Recenzja łączona: "Hopeless" i "Losing hope"
Dzielić ból...
Pierwszy raz w mojej blogowej karierze mam Wam do zaprezentowania recenzje jednocześnie dwóch książek. Spowodowane jest to w głównej mierze tym, iż tomy te są całością. Tylko razem odtwarzają historię dwojga, a może nawet trojga ludzi, którzy wiele przeszli i którzy musieli sobie radzić z wielkimi problemami, ponad ich barki. Dwie strony medalu, trzecia poznana po części, znajdująca się w tle. Każde z nich przeżyło historie inaczej, każde z nich na swój sposób próbowało się obwiniać, a jednocześnie z tym walczyć.
"Hopeless" i "Losing hope" to powieści napisane przez Collen Hoover. Choć w mojej biblioteczce najpierw pojawiła się drugą z wymienionych, to w pierwszej kolejności sięgnęłam po "Hopeless". I cieszę się, że tak zrobiłam, gdyż mogłabym zdradzić sobie całą tajemnice, nie czuć zdenerwowania i niepewności, co do zachowania postaci. Zaznaczam, najpierw przeczytajcie "Hopeless", później "Losing Hope", nie zmieniajcie kolejności, nie psujcie sobie radości z czytania!
"Nie będę życzyć sobie idealnego życia. Rzeczy, które przewracają cię w życiu są testami, zmuszają cię do wybrania pomiędzy poddaniem się i leżeniem na ziemi, a otarciem kurzu i powstaniem jeszcze wyżej niż stałeś zanim zostałeś przewrócony. Wybieram stanie wyżej." (Hopeless)
Książki opowiadają o dwóch młodych osobach, Sky i Holderze. Ona prowadzi szczęśliwe życie, on zmaga się z przeszłością. Nie wiedzą jednak, że wiele ich łączy. Pierwsze ich spotkanie w sklepie wywołuje mieszane uczucia u obojga. Holder widzi w niej zaginioną przyjaciółkę z przeszłości, Sky zaś pierwszy raz COŚ poczuła patrząc na chłopaka. Żadne z nich łatwo nie odpuszcza, więc nawet to niepokojące pierwsze spotkanie nie pozwoli im o sobie zapomnieć, nie pozwoli im przestać o sobie myśleć.
Poznając te dwie powieści weszłam do głów dwóch osób. W życiu również zdarza się, że dwie osoby mają zupełnie inny pogląd na zdarzenia, ale tutaj mogłam dokładnie dowiedzieć się jak pewne kwestie są odbierane przez dwoje ludzi, którzy się nie znają, ale jednocześnie nie są sobie obcy. Jak próbują się zrozumieć, jak często irracjonalnie odbierają drugą część opowieści, jak rożnie interpretują sytuacje.
Najpierw bliższa stała mi się Sky, dzięki temu iż to ona była narratorką "Hopeless". Główna bohaterka była silną, niezależną, choć zamkniętą na wrażenia osobą. Była odosobniona, uczyła się w domu, miała jedną przyjaciółkę, nie miała chłopaka, choć nie były jej obce pocałunki i spotkanie z nimi sam na sam w jej sypialni. Jej największym problemem było to, że choć była dotykana, tulona, nigdy nie potrafiła nic poczuć. Była bierna i jakby odległa, od tego co sie z nią wtedy działo. Poza tym drobnym faktem jest szczęśliwa. Ma kochającą matkę, która zaadoptowała ją, kiedy była dzieckiem, nie znała swoich biologicznych rodziców, wiedziała, że matka zmarła. Sprzed adopcji nie pamięta wiele, jednak nie chcę się dowiadywać, nie musi.
Podczas kolejnej lektury osobą prowadzącą powieść został Holder. W pierwszej powieści był on bohaterem w dużej mierze zagadkowym, dopiero końcowe rozdziały rozjaśniały nam problemy, z jakimi musiał się zmagać, jego wahania nastojów, częste wybuchy, które były powodowane zdecydowanie innym zachowaniem niż można by było podejrzewać patrząc na nie oczami Sky. Dean w "Losing Hope" od razu odkrywa karty. Poznajemy tajemnice sprzed lat, z którą wciąż się zmaga, jak również chwile zaraz po śmierci siostry, niezwykle mocne i bolesne w odbiorze. O tych bolesnych chwilach, o tych trudnych momentach ma mu przypominać jego tatuaż Hopeless(beznadziejny).
„Czasami miłość matek i braci nie wystarcza, żeby kogoś wyciągnąć z koszmaru. Musimy pogodzić się z tym, że tak to już jest. Nasz żal i poczucie winy tego nie zmienią.” (Losing Hope)
Źródło |
Nie myślcie jednak, że ich znajomość to same wspaniałe chwile, wydarzenia, którymi mógłby kierować się każdy związek. Początkowo ich relacja opiera się w większości na kłótniach, niedopowiedzeniach i sekretach. Tajemnic jest wiele, w dużej mierze to one stoją na przeszkodzie do pełnego połączenia. Dużo trudniejsze, kiedy jest wyszły na jaw, były one dla Sky, dlatego właśnie cieszę się, że to "Hopeless" czytałam jako pierwsze, to Holder wiele ukrywał, wiele zatajał i to on ranił, choć często w dobrej wierze.
"Wmawiam sobie, że to był tylko zły sen, i oddycham. Oddycham po to, żeby się upewnić, że jeszcze żyję, ponieważ to wcale nie wygląda na życie." (Hopeless)
Historia Sky, Holdera, jego siostry, tak jak mówi tekst na okładce, opowiada o różnych drogach poradzenia sobie z ciężkimi przeżyciami. Droga Les była chyba jedną z najcięższych, nie mogę potępiać jej, że tak wybrnęła z sytuacji, jednak było to pójście na łatwiznę, a dodatkowo krok, który ranił wszystkich w jej otoczeniu. Sky próbowała wszystko wypierać i długo jej się udawało. Holder zaś wszystko musiał nosić na wierzchu, nie ukrywał swojego bólu, wciąż się z nim zmagał. Trzy kierunki, trzy odmienne podejścia, a wszystko po to, by zwyciężyć z własnymi demonami.
Źródło |
Kończąc już moje wywody poruszę kwestię tytułów. Nie wiem dlaczego, ale zamieniłabym je w powieściach. Hopeless zdecydowanie bardziej pasuje mi do drugiej książki, tej poświęconej Holderowi, gdyż to właśnie on nosił ten znak na własnym ciele, to on był jego twórcą, kreatorem i to on doskonale wiedział, z czym chciała połączyć te słowa. Losing Hope pasuje mi do pierwszej książki, do postaci Sky i do tego, co przeżyła.
„Zaznałem w życiu wielu porażek.
Byłem też świadkiem wielu złych zdarzeń.
Lecz nigdy nie dałem się życia zawiei,
Bo miałem swój mały promyk nadziei.” (Hopeless)
Skoro przedstawiłam Wam już ten problem, przystąpię do opisania moich wrażeniach na temat okładek. Zdecydowanie bardziej podoba mi się okładka "Hopeless". Silne ramiona z wytatuowanym napisem i dziewczyna, która się w nich zatraca, to cała ta powieść, bo bez wsparcia trudno by było przejść to, czego doświadczyli bohaterowie. "Losing hope" zdecydowanie odbiega od pierwszej wersji i niestety gdyby nie grzbiet wydawałaby się kompletnie nie połączona z poprzedniczką. Szkoda, że to nie te same postaci, jednak z twarzą chłopaka.
Lektura książek Colleen Hoover była niezwykłym doświadczeniem. Historia bolesna, momentami przewidywalna, ale taka, którą chcę się czytać, mimo że wie się, co wydarzy się dalej. Holder i Sky pasują do siebie doskonale, są dwoma połówkami i czytając ich burzliwą historie wiele razy marzyłam, by wreszcie im się udało, by zaznali szczęścia. Jak dokładnie się to skończyło dowiecie się czytając jedną z powieści lub dwie. Pamiętajcie, że "Hopeless" to jedynie część opowieści, którą może dopełnić tylko "Losing hope".
Ocena: bardzo dobra[5/6]
Autor: Colleen Hoover
Tom: I
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 384, 360
Cena: 34,90zł
Data przeczytania: 2015-01
Skąd: własna biblioteczka
Już przeczytałam "Hopeless", a niebawem zabieram się za "Losing Hope". I mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu równie mocno jak jego poprzedniczka.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że wpłynie na Ciebie co najmniej pozytywnie. Mnie bardzo się spodobały - obie. ;)
UsuńPozdrawiam.
Chcę przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po części to dzięki mojej recenzji. ;)
UsuńPozdrawiam.
Odstrasza mnie ta seria...
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie dlatego, tyle pozytywnych opinii krąży w internecie. Moja jak sądzę również zachęca. A więc dlaczego?
UsuńPozdrawiam.
Czytałam Hopeless i byłam, jak na młodzieżówkę, prawie że zachwycona. Teraz czekam, aż druga część wpadnie mi w łapki , ech ;)
OdpowiedzUsuńMnie również niewiele brakowało do zachwytów. Hoover pisze fenomenalnie, z nutką tajemnicy, a do tego doskonale kreuje postaci. ;) Czytaj drugą, czytaj. ;)
UsuńPozdrawiam.
Hopeless strasznie mnie oczarowała, a teraz na półce czeka już na mnie Losing Hope :)
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej, większość czytelników pewnie czuła się jak Ty, nie zwlekaj z drugą częścią, nie warto! ;)
UsuńPozdrawiam.
Uwielbiam ''Hopeless'', ale na ''Losing Hope'' muszę sobie jeszcze poczekać :(
OdpowiedzUsuńNie ma co czekać, choć nie wiem, czy lepszym rozwiązaniem jest czytanie od razu, czy może lepiej trochę zwlekać, ale też zapomnieć odrobinę fabułę, by mieć więcej radości... Twoja decyzja, ja wybrałam pierwsze wyjście. ;)
UsuńPozdrawiam.
Hopeless to książka tak zwana "samoczytająca" się :) Zaczynasz i przepadasz:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%, nie da się inaczej do niej podejść, czytasz szybko i z przyjemnością. ;)
UsuńPozdrawiam.
Uwielbiam Hopeless, a Losing Hope jeszcze przede mną. Muszę sobie dawkować tę przyjemność:)
OdpowiedzUsuńSkoro tak zdecydowałaś, ja nie mogłam się powstrzymać przed przeczytaniem jak najszybciej. ;)
UsuńPozdrawiam.
Niewyobrażalnie chciałabym przeczytać tą serie... xD
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo serdecznie, jest co najmniej godna uwagi. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nadal nie mogę się zdecydować...
OdpowiedzUsuńTyle recenzji w sieci na pewno ułatwia wybór, sądzę, że 80% jest pozytywnych, jeśli nie więcej. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nie czytałam i nie wiem czy przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze nie teraz, bo moja lista z książkami do przeczytania naprawdę mnie przeraza. No i jeszcze te szkolne lektury...
Może powinnaś spróbować, sądzę, że seria mogłaby Ci sie spodobać. ;) Dociera do większości czytelników. ;)
UsuńOj listy, utrapienie... ;)
Pozdrawiam.
Czytałam dziś już jedną recenzję Hopeless. Początkowo nie byłam do tej serii przekonana (kilka miesięcy temu), ale powoli to się zmienia.
OdpowiedzUsuńRecenzji jest wiele, ale mam nadzieję, że i moja Ci się spodoba. ;) Szkoda, że je połączyłam mogłabym przekonywać dwukrotnie. ;)
UsuńPozdrawiam.
Mnie się bardziej podoba okładka drugiej części. Książki przeczytam, jak znajdę wolną chwilę.
OdpowiedzUsuńObie są cudowne, choć pierwsza większości kojarzy się z romansidłem... ;P Polecam.
UsuńPozdrawiam.
Książka "Hopeless" bardzo mi się podobała. Jednak na "Losing Hope" trochę się zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Dla mnie był całością, można powiedzieć, że czytałam je prawie zaraz po sobie, więc obie odebrałam podobnie, równie dobrze.
UsuńPozdrawiam.
Mam w planach, ale kiedy je zrealizuję to nie mam pojęcia... ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się jak najszybciej, książki warte uwagi. ;)
UsuńPozdrawiam.
Oj, to bardzo modna i chętnie recenzowana powieść. Z takimi mam zazwyczaj problem, bo nie umiem w nich dopatrzeć się tego, co podobało się tak wielu recenzentom. Oczywiście nie zawsze tak bywa, ale kilka razy się już sparzyłam.
OdpowiedzUsuńFakt, wiele recenzji, wiele opinii. Ja zwykle też podchodzę do nich ostrożnie, ale na tę miałam od początku ochotę. ;)
UsuńPozdrawiam.
Chociaż nie gustuję w takiej tematyce, Ty mocno mnie zaintrygowałaś ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się osiągnąć taki efekt, to było zamiarem. Teraz może sięgniesz. ;)
UsuńPozdrawiam.
Myślę, że obie zrobiłyby na mnie dużo wrażenie, więc chętnie po nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak właśnie będzie, mną nie wstrząsnęły, ale na pewno bardzo się spodobały. ;)
UsuńPozdrawiam.
Jestem właśnie po lekturze 'Hopeless' i muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. Jestem nieco zaskoczona, bo spodziewałam się bardziej romansu...a tu nie do końca. Losing Hope czeka... :)
OdpowiedzUsuńPrzed przeczytaniem też sądziłam, że to głównie romans, a tu tyle tajemnic i smutku... Ale to były intrygujące książki. ;) Zabieraj się więc za dopełnienie. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nie czytałam, może kiedyś, póki co mam pilniejsze książki na początku mojej listy do kupienia :D
OdpowiedzUsuńTwoja decyzja, ale naprawdę sądzę, że warto spróbować, nie musisz od razu czytać dwóch. ;)
UsuńPozdrawiam.
Uwielbiam Hopeless... i mam nadzieję, że Losing Hope wkrótce trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńRównież Ci tego życzę. ;) Bo to świetna książka dodatkowa. ;)
UsuńPozdrawiam.
czytałam 1 tom 2 i 3 mam na polce i czekaja na swoja kolej
OdpowiedzUsuń3, może chodzi Ci o opowiadanie. Książki nie ma. ;)
UsuńPozdrawiam.
"Hopeless" mam już za sobą, ale oczywiście dopełnię tą historię i na pewno przeczytam "Losing hope" i z chęcią bliżej poznam Holdera :)
OdpowiedzUsuńHolder skrywa nie jeden sekret, dzięki Losing Hope weszłam do jego głowy. ;) To zdecydowanie inne doświadczenie niż z pierwszą powieścią. ;)
UsuńPozdrawiam.
Już nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za „Hopeless”, a później po „Losing hope” i „Szukając kopciuszka” :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie wciąż przede mną, ale słyszałam, że najgorsze z cyklu. :) Ciekawi mnie mimo to. :)
UsuńPozdrawiam.
Czytałam tylko 'Hopeless' i mnie nie porwała :) ale ja jestem dziwna :)
OdpowiedzUsuńCzytałam właśnie u Ciebie na blogu, cóż zaliczasz się do mniejszości. ;)
UsuńPozdrawiam.
Loding hope jest przede mną, ale zakochałam się w Twórczości autorki po Hopeless, kocham i jeszcze raz kocham ;)
OdpowiedzUsuńPolecam więc, jeśli darzysz taką miłością drugą książkę. ;)
UsuńPozdrawiam.
Ja po lekturze "Hopeless" wciąż mam mieszane uczucia- nie poruszyło mnie ono, nie dotknęło tak jak się tego spodziewałam. Oczywiście nie umniejszam bólu i traumatycznych przeżyć bohaterów- problemy, o których pisze w swej książce pani Hoover są naprawdę ważne i poważne i doceniam to, że nie bała się ich podjąć. Ale kurczę, jednocześnie mam wrażenie, że zrzuciła na barki Sky i Holdera zbyt wielkie ciężary, za dużo tragedii, chcąc uczynić swą powieść jeszcze bardziej emocjonalną, szokującą i w pewnym momencie jak dla mnie trochę przesadziła, przekroczyła pewną granicę. Mimo wszystko, z czystej ciekawości sięgnę jednak po "Losing Hope"- może, gdy poznam tę historię z punktu widzenia Holdera wyda mi się ona bardziej kompletna i namacalna, rzeczywista? Taką mam przynajmniej nadzieję. :)
OdpowiedzUsuńP.S. A czytałaś może "Pułapkę uczuć" Hoover? Jeśli nie, to polecam Ci ją gorąco. Ta powieść skradła moje serducho, czego nie udało się uczynić "Hopeless". Niezwykle życiowa książka- przynajmniej tak odebrałam ją ja. :)
Mam podobne odczucia co do "Hopeless". Momentami te tragedie mocno mnie przytłaczały. Również sprawdzę i przeczytam "Losing hope". Może dzięki temu jeszcze lepiej zrozumiem tę historię.
Usuń"Pułapkę uczuć" już mam i za niedługo się zabieram :)
PS Świetna recenzja :)
Nada, jak miło Cię czytać! :D
UsuńMiałam podobnie z książką "Morze spokoju". Dziwiłam się, jak ona może sie wszystkim podobać, jeśli mnie jedynie przytłacza ogromem nieszczęść, jakie dotknęły bohaterów. Nie mogłam wręcz znieść ich bólu i trudno mi bło o tym czytać. Może już się na to uodporniłam, ale to spotkanie, a właściwie te spotkanie były niezwykle udane i może nie poczułam sie oczarowana, ale historia mnie wciągnęła i chciałam poznawać ją dalej. :) Losing hope odkrywa też nowe karty, nowe fakty, Holder był bardzo skryty w Hopeless, a tu się otwiera przed nami. W sumie nie ma wyjścia, weszłam do jego głowy. :)
PS. Nie miałam okazji czytać tej książki, ale mam wielką ochotę, bo słyszałam, że jest dobra, a teraz Ty rekomendujesz, muszę spróbować. Mam nadzieję, że mną wstrząśnie, bo pokochałam styl pisania Hoover. :)
Alaska, pewnie część czytelników podziela Twoje obawy. Jak pisałam czytać "Morze spokoju" czułam się podobnie. ;)
UsuńDziękuję za docenienie recenzji, starałam się. ;)
Pozdrawiam.
Fakt, "Hopeless" jest książką tego rodzaju, którą jak już zacznie się czytać to ciężko odłożyć- ja nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam za jednym zamachem, bo tak byłam ciekawa, jak to wszystko się skończy. :)
UsuńKoniecznie przeczytajcie "Pułapkę uczuć" dziewczyny- tylko nie zrażajcie się początkiem książki, który jest troszkę schematyczny. ;) Nie powiedziałabym może, że jest to powieść szokująca- to określenie bardziej pasuje właśnie do "Hopeless". Ogólnie Hoover dotyka w "Pułapce uczuć" zupełnie innego problemu, który mnie totalnie poruszył- wielu ludziom wokół nas przyda się taka historia, jaką autorka zgotowała swoim bohaterom; historia, z którą ciężko się pogodzić nawet jeśli nie dotyka nas ona osobiście. Podsumowując ten mój wywód, Hoover pod warstwą najzwyczajniejszego pod słońcem love story stworzyła niezwykle życiową opowieść, którą ja akurat będę miała w pamięci jeszcze długo. :)
Nada, na pewno zapoznam się z "Pułapką uczuć" teraz nawet myślę, czy by sobie nie zamówić, choć obiecałam nie kupować książek, obiecałam! Ciekawi, co to za problem, ale z reguły wolę omijać część opisującą książkę, by jej sobie nie zdradzić i mieć tajemnice. ;) Mam nadzieję, że jak tylko ją dostanę i ze mną pozostanie na długi czas, życiowe historie są najgorsze, bo trafiają prosto do serca...
UsuńWszystko jeszcze przede mną. Słyszałam różne opinie na temat tej książki. Musze się sama przekonać :) Może przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńKsiążek :P Liczę, że się zabierzesz, trzeba wyrobić sobie zdanie na temat tak znanej publikacji. ;)
UsuńPozdrawiam.
KIedyś bardzo chciałam przeczytać tą ksiażkę, ale niestety po dłuższym namyśle stwierdziłam, że jednak nie jest ona dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że doszłam do takich wniosków, ale nie będę zmuszać, nie wszystkim musi się spodobać. ;)
UsuńPozdrawiam.
Dużo dobrego słyszałam o tych książkach, ale nie mogę się w ogóle przekonać do new adult. Te traumatyczne przeżycia, problemy... Wszystko to wydaje mi się takie tandetne. :(
OdpowiedzUsuńTo może trochę człowieka dobijać, czasem autorzy wręcz przesadzają i aż robi się człowiekowi ciężko, o dziwo jednak tu tego nie czułam.
UsuńPozdrawiam.
Właściwie już zrezygnowałam z tych książek, ale Twoja recenzja ponownie mnie zaciekawiła. Chociaż na razie sobie odpuszczę, wciąż jeszcze nie chce mi się sięgać ponownie po ten gatunek. ;)
OdpowiedzUsuńWybacz :D Ale musiałam napisać pozytywnie, książki były naprawdę niezłe. ;)
UsuńPozdrawiam.
A ja się przyznam, że jakoś nie koniecznie mnie ciągnie, ani do jednej, ani do drugiej książki ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, choć nie będę zmuszać. ;)
UsuńPozdrawiam.
Tyle się nasłuchałam o tych książkach, chyba były jednymi z tych najbardziej promowanych na rynku wydawniczym i wciąż nie mogę do nich sięgnąć :D Ale jak widać, MUSZĘ ;D
OdpowiedzUsuńTrzeba poznać i wyrobić sobie opinie, ja mam takie zdanie. ;) Ciekawi mnie, jak Ci się spodobają. ;)
UsuńPozdrawiam.
Jak dla mnie "Hopeless" przesłodzona, potem nagle bum, dużo tragicznych zdarzeń, a zaraz znowu wszystko wraca szybko do normy. Jak dla mnie pozycja dość słaba. Jednak z czystej ciekawoci chciałabym przeczytać "Losing hope", może tutaj przemyślenia Holdera nie będą podobne do Sky (typu "zaraz majtki same mi spadną) :P Nie rozumiem fenomenu.
OdpowiedzUsuńRozumiem, choć mi książka od początku się podobała. Po prostu nie każdy musi ją lubić. A Sky była lekko szalona i zbyt lekkomyślna. Holder jest głębszy, zdecydowanie bardziej się otworzył niż w pierwszej części.
UsuńPozdrawiam.
Pozytywnie wspominam "Hopeless", niestety nic więcej od autorki nie udało mi się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa mam w planach, napisała sporo pozycji, a większość ma wiele pozytywnych recenzji, na pewno to nie koniec. ;)
UsuńPozdrawiam.
No cóż. Ja osobiście jestem wierną wyznawczynią kultu "Colleen Hoover" i obiektywizm niestety zgubił się gdzieś pomiędzy moimi zachwytami nad "Hopeless" i pozostałymi książkami autorki, które przeczytałam ^^ Ona i jej książki już na zawsze będą w moim sercu, bo to co zrobiła ze mną "Hopeless"... Fasady mojego czytelniczego świata zatrzęsły się. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Rozumiem, rozumiem, mam tak z kilkoma twórcami, potrafię im wszystko wybaczyć i widzę w ich książkach same pozytywy. ;) Muszę poznać inne książki autorki, jedna widziałam w bibliotece, ale teraz w ogóle nie mogę trafić. Pułapka uczuć chyba... ;)
UsuńPozdrawiam.
"Hopeless" mnie urzekło, porwało, wciągnęło, pomimo tego, że jest skierowana do raczej młodszych czytelników. W oczekiwaniu na "Losing hope" wypożyczyłam w bibliotece "Pułapkę uczuć" i przebrnęłam jedynie przez pierwsze strony, niesamowicie odpychało mnie od tej książki.
OdpowiedzUsuńSądzę, że każdy może odnaleźć tu coś dla siebie, więc nie dziwię się, że książka Cię porwała. Też widziałam ją w bibliotece i poluję, ale wciąż nie mogę dostać. Mam nadzieję, że mnie oczaruje. ;)
UsuńPozdrawiam.
Właśnie dziś wzięłam się za czytanie tej książki :) jestem ciekawa czy mi się spodoba :) pozdrawiam i obserwuję :)
OdpowiedzUsuń