Recenzja: "Kronika zapowiedzianej śmierci" - Gabriel García Márquez

Coś innego

Nie wiem, czy ktoś pamięta, ale na początku roku zapowiedziałam, że chciałabym czytać trochę więcej klasyków. Czytam trochę więcej literatury pięknej, głównie koreańskiej i japońskiej, ale tym razem porwałam się na autora, którego chyba znają wszyscy poza mną - Gabriela García Márqueza. Zaczęłam od zwięzłej w formie "Kroniki zapowiedzianej śmierci".

Zwykłe miasteczko portowe zaczyna huczeć od plotek, że planowane jest morderstwo. Wszystko za plamę na honorze panny młodej, która w dzień nocy poślubnej nie okazała się dziewicą. Kobieta próbowała ukrywać swój stan, ale dzień po hucznym weselu zostaje zwrócona do domu rodziców. Jej bracia postanawiają zamordować tego, kogo wskazała siostra jako winnego. Nie kryją się z decyzją, mówią o tym głośno, jakby próbowali znaleźć kogoś, kto mógłby ich zatrzymać. 

Honor to takie szerokie pojęcie. Często wszystko oczekują od nas, że będziemy go bronić, mimo że sami tego nie chcemy, społeczeństwo oczekuje od nas czynów, a także pewnych standardów zachowania, a wychodzenie ponad normę jest niewskazane. 

Jestem zaskoczona jak wiele można zawrzeć w tak krótkiej historii. Wydaje się, że autor potrafi doskonale operować słowem, bez zbędnych upiększeń i emocji, prawie reportażowym stylu przekazuje obraz zaistniałej sytuacji. A czytelnik może sobie łatwo wyobrazić sytuację, zdarzenia i to, co nastąpiło lub będzie miało miejsce. 

Bohaterowie są przedstawieni prosto, ale wydaje się jakby z przebiegiem akcji, po ich działań możemy ocenić ich charaktery. Najbardziej barwna postać, pan młody, jest nam opisywana w formie listów, ale także w większości przez jego działania. Trochę czuję tu takie męskie spojrzenie na świat, w którym brakuje analizy i działania, a co by było gdyby. 

Komentarze

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Ostatnia spowiedź

Uczucia silniejsze niż "Duma i Uprzedzenie" serial BBC z 1995

Stosik #31