Lodowa kraina
Zima za oknem, kiedy pisałam tę recenzję, jedynie kalendarzowa, jednak nie przeszkadzało mi to w sięgnięciu po pozycje z mroźnym klimatem. 10 tom cyklu Ulysses Moore właśnie to wróżył swoim tytułem. "Lodowej krainie" miała być podróżą w krainę pełną śniegu, niebezpieczną, którą długo będę wraz z bohaterami powieści wspominać. A przynajmniej tak ją sobie wyobrażałam...
Pierdomenico Baccalario w swoich książkach zawsze pozostawia niesamowicie intrygujące zakończenie, które aż prosi się o poznanie cyklu dalej. Czytanie kolejnych tomów idzie mi jednak dość powoli, bo na kolejną książkę muszę mieć odpowiedni nastrój. Poniedziałek rozpoczynający ferie wydał mi się do tego idealny, a niamałą motywacją był termin wypożyczenia, który został przekroczony. Nawet nie wiem, dlaczego aż tyle zwlekałam z czytaniem, przecież uwielbiam przygody przyjaciół. Czas na przedstawienie moich wrażeń z lektury, a także krótki opis, co działo się na początku tomu.
"- To są twoje kwiaty.
Chłopiec wziął je w dłonie. Szeleściły mu w palcach.
-Do czego mają mi się przydać? (...)
-Do niczego, młody podróżniku. Kwiaty i wspomnienia przechowuje się podobnie... - uśmiecha się mędrzec. - Jako utracony zapach i spłowiałe kolory."
Narracja powieści jak zawsze podzielona jest pomiędzy wielu bohaterów, którzy mogą przebywać w różnych, zdecydowanie odległych od siebie miejscach, niektóre z nich są realne, inne fantastyczne i całkowicie zmyślone, co niesamowicie burzy posady realności powieści i wciąga niczym wir w swoje głębiny. Baccalario całkowicie zaciera barierę między czytelnikiem, sam staje się bohaterem powieści, a także swoich czytelników czyni głównymi bohaterami powieści. Dzięki temu zabiegowi każdy czytelnik czuje jakby sam brał udział w wydarzeniach i wraz z Podróżnikami w Wyobraźni przemierzał nieznane krainy, a także walczył z przeciwnościami.
A jeśli mowa o przeciwnościach to ten ten skupiał się w największej mierze na nich. Bohaterowie musieli poradzić sobie z posiadaczem klucza otwierającego wszystkie drzwi, który chce zniszczyć wszystko, co jest z nimi związane. Dzieciaki po powrocie z Labiryntu nie mają więc czasu na odpoczynek, tym bardziej, że po otworzeniu drzwi z wielorybem Kilmore Cove zostało zalane przez potężną falę wody, niszcząc wiele domów i raniąc wiele osób.
"Sekret jest prosty: trzeba pamiętać. Ale pamiętanie to bitwa z gry przegrana: czas nie zapamiętuje wszystkiego. Wybiera rzeczy, które ze sobą poniesie dalej i te, które za sobą porzuci. To, czemu karze żyć, i to, co unicestwi. My musimy uczyć się postępować tak samo. Ale jak dokonać wyboru tego, co należy zapamiętać? Nie ma reguły. Poeci powiadają, że pamięta się piękno, miłość, uczucia albo ból. Malarze pamiętają kolory i noc. Muzycy pamiętają dźwięki, w tym najmocniejszy ze wszystkich, bicie własnego serca. Może w końcu to jest ów sekret: pamiętać o własnym sercu i o tym, co każe mu bić mocniej."
Wydawać, by się mogło, że motyw Lodowej Krainy wymieniony w tytule nie będzie miał żadnej racji bytu w tak zagmatwanym, realnym świecie. Też długo tak sądziłam, gdyż akcja posuwała się naprzód, a motyw ten nie był w ogóle poruszany. Jednak autor nie bez powodu właśnie tak nazwał ten tom. Jeden z bohaterów udał się w wyprawę do krainy Agarhi, gdzie szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania, dzięki czemu również my czytelnicy wiele się dowiedzieliśmy o wrotach czasu, a także jego twórcach.
Mimo wielu problemów, akcji i zawirowań, tom ten przypadł mi do gustu odrobinę mniej niż poprzedni. Był osadzony w dużej mierze w Kilmore Cove, więc było w nim mniej fantastyki niż w poprzednim, a wiecie, jaką miłośniczką tego gatunku jestem. Mimo to pisarz wciąż utrzymuje swój wysoki poziom i nie pozwala czytelnikom na nudę. "Lodowa kraina" okazała się ciekawą przygodą, wyjaśniła wiele spraw, które wcześniej wydawały się nie do rozwiązania i jak zawsze pozwoliła mi na kilka godzin odpłynął i zająć się jedynie lekturą tej pozycji.
"Ani upływ czasu,
który niszczy życie i miłość,
ani niezręczne słowo
nigdy nie zdołają
wysuszyć mego serca."
Ocena: dobra+[4+/6]
Do posłuchania:
"Baccalario całkowicie zaciera barierę między czytelnikiem, sam staje się bohaterem powieści, a także swoich czytelników czyni głównymi bohaterami powieści" - Interesujące gry komunikacyjne z odbiorcą tu przedstawiłaś :) I jeszcze taki melancholijny cytat dobrałaś (ten o kwiatach), podoba mi się. Po takie historie fantastyczne o grupie przyjaciół zawsze sięga się z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńDawno temu czytałam tylko pierwszy tom, ale mam chęć wrócić do tej serii.
OdpowiedzUsuń