Recenzja: "Idealny czas na smuteczek" Namae Aoyama
Książki relaksujące, tak nazwałabym powieści, których pojawia się coraz więcej, a ich twórcy pochodzą z Japonii lub z Korei Południowej. Czytałam ich już sporo, opowiadają o normalnych ludziach, właściwie takich jak my.
Nie inaczej jest z powieścią "Idealny czas na smuteczek" Namae Aoyamy. Książkę na pewno można dopasować do tak zwanych "komfort books", sam tytuł, nawet bez zapoznawania się z opisem już na to podsuwa. Powieść opowiada o młodej dziewczynie, która z mniejszej miejscowości marzy, by przenieść się do Tokio. Za namową matki zamieszkuje i starszej kobiety, która ma być jej wsparciem tam.
Przyznam się, że główna bohaterka prawie cały czas mnie irytowała, niby o opowieść o zwykłych ludziach, ale gdybym miała ją jako znajomą nie wiem, czy bym chciała utrzymywać kontakt. Była niemiła dla swojej matki, a także dla staruszki, u której mieszkała. A do tego w wieku zaledwie dwudziestu lat szukała miłości na całe życie, nie mogąc nawet na chwilę zastanowić się, czy to może jeszcze nie czas. Jej zawroty miłosne w ogóle nie wzbudzały przez to zainteresowania, trudno jej było współczuć.
Główną myślą powieści było ukazanie przeciwieństw, młodość w stosunku do starości. Przez główną postać jednak to zdecydowanie spokój dojrzałej starszej kobiety wygrał moje serce. Może sama już jestem trochę dojrzalsza niż dziewczyna, która dopiero wchodzi w dorosłość i chciałabym, by była inna.
Książka zawiera jeszcze jedno opowiadanie. Jest ono tym razem opowieścią o wypaleniu zawodowych, bohaterem głównym jest mężczyzna bez większego celu w życiu. Też nie zostałam wielką fanką i tej opowieści.
Szkoda, że główna bohaterka aż tak irytuje.
OdpowiedzUsuń