Tropem detektywa: "Upiorna panna młoda"

czyli ślad pierwszy.

Podążając tropem mojego ukochanego detektywa - Sherlocka Holmesa zamieszkującego Bakery Street 221B(nie jestem stalkerem, a detektywem) udałam się 7 stycznia bieżącego roku na seans kinowy, punkt 20. Spodziewając się jednak dość długiego wstępu w postaci reklam, wraz z koleżanką, która postanowiła mi towarzyszyć, odrobinę się spóźniłyśmy. Moja dedukcja mnie nie zawiodła, reklamy trwały dobre 15 minut, po nich nastąpiło jednak coś, czego się nie spodziewałam...

Wiecie, że czasem nawet detektyw ma chwilę, kiedy i on musi przyznać się do błędu. Chwilę tę jednak jak najdłużej odwlekając postanowiłam, że podziękuję Wam za udział w ankiecie. Przyznam, że miałam niemałą zagwozdkę, którą recenzję powinnam wstawić, cieszę się, że pomogliście mi podjąć decyzję. Dzięki temu na chwilę pozwolę Was zajrzeć do mojego pałacu myśli i dowiedzieć się, jakie wypomnienia na temat odcinka specjalnego Sherlocka zatytułowanego Upiorna panna młoda tam przechowuję, nie liczcie jednak na to, że zdradzę Wam wszystkie szczegóły...

Wiecie, że detektyw zdradza swoje sekrety, kiedy przyjdzie mu na to ochota, ale nie będę trzymała już Was w niepewności. Spodziewałam się, że przedstawienie dodatkowego odcinka skończy się jedynie na odcinku, tak jednak nie było. Najpierw Steven Moffat(jeden z twórców) oprowadził mnie po domu Sherlocka, żałuję tylko, że wraz ze mną zebrało się tam aż tyle ludzi, o dziwo równie żywo zainteresowanych... Zobaczyłam wtedy, co ze współczesnych odcinków przeniesiono w przeszłość, a także co dodano, by podkreślić, czyim bohaterem jest Sherlock(sir Doyle) poprzez liczne nawiązania do książek, czy spraw...
Po serialu również nie pozwolono nam od razu wyjść, a zaproszono nas do obejrzenia wywiadów z aktorami wcielającymi się w postaci. Prowadził je Mark Gatiss, który również później, już jako Mycroft, odpowiadał na pytania.


Czym byłby mój poukładany umysł, gdybym nie przedstawiła Was, tego co działo się na początku historii. A działo się sporo. Początek niczym ze znanego nam pierwszego odcinka serialu... Sherlock równie arogancki i pewny siebie, John równie zadziwiony jego zachowanie. Później skok czasowy, wspólnie prowadzą już wiele spraw. Jedna jednak jest dla panów zaskakujące, a mianowicie sprawa powstającej zza grobu i zabijającej męża pannie młodej... Początkowo jednak nawet to nie wydaje się detektywowi zbyt nienaturalne, dopiero przebieg wypadków zmusza go do szerszego spojrzenia na sprawę.

Oczywiście to zaledwie mikroskopijny ułamek wszystkiego tego, co znalazłam w owym odcinku. Były zagadki, były ciarki, była groteska, była mordercza panna młoda, była chęć równouprawnienia, była obrażana pani Hudson, był gruby Mynroft i Molly z wąsami, a przecież to wciąż nie wszystko. Pewnie dla niektórych mogłoby się to wydawać przesytem, ale mi bardzo się podobało. Tropem Sherlocka próbowałam rozwikłać zawiłe sprawy, z jakimi się mierzył, a to dostarczało mi niemałej zabawy.


Ten odcinek łączył się niektórymi momentami ze współczesną historią Sherlocka, najzabawniejsze było dla wiernego widza, dopatrywanie się niuansów, które można znaleźć w obu filmach, gdyż niektóre momenty były po prostu przeniesieniem historii do czasów wiktoriańskich. Niekiedy również dość znacznie do niej nawiązywał, nie chcę jednak wyciągać tutaj żadnych dokładniejszych informacji. Zdradzę jednak, ze powróciły niektóre postaci, a inne pokazały się z innej strony.

Najwspanialsze w dodatkowym odcinku było jednak to, że miał w sobie masę humoru, groteski i grozy. Cudowne były sceny, w których wszystko pokrywała mgła, w których bohaterowie uciekają z przerażeniem w oczach, a także sceny, w których nic nie było w pełni jasne... Napięcie panujące w tych momentach rozluźniał wspominany już humor. Sherlock swoją arogancją wciąż doprowadzał mnie do śmiechu, a Watson swoją wymianą zdań na migi wprowadził w dobry humor na cały wieczór. Niektóre pomysły twórców wprawiały mnie w podziw, tak zaskakująco łączyli wątki, mącili i tworzyli oderwaną od jakichkolwiek ram opowieść. Byłam nią zachwycona.



Raport godzina 22.20. Wychodzę z kina, trop Sherlocka się urywa. Seans był tak dobry, że rozkojarzył mnie, co doprowadziło do zniknięcie wszelkich poszlak.  Nie martwcie się jednak, będę szukać dalej. Pierwszy trop Sherlocka może się urwał, ale już niedługo podążę za kolejnym, i kolejnym, i kolejnym...  

Komentarze

  1. Żałuję, ale do kina się nie wybiorę, nie najlepszy na to czas. Ale z pewnością i tak w końcu obejrzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że reklamy trwały tylko 15 minut, bo jak my byłyśmy to przeszło 30...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie mogę przekonać się do Cumberbatcha w roli Sherlocka i dlatego nie oglądam serialu, i nie wybiorę się też do kina. Dla mnie Sherlock na ekranie to głównie Robert Downy Jr. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie trawię Sherlocka Holmesa, bo nieprzyjemnie kojarzy mi się z moim dzieciństwem i nie chce ponownie fundować sobie takiej traumy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam i chociaż nie jestem wielką fanką, to nawet mi się podobał ;)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam ten odcinek wczoraj <3 Zakochałam się, choć momentami musiałam sobie powtarzać "duchy nie istnieją, Sherlock ma rację". Z jakichś powodów mam fatalną skłonność do wielbienia inteligentnych socjopatów w filmach i serialach. No i najważniejsze - moja wielka miłość, Moriarty, się pojawia <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Sherlocka i muszę koniecznie to obejrzeć! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooj, żałuję, że nie było mnie w kinie, no ale co poradzić... Będę się musiała zadowolić tym odcinkiem w telewizji, kiedy już się ukaże. I naprawdę miło byłoby, gdyby wspomniane dodatki też zostały wyemitowane. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę koniecznie zapoznać się z książkami o naszym detektywie! A potem zapoznać się z całym serialem! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam go i czekam aż ten odcinek specjalny pojawi się w telewizji.
    http://soelliee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę, że miałam okazję przeżyć to wydarzenie w kinach!
    Ja niestety nie miałam na to czasu, przez co musze kombinować, by jutro znaleźć czas na seans - tym razem w telewizji :)
    Jednakże widzę już, iż jest to tak genialne... nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie się cieszę, że film/odcinek tak ci się podobał i szczerze liczę, że na mnie też zrobi pozytywne wrażenie. Wciąż go nie oglądałam, głównie dlatego, że nie miałam ani weny ani przesadnej ilości czasu, a jak się ogląda Sherlocka to trzeba mu poświęcić masę uwagi i skupienia, których mi brakuje, zwłaszcza ostatnio. Ale odwołanie do wiktoriańskich czasów całkowicie mnie kupiło. <3
    Świetna recenzja! :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)