijając rękawy szlafroka poplamione atramentem. –
Możesz przeczytać coś mniej przygnębiającego? O jakiejś porządnej bitwie.
(...)-Czytałeś Henry’emu, Will?
- Tak, jakieś okropne
rzeczy, sama poezja.”
Magiczny klimat książki dopełnia niesamowita, klimatyczna
okładka. Przenosi ona nas w odległe czasy, na najważniejszy most, w najbardziej
tajemnicze miejsce. Tam wydarzyło się tak wiele, a może to nie koniec?
„Mechaniczna Księżniczka” czaruję, ma w sobie taką gamę
różnych emocji, że można by nimi obdarować wiele serc. Po jej skończeniu ma się
ochotę, by przeczytać ją jeszcze raz, a nie zakończyć na tym jednym razie.
Odkrywać jej tajemnice jeszcze nie raz. Nie to nie jest jej koniec, to dopiero
jej początek.
Ocena: świetna +++
„Znasz to uczucie,
kiedy czytasz książkę i wiesz, że to będzie tragedia, czujesz, że nadciąga
ciemność i zimno, widzisz, że sieć zaciska się pośród postaci, które żyją na
jej stronicach. Ale jesteś przywiązany do tej historii jakbyś był wleczony za
powozem, nie możesz się go puścić ani zmienić kierunku.”
Autor: Cassandra Clare
Tom: III
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron:
Cena: 39zł
Data przeczytania: 2014-01-05
Skąd: biblioteka publiczna
Diabelskie Maszyny:
Mechaniczny Anioł --- Mechaniczny Książę --- Mechaniczna Księżniczka
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
3. Book lovers
5. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +3,3cm
_________________________________________________
Czas na kilka informacji i wyjaśnień.
1. Po pierwsze przepraszam za moją nieobecność, miałam spore problemy z internetem, dopiero dziś zaczął działać zadowalająco. Niedługo spróbuję odpisać na Wasze komentarze i po prostu wszystko ogarnąć.
2. Po drugie niedawno na moim blogu odbył się konkurs, ale wybrałam chyba za trudne zadanie i zgłosiło się niewiele osób. Nie martwcie się jednak, bo niedługo pojawi się konkurs z losowaniem, mam nadzieję, że w nim weźmie udział odpowiednia ilość osób. Dla osób, które napisały kilka zdań mam rekompensatę. Do losowania wrzucę pięć losów z ich danymi, oczywiście o ile się zgłoszą.
3. Niedawno wymyśliłam nowy cykl, który wprowadzę na bloga, nie będzie to nic odkrywczego, ale będę Was w nim prosiła o pewne porady, ale więcej za jakiś czas.
Na razie to chyba tyle, jeśli jeszcze mi się coś przypomni, dam znać w następnym poście.
Pozdrawiam,
Patrycja
Cieszę się, że Ci się spodobała. Podzielam Twoją opinie w 100%, we mnie ta książka wzbudziła podobne emocje :)
OdpowiedzUsuńO, miło Cię znowu widzieć:) Ciekawa jestem tego Twojego cyklu:)
OdpowiedzUsuńPatrycjo w dobrym miejscu dodałaś link z recenzją u mnie - ostatnio kasowałam, bo było ok 100 komentarzy i trzeba było przewijać i przewijać:) Ale czy Ty od początku stycznia nie miałaś więcej książek z literatury amerykańskiej, niż tylko ta jedna powyżej?
UsuńJa mam na półce drugi oraz trzeci tom serii. Obie części czekają cierpliwie na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Świetna, świetna książka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Serię "Dary Anioła" mam za sobą jednak tej serii " Diabelskie Maszyny" jeszcze nie czytała i muszę w końcu to zmienić;)
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na cykl ! :) Co do książki, to jestem zakochana w "Mieście kości" a z tego czytałam tylko pierwszy tom i średnio mi się podobał.
OdpowiedzUsuńJa na razie nie mam ochoty na tą serię, ale może to się kiedyś zmieni.
OdpowiedzUsuńO nie, to nie dla mnie. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJak tylko moja skarbonka z napisem "Na książki" zapełni się wystarczająco, od razu lecę do księgarni po "Mechaniczną Księżniczkę" albo chociaż po "Miasto Kości" ;)
OdpowiedzUsuńCzekam no nowy konkurs! :) Książka od dawna jest na mojej liście koniecznych czytadełek, ale niestety, wszystko mi się przedłuża. :)
OdpowiedzUsuńhttp://shelf-of-books.blogspot.com/
Mam nadzieję, że uda mi się w miarę szybko zapoznać z drugą i trzecią częścią tej trylogii, zanim zapomnę pierwszą :) Ciekawe czy mnie też tak bardzo się spodobają kontynuacje.
OdpowiedzUsuńOch strasznie mi sie przykro robi, gdy widze Cassandre Clare, a ja jeszcze nie miałam jej książki w rękach :(
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zwykle cudna !
Pozdrawiam
Choć wolę Dary Anioła, to przy tej serii bardzo przyjemnie spędziłam czas
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na ten cykl, chociaż najpierw chce przeczytać ,,Dary Anioła'', bo już pierwszy tom mam za sobą i strasznie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę, bo poprzednia seria mi się nie podobała ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwszy tom, ale jakoś mnie nie zachwycił. Zamierzam zrobić drugie podejście do tej serii.
OdpowiedzUsuńNo to chyba oczywiste że ja MUSZĘ dokończyć tę trylogię! :) Jak na razie przeczytałam tylko pierwszy tom, ale jestem z niego zadowolona, zamierzam więc kontynuować. Byle by tylko w bibliotece te książki były!
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie czytałam, jak i innych tej autorki. Ale zamierzam to zmienić :)
OdpowiedzUsuńCzekam na ten nowy cykl i konkurs :)
PS. U mnie nowa notka-zapraszam :)
Hej, nominowałam cię w Liebster Blog Award :) Szczegóły u mnie na blogu http://ognistastrzala.blogspot.com/2014/01/lepiej-pozno-niz-pozniej-czyli-liebster.html
OdpowiedzUsuńJejq nie byłam u Ciebie jeszcze, więc tym milej mi było czytać twą recenzję! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwili :)