Chwila dla widza: drama "Cheese in the trap"
Mój narkotyk
Nałóg. Tylko tym słowem mogę opisać, czym przez ostatnie pięć(!) dni był dla mnie ten serial. Zaczęłam w niedzielę i oglądałam do czwartku, z małymi przerwami na sen i szkołę. Musicie zrozumieć, że był to niemały wyczyn, gdyż serial ma odcinki godzinne. Historia tak mnie wciągnęła, że nie mogłam skupić się na niczym innym poza nią! Wciąż myślałam o moim Baek In Ho i o Seol, która powinna go wybrać... Żyłam tym serialem, a może nawet więcej!
Przepraszam, że już na wstępie użyłam tak dużej liczby wykrzykników, ale najchętniej moja cała recenzja zamknęłaby się w jednym słowie: REWELACJA! Zakochałam się w tej dramie, choć nigdy niczego podobnego nie oglądałam. Cheese in the trap bowiem to połączenie anime, serialu, książek z działu New Adult, a także kultury Azji, która mnie fascynuje. To było doświadczenie tak duże, że zaraz po skończeniu musiałam przelać tu swoje uczucia, nie liczcie więc na wiele z logiki, przygotujcie się na burzę uczuć, okrzyków, na tych kilku wykrzyknikach się nie skończy!
Dwójka na niebieskim tle była cudowna <3 |
Wiem, że większość widzów narzeka na zakończenie, dlatego od niego zacznę. Po części nie mogę się temu nie dziwić, gdyż no kurcze(by nie napisać dosadniej) nie ma żadnego zakończenia. Ostatni odcinek to totalny zagadka i można sobie dopowiadać prawie wszystko. Czy to otwarcie furtki dla drugiego sezonu? Czy może tak być? Jednocześnie chcę tego i nie chcę, bo ten serial łamie mi serce.
Uwierzycie, że w większości końcowych scen z Baek In Ho miałam łzy w oczach, wciąż nie wierzę, że tak doskonale zagrał swoją postać. Jestem w nim zakochana i wszystko, co pokazywał, niesamowicie mocno na mnie wpływało. To jak grał na pianinie... To było piękne, było w tym tyle emocji! Od razu chcę mi się płakać... Był on niezwykle rozbudowaną postacią, zmieniał się, najpierw uważałam go za niebiorącego nic na poważnie zgrywusa, ale im akcja podążała dalej, tym bardziej byłam zafascynowana nim i jego historią!
Jedna ze scen, która rozbawiła mnie do łez i jednocześnie skakałam ze szczęście! Nareszcie! <3 |
Dzięki nim zyskiwaliśmy obraz uczelni, różnych jej bohaterów. Ten serial pokazywał jak niektórzy żerują na innych, jak presja otoczenia wpływa na nich, jak się zmieniają. Niektóre sceny były naprawdę dołujące. Nie miałam pojęcia, że aż tak można na kogoś wpłynąć. Bowiem film wielokrotnie porusza też temat manipulacji ludźmi. Już od pierwszego odcinka jedna z postaci ukazuje przed główną bohaterką, że ukrywa coś za swoją maską. Przerażające było to, że jeden człowiek może pociągać za sznurki, a wokół nikt tego nie zauważa.
Serial ukazał też historię dziewczyny, która nie potrafi i nie chce stać się samodzielna,jej postać niemożliwie mnie irytowała, ale po zakończeniu, w którym odegrała ogromną rolę, zrozumiałam, że sama się taka nie stała, że mogłaby się zmienić, gdyby ktoś wcześniej zareagował.
Podsumowanie wątku miłosnego! |
Poza tymi kwestiami drama oczywiście poruszała kwestie miłosne i to one wymuszały na moim sercu szybszą pracę, a kanaliki łzowe działały niepokojąco dobrze... Seol nie wydawała się dziewczyną, która będzie miała problemy miłosne, skupiona bardziej na nauce i skończeniu szkoły dziewczyna nie dbała o takie sprawy. Jednak możemy tu poznać kilku panów, którzy byli nią zainteresowani, w tym jednak tylko jeden skradł moje serce, by potem wyrwać je i zdeptać. Ryczałam przez niego i pewnie po przeczytaniu poprzednich akapitów, wstępu i wrażeń z FB doskonale wiecie, o kim piszę.
Może i nie jest to składna, dokładna i opisująca produkcję recenzja, bo nie miała taka być. To była moja forma terapii i próba walki z chęcią ponownego obejrzenia tej dramy. Nie wierzę, że aż tak na mnie wpłynęła, ale jestem nią oczarowana i gdyby ktoś z Was znał coś podobnego, to piszcie śmiało, bo coś czuję, że niedługo będę szukała kolejnych. Cuuuuuudo!
Ocena: świetna+ [6+/6] <3 <3 <3
PS. Yoo Jung przypominał mi trochę Kirę z Death Note.
Twórcy: Lee Yoon-Jung
Sezon: I
Produkcja: Korea Południowa
Czas trwania odcinka: ok. 1h(!)
Ilość odcinków: 16
Data obejrzenia: 2016-03-24
Bohaterowie:
Park Hae-Jin jako Yoo Jung
Kim Go-Eun jako Hong Seol
Seo Kang-Joon jako Baek In-Ho <3
Lee Sung-Kyung jako Baek In-Ha
Nam Joo-Hyuk jako Kwon Eun-Taek
Park Min-Ji jako Jang Bo-Ra
Oj, to chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie można odrzucać takiego cuda na starcie!
UsuńPozdrawiam.
Mówisz 6+?
OdpowiedzUsuńW sumie dawno żadnej dramy nie oglądałam (bo jak jakąś zacznę to tak się wciągnę...) to czemu by i nie :3
Po prostu ponad skalę. :D
UsuńA coś ciekawego mogłabyś polecić? :D Coś w stylu romansowym :)
Pozdrawiam.
Nie jestem jakiś znawcą, ale bardzo miło wspominam Pinokia - ciekawy romans z wątkiem tajemnicy w tle! A znasz Litr Łez ( najlepszy serial EVER!)
UsuńWczoraj przeszukując strony z dramami, trafiłam na Pinokia i mam już tę dramę na liście. Nie znam niestety Litr Łez, zaraz szukam, o czym. Właściwie, ta którą tu opisałam była moją pierwszą, może dlatego tak mnie zachwyciła. :D
UsuńPozdrawiam.
:) teraz wolne to myślę że znajdę na nią czas. Oglądałam dramy dawno temu i były takie, które mi sie podobały. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Skoro tak to może jakąś polecisz? :)
UsuńPozdrawiam.
Koreańce mają seriale?! XD A tak serio, nie oglądam zbyt dużo, szczególnie sama... dlatego do nadrobienia mam bardzo dużo i tak, i tak, a widok takich słodkich chłopców trochę mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńhttp://drewniany-most.blogspot.com/
Oni są tacy przystojni, nie zachęcają Cię? :D
UsuńPozdrawiam.
W życiu nie nazwałabym ich przystojnymi. Są uroczy i słodcy, jak dziewczynki, ale za żadne skarby świata, nie przystojni.
UsuńOstatnio często widuję Cheese... i w sumie mam ochotę w ramach odmiany obejrzeć coś, co nie jest amerykańskim serialem. Gdy będę miała wolną chwilę, chętnie dam mu szansę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie inna kultura, to widać już od pierwszego odcinka, jednak bardzo szybko można wciągnąć. Mnie już całkowicie pochłonęło, teraz szukam innych :)
UsuńPozdrawiam.
Nie oglądałam jeszcze żadnej dramy, ale tą mnie szczerze zaciekawiłaś. Mam teraz tydzień wolnego, więc może obejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Tydzień jest idealny, by się zapoznać, mi to zajęło pięć dni, a gdybym miała je wolne, pewnie jeszcze szybciej. ;)
UsuńPozdrawiam.
16 godzin, nie najgorzej. Pewnie skuszę się, jak już wrócę z Kaliningradu. Dzięki za polecenie.
OdpowiedzUsuńMi zajęło to pewnie ze 24h co najmniej, bo dość irytujące było ładowanie odcinków. :( Ale było warto!
UsuńPozdrawiam.
K-Drams is my life <3 Ogólnie to mój ogromny nałóg, z którego nie mam zamiaru się wyleczyć ;D ''Cheese in the drap'' jeszcze nie obejrzałam, ale mam to w planach zwłaszcza, że już dawno nie oglądałam żadnej tego typu dramy :)
OdpowiedzUsuńPS: Niedawno sama na blogu napisałam trochę o dramach i jeśli chciałabyś się o jakiejś więcej dowiedzieć to zapraszam. Tak w skrócie to polecam (oczywiście wszystko z wątkiem miłosnym): I can hear your voice (ogólnie polecam wszystkie dramy z Lee Jong Suk), Master of the sun, Healer, My secret hotel. W tych dramach zakochałam się bezapelacyjnie <3
Polecam z całego serca, jest niesamowita, czuję, że pozostanie moją pierwszą, jak moje pierwsze anime, czyli Death Note. :D
UsuńJuż wskakuję na bloga, nie mogę się doczekać aż dowiem się, o czym są wspomniane przez Ciebie dramy. Właśnie włączyłam sobie I hear your voice, jak na razie po połowie odcinka jest nieźle, ale nie ma szaleństwa, które odczuwałam przy tym. ;) A widziałaś Pinocchio? Ponoć podobne do I hera your voice, ale nie wiem, które lepsze. ;)
Pozdrawiam.
''Pinocchio'' zaczęłam oglądać i z tego co pamiętam utknęłam dokładnie w połowie (nie dlatego, że mi się nie podobało, bo zakochałam się w tej historii, ale raczej przez moje chroniczne niekończenie seriali). Podobieństwo do ''I Can hear your voice'' polega przede wszystkim na OST, klimacie i tym samym aktorze, który gra główną rolę. Jednak widać też, że ''Pinocchio'' jest jakby bardziej przemyślaną opowieścią. Pewnie dlatego, że twórcy nie spodziewali się, że ICHYV stanie się takim hitem i widząc ten sukces do ''Pinocchia'' lepiej się przygotowali.
UsuńDziękuję, że tak mi to opisałaś. Włączę dziś pierwszy odcinek również Pinocchio, by je porównać i może na zmianę będę oglądać. Już w pierwszym odcinku I can hear your voice widzę zaczątek związku, umiejętność głównego bohatera mi się podoba, ale bohaterka irytuje niemiłosiernie... :(
UsuńPozdrawiam.
Z czasem bohaterka utemperuje swój charakterek i stanie się łatwiejsza do zniesienia ;). Ale wierz mi lepsza taka od idiotki, która bez chłopaka nie wyżyje (a niestety wśród motywów głównych bohaterek dram, taka kreacja jest dosyć popularna).
UsuńBoję się, że kiedyś na taką trafię. :( Oglądam teraz Pinocchio i tutaj jak na razie jest bardzo dobrze. Ktoś miał genialny pomysł z chorobą i niemożliwością kłamstwa. :) Tylko znów gra aktorka wypada słabiej niż w Cheese in the trap, jej chyba nic nie przebije. Musisz zobaczyć. :)
UsuńPozdrawiam.
Myślisz, że mi też ten serial złamałby serce? :) w sumie muszę sama zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńNa pewno! To niezwykle uniwersalna historia, ma tak wiele wątków i doskonale opisane postaci poboczne, że nie można jej nie polubić. ;)
UsuńPozdrawiam.
Mnie jakoś nie ciągnie do seriali. Mogłabym jedynie zrobić wyjątek, jakbym miała od razu wszystkie odcinki danego sezonu :)
OdpowiedzUsuńTu już tak jest! Polecam całkowicie, na pewno Twojej duszy romantyczki przypadnie do gustu. :)
UsuńPozdrawiam.
Kusisz, oj kusisz. I jak tu nie ulec :)
UsuńParę razy już zabierałam się za dramy, ale jeszcze żadnej nie skończyłam (najwięcej obejrzałam "Last Cinderella", może kiedyś dokończę). Albo jeszcze nie trafiłam na coś odpowiedniego dla mnie, albo po prostu z dramami jakoś mi nie po drodze. Może tym razem spróbuję z "Cheese in the trap", skoro tak je sobie chwalisz. ;)
OdpowiedzUsuńZ tą musi się udać, nie ma ona w sobie sztuczności, jest naprawdę doskonale nakreślona, wszyscy bohaterowie mają coś do powiedzenia, nie są tłem, a główny trójkąt jest fenomenalny! ;)
UsuńPozdrawiam.
Postaram się obejrzeć, chociaż niekoniecznie lubię azjatyckie seriale. Te, na które do tej pory trafiłam były tak bardzo przerysowane, że trochę się zraziłam.
OdpowiedzUsuńTo był mój pierwszy azjatycki serial dotąd tylko anime wchodziło w grę. One niekiedy muszą być przerysowane, tak chyba się u nich w kulturze zakorzeniło, ale w tym jest tego niewiele, naprawdę niewiele. ;)
UsuńPozdrawiam.
Tym razem spasuję, kompletnie nie czuję się w takim temacie :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory sądziłam, że K-drams to jedynie przerysowane postaci w odrealnionej rzeczywistości, ale po tej produkcji wiem, że to nieprawda! Polecam serdecznie. :)
UsuńPozdrawiam.
A ja bym chciała jakąś nową dramę z podróżą w czasie lub reinkarnacją :( a na razie nic.
OdpowiedzUsuńUwielbiam temat podróży w czasie, znasz jakąś dramę z tym związaną? :)
UsuńPozdrawiam.
Nie słyszałam wcześniej o nim a z chęcią bym się przy nim odprężyła! Na razie niestety nie mam na to zbyt dużo czasu (moja córeczka skutecznie walczy o wszelkie możliwe chwile dla niej).
OdpowiedzUsuńTeraz zaczęłam się zastanawiać kiedy ostatnio obejrzałam wszystkie odcinki jakiegośserialu i był to Czas Honoru więc dość dawno ;)
Pozdrawiam
Dzieci zabierają czas rodzicom. :) Czas honoru, chyba nie widziałam nawet jednego odcinka, więc się o nim nie wypowiem. ;) Ten, jak już znajdziesz wolny czas, polecam. :)
UsuńPozdrawiam.
Oj już drugą opinię tej dramy czytam w ciągu zaledwie paru dni i po Twojej emocjonalnej recenzji aż trudno powstrzymać się z oglądaniem. Największy problem z koreańskimi dramami jest taki, że chcąc nie chcąc człowiek na 90% się wciągnie, odcinków jest mniej więcej 20, godzina każdy. Dosłownie żyje się tymi serialami i ogląda się je do późna w nocy. Doskonale rozumiem Twoje emocje, ostatnio tak rozwaliło mnie "My love from the star" - jeśli szukasz czegoś, co rozkruszy Ci serce jak "Cheese (...)" (a w szczególności jak Baek In Ho), to bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że taką emocjonalną recenzją, pisaną tuż po seansie, zachęciłaś mnie bardziej, niż gdyby była ona czysto merytoryczna, choć czuję, że jeszcze jakiś czas może u Ciebie trwać taki zachwyt ;-)
O, a gdzie jeszcze czytałaś? :D Cieszę się, że zadziałało, bo naprawdę chciałabym, by wiele osób poznało tę produkcję, jest naprawdę niezwykła, jedyna w swoim rodzaju. Dziękuję serdecznie za polecenie, zapisuję sobie już interesujące mnie tytuły, bo zbiera się ich coraz więcej. Dzięki temu postowi też dowiaduję się, że wiele osób zna koreańskie produkcji i aż się dziwię, że ja wcześniej po nie nie sięgałam. Czas to zmienić, stanowczo. ;) Zakochałam się w Beak In Ho tak mocno, że teraz szukam więcej filmów i seriali z odgrywającym go aktorem. ;) Mam już kilka na oku. :)
UsuńPozdrawiam.
"My love from the star" - już widziałam ten tytuł, ale nie zabrałam się za oglądanie ;)
UsuńWłaśnie! Daj link, gdzie jeszcze czytałaś opinię - ja też chętnie przeczytam wrażenia z tej produkcji (chyba, że to u mnie na blogu czytałaś ^^)
Koniecznie, koniecznie obejrzyjcie "My love (...)", bardzo długo nie potrafiłam się zebrać po tej produkcji. Kim Soo Hyun jako odtwórca głównej roli męskiej - sam smak.
UsuńJoanno, właśnie u Ciebie na Zakładce czytałam tę wspomnianą opinię "Cheese" :D
Cudowanie, że Cię przekonałam do tego serialu, skoro Ci się spodobał :D Bardzo się cieszę, że możemy teraz użalać się nad tym, że nie ma kolejnych odcinków :)
OdpowiedzUsuńMłody pianista mnie też zauroczył z odcinka na odcinek. Miałam twardy orzech do zgryzienia, bo i z nim Hong mogłaby być szczęśliwa (gdy nie ta mafia na karku?). Co zaś się tyczy zakończenia, to w oryginale (komiksie stylizowanym na mangę) finał tej opowieści jest inny. Tylko, że serial kręcono zanim jeszcze powstał ten finał "oryginału". Tamtego nie znam, próbowałam czytać, ale jak mangę lubię, tak ten styl kreski jakoś mi nie leży - poza tym idealni są dla mnie aktorzy z tej dramy, a nie rysunkowe ich pierwowzory.
Następcy dla "Cheese in the Trap" nadal szukam :)
Powiem szczerze: dramy mnie nigdy nie interesowały, brzmienie azjatyckich języków mnie drażni i generalnie nie bardzo mnie ciągnie w tę stronę, jedyne co, to czytam opowiadania jednej znajomej z blogosfery, która fascynuje się tą kulturą - a robię wyjątek dlatego, że kocham jej styl i pomysły. No i właśnie... W pierwszej chwili kompletnie odrzuciłam tę dramę, ale przyznaję, że Twoja naszpikowana emocjami recenzja bardzo do mnie przemówiła. Wydaje mi się, że w tym serialu wiele jest elementów, które mogłyby mi się spodobać... Może przeboleję zatem kraj pochodzenia i kiedyś obejrzę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Slyszalam o tej dramie, ale nie przekonal mnie opis. Po twojej opinii zrobilam screena tytulu (co by nie zapomniec) i mam zamiar obejrzec drame po maturze :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa mam jedna ulubiona drame, ktora moge ci polecic. Mozesz o niej poczytac u mnie na ostatnim poscie :)
Huh. Czy fakt, że nie przepadam za anime ani za mangą, może również wpłynąć, że tak jakby w ogóle nie czuję mięty do dram? Nie wiem, wydaje mi się, że trzeba lubić azjatyckie klimaty, by oglądać tego typu rzeczy, a ja... mimo że historią jestem BARDZO zaciekawiona - kto po takiej recenzji by nie był? - nie umiem się zmusić, by spróbować bo mam taki lęk do wszystkiego co ma pochodzenie azjatyckie. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry