Drama time: TharnType the series (recenzja)
Minęło 7 lat... Kontynuacje w serial BL mają to do siebie, że rzadko powstają. Zwykle tworzone na sentymencie fanów, by dać im możliwość dłuższego przebywania z bohaterami, którymi tak polubili w poprzednim sezonie. Zwykle jednak opowieści te robią się niepotrzebne, zaczynają nudzić i nie mają wiele do opowiedzenia. "TharnType The Series" była hitem, kiedy wychodziła. Mimo niektórych szkodliwych scen i nienaturalnemu rozwojowi wydarzeń przyciągnęła rzeszę wiernych fanów, którzy marzyli o kolejnym sezonie. Jako że nie recenzowałam sezonu pierwszego, w recenzji będę trochę wspominała o tym, co działo się wcześniej, jednak główny nacisk położę na najnowsze odcinki. TharnType w pierwszym sezonie opisywał studenckie życie Tharna oraz Type'a. Ten pierwszy otwarcie mówił, że jest gejem, drugi był zaś homofonem, który otwarcie wypowiadał swoje poglądy. Zamieszakali razem. Jak się pewnie domyślacie skończyli oni jako para, a drugi sezon skupia się na ich historii 7 lat później,