Ostatnie spowiedź tom III

Spowiedź duszy

Moje myśli ukryłam głęboko.
Moje słowa zachowam dla siebie.
Cierpieć już nie chcę, brak mi sił.
Pozwól mi odejść, pozwól zapomnieć...

Kolejny raz w tym roku właśnie tak zaczynam recenzję - emocjonalnie. Po przeczytaniu książek tej autorki emocje zawsze mnie rozpierają, wyrywają się na powierzchnię, chcą uciec... A ja nie mogę zrobić z tym nic, muszę dać im ujście. Czasem niemożliwie cieszę się, że jest coś takiego jak recenzja.

Nina Reichter potrafi mnie zaczarować. Język w jej książkach jest czymś nietuzinkowym, wciąż zdaję mi się, że jest ulotny, że zaraz zniknie, że muszę z nim postępować delikatnie jak ze skrzydłami motyla. Z przyjemnością czytam jej powieści dla możliwości pochłania jej słów, jej historii złożonej "z setek zdań i tysięcy słów", które wchłaniam jak wodę, jak coś, czego wręcz potrzebuję. Jednak przed sięgnięciem po trzeci tom serii Ostatnia spowiedź miałam pewne obawy. Historia wydawała mi się ukończona, opowieść miała zakończenie, jakie wydawało mi się idealne, dla mnie ta historia mogłaby się już skończyć.

"Pytasz mnie, jak stworzyć miłość tak piękną i niedoścignioną, by echa jej słów odbijały się po stokroć, ożywając w umysłach raz po raz od nowa. Pytasz, jak dobierać zdania, by dźwięki melodii nigdy nie ustały, a gwarny szum braw był tak samo wyraźny jak krople kapiących łez, które słyszałeś tylko w swojej głowie. Pytasz mnie, nie dostrzegając, że setki zdań i tysiące słów kiedyś obrócą się w nicość, pozostawiając po sobie jedynie blady ślad istnienia. To nie finezja słów i kolejność zdań będzie tym, co zapamięta- łeś. To jedynie zarys obrazu sprzed Twoich oczu stworzy wspomnienie, którego nigdy nie stracisz."

Autorka jednak postanowiła inaczej i pozwoliła czytelniczkom sycić się swoim oryginalnym stylem jeszcze dłużej. Nie będę ukrywać, że mimo obaw cieszyłam się jak głupia, że znów będę czytać poetyckie zwroty autorki, jej barwne opisy uczuć i przepełnione emocjami zdarzenia. Nina Reichter każdej zwykłej czynności potrafi nadać niepowtarzalność, więc czytając czułam jakby ta historia była z innego wymiaru.

Odstęp czasowy jednocześnie był doskonałym rozwiązaniem, mogłam zatęsknić za stylem autorki i po wypożyczeniu tego tomu wręcz się na niego rzuciłam, jednak jednocześnie czas zmienił odrobinę moje myślenie i dzięki temu liczyłam na jeszcze więcej po właśnie tym tomie.

"Kiedy przyznasz się do czegoś przed kimś, wie o tym jedna osoba.
Kiedy musisz przyznać się przed samym sobą, masz wrażenie, że wiedzą o tym wszyscy."

Nie zawiodłam się, jednak zdarzyło się kilka sytuacji w fabule, za które mam ochotę wręcz udusić bohaterów. Głównym motywem książki jest trójkąt pomiędzy braćmi, muzykami, a Allie, główną bohaterką. Cała trójka ma okazję ukazywać nam swoje uczucia, dzięki narracji, w której każdy z nich wypowiada swoje myśli. Uwielbiam w autorce to, że potrafiła stworzyć postaci, które idealnie oddają to, co sobie zaplanowała. Opowieść realną, a jednocześnie całkowicie oderwaną od rzeczywistości, tacy są wszyscy jej bohaterowie, nawet poboczni. Realni, a jednocześnie bajkowi... Wracając jednak do złych wyborów głównych postaci. To aż boli, co autorka im zgotowała, wszystko się zepsuło, a ja miałam ochotę rzucać książkę o ścianę, korciło mnie, by to zrobić.

Autorka poniewiera czytelnikiem, zmusza do do odczuwania skrajności. Czułam się jakbym jechała kolejką górką bez zapiętych pasów. Nienawidzę tego, a jednocześnie uwielbiam, to chore, prawda?

Tym razem Nina Reichter zamieszała bardziej niż zwykle, co w niektórych momentach mi przeszkadzało. Rozumiem wielość emocji, ich skrajność, jak pisałam doceniam to, ale tu autorka przesadzała. Zamąciła niemiłosiernie i to mi przeszkadzało. Bardzo chcę Wam to wyjaśnić, ale nie mogę, niestety, nie chcę nic zdradzać.

"Wieczność znaczy "na zawsze", a nie "zawsze"..."


Wyjątkowo tym razem powieść ma wiele czasowych odnośników. Wydarzenia początkowe od końcowych różni wiele lat, które całkowicie zmieniają bohaterów. Najpierw przeskok o kilka tygodni, później kilka lat, później kilka miesięcy. Fabuła książki jest rozłożona czasowo, jakby autorka chciała szybko pokazać jak najwięcej.

Zakończenie. Nie spodziewałam się. Kompletnie mnie wmurowało, jak autorka to rozwiązała, co zrobiła, jak się z tego wszystkiego wywinęła. O rety, rety, rety... Nie wiem, co napisać, ale to mi się spodobało. Zabolało, rozbawiło, potem znów zraniło, ale spodobało. Takie jakie powinno być. Do tego wciąż w mojej głowie łączone z innym zakończeniem, z innej książki, z całkowicie innej historii.

"to jest część nas, naszych wspomnień, naszej historii. To nasz początek i nasz koniec... 
A historii nigdy nie należy zmieniać."

Spodziewaliście, że również w tej recenzji nie będę szczędzić słodkich słów, mieliście rację. Ostatnia spowiedź to niezwykła historia i jestem zachwycona tym, że mogłam ją czytać. Bajeczny język, bohaterowie, którzy wzbudzają emocje, a do tego cudowne cytaty, których masę zaznaczyłam podczas lektury... Ostatni tom to moc wrażeń, jednak również lekkie, leciutkie rozczarowania, stąd ocena niższa niż przy okazji recenzji poprzednich części.
Ocena: bardzo dobra [5/6]


Autor: Nina Reichter
Tom: III
Wydawnictwo: Novaeres
Ilość stron: 376
Cena: 34 zł
Data przeczytania: 2016-01-21
Skąd: biblioteka publiczna


"Więc znów rozkładam przed Tobą talię kart, a Ty losuj. Wybieraj między miłością, wiarą i nadzieją. Zobacz prawdę tylko po to, by wspomnienia nabrały jaśniejszego znaczenia i byś mógł przyznać, że były przepiękne- choć, to, co stało się potem, sprawia, że odwracasz od nich wzrok. Zobacz prawdę, byś jak zwykle pominął fakt, że ma ona różne oblicza, a to jedno jedyne, które dostrzegasz, jest tylko jej obrazem odbijającym się w Twoich oczach."


Poprzednie recenzje:

Komentarze

  1. Dwa pierwsze tomy czytałam trzy lata temu, a trzeci od grudnia stoi na mojej półce, czekając nie wiem na co. Tak nie mogłam się doczekać tej książki, a potem... jakby mi przeszło :c
    Ale wiesz co? Dzięki Twojej recenzji zapragnęłam wrócić do tej historii. Myślę, że przeczytam wszystkie tomy po kolei. Dziękuję! :D
    Przy okazji bardzo podoba mi się Twoja recenzja - wyraźnie widać emocje, które Tobą targały. Myślę, ze także dzięki temu mam motywację, żeby wrócić do "Ostatniej spowiedzi" ^^

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. poluje na tą serie juz jakis czas. Ciagle gdzies widze jej pochlebne opinnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej serii mam negatywne podejście, więc raczej po nią nie sięgnę :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam pierwszą część dość dawno temu jednak doskonale pamiętam, że mi się nie podobała. Chętnie jednak wrócę żeby się przekonać czy nadal mam takie zdanie i czy warto przeczytać część trzecią ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że zwieńczenie serii jest też warte przeczytania. Spodobałby mi się ten przeskok czasowy, ale, niestety, pierwszy tom nie za bardzo mi się spodobał, więc nie czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym przeczytać tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja sama też bardzo lubię takie poetyczne opisy. Wtedy nawet zwykła historia nabiera innego wymiaru. Muszę dorwać gdzieś pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi ta seria działała na nerwy. Oczywiście dużo się w niej działo, emocji było co niemiara, ale główna bohaterka strasznie mnie irytowała. Zakończenie trzeciego tomu faktycznie jest powalające ;)
    Pozdrawiam ❤
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogólnie to zgadzam się z większą częścią Twojej recenzji, ale kompletnie nie wiem o czym piszesz odnośnie zakończenia, bo mnie ono ani trochę nie rozbawiło. Ono mnie zdruzgotało.
    Jestem też ciekawa z jaką inną książką Ci się skojarzyło ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam jedynie pierwszy tom i szczerze bardzo obawiam się drugiego.
    Zapraszam na mojego bloga z recenzjami: cosmo-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam o tej serii. Widzę, że zrobiła na Tobie wrażenie i jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zanim sięgnę po ten tom, muszę nadrobić pierwszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Serię polecała mi siostra, ale do tej pory nie miałam okazji jej przeczytać, postaram się w najbliższym czasie to nadrobić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zbieram się do tej serii i zebrać nie mogę. Trzeba to zmienić chyba. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  15. I znów - tak jak w przypadku Van Dyken, jestem strasznie zawiedziona, że na mnie pani Reichter nie zrobiła takiego wrażenia. Czytałam tom pierwszy i było... okej, aczkolwiek bez szału, jeśli mam być szczera. Na tyle bez szału, bym nie chciała się zmuszać do poznania kolejnych tomów. Nie przekonały mnie nawet pozytywne opinie drugiego tomu i to zapowiedź szokującego końca całej serii w trójce. Nie wiem, to chyba znak, że Nina nie jest dla mnie. :)
    Może kiedyś zdecyduję się dokończyć trylogię. Na razie jednak, mam tyyyle książek w kolejce, że nie będę się nudzić. :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)