Mix mangowy #5



Cześć, zapraszam Was serdecznie na jubileuszowy, bo już piąty cykl mangowy. ;) Cieszycie się na poznanie nowych i interesujących tytułów? Ja jestem uradowana, że będę Wam mogła je przedstawić. Zapraszam serdecznie do lektury po dość długiej przerwie(naprawdę dłuuuugiej, nawet nie pamiętam, kiedy był ostatni post).



Czy to magia?


Na pierwszy ogień pójdzie tytuł, do którego przeczytania zostałam zmuszona. Moja koleżanka kupiła go zafascynowana anime i kazała przeczytać. Nie miałam wyboru. Mushishi autorstwa Yuki Urushibara zapowiadał się niezwykle oryginalnie, więc nie byłam długo przekonywana. Ale Hanami wydaje właśnie takie mangi.

Pierwsze, co rzuca się w oczy to brak obwoluty, a przecież większość mang je ma. Oprawa jednak nie cierpi, a strona tytułowa jest zdecydowanie grubsza niż pozycjach, np. Waneko. Skoro wspomniałam już o części graficznej to będę brnęła w to dalej. Kreska w mandze jest dość charakterystyczna, postaci nie przedstawiają się najlepiej(szczególnie palce).  Trafiają się też momenty, kiedy tekst nie jest wyraźny, a wręcz zlewa się z tłem.


Przejdę jednak do zalet powieści. Muszę wyróżnić tu szczególnie pomysł. Jest fenomenalny. Cała manga opiera się na podróżach tytułowego Mushishi, który zajmuje się badaniem Mushi, czyli istot z pogranicza zwierząt i roślin, a nawet zjawisk natury.  Badacz przemierza miejsce, by poznać dotkniętych przez stworzenia ludzi, o czym możemy czytać w kilku opowiadaniach. Tak też poznajemy m.in. chłopca z rogami na głowie, ślepą dziewczynę, czy poruszający się staw.

Przyznacie, że to dość nietuzinkowy pomysł, rzekłabym nawet, że genialny! Jestem przekonana, że to właśnie, dzięki niemu będę dalej czytać opowieść. A będzie ona miała jeszcze kilka tomów. Nie mogę się już doczekać.

Treść: świetna[6/6]
Oryginalność: świetna [6/6]
Kreska:  dobra- [4-/6] 
Ocena ogólna: bardzo dobra[5/6]
_______________________________________________________________



Wy też dostajecie listy?

Jako drugi tytuł chciałabym Wam przedstawić moją ulubioną mangę(tak, definitywnie to stwierdzam po przeczytaniu tego tomiku). Orange stworzone przez Takano Ichigo stało się jedną z najważniejszych pozycji, jakie wyczekiwałam w mangowym światku. Na ten tom trochę sobie poczekałam, bo moja koleżanka kupiła go dość późno. Na kolejny poczekam jeszcze dłużej...

Wcześniej zachwycałam się słodyczą wypływającą z każdej strony, jednak nie przesłodzoną, a przyjemną, kojarzącą się z ciepłem i rumieńcami na policzkach. Uwielbiałam klimat całej opowieści. Bohaterowie mnie zachwycali. Wszystko było idealne. Teraz jednak, nawet teraz, gdy to piszę, mam łzy w oczach. Ta historia jest niezwykle głęboka, ale dopiero teraz dotarło to do mnie w pełni.

Najważniejszym motywem tego tomu było to, że nie tylko główna bohaterka dostaje listy z przyszłości, również jej przyjaciele. Teraz łączą oni siły, by nie dopuścić do wydarzenia, które może mieć miejsce, a z którym oni walczą.

Poza tym fantastycznym motywem wciąż toczy się zwykły szkolny dzień, wciąż mamy normalne życie bohaterów. Ich czas dzieli się na chwile szczęścia i chwile smutku, a ja to przechodzę wraz z nimi.
Ten tom wypełniała cała masa uczuć, wzruszenie nie było odosobnione. Czułam radość, podekscytowanie, strach, lęk, miłość to wszystko wyłania się w tych kart. Teraz dopiero wiem, że tę serię będę czytać jeszcze nie raz, a to coś dla mnie znaczy, uwierzcie.

Treść: świetna[6+/6]
Oryginalność: świetna [6/6]
Kreska:  świetna [6/6] 
Ocena ogólna: świetna[6/6]
_______________________________________________________________


Nie wygrasz ze mną L!


Kira musi dbać o swój wizerunek, musi ukrywać swoje morderstwa, gdyż policja zamontowała w jego domu kamery. Podejrzewają go, wie, że musi działać ostrożnie, jednak nie może przerwać działań, gdyż również mogliby się domyślić. L ma plan i to nie jeden, czy któryś pomoże mu złapać nieuchwytnego przestępcę.

Długo zwlekałam z czytaniem kolejnego tomu Death Note, nawet nie wiem dlaczego skoro mam już aż 10 tomów. Trzeci zmienił wiele w moim spojrzeniu na historię. Sporo wątków jest tu zmienionych, to znaczy akcja toczy się podobnymi torami, co anime, jednak różni się, co niebywale mnie cieszy. Death Note to niezwykle oryginalna opowieść, jedna z moich ulubionych, przyjemnie byłoby nawet czytać ją ponownie, ale skoro teraz mam okazję zapoznawać się ze zmienioną wersję, to również nie narzekam, a nawet bardzo się cieszę.

Starcie pomiędzy L, a Kirą nabiera rozpędu. Niesamowicie emocjonujące starcie pomiędzy dwoma geniuszami. Zawsze miałam do podobnych postaci słabość, tu mam ich dwóch, co dwukrotnie zwiększa moją ekscytacje. Wciąż nie mogę się nadziwić, dlaczego tyle zwlekałam. Pisząc te zdania już mam ochotę za zapoznanie się z kolejnym tomem, a tym samym z kolejną rundą zmagać, nie boję się tego napisać, dwóch herosów! Ta opowieść jest niesamowita, pełna akcji, zaskakujących zwrotów fabularnych. Czekam na więcej.

Treść: świetna[6/6]
Oryginalność: świetna [6/6]
Kreska:  bardzo dobra [5/6] 
Ocena ogólna: świetna-[6-/6]


______________________________________________________________

Na dziś to już koniec, ale okazuje się, że mam przygotowany jeszcze jeden post z cyklu, więc tym razem postaram się nie zwlekać aż tyle z ich dodawaniem. Mam też kilka recenzji anime do napisania, więc przygotujcie się na więcej produkcji z Japonii. :D
Pozdrawiam,
Patrycja.


PS. Był już ktoś na Civil War? Od 17 wczoraj i dziś cały dzień wciąż o tym myślę i chcę już zobaczyć, co jest w nim takiego, że wszyscy się zachwycają!

Komentarze

  1. Skolacjonowałem już lata temu Death Note :D Pamiętam, że akurat jak miałam manię na tę mangę, to likwidowali w centrum handlowym w moim mieście Korportera czy jakoś tak się nazywała ta księgarnia, i kupiłam kilka tomików po okazyjnej cenie :)
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej zainteresowała mnie środkowa manga. Ten gatunek jest mi kompletnie nieznany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niedawno zaczęłam interesować się mangą, więc jestem w tym świecie nowa :D Moim pierwszym komiksem był Death Note. Póki co za mną 5 tomów z 12. Dwóch pozostałych pozycji jeszcze nie czytałam. Słyszałam, że Mushishi jest okropnie wydane, że tłumaczenie to porażka co mnie jak na razie skutecznie odtrąca. Za to muszę koniecznie zabrać się za Orange^^. Planuję za jakiś czas zrobić zakupy na arosie i kupić tą mangę wraz z kilkoma tonami Ścieżek Młodości, jednotomówką Na dzień przed ślubem i coś tam sobie jeszcze odbiorę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mushishi uwielbiam za sprawą anime. A chociaż obejrzałam wszystkie dotychczasowe odcinki, historia o chłopcu z rogami wciąż należy do moich ulubionych. ;) W mandze przeszkadzało mi tłumaczenie, które wydawało się jakieś... sztywne? Kompletnie zniechęciło mnie to do zbierania reszty tomów, ale może spróbuję jeszcze raz, żeby sprawdzić, czy to dalej będzie dla mnie problem.
    Orange to naprawdę świetna historia. Death Note oglądałam chyba zbyt dawno, żeby wychwycić różnice w mandze (noo, ewentualnie czasami miałam wrażenie, że dzieje się trochę inaczej).

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam jak dotąd styczności z takimi książkami... myślę, że czas to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecuję sobie już od dłuższego czasu wziąć się za jakąś mangę, bo koleżanka bardzo poleca, ale jakoś nigdy żadna nie wpadła mi w ręce. Mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Orange" jest w moich planach, ale na razie nie mam ochoty na żadną mangę, wiec trochę to potrwa zanim faktycznie się za nią zabiorę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z Mushishi i Death Note spotkałam się ale pod postacią anime i bardzo mi się podobały. Szukałam przyjemnej mangi do poczytania, bo odkryłam ze jedna z bibliotek w moim mieście ma ich cały zapas i myślę, że wybiorę Orange jeśli ja mają.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem ci, że o ile nie jestem typem od mang czy anime, o tyle chciałabym poznać dwie mangi. Jedna - Death Note, bo rany boskie. To już kult. To jest coś, co znają chyba wszyscy, nawet jeśli nie wiedzą gdzie był początek. Także to bym chciała poznać, a dzięki faktowi, że wspomniałaś o kolejnym tomie - nawet nie wiedziałam, że to ma ILEŚ tomów - przypomniało mi się, jak bardzo chciałabym poznać oryginał i to jeszcze przed filmem.
    I drugie - to całe Orange. Nawet nie wiem o czym jest. Ale to ty mi napisałaś, że mam to poznać i od tamtej pory nie mogę o tym przestać myśleć. Uch.
    Powinny być specjalne biblioteki z mangami. Wtedy nie miałabym problemu i nie musiałabym przeżywać takich katuszy jak teraz. :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)