Wyjazd z Morganville
Czasem zdarza się mieć uczucie, że czas się zdystansować.
Czas popatrzeć na nasze życie z innej strony, zobaczyć nasze relacje z bliskimi
z innej perspektywy. Odnaleźć chwilę na przemyślenia, na odpowiedzenie na
pytania, czy to co wybraliśmy jest dla nas dobre. A może jednak inny wybór
okazałby się lepszy.
Decyzję w sprawie swojego dalszego życia chcę podjąć Claire,
główna bohaterka serii Rachel Caine. Już sam tytuł mówi nam, czego będzie
dotyczyć dziesiąta księga Wampirów z Morganville. „Wyjazd z Morganville” nie
pozostawia złudzeń, że tym razem akcja powieści, nie rozgrywa się w słonecznym
mieście nieumarłych.
Claire chcę spełnić swoje dawne marzenia, wyjeżdża na studia
na MIT, by tam przemyśleć wiele spraw oraz pomóc w pracy doktor Anderson.
Dziewczyna z jednej strony chcę poszerzyć horyzonty, jednak z drugiej strony
boi się tej decyzji. Wciąż myśli o przyjaciołach, wypatruje niebezpieczeństw.
Jednak Boston to nie Morganville nie ma tu zastępów wampirów, które czekają na
twój błąd, a może jednak? Prace nad udoskonaleniem wynalazku Claire pochłaniają
ją w dużym stopniu, jednak to nie zmienia jej uczuć i chęci powrotu do własnego
domu. Czy przeniesie się do nowego miejsca było dobrym pomysłem?
Wampiry z Morganville, niektórzy powiedzą: tasiemiec, ja: naprawdę
długa seria. Na ten tom musiałam sporo poczekać, moja biblioteka nie była skora
do dokończenia serii, jednak podczas niedawnej wizyty, szczerze zaskoczona,
zobaczyłam ją na półce obok innych części serii. Od razu wzięłam ją do domu, bo
to idealna lektura na odprężenie się po długim dniu w szkole. Czytanie poszło
szybko, ale nie ma, co się dziwić. Jeśli przeczytałam poprzednie dziewięć
ksiąg, muszę być wytrwałym czytelnikiem.
Tym razem miejscem akcji, o ile pamiętam po raz pierwszy,
nie jest Moorganville. Razem z Clary wyjeżdżamy na uczelnie i towarzyszymy jej
w jej prawie normalnym życiu. Jednak jak się pewnie domyślacie i w Bostonie nie
jest nudno. Szalona współlokatorka, jej nachalny adorator, specyficzna
wykładowczyni z jeszcze dziwniejszymi pomocnikami, taka grupa bohaterów nie
mogła stworzyć nijakiego otoczenia. Muszę jednak powiedzieć, że to nie było to
samo, jednak Morganville ma swój klimat. Brakowało mi również dobrze znanych
bohaterów. Szczególnie paczki Claire i Myrnina. Tak mało ich było. Pojawiali
się jedynie w rozmowach telefonicznych lub wersji wirtualnej. Bez nich to nie
była ta sama seria. Dodatkowo nie spotkałam również wielu wampirów, cały urok
serii przez to wyparował. Seria ma w nazwie te nadnaturalne istoty, więc
liczyłam, że i w Bostonie kilka się pojawi, po części było to prawda, ale
jednak jeden wampir to nie całe miasto...
Piszę, piszę, piszę, a nie wspomniałam jeszcze o
narratorach. W książce pojawi się ich dwóch. Jednym z nich jak zawsze jest
Claire. Nie będę ukrywać, że bohaterka ta oraz jej sposób zachowania często
mnie denerwują, więc także jej sposób narracji trochę mi przeszkadza, ale nie w
odbiorze wydarzeń. Po prostu nie mogę jej polubić i to wpływa na ocenę. Drugim
narratorem jest Shane. Jego sposób przedstawiania wydarzeń jest znośny, również
nie powala na kolona, ale sądzę, że autorka doskonale oddała w niej jego
charakter. Wszystko prosto z mostu, nie skupianie się w ogromnej mierze na
emocjach, taki jest Shane i tak opisuje to, co widzi i przeżywa.
Nie będę ukrywać, że po cichutku liczyłam, że podczas
wyjazdu Claire pozna jakiegoś przystojniaka i choć na krótki czas będzie się z
nim umawiać, jednak potem rzuci go i wróci do swojego ukochanego Shane.
Niestety tak się nie stało. W sferze uczuć wieje nudą, gdyby była to historia
kilkutomowa mogłabym to znieść, ale tu przez tyle tomów, oni zawsze razem. Ich
związek jest tak pewny, stały, że w ogóle się o nich nie obawiam. Brakuję mi
odrobinę jakiegoś dreszczyku emocji.
Akcja natomiast ma się dobrze, początkowo na pierwszy plan
wychodziły uczucia Claire, która nie mogła się odnaleźć w nowym miejscu, wciąż tęskniła.
Później jednak, gdy zaczęły się prace nad doskonaleniem się jej wynalazku
zaczęło się coś dziać. A kiedy porwano jej przyjaciółkę wydarzenia pędziły z
każdym rozdziałem. Strony mknęły jedna za drugą, nie było chwili na odpoczynek.
A nawet gdy myślałam, że już wszystko się ułożyły nagle pani Caine zmieniała
plany i wszystko znów się krzyżowały i tak do ostatnich słów.
Zakończenie zapowiada ciekawą kontynuację. Wydarzenia
zakończyły się w interesującym momencie i mogę jedynie podejrzewać, co teraz
będzie miało miejsce. Mam kilka teorii, ale kompletnie nie wiem, która okaże
się prawdziwa. W dużej mierze łączę to już z jednymi z początkowych rozdziałów,
wtedy wydarzyła się pewna sprawa, która nie miała wpływu na wydarzenia w tej książce,
a wydawała mi się ważna. Jeśli ktoś czytał, chodzi mi o sprawę z ugryzieniem
Shane.
Podsumowując, dziesiąta księga serii wpłynęła na mnie
pozytywnie, jednak nie jestem nią oczarowana. Zabrakło mi niesamowitego klimatu
Morganville, niektórych bohaterów. Jednak może chwilowa ucieczka wyszła nam
czytelnikom na dobre, teraz stare, dobre(lub złe) miasteczko będzie jeszcze
ciekawsze. Mam nadzieję, że tak będzie. Wiążę duże nadzieję, że z ostatnim
tomem i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Ocena: bardzo dobra- [5-/6]
Autor: Rachel Caine
Tom: XIV księga X
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 320
Cena: 37,80zł
Data przeczytania: 2014-04-05
Skąd: biblioteka publiczna
Seria Wampiry z Morganville:
Przeklęty dom --- Bal umarłych dziewczyn(Księga I) --- Nocna aleja --- Maskarada szaleńców(Księga II) --- Pan ciemności --- Godzina łowów(Księga III) --- Rozwiane cienie --- Pocałunek śmierci(Księga IV) --- Miasto Widmo(Księga V) ---- Pojedynek(Księga VI) --- Ostatni pocałunek(Księga VII) --- Czarny świt(Księga VIII) --- Gorycz krwi (Księga IX) --- Wyjazd z Morganville(Księga X) --- Daylighters (Księga XI)
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
3. Book lovers
Czytałam kilka książek z tej serii, ale dawno temu, kiedy wampiry jeszcze mnie kręciły. Teraz już mi przeszło ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, nie mam czasu na takie długie cykle.
OdpowiedzUsuńWow jaka długa seria :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nie zniechęciłabym się po kilku częściach, bo zazwyczaj tak mam :D
Podziwiam Cię za to, że zabrałaś się na tak długą serię.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam czasu. I mam raczej złe wspomnienia z wampirami z długich serii :(
Raczej nie przeczytam. Seria jest zbyt długa, nie chcę się wplątywać :D
OdpowiedzUsuńOd dawna przymierzam się do tej serii
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś chyba pisałam, że cała seria przede mną. :) Czytałam ostatnio, że ma się ukazać serial na podstawie całej serii. :) Będę musiała się pośpieszyć. :P
OdpowiedzUsuńTo akurat seria nie dla mnie. Nie lubię wampirów :D
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwsze trzy tomy serii ponad dwa lata temu, chyba, głowy nie dam sobie uciąć, że nie było to wcześniej, zrobiłam to za namową koleżanki, która wtedy gadała tylko o Morganville. Książka nie była zła, nawet dobrze mi się ją czytało, ale nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, że z utęsknieniem czekałam na kolejne części, w sumie to zapomniałam o Morganiville i nie jest mi z tego powodu jakoś przykro. Może kiedyś wrócę do tej serii, ale tak szczerze mówiąc to wątpię, że to zrobię, czytanie o wampirach nie cieszy mnie tak jak kiedyś :)
OdpowiedzUsuńJak będę miała trochę więcej czasu to sięgnę po tą ogromną serię (to jest X tom a ile jest wszystkich?). Tylko nie wiem kiedy ten czas znajdę, bo teraz zaczęłam dorywczą pracę i może być trudno :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Kompletnie nie mogę się przełamać, żeby sięgnąć po serię. Chyba już mi się przejadły te wszystkie wampiry :)
OdpowiedzUsuńo rany... 10 księga! Ty to wytrwała jesteś! :) zazdroszczę zawzięcia :)
OdpowiedzUsuńChoć zapowiada się nawet ciekawie, to jakoś mnie do niej nie ciągnie. Więc mimo twojej dobrej oceny, ja nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń