Pora przypływu

Przenośnia w tytule

Wstęp powieści Pora przypływu, kolejnym kryminalne w dorobku Agaty Christie, jest zaczerpnięty z dramatu Szekspira Juliusz Cezar. To tam właśnie mowa o przypływie i odpływie w działaniach i zachowaniu ludzkim. Tytuł i dramat mają wspólny element, jednak dopiero w powieści widać jak autorka rozwinęła myśl wielkiego twórcy.

Mamy bowiem małą miejscowość pod Londynem, żyje w niej milioner, który od dawna wspierał finansowo swoją rodzinę. Kiedy umiera niby wszystko powinno trafić do nich, ale... Starszy pan znalazł sobie młodziutką żonę. Teraz cały majątek trafił do niej. Jedna z opowieści mówi o tym, że była już raz wdową... Do Rosaleen trafia mężczyzna, który oznajmia, że mężczyzna żyje. Czyżby majątek miał trafić znów do rodziny Cloadów?

Jak doskonale wiecie Agata Christie jest bezapelacyjnie moją ulubioną autorką kryminałów. Już jakiś czas nie miałam okazji czytać jej powieści, więc na przełomie ostatnich miesięcy przeczytałam aż dwa. Pora przypływu jest jednym z nich. Od prologu wiemy, że w powieści pojawi się Poirot, jednak nagle po nim znika... Opowieść starszego pana nie wzbudza wielkiej ciekawości w detektywie, nie zgadza się też na udział w sprawie, do której chciałaby go wynająć odwiedzająca go pani Cload.

Reszta powieści podzielona jest na dwie części. Pierwsza to rozwinięcie historii rodziny, majątki i szantażu doprowadzające do morderstwa, nie występuje w niej detektyw, a jedynie zmienna narracja, w której biorą udział prawie wszyscy bohaterowie. Dopiero w drugiej części, kiedy już pojawia się trup, detektyw zostaje wynajęty i rozpoczyna próby rozwikłania zagadki.

Muszę powiedzieć, że Pora przypływy nie była na pewno jednym z najlepszych kryminałów autorki. Rozwijała się dość długo, a brak początkowej niewiadomej, czegoś, co można by szukać, doprowadza do lekkiego znudzenia losami bohaterów. Dopiero kiedy pojawia się Poirot akcja zaczyna podążać szybciej, dzięki czemu  od kryminału nie można się oderwać.

Styl Christie każdy zna. Uwielbiam jej lekką prześmiewczość tamtych czasów, leciutką krytykę czegoś, czego nie pochwala i wszechobecny humor. Jej kryminały się pochłania, nawet jeśli trafiają się zastoje, jak tu, to nie chce się przerywać, bo jest prawie pewne, że zakończenie będzie jednak udane.

Pora przypływu była historią, do której już raczej nie wrócę, nawet po latach. Dobry kryminał, ale bez większego efektu wow, nie polecam więc na początek przygody z twórczością autorki. Moim celem jest poznanie wszystkich powieści Królowej Kryminału, więc powoli się ku temu zbliżam.
Ocena: dobra+ [4+/6]

Do posłuchania:

Komentarze

  1. Też uwielbiam twórczość Christie. Tę też czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam już kilka pozycji! Ostatnio nawet upolowałam jedną na kiermaszu książek za całe 2 zł :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.zakladkimadebya.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z kolei czytałam na razie tylko "I nie było już nikogo" i... zawiodłam się, bo wcale mnie ta historia nie porwała, a podobno jest to jeden z najlepszych kryminałów Christie, zatem nie wiem, czy się polubimy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że jeszcze nie czytałam nic autorki. Ale ciekawi mnie, także mam w planach i myślę, że niedługo poznam jej twórczość. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)