Recenzja: "Kasprowy" - Remigiusz Mróz

Byłam na wczasach, to znaczy wyjechałam w góry, niskie, bo Pieniny, ale zrobiłam sobie trochę przerwy od czytania. Dopiero teraz po 12 dniach skończyłam więc kolejną książkę, a dokładniej audiobook "Kasprowy" Remigiusza Mroza. To już 10 tom serii o Forście czytanej przez znakomitego Krzysztofa Gosztyłę. Pewnie pisałam to nie raz, ale to dzięki niemu te audiobooki są tak dobre. 

Przyznam się, że podczas lektury miałam pewne problemy, dawno już nie czytałam, a właściwie słuchałam czegoś tak długo, uciekała mi treść. Często miałam wrażenie, że coś w historii pominęłam. Problemem było także to, że nie pamiętałam, czy słuchałam 9 tomu, czy nie, a już po kilku rozdziałach nie chciało mi się wracać i sprawdzać. 

Ogólnie jednak jak zwykle była to dobra rozrywka, bo tak właśnie traktuje książki Remigiusza Mroza jako rozrywkę nad którą nie trzeba się za wiele skupiać, ważna jest sensacja, a tu jej było sporo. Działo się tak wiele, na kilku liniach czasowych, nierealność wydarzeń w jakich biorą udział bohaterowie to jest naprawdę coś niesamowitego, mimo to czytam zawsze dalej. Taki nałóg. 

W ogóle Wadryś tym razem miała chyba jeszcze bardziej nierealną historię niż te, w których brał udział kiedykolwiek Frost,  a to uważam za duży wyczyn. Gdy tak dobrze zna się bohaterów to czuję się trochę jakby stało się obok tych zdarzeń, jednocześnie jest się w pewnej bańce bycia z boku, w której nam nic nie grozi. A tutaj znów działo się wiele. Nie ukrywam, że to powieść taka sobie, ale jak wspominał jej cel został osiągnięty, bawiłam się dobrze. 

Komentarze

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Ostatnia spowiedź

Uczucia silniejsze niż "Duma i Uprzedzenie" serial BBC z 1995

Stosik #31