Przedpremierowo: November 9
Premiera: 9 listopada
9 listopada
Data jak każda inna można powiedzieć, a jednak... To właśnie wtedy Fallon zostaje ciężko poparzona w pożarze i to wtedy poznaje Bena. Podczas obiadu z ojcem udaje jej chłopaka i sprawia, że na nowo zyskuje ona pewność siebie. Postanawiają spotykać się co roku, właśnie tego dnia, jednocześnie wcześniej nie rozmawiając ze sobą w ogóle. Tylko 9 listopada i tak przez 5 lat, co miało być dla Bena materiałem na powieść, a dla niej szansą, by do 23 roku życia się nie zakochać...
Na nową powieść Hoover czekałam naprawdę mocno. Ucieszyłam się, gdy przedstawicielka wydawnictwa napisała do mnie w sprawie egzemplarza recenzenckiego i to tyle czasu przed premierą. Nie wiedziałam, czy na pewno uda mi się ją przeczytać, ale się udało i to sporo przed premierą, dzięki czemu recenzję November 9 czytacie nie 9 listopada, a właśnie w październiku.
Przyznam się, że przed lekturą nie czytałam opisu, ale spodziewałam się dobrej historii ze względu na nazwisko autorki. Powieść jest dobra i niestety dla mnie to tyle. Czytałam ją z ciekawością, dość szybko, ale nie czułam przymusu, by dowiedzieć się, co dalej. Powieść nie wywołała też huraganu emocji, którego się spodziewałam.
"Kochała mnie" w cudzysłowie
Całowała mnie pogrubioną czcionką
PRÓBOWAŁEM JĄ ZATRZYMAĆ wielkimi literami
Zostawiła mnie z wielokropkiem...
Historia Bena i Fallon nasuwała mi na myśl inne książki z podobnym motywem. Wielka miłość właściwie z dnia na dzień, ogromna fascynacja... Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, szczególnie, że bohaterowie nie znali się. Ja również nie poznałam ich tak dobrze jak na to liczyłam, gdyż spędzałam z nimi właściwie po jednym dniu w roku. Ostatnimi czasy, co już widzieliście we wczorajszej recenzji, brakuje mi książek romantycznych, w których uczucie, by kiełkowało, a nie rodziło się z niczego, zbyt szybko.
Zdecydowanie lepiej autorka ukazała relacje łączące innych bohaterów, a także ich problemy. Naprawdę odczuwałam, że to może dziać się naprawdę i że bohaterowie przechodzą te problemy, mierzą się z nimi i próbują sobie z nimi poradzić. Najlepszym akcentem była wyjaśniająca wiele książka w książce, która jako jeden z nielicznych momentów mnie zaskoczyła i sprawiła, że powieść skończyłam szybciej. Akcent przeszłości doskonale zazębiał w niej się z teraźniejszością... Naprawdę mi się to spodobało.
Po Collen Hoover liczyłam na więcej emocji, jeszcze więcej doznań i choć powieść była intrygująca i czytało mi się ją dobrze, to jednak spodziewałam się czegoś bardziej innowacyjnego, oryginalnego. Mimo wszystko to dobra lektura, która zaostrzyła mi apetyt na kolejne książki pisarki.
Ocena: dobra [4/6]
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Otwarte!
Autor: Colleen Hoover
Tom: -
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 336
Cena: --
Data przeczytania: 2016-10-24
Skąd: własna biblioteczka
Jak najbardziej muszę poznać tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńOpowiadałaś mi o niej, niespecjalnie mnie zainteresowała. Poza tym nie przemawia do mnie język powieści tej autorki.
OdpowiedzUsuńBoję się czytać tę powieść, a niedługo mam to zrobić XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Sylwia
http://ravenstarkbooks.blogspot.com
Trochę się niepokoję tak mało entuzjastyczną recenzją.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę dzisiaj na stoisku wydawnictwa na Targach Książki w Krk i jakoś tłumów wokół niej nie było ;). Ja też przeszłam raczej obojętnie, wolałam się obkupić w inne nowości ;). Tym bardziej czuję ulgę, skoro Twoja recenzja nie jest jakoś entuzjastyczna - faktycznie, Hoover słynie z ogromu emocji, a skoro tych zabrakło... Wniosek nasuwa się sam. Każdy ma swoje słabości i już. Czekam na jej kolejne książki, tę pewnie też przeczytam, ale jakoś nie śpieszę się do tego ;)).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;))
Ja jakoś nie mogę się zmusić do tego, żeby nadrobić zaległości w twórczości autorki ;)
OdpowiedzUsuńHoover jeszcze ani razu nie udało się skraść mojego serca. Podejrzewam, że w tym przypadku będzie tak samo, ale pewnie skuszę się na ten tytuł - mimo wszystko. ;-)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki! :)
OdpowiedzUsuńChciałam kupić, jednak nie udało mi się, cóż będę próbować dalej, bo jeszcze bardziej mnie do niej zachęciłaś! :)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie nie zachęca, więc normalnie bym na nią nie spojrzała, ale może warto dać jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Dawno nie czytałam niczego od Hoover, więc pasuje coś z tym zrobić. Generalnie ta książka była jedna z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych i kiedy tylko będę miała okazję się do niej dorwać, zrobię to bez zahamowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
gabRysiek recenzuje