Uczta dla wron. Cienie śmierci
„Wrony nie dbają o to, kto jest przyjacielem, a kto
wrogiem.”
Wrony od zawsze kojarzyły się z mrokiem, ze złem, były
oznaką złych nowin i niebezpieczeństw. Gdy o nich myślę, teraz po przeczytaniu
kilku książek z serii Pieśń Lodu i Ognia, zawsze pojawia mi się obraz tych
ptaków wydziobujących oczy nieszczęśników. Makabryczne, ale właśnie z tym
kojarzy mi się sam tytuł powieści „Uczta dla wron”, który jest już czwartym
tomem cyklu George R. R. Martina. Dziś chciałabym się jednak skupić na jedynie
pierwszym tomie, o podtytule „Cienie śmierci”.
W Siedmiu Królestwach wiele się zmieniło. Król Joffrey nie
żyję, po tragicznym weselu jego wuj, Tyrion został wtrącony do lochu za jego
zabójstwo. Karzeł jednak przy pomocy swego brata uciekł, a przed zniknięciem
zabił swego pana ojca. Teraz władza spoczywa w rękach Cersei, która kieruję
państwem w zamian za swojego młodszego syna. Mimo wielu rad ze strony rodziny
ojca, obsadza Małą Radę jedynie własnymi poplecznikami. Jak to wpłynie na
państwo?
W innych zakątkach kraju również wiele się dzieje. Na
Żelaznych Wyspach ma się odbyć pierwszy od wielu wieków Wiec, podczas którego
ma zostać wybrany nowy władca, kto przejmie władze? Największe szanse mają
córka byłego króla oraz jego dwaj bracia. Jednak kto zostanie wybrany jest
zagadką?
W Dorne aż huczy od informacji związanych z pojedynkiem
Czerwonej Żmii i Góry, Wężowe Bękarcice chcą pomścić swojego ojca i obmyślają
plan, jednak czy dojdzie on do skutku?
„Wszyscy ludzie kłamią kiedy się boją”
„Uczta dla wron. Cienie śmierci” została napisana trochę
inaczej niż poprzednie części. Mamy tutaj spojrzenie na zupełnie inne postaci,
a przynajmniej na część z nich. Pojawiają się dobrze nam znani bohaterowie,
jednak nie ich tu tylko kilku. Wiele wątków, które zostały rozpoczęte w poprzednim
tomie zostało pominiętych i rozpoczęte będę dopiero w księdze piątej. Tu
znajdziemy tu wiele Johna Snowa, Deanerys ze swoimi smokami, czy Tyriona.
Największą rolę przejęło rodzeństwo Cercei i Jaime, siostry Stark i Brienne.
Jednak pojawia się również postaci, które do tej pory odgrywały małą rolę lub
były postaciami pobocznymi. Dzięki nim możemy spojrzeć na to, co dzieje się na
Żelaznych Wyspach, czy w Dorne, a nie jedynie słuchać o tym z informacji
postaci, które tego nie przeżyły. Autor mocno poszerzył nasze horyzonty, ale
odbiło się to na tym, że nie ujął wydarzeń wszystkich głównych postaci. Kolejna
część, czyli „Taniec ze smokami” będzie się jak sądzę odbywał równolegle, by
dać nam więcej informacji o postaciach, których tu zabrakło.
Muszę od razu napisać, że w tym tomie akcja naprawdę mocno
zwalnia, w poprzednim wprost nie mogłam się oderwać i wciąż napotykałam
niesamowicie wiele niespodzianek, a teraz było blado... Niestety akcja posuwa
się powoli, jak na razie nie zapowiada się na żadną wielką bombę. Nawet nie
było jeszcze fajerwerk. Powoli zawiązują się pewne intrygi, a z niewielkich
przecieków od przyjaciółki wiem, że będzie się działo, jednak wciąż czekam na
tak wiele emocjo, jak miało to miejsce we wcześniejszej książce.
„To co jest martwe nie może umrzeć, lecz odradza się twardsze i
silniejsze.”
„Cienie śmierci” nie obfitowały w zwroty akcji, a do tego
sporo narratorów średnio mnie ciekawiło. Na pewno polubiłam wydarzenia
przedstawiane przez Brienne i Aryę, trochę mniej, ale również interesowały mnie
wydarzenia Sama, Sansy i Jaime, ale te które przedstawiała Cersei, nie mogłam
ich przemóc, a niestety było ich najwięcej. Od początku nie lubiłam tej
postaci, a jej zachowanie jedynie mnie irytowało, ale to co wyprawiała w tym
tomie przechodzi wszelkie pojecie, a ona ośmiela się nazywać Rywinem w
spódnicy, chyba oszalała. Dla jej zagrania polityczne, nie były przemyślane,
sądzę, że niedługo wszystko to, co osiągnął jej ojciec pójdzie w rozsypkę. Nie
wiele osiągnęła. Nie będę rozpisywać się na temat innych narracji, ale nie mogę
pominąć moich ulubionych fragmentów z Aryą. Moim skromnym zdaniem było ich za
mało, ja już bym chciała dowiedzieć się, jak zakończy się jej szkolenie, a
właściwie czy je podejmie. Na razie pozostaje jedynie wiele pytań, jej
zachowanie w miejsce, w którym się znalazła jest wieloznaczne, mam nadzieję, że
osiągnie to, co tak bardzo mnie interesuję.
„-Niektórzy myślą
dlatego, że boją się działać.
-Między strachem a ostrożnością jest różnica.”
Czas na krótkie rozważenia na temat tytułu. „Uczta dla wron”
po takich słowach liczyłam na wiele walk, intryg, zabójczych niespodzianek,
widziałam już ciała nabijane na pale, zlatujące się nad nie ptaki, a wcale tego
nie otrzymałam. N razie tytuł nie jest jeszcze stracony, przecież wiele może
się wydarzyć w następnym tomie, jednak liczyłam na trochę więcej emocji po
takiej zapowiedzi. „Cienie śmierci” jednak padały na postaci, nad niektórymi
wciąż widzę zakapturzoną postać, która tylko czeka na ich potknięcie. Na razie
jednak śmierć nie zebrała wielkich plonów, z jednej strony można się tylko
cieszyć, że nie zabierała ulubionych postaci, z drugiej zaś czytając ową część
miałam nadzieję, że kilka znienawidzonych postaci pożegna się z walką o władze.
Ale w ilu procentach to się udało dowiecie się jedynie czytając owy tom.
Co mogę powiedzieć o okładce pierwszej części „Uczty dla
wron”? Niestety, ale mnie nie zachwyca, do tego jak się dowiedziałam nie
przedstawia nawet bohaterów książki, a jedynie postaci z innych książek autora.
To co właśnie w grafice ceniłam to to, że okładki były doskonale dopasowane do
zdarzeń, a tu niestety tak nie jest. Szkoda, bo chyba jedynie to łączyło
wszystkie książki. Przecież wszystkie są przedstawione w zupełnie innych
schemacie. Szczerze, wyglądają jakby były z zupełnie innych cykli.
Podsumowując moje czytelnicze wrażenia, jestem lekko
rozczarowana, po tak niesamowitym tomie trzecim liczyłam na wiele więcej. Tu
akcja zdecydowanie zwalnia i nie dzieje się tak wiele, choć nie można zarzucić,
że ksiązka nudzi. Przeczytałam ją niesamowicie szybko, ale nie czułam wielkiego
zaskoczenia, wielkich niespodzianek tu nie znalazłam. Może druga część „Uczty
dla wron” okażę się lepsza.
Ocena: bardzo dobra
[5/6]
Autor: G.R.R. Martin
Tom: IV część I
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 512
Cena: 37,90zł
Data przeczytania: 2014-02-26
Skąd: biblioteka publiczna
Cykl Pieśń Lodu i Ognia:
Gra o tron --- Starcie królów --- Nawałnica mieczy: Stal i śnieg --- Nawałnica mieczy: Krew i złoto --- Uczta dla wron: Cienie śmierci --- Uczta dla wron: Sieć spisków --- Taniec ze smokami cz.1 --- Taniec ze smokami cz. 2 --- The Winds of Winter --- A dream of Spring + Rycerze siedmiu królestw
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu +3,2 cm
Martin to Martin, wiele mu można zarzucić, ale i tak go będę czytał ;D
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd, że żadnej jego książki nie przeczytałam :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że akcja zwalnia, ale przede mną na razie pierwsza część :)
OdpowiedzUsuńKiedyś w końcu będę miała czas na tą serię
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, zaczytan-a.blogspot.com
Serial uwielbiam, a książek nie miałam jeszcze okazji czytać.. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia - nie wczytywałam się za mocno w twoją recenzję, bo obecnie dopiero zaczynam pierwszy tom Nawałnicy mieczy. Inni czytelnicy często zarzucają serii zbyt wolne tempo i rozwlekanie się, więc na to już zdążyłam się psychicznie przygotować.
OdpowiedzUsuńTeraz czekam również na premierę serialu ;)
Skusze się na tę lekturę :D
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwilce do mnie :3
Podoba mi się co o niej napisałaś. Widze , że warto ja dorwać.
OdpowiedzUsuńStrasznie kusisz, a ja dalej jedynki nie zdobyłam :(
OdpowiedzUsuńMój brat czytał, ale... raczej nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Strasznie każdy kusi tą serią, a mnie na razie jakoś do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńW berżeretkach, balladach, canzonach, bardzo rzadko jest mowa o wronach. A ja mam taki gust wypaczony, że lubię wrony ;)
OdpowiedzUsuńZa "Grę o tron" muszę się w końcu zabrać :)
OdpowiedzUsuńEh jakoś tak jak na tę chwilę to jednak nie mam ochotę na książkę, a raczej na pierwszą część bo w końcu ta to już kontynuacja. Kiedyś chyba bardziej mnie do tej serii ciągnęło. :)
OdpowiedzUsuń