Miasto niebiańskiego ognia
Radość ze słów pisanych
Ukończenie książek zawsze cieszy, szczególnie, gdy mowa tu o jakiejś serii. A już szczególnie o wyczekiwanej serii książek, najpierw śledzenie wydania za granicą, później w Polsce. Szukanie znikomych informacji, cytatów, unikanie spoilerów. Czekanie na zapowiedź, a potem odliczanie dni do długo wyczekiwanego dnia premiery, by od razu biec do księgarni i mieć ją w swoich rękach.
Wstęp ten nie jest w żadnym stopniu przesadzony, nie zmienia rzeczywistości, opisywałam w nim moje doświadczenia z książkami Cassandry Clare. Autorka zachwyciła mnie swoim "Miastem kości" wiele lat temu, a później wpadłam po samą szyję i wciąż czytałam kolejne jej powieści. Po gdzieś czterech, może pięciu latach w moich rękach znalazła się szósta część Darów Anioła, a jest nią "Miasto niebiańskiego ognia". Nie liczcie tu na obiektywną ocenę, na doszukiwanie się błędów, wciąż, nawet po całym dniu po przeczytaniu jestem w wielkiej euforii i radości, raczej szybko z niej nie wyjdę.
Instytut w Los Angeles.
Normalny dzień zostaje przerwany przez atak Mrocznych, giną wszyscy dorośli, kilka małych dzieci ukrywa się w gabinecie i dzięki portalowi przenoszą się do Instytutu w Nowym Jorku. Są jedynymi ocalałymi i mają wiadomość dla Clave.
Nowy Jork
Świat Nocnych Łowców jest zagrożony przez Sebastiana. Wraz ze swoją armią Mrocznych chce zniszczyć potomków Razjela i zesłać na Ziemie demony. Powoli zabija mieszkańców Instytutów, Nocni Łowcy nie mają pojęcia, gdzie może się ukrywać, jest nieuchwytny. Dodatkowym problemem jest też to, iż jedyną bronią, która może go zabić jest Niebiański Ogień, pod którego władaniem znalazł się Jace. Chłopak nie wie, jak na nim zapanować, jak go wykorzystać, do walki z wrogiem. Jace wie jedynie, że nie chce stać bezczynnie. Clave natomiast postanawia wysłać wszystkich wojowników do Indrisu, by ukryli się przed armią nieprzyjaciela. Nocni Łowcy mają się zebrać, by rozmawiać z Podziemnymi i razem znaleźć rozwiązanie. Czy jednak wszyscy będą skorzy do pomocy? A może ktoś zmieni stronę konfliktu?
A jak z oczekiwaniami?
Wyczekiwany finałowy tom pochłonął kilka godzin z mojego życia. Znów powróciłam do świata Nocnych Łowców i całkowicie przepadłam w jego odmętach. Autorka pokusiła się o połączenie trzech trylogii, a przynajmniej w wzmiankach i postaciach, co mnie wprost zachwyciło, bo czytałam jak do tej pory dwa cykle i wyczekuje kolejnego. Nie spodziewałam się, że nowi bohaterowie mogą mnie jeszcze czymś zaskoczyć, ale wciąż się myliłam. Cassandra Clare wprowadziła mnie w wraz z nimi w inny wymiar i to nie tylko w sferze ich poznania.
Od podszewki
Zacznę może jednak od kwestii bardziej technicznych, a mianowicie odbudowy książki. Po pierwsze była ona zdecydowanie grubsza niż poprzednie tomy, choć dla mnie to i tak było za mało. Objętość równała się też większej ilości treści. Autorka nie ukazała jedynie losów postaci z Darów, ale wyjaśniła również wątek z Diabelskich Maszyn, ukazała przynajmniej odrobinę blaski i cienie rodów Nocnych Łowców, jak również przeniosła nas do Los Angeles, gdzie poznaliśmy bohaterów serii, którą będzie mi dane czytać, mam nadzieję, za rok. Może był to chwyt marketingowy, który miał zachęcić do czytania innych książek pisarki, ale mnie, którą już dawno schwytała w swoje sidła nie trzeba długo, a nawet nie trzeba w ogóle, namawiać.
Wracając jednak do meritum. Narracja powieści wciąż się zmieniała. Autorka zaserwowała nam podgląd wydarzeń z wielu perspektyw, a dzięki temu zdecydowanie szerszy obraz na zdarzenia. Dużym plusem było to iż dopiero dzięki narracji pobocznego bohatera mogliśmy się dowiedzieć czegoś istotnego, bądź dowiedzieć się, jaki jest jego udział w sprawie.
Dużą rolę w przekazywaniu wydarzeń zyskała Emma, postać, która ma być bohaterką nowej serii Cassandry Clare "Midnhdhdhdiht". Polubiłam ją i całą grupę dzieciaków, które się z nią przyjaźniły. Podoba mi się ich różnorodność i siła. Jednak faktem jest, że to właśnie Emma jest z nich wszystkich najbardziej wyrazista i dlatego już teraz chętnie czytałabym dalszą jej historię.
Miłosne zawirowania
"Serca Nefilim są jak serca aniołów, które odczuwają każdy ludzki ból i nigdy się nie goją."
Dawni bohaterowie również mieli udział w narracji, jednak moim zdaniem za mały. Odczuwałam zdecydowany brak mojej ukochanej pary Magnusa i Aleca. Cieszyłam się każdym nawet najmniejszym skrawkiem informacji o nich. Nie będę Was oszukiwać, że było tych wzmianek aż tak niewiele, ale ja kocham ich całym sercem i chętnie poświęciłabym im całą książkę. To dzięki nim zakręciła mi się łezka w oku i to oni dostarczali mi najwięcej emocji.
Jace i Clary to związek, który przez pierwsze trzy książki mnie czarował, później autorka zbyt wiele narzucała na ich barki. Po prostu było mi ich żal i liczyłam, że uda im się utworzyć trwałą więź, której nic nie będzie w stanie przerwać. Drugim mankamentem było również to, że Jace nie był sobą, a to właśnie w nim uwielbiałam. Dopiero w tym tomie zostały mu przywrócone skrzydła i ukazał gamę swoich docinek i komentarzy. Bardzo mi tego u niego brakowało.
Relacja Simona i Isabelle była inna niż powyższe. Nie miała tak wielu problemów zewnętrznych jak wyżej wymienione, a w większej mierze wszystko opierało się na ich własnych granicach, na separacji od uczuć. Końcowe rozdziały w nimi związane doprowadzały mnie do niemałych palpitacji sercowych. Działo się.
Ostatnim punktem w sferze uczuciowej jaki poruszę jest para Mai i Jordan. To jedyny książkowy związek wprowadzony przez autorkę, którego nie trawiłam. Wszystko wydawało mi się w nim sztuczne i nienaturalne. Pomysł na rozwiązanie kwestii przez autorkę nie spodobał mi się jednak. Szczególnie z tym, co zrobiła z Maią. Jakby autorka na siłę chciała wszystkich uszczęśliwić...
Sebastian i jego niecny plan
"Jeśli nie nakłonię niebios, poruszę piekło."
Sebastian/Jonathan/ten zły, postać, która kiedyś dawno temu została zamordowana, by w nowej trylogii się odrodzić, dosłownie. Wraz z armią Mrocznych, przemienionych dzięki Piekielnemu Kielichowi Nocnych Łowców, chce zdobyć władzę nad światem. Nie liczy się z trupami, nie zna litości, dzięki demonicznemu pochodzeniu nie wie, co to miłość, czy współczucie. Jego osoba z jednej strony wzbudza współczucie, z drugiej lęk. Takie połączenia reakcji często tworzą bohaterów, o których chce się czytać, tak jest też tutaj.
Pomysłowość i wytrwałość w dążeniu do celu może w jego postaci zachwycać. Jako jedyny nie patrzy na konsekwencje i dobitnie kroczy do wyznaczonego punktu. On wręcz bawi się z Clave, które nie znając jego psychiki( jak również nie słuchając Jace i Clary, którzy jako jedyni go rozumieją) nie potrafią znaleźć sposobu, by z nim walczyć.
Inny wymiar
Jak w swoim opisie wydawnictwo MAG zdradziło czytelników Clary, Jace i jeszcze kilku innych bohaterów udadzą się do jednego z demonicznych wymiarów. W sumie chyba jako jedna z nielicznych nawet bez patrzenia na opis zabrałam się za czytanie, by dopiero po skończeniu się tego dowiedzieć, cóż, może to i lepiej. Ważne jest jednak to, że właśnie w tej krainie miało miejsce najwięcej ważnych zdarzeń. Wszystko rozgrywało się w szybkim tempie i wciąż coś nowego brało władzę nad moim umysłem. Przeskok z jednej postaci, na drugą, potem powrót na Ziemię.
Poszlaki i wskazówki
Jeszcze przed przeczytaniem tomu miałam wiele obaw, autorka często podrzucała nam wyrwane z kontekstu cytaty, które podsuwały różnorakie myśli. Często nie wróżące dobrze. Kilka z nich niestety okazało się prawdą, a przynajmniej tak, jak ja je odebrałam, ale większość nie. Autorka cały czas wodziła czytelników za nos i zmuszała do rozmyślania o serii. Najwięcej dyskusji brało się z informacji iż sześć ważnych postaci zginie. Teraz wiem już o kim mowa, Wam oczywiście tego nie zdradzę, jednak ważne jest to, że to Cassandra znów jest górą, a ja się tylko bałam...
Pewnie nie tylko ja zauważyłam, że jak do tej pory pisarka w małej mierze skupiała się na Faerie, a teraz istoty te zaczęły odgrywać większą rolę, co bardzo mi się podoba. Są przebiegłe, spytne, potrafią doskonale obiegać prawdę. Wywnioskowałam też, że będą miały spory udział w wydarzeniach w trzeciej części, po pierwsze ze względu na Marka, po drugie na pewne postanowienia. Ciekawe, czy mam racje...
Koniec końców
"Duchy to wspomnienia, a my je nosimy w sobie, bo ci, których kochamy, nie opuszczają świata."
To wcale nie miała być długa wypowiedź, miałam się zawrzeć treściwie na dwóch stronach Worda i zakończyć, ale o Darach mogę pisać i pisać. Książki Cassandry Clare czytam zawsze z wielka radością i sporym sentymentem. Uwielbiam bohaterów, ich charaktery i pomysły, jak również ich różnorodność. Wciąż mam ochotę wracać do ich przygód i z wielką chęcią to robię. Za jakiś czas znów zabiorę się za czytania cyklu, od początku do samego końca. Lata czekania się opłaciły.
Ocena książki: świetna [6/6]
Ocena serii: świetna [6/6]
Ukończenie książek zawsze cieszy, szczególnie, gdy mowa tu o jakiejś serii. A już szczególnie o wyczekiwanej serii książek, najpierw śledzenie wydania za granicą, później w Polsce. Szukanie znikomych informacji, cytatów, unikanie spoilerów. Czekanie na zapowiedź, a potem odliczanie dni do długo wyczekiwanego dnia premiery, by od razu biec do księgarni i mieć ją w swoich rękach.
Wstęp ten nie jest w żadnym stopniu przesadzony, nie zmienia rzeczywistości, opisywałam w nim moje doświadczenia z książkami Cassandry Clare. Autorka zachwyciła mnie swoim "Miastem kości" wiele lat temu, a później wpadłam po samą szyję i wciąż czytałam kolejne jej powieści. Po gdzieś czterech, może pięciu latach w moich rękach znalazła się szósta część Darów Anioła, a jest nią "Miasto niebiańskiego ognia". Nie liczcie tu na obiektywną ocenę, na doszukiwanie się błędów, wciąż, nawet po całym dniu po przeczytaniu jestem w wielkiej euforii i radości, raczej szybko z niej nie wyjdę.
Instytut w Los Angeles.
Normalny dzień zostaje przerwany przez atak Mrocznych, giną wszyscy dorośli, kilka małych dzieci ukrywa się w gabinecie i dzięki portalowi przenoszą się do Instytutu w Nowym Jorku. Są jedynymi ocalałymi i mają wiadomość dla Clave.
Nowy Jork
Świat Nocnych Łowców jest zagrożony przez Sebastiana. Wraz ze swoją armią Mrocznych chce zniszczyć potomków Razjela i zesłać na Ziemie demony. Powoli zabija mieszkańców Instytutów, Nocni Łowcy nie mają pojęcia, gdzie może się ukrywać, jest nieuchwytny. Dodatkowym problemem jest też to, iż jedyną bronią, która może go zabić jest Niebiański Ogień, pod którego władaniem znalazł się Jace. Chłopak nie wie, jak na nim zapanować, jak go wykorzystać, do walki z wrogiem. Jace wie jedynie, że nie chce stać bezczynnie. Clave natomiast postanawia wysłać wszystkich wojowników do Indrisu, by ukryli się przed armią nieprzyjaciela. Nocni Łowcy mają się zebrać, by rozmawiać z Podziemnymi i razem znaleźć rozwiązanie. Czy jednak wszyscy będą skorzy do pomocy? A może ktoś zmieni stronę konfliktu?
A jak z oczekiwaniami?
Wyczekiwany finałowy tom pochłonął kilka godzin z mojego życia. Znów powróciłam do świata Nocnych Łowców i całkowicie przepadłam w jego odmętach. Autorka pokusiła się o połączenie trzech trylogii, a przynajmniej w wzmiankach i postaciach, co mnie wprost zachwyciło, bo czytałam jak do tej pory dwa cykle i wyczekuje kolejnego. Nie spodziewałam się, że nowi bohaterowie mogą mnie jeszcze czymś zaskoczyć, ale wciąż się myliłam. Cassandra Clare wprowadziła mnie w wraz z nimi w inny wymiar i to nie tylko w sferze ich poznania.
Od podszewki
Zacznę może jednak od kwestii bardziej technicznych, a mianowicie odbudowy książki. Po pierwsze była ona zdecydowanie grubsza niż poprzednie tomy, choć dla mnie to i tak było za mało. Objętość równała się też większej ilości treści. Autorka nie ukazała jedynie losów postaci z Darów, ale wyjaśniła również wątek z Diabelskich Maszyn, ukazała przynajmniej odrobinę blaski i cienie rodów Nocnych Łowców, jak również przeniosła nas do Los Angeles, gdzie poznaliśmy bohaterów serii, którą będzie mi dane czytać, mam nadzieję, za rok. Może był to chwyt marketingowy, który miał zachęcić do czytania innych książek pisarki, ale mnie, którą już dawno schwytała w swoje sidła nie trzeba długo, a nawet nie trzeba w ogóle, namawiać.
Wracając jednak do meritum. Narracja powieści wciąż się zmieniała. Autorka zaserwowała nam podgląd wydarzeń z wielu perspektyw, a dzięki temu zdecydowanie szerszy obraz na zdarzenia. Dużym plusem było to iż dopiero dzięki narracji pobocznego bohatera mogliśmy się dowiedzieć czegoś istotnego, bądź dowiedzieć się, jaki jest jego udział w sprawie.
Dużą rolę w przekazywaniu wydarzeń zyskała Emma, postać, która ma być bohaterką nowej serii Cassandry Clare "Midnhdhdhdiht". Polubiłam ją i całą grupę dzieciaków, które się z nią przyjaźniły. Podoba mi się ich różnorodność i siła. Jednak faktem jest, że to właśnie Emma jest z nich wszystkich najbardziej wyrazista i dlatego już teraz chętnie czytałabym dalszą jej historię.
Miłosne zawirowania
"Serca Nefilim są jak serca aniołów, które odczuwają każdy ludzki ból i nigdy się nie goją."
Dawni bohaterowie również mieli udział w narracji, jednak moim zdaniem za mały. Odczuwałam zdecydowany brak mojej ukochanej pary Magnusa i Aleca. Cieszyłam się każdym nawet najmniejszym skrawkiem informacji o nich. Nie będę Was oszukiwać, że było tych wzmianek aż tak niewiele, ale ja kocham ich całym sercem i chętnie poświęciłabym im całą książkę. To dzięki nim zakręciła mi się łezka w oku i to oni dostarczali mi najwięcej emocji.
Jace i Clary to związek, który przez pierwsze trzy książki mnie czarował, później autorka zbyt wiele narzucała na ich barki. Po prostu było mi ich żal i liczyłam, że uda im się utworzyć trwałą więź, której nic nie będzie w stanie przerwać. Drugim mankamentem było również to, że Jace nie był sobą, a to właśnie w nim uwielbiałam. Dopiero w tym tomie zostały mu przywrócone skrzydła i ukazał gamę swoich docinek i komentarzy. Bardzo mi tego u niego brakowało.
Relacja Simona i Isabelle była inna niż powyższe. Nie miała tak wielu problemów zewnętrznych jak wyżej wymienione, a w większej mierze wszystko opierało się na ich własnych granicach, na separacji od uczuć. Końcowe rozdziały w nimi związane doprowadzały mnie do niemałych palpitacji sercowych. Działo się.
Ostatnim punktem w sferze uczuciowej jaki poruszę jest para Mai i Jordan. To jedyny książkowy związek wprowadzony przez autorkę, którego nie trawiłam. Wszystko wydawało mi się w nim sztuczne i nienaturalne. Pomysł na rozwiązanie kwestii przez autorkę nie spodobał mi się jednak. Szczególnie z tym, co zrobiła z Maią. Jakby autorka na siłę chciała wszystkich uszczęśliwić...
Sebastian i jego niecny plan
"Jeśli nie nakłonię niebios, poruszę piekło."
Sebastian/Jonathan/ten zły, postać, która kiedyś dawno temu została zamordowana, by w nowej trylogii się odrodzić, dosłownie. Wraz z armią Mrocznych, przemienionych dzięki Piekielnemu Kielichowi Nocnych Łowców, chce zdobyć władzę nad światem. Nie liczy się z trupami, nie zna litości, dzięki demonicznemu pochodzeniu nie wie, co to miłość, czy współczucie. Jego osoba z jednej strony wzbudza współczucie, z drugiej lęk. Takie połączenia reakcji często tworzą bohaterów, o których chce się czytać, tak jest też tutaj.
Pomysłowość i wytrwałość w dążeniu do celu może w jego postaci zachwycać. Jako jedyny nie patrzy na konsekwencje i dobitnie kroczy do wyznaczonego punktu. On wręcz bawi się z Clave, które nie znając jego psychiki( jak również nie słuchając Jace i Clary, którzy jako jedyni go rozumieją) nie potrafią znaleźć sposobu, by z nim walczyć.
Inny wymiar
Jak w swoim opisie wydawnictwo MAG zdradziło czytelników Clary, Jace i jeszcze kilku innych bohaterów udadzą się do jednego z demonicznych wymiarów. W sumie chyba jako jedna z nielicznych nawet bez patrzenia na opis zabrałam się za czytanie, by dopiero po skończeniu się tego dowiedzieć, cóż, może to i lepiej. Ważne jest jednak to, że właśnie w tej krainie miało miejsce najwięcej ważnych zdarzeń. Wszystko rozgrywało się w szybkim tempie i wciąż coś nowego brało władzę nad moim umysłem. Przeskok z jednej postaci, na drugą, potem powrót na Ziemię.
Poszlaki i wskazówki
Jeszcze przed przeczytaniem tomu miałam wiele obaw, autorka często podrzucała nam wyrwane z kontekstu cytaty, które podsuwały różnorakie myśli. Często nie wróżące dobrze. Kilka z nich niestety okazało się prawdą, a przynajmniej tak, jak ja je odebrałam, ale większość nie. Autorka cały czas wodziła czytelników za nos i zmuszała do rozmyślania o serii. Najwięcej dyskusji brało się z informacji iż sześć ważnych postaci zginie. Teraz wiem już o kim mowa, Wam oczywiście tego nie zdradzę, jednak ważne jest to, że to Cassandra znów jest górą, a ja się tylko bałam...
Pewnie nie tylko ja zauważyłam, że jak do tej pory pisarka w małej mierze skupiała się na Faerie, a teraz istoty te zaczęły odgrywać większą rolę, co bardzo mi się podoba. Są przebiegłe, spytne, potrafią doskonale obiegać prawdę. Wywnioskowałam też, że będą miały spory udział w wydarzeniach w trzeciej części, po pierwsze ze względu na Marka, po drugie na pewne postanowienia. Ciekawe, czy mam racje...
Koniec końców
"Duchy to wspomnienia, a my je nosimy w sobie, bo ci, których kochamy, nie opuszczają świata."
To wcale nie miała być długa wypowiedź, miałam się zawrzeć treściwie na dwóch stronach Worda i zakończyć, ale o Darach mogę pisać i pisać. Książki Cassandry Clare czytam zawsze z wielka radością i sporym sentymentem. Uwielbiam bohaterów, ich charaktery i pomysły, jak również ich różnorodność. Wciąż mam ochotę wracać do ich przygód i z wielką chęcią to robię. Za jakiś czas znów zabiorę się za czytania cyklu, od początku do samego końca. Lata czekania się opłaciły.
Ocena książki: świetna [6/6]
Ocena serii: świetna [6/6]
Autor: Cassandra Clare
Tom: VI
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 560
Cena: 45 zł
Data przeczytania: 2014-10-07
Skąd: pożyczone od znajomych
Dary Anioła:
Miasto Kości --- Miasto Popiołów --- Miasto Szkła --- Miasto Upadłych Aniołów --- Miasto Zagubionych Dusz --- Miasto Niebiańskiego Ognia
Seria Diabelskie Maszyny:
Mechaniczny Anioł --- Mechaniczny Książę --- Mechaniczna Księżniczka
Mechaniczny Anioł --- Mechaniczny Książę --- Mechaniczna Księżniczka
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
Cudowna recenzja, bardzo mnie cieszy bo z utęsknieniem czekam na ten tom (który już do mnie jedzie). Clare jest genialne i troszkę mi szkoda, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńPS. Zabrakło Ci spacji w akapicie o budowie książki ;)
Troszkę nie rozumiem tego szumu nad książkami Clare. Przeczytałam jedną część, nawet nie w całości i jakoś nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Może dlatego, że zaczęłam od 2 tomu? Jeśli wpadnie mi w ręce pierwszy to z pewnością się z nim zapoznam, może bardziej mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym sięgnęla po tę cześć ;) podobnie jak Literatka M. nie zachwycam sie strasznie książkami pani Clare ale ta seria to miła lektura. Mechanicznej nie trawię, ale przy tej mile spędziłam czas
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd się robi, kiedy pomyślę że jestem dopiero na trzeciej części >< Koniecznie trzeba to nadrobić, bo uwielbiam styl pisania autorki i historię o Nocnych Łowcach ^^ Miasto szkła - przybywam!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam CoHF już kilka dni po premierze amerykańskiej i wtedy mnie zachwyciło *.* Ale jestem trochę zawiedziona, że tak mało postaci zginęło... 3:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Cieszę się, że twórczość autorki bardzo Ci się podoba. Ja także mam swoje ulubione pisarki, które zachwycają mnie bez reszty.
OdpowiedzUsuńJakoś ta seria nie przekonała mnie i wątpię, by sięgnęło się i po tą pozycję. [ Aleja Recenzji ]
OdpowiedzUsuńO tej serii usłyszałam niedawno, kiedy polecała mi ją koleżanka. Coraz bardziej się do niej przekonuję i pewnie niedługo się za nią wezmę :)
OdpowiedzUsuńEch. Cieszę się, że tak pozytywnie oceniasz zakończenie serii. Ja osobiście zatrzymałam się na tomie trzecim i już mam dość tego wszystkiego. Po prostu czuję mdłości jak myślę o kolejnych powieściach Clare. Chociaż ta druga trylogia Diabelskie Maszyny bodajże, w pewien sposób mnie kusi.
OdpowiedzUsuńNo, ale.
Pozdrawiam!
Sherry
Przepraszam, że nie przeczytam Twojej recenzji, ale właśnie mam tą ksiązkę przed sobą i zaczynam czytanie i nie chcę się do niej jakoś nastawiać :) (i tak podejrzałam końcową ocenę :D)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Wow. Jaka długa recenzja.
OdpowiedzUsuńKoleżanka z klasy czytała i miała inną opinię na temat tej książki. No cóż, każdy ma inny gust.
Tak znane nazwisko....ale jeszcze nie czytałam. Muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuńJa dopiero czekam na fundusze, aby zakupić tę książkę, bo cóż, jest ona droga :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam 3 lub 4 części, ale uważam, że autorka powinna na trzech skonczyć ;) Seria ok, ale już naciągana lekko (moim zdaniem ;))
OdpowiedzUsuńPowiedz Ty mi lepiej, w jakiej kolejności powinnam czytać DA i DM xD
OdpowiedzUsuńNajlepiej najpierw trzy części Darów, a potem to już tomy DM i DA na zmianę, tak by ostatni przeczytać ten, bo zdradza trochę zdarzeń z ostatniego tomu Maszyn :)
UsuńPozdrawiam.
Ciągle nie jestem przekonana do twórczości tej pani i chociaż czytałam trzy tomy to nie wciągnęły mnie w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńTa seria interesuje mnie od dawna, jednak do tej pory nie miałam okazji zacząć jej czytać.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę serię, ale już tyle tomów wyszło, że nie wiem, czy ją zacznę :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com