Królewski zwiadowca
Jeszcze niedawno spodziewałam się, że Zwiadowcy będą mieli
jedenaście części, sądziłam, że pan Flanagan zakończy historię na
opowiadaniach, które okazały się dobrej jakości, ale jednak odskakiwały
poziomem od powieści. Jednak niedługo po wydaniu opowiadań ruszyła wieść, że ma
ukazać się księga dwunasta, zatytułowana „Królewski zwiadowca”. Nie wiedziałam
wtedy do końca, co o tym sądzić, czy to dobrze, czy źle. Mimo tych pytań
sięgnęłam po dwunasty tom historii. A co w nim odnalazłam?
„-Nie zamierzam
chybić.
Will wzruszył
ramionami.
-Nikt tego nie
zamierza.”
Will jest już doświadczonym zwiadowcą, jest doskonale znany
w całym królestwie, jednak musi sobie radzić z ogromną stratą. Jego ukochana
Alyss zginęła jakiś czas temu ratując z pożaru małe dziecko. Pożar nie wybuchł
jednak naturalnie, dom został podpalony, a Willa zaślepia zemsta na zabójcach
żony. Czy będzie wstanie znaleźć inny cel? Czy uda mu się ukoić ból?
W zamku Alaluenu sprawy nie mają się najlepiej, król Duncan
jest poważnie chory, zaś obowiązki władcy sprawuję jego córka i jej mąż Horacy.
Jednak jedenym ich problemem nie jest sprawowanie władzy, a również
wychowywanie ich córki Madzie. Dziewczyna jest uparta, stawia na swoim i
uwielbia wykradać się na leśne polowania. Rodzice załamują ręce nad jej
zachowaniem. Z radą przychodzi im Halt. Czy jego rozwiązanie okaże się
wystarczające? Czy księżniczka zmieni się na lepsze?
Zwiadowcy są jedną z serii, które może nie należą do moim
ulubionych, ale bardzo je cenię. Każdy tom czytałam zawsze z wielką przyjemnością
i radością. Więc moje oczekiwania względem dwunastej części były dość wysokie.
Liczyłam na dużo akcji, interesujące motywy, trochę humoru i po prostu na
ponowne spotkanie ze starymi bohaterami. W końcu czytając jedenaście
wcześniejszych książek mogłam się do nich przyzwyczaić.
Księga dwunasta cyklu odbiega odrobinę klimatem od
poprzednich. Nadal czuć jej specyficzny charakter, ale są też pewne niuanse,
które wpływają na inny odbiór. Zdecydowanie pierwszym z nich jest dość ciężkie
i tajemnicze wprowadzenie w zdarzenia, a mowa tu o rozdziale pierwszym. On już
zapowiadał, że nie będzie to powielenie schematów z „Ruin Gorlandu”, kiedy to
Halt przygotowywał Willa do otrzymania dębowego liścia. Nie będę ukrywać, że
ktoś będzie się szkolił w tym kierunku.
„- Willu – powiedziała
– czy mogę cię o coś zapytać?
-Właśnie to zrobiłaś –
odparł. Nagle ogarnęła go tęsknota za dawnymi czasami. Ileż to razy słyszał
podobne słowa z ust Halta? Z przyjemnością stwierdził, że Madzie poczuła się
tak samo zbita z pantałyku jak on swego czasu.”
Dlaczego nie było to powielenie schematów? Halt i Will mają
po części podobne techniki nauczycielskie, ale jednocześnie całkowicie
odmienne. W sumie jest to zrozumiałe, gdyż mieli na szkoleniu całkowicie dwie
odmienne osobowości, do których trzeba podejść inaczej. Tak właśnie robił Will.
Wykorzystywał to, czego wymagał od niego Halt, ale z różnym natężeniem,
wprowadzał nowe pomysłu. Nie wiem, czy nie miał cięższego zadania niż jego
nauczyciel, ale to pozostawię do Waszej oceny.
Myślę, że odmienność tego tomu można również zauważyć w
narracji, bo nie ona jedynie prowadzona przez jedną osobę, a kilka. Przeplatają
się sceny oczami Willa oraz sceny oczami jego ucznia, co jest ciekawe.
Pamiętam, że podczas czytania pierwszego tomu brakowało mi spojrzenia na
zdarzenia Halta. Z drugiej strony starło to odrobinę mistycyzm postaci mistrza,
Halta traktowałam prawie jak guru. Myślę jednak, że tej tajemniczości nie
udałoby się utrzymać Willowi, ma on jednak inny charakter, a do tego tak
doskonale czytelnicy znają go z poprzednich tomów. To byłoby chyba niemożliwe.
Warto też wspomnieć przynajmniej odrobinę o postaciach.
Większość stali czytelnicy znają dobrze, pojawi się wiele postaci z poprzednich
tomów, jednak poznamy też kilka nowym. Między innymi Maggie, która jako córka
królowej zachowuję się jak na księżniczkę przystało, zadziera nosa, nie słucha
poleceń, myśli, ze wie wszystko najlepiej. Z drugiej jednak strony ma w sobie
coś interesującego, a mianowicie zamiłowanie do polowań. Początkowo była to dla
mnie jedna z niewielu jej pozytywnych cech. Dziewczyna często mnie irytowała,
nawet mimo swojej przemiany. Jak zawsze jednak muszę pochwalić autora za
kreacje Willa, w tym tomie nastąpiła niemałą zmiana w jego postawie, co ukazało
mi zupełnie inne spojrzenie na jego postać. Zawsze go lubiłam, jednak jego
zachowanie w poprzednich tomach było dosyć schematyczne, idealny bohater,
któremu zawsze wszystko się udaje, tu tak nie jest.
Pokrótce chciałam też napisać o postaciach bez większego
zagłębiania się w ich postacie, bardzo ogólnie. Do wszystkich stałych postaci
można przyłożyć cechę wyidealizowania. Niesamowicie odczuwałam to na początku,
zwłaszcza w postaci Cassandry i Horace. Może wcześniej tego tak nie odczuwałam,
ale tu aż raziło to w oczy, szczególnie, że pojawiła się postać, która była
wręcz ukazywana w odwrotnym kierunku. Uważam to za największy minus powieści,
tu bohaterowie stojący po „dobrej” stronie nie mają wad.
Na koniec kilka słów na temat okładki. Co jak co, ale
okładki Zwiadowców są niesamowite. Patrząc na nie od razu widać, że są
całością, że pasują doskonale do poprzednich, czy następnych części. Jest to
ich niezwykle pozytywny aspekt. Graficy czynią niesamowitą pracę. Ten tom
stanie się chyba jednym z moich ulubionych pod względem okładkowym, grafika
tego tomu jest niesamowita, piękny obraz, morze zachodzące słońce, zwiadowcy w
cieniu, piękne.
„-Maddie nie ma
zamiaru forsować konia, nawet jeśli oznacza to przegraną. Zrobimy z niej
zawiadowczynię.
Przez kilka minut
jechali w milczeniu. Potem Will dorzucił:
-gdyby tak jeszcze
piła kawę.”
„Królewski zwiadowca” to miły i przyjemny tom, łączący się z
poprzednimi, ale jednocześnie innowacyjny. Czas spędzony ze zwiadowcami nigdy
nie jest stracony. Przyjemnie było czytać dalsze losy bohaterów. Ale
równocześnie zadaje sobie pytanie. Czy to już nie wystarczy? Tekst w książce głosi,
że niedługo premiera tomy trzynastego. Czy to nie lekka przesada? Z ciekawości
pewnie przeczytam, kiedy ukarzę się w bibliotece, ale czy naprawdę mocno go
wyczekuje? Niestety, raczej nie.
Ocena: bardzo dobra
Autor: John Flanagan
Tom: XII
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 488
Cena: 43,90zł
Data przeczytania: 2014-01-11
Skąd: biblioteka publiczna
Seria Zwiadowcy:
Ruiny Gorlandu --- Płonący most --- Ziemia skuta lodem --- Bitwa o Skandię --Czarnoksiężnik z północy --- Oblężenie Macindow --- Okup za Eraka --- Królowie Clonmelu --- Halt w niebezpieczeństwie --- Cesarz Nihan-Ja --- Zaginione opowieści --- Królewski zwiadowca
Cały czas przede mną pierwszy tom, którego nigdzie nie mogę zdobyć :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda. ;)
UsuńNie przeczytałam ani jednego tomu, ale nie wiem czy warto zaczynać, bo wszystkich tomów na pewno nie znajdę w bibliotece ;/
OdpowiedzUsuńMi się udało, choć to niezwykłe. ;)
UsuńDwanaście tomów, niezły tasiemiec ;) Nie wiem, czy zapoznam się z tą serią, bo na razie nie mam ochoty na tak długodystansową przygodę.
OdpowiedzUsuńOj tak jest to sporo części. ;)
Usuńteż nie czytałam ,ale raczej tego nie zrobię , bo 12 tomów to troszkę dużo .. Jak przeczytam książki , które od dawna miałam w planach na pewno nadrobię tę serię ;)
OdpowiedzUsuńhttp://czytaniemoimhobby.blog.pl/
Odrobinkę... ;) To ja już nie wiem, będziesz czytać, czy nie? ;)
UsuńMusisz mi wybaczyć. Po recenzji przebiegłam okiem dość pobieżnie, ponieważ skończyłam czytać dopiero trzy części, a na czwartą zaczęłam. To smutne, bo wiem z własnego doświadczenia, że książki pana Flanagana są świetne, ale podobnie jak z Harrym ubzdurałam sobie, że nie przeczytam kolejnych tomów dopóki nie znajdą się one u mnie na półce (co może potrwać lata, ale okej). -.-
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie ma problemu. ;) Ja niestety się na to nie zdobyłam, ale marzy mi się ich zakup. ;)
UsuńWidzę, że bardzo podoba Ci się ta seria. Mi też z pewnością by się spodobała, ale z tego, co patrzyłam w Matrasie nawet nie można kupić wszystkich części.
OdpowiedzUsuńTak, jest świetna. ;)Współczuję, ale może jest w empiku? ;)
UsuńJeju.. 12 części.. ja przeczytałam tylko pierwszą i na razie mi wystarczy. ;p
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo kolejne też są świetne. ;)
Usuń12 części - toż to szok:) I każda taka droga? Pomyślę nad tą serią, pożyczyłabym z biblioteki.
OdpowiedzUsuńNie, pierwsze są 6 zł tańsze. ;)
UsuńTo jedna z moich ukochanych serii, a okładki są rzeczywiście piękne i należą do moich ulubionych. Mają swój klimat i urok, a poza tym bardzo podoba mi się ich kolorystyka. Co do 12 części to z jednej strony jest trochę podobna to pierwszej, a z drugiej jednak inna, jak zauważyłaś. Z tym 13 tomem to jest podobno jakiś błąd tłumaczenia, bo strony w języku angielskim mówią zupełnie co innego... Dowiedziałam się jedynie, że w tym roku powinny okazać się kolejne tomy "Drużyny" (4 i 5), a Flanagan planuje także ze dwie książki o Halcie :) Co do bohaterów - uważam, że jednak mają swoje wady, chociaż może nie zawsze są one aż tak widoczne i podkreślane :)
OdpowiedzUsuńAha, to w sumie cieszę się, bo słyszałam, że ma sie na 12 skończyć, a tu taki szok podczas czytania. Trzy książki z serii Drużyna już za mną, więc tylko czekać na kolejne. ;) A książki o Halcie, muszę przeczytać. ;)
UsuńUh, 12 tomów, to chyba za dużo, jak na mój ograniczony czas...
OdpowiedzUsuńTak, to może być sporo. ;)
UsuńChyba będę musiała w końcu przeczytać do końca drugą część ;) Przy okazji- nominuję cię do Liebster Blog Award, więcej informacji: http://ksiazkikinomodaiuroda.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html Będzie mi szalenie miło, jeśli odpowiesz na moje pytania :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda.
UsuńDziękuję. :)
Trochę zaspoilerowałaś, ale mam nadzieję, ze zapomnę te drobne wyjaśnienia, zanim dojdę do 12 tomu :) Pozdrawiam i zapraszam: szukamnazwy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie było innej opcji, bo były nawiązania na poprzednich tomów. ;)
UsuńRównież pozdrawiam.
12 tomów? Oj nie! Nie mam czasu na tyle książek z jednej serii. Poza tym chyba nie zainteresowałaby mnie fabuła. Piszę "chyba" bo pewności nigdy nie mam. Btw, świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńMoże się jednak uda. ;)
UsuńPrzeczytałem jak na razie tylko 2 części i jestem zadowolony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Michał
Chyba jak większość czytelników. ;)
UsuńUwielbiam Zwiadowców za ich lekką formę i niesamowicie wciągającą fabułę:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. ;)
UsuńOooch, Zwiadowcy... gdybym miała spore fundusze, to już by te cudne książki leżały na mojej półce. :P
OdpowiedzUsuńSeria zabiera sporo gotówki, niestety. Ale są jeszcze biblioteki. ;)
Usuń"królewski zwiadowca" nadal dobry, ale nie tak jak poprzednicy :) Mimo to nadal uwielbiam "Zwiadowców". Jedna z moich ulubionych serii, jak ja bym chciała mieć wszystkie części na półce... Kiedyś będę miała :D
OdpowiedzUsuńAaa i John Flanagan w jednym z wywiadów zapowiedział, że nie będzie kolejnego tomu, że skupia się na "Drużynie" i myśli o napisaniu dwóch historii na temat Halta i Crowleya, z czasów gdy dopiero zaczynali :D
Też mam takie marzenie. ;)
UsuńCieszę się, bo to naprawdę byłby tasiemiec. ;)
Mam na półce pierwszy tom i chcę już go przeczytać! Ale brak czasu i szkoła nie pozwala. A ferie dopiero 17 lutego :C
OdpowiedzUsuń