Krwawe szaleństwo
Uwierz w nierealne.
Elfy to nie istoty z ślicznymi skrzydełkami, które śpiewają rozkoszne piosenki, żyją w kwiatach i żywią się ich nektarem. Nie są to również małe chochliki, które potrafią nieźle nabroić gubiąc różne przedmioty w Waszych domach. Niestety, jeśli w to wierzycie to jesteście w ogromnym błędzie. Muszę Was ostrzec elfy nie są niegroźne. To najniebezpieczniejsze stworzenia, jakim przyszło chodzić po ziemi. Są przerażające, bezwzględne, niektóre bezmyślne, ale istnieją też piekielnie inteligentne. Życzę Wam byście nigdy ich nie spotkali. A mówię to ja, Mac, widząca sidhe, Zero. Strzeżcie się.
MacKayla jest główną bohaterką książek Karen Marie Mining opowiadającej o mrocznych elfach. Niedawno przedstawiałam Wam recenzje pierwszej części, uznanej przeze mnie za najlepszą książkę stycznia, uwierzcie, że nie wytrzymałam długo w postawieniu, by nie czytać drugiej części, nie dałam rady. "Krwawe szaleństwo" i tak przeleżało na półce za długo, przecież cały miesiąc.
W poprzedniej książce poznaliśmy historie dziewczyny, którą zemsta sprowadziła do Irlandii, państwa, gdzie żyję najwięcej magicznych istot. Poznając ich sekrety dowiedziała się wiele o ich rasach, jak również poznała mordercę jej siostry. Wielki Pan, gdyż tak jest nazywany, ściąga do tego świata Mroczne elfy i planuje zapanowanie nad nimi. Jedną z jego akcji krzyżuje Mac, od tej pory planuje on na niej zemstę. Dziewczyna nie jest bezpieczna, nie wie, z kim powinna się trzymać, by przerwać, oferty połączenia z nią sił składa coraz więcej silnych graczy. Jak rozegra się ta partia?
Nie spodziewałam się, że tom drugi będzie tak doskonałym dopełnieniem pierwszego. Zaczęłam go w sobotę i w sobotę również skończyłam. Nie mogłam sie oderwać, a gdyby nie pewne sprawy pewnie nawet bym się od książki nie odrywała. Autorka wciąż utrzymuje, a nawet może potęguje ilość zagadek i niedopowiedzeń na temat elfów, bohaterów i ich planów. Czytając odczuwałam prawie bolesną potrzebę dowiedzenia się pewnych kwestii. A najgorsze jest to, że pewne z nich urwały się w połowie drogi, a często nawet blisko rozwiązania. Snuje teorie, ale sądzę, że już niedługo nie wytrzymam i kupię kolejną część.
Książka swoją formą niewiele różni się od poprzedniczki. Mac znów poszukuje dla Jericho relikwii, dowiaduje się nowych informacji, ale uwierzcie to nie jest monotonne. Autorka co rusz wrzucą pod nogi głównej bohaterki nowe przeszkody, a to w formie uganiających się za nią Łowców, a to kolejnej porcji niecnych elfów, a to nowych zagadek do odkrycia. Zdawać, by się mogło, że autorce nigdy nie zabraknie pomysłów na nowe niebezpieczeństwa.
To samo mogłabym powiedzieć o elfach. Moning doskonale opisuje nowe ich rodzaje i ukazuje ich atrybuty. Niedługo można by z tego stworzyć album lub przynajmniej spis, który po części mamy z tyłu książki. W tom I autorka dała nam możliwość zagłębienia się w notatki, jakie mogłaby zrobić Mac ze swojej wiedzy, którą wtedy zdobyła, teraz te inskrypcje są zdecydowanie obszerniejsze. Nie są to typowe nudne wyjaśnienia na temat osób i przedmiotów z książek, ale opatrzone opinią głównej bohaterki przemyślenia. Czyta się je równie dobrze, co opisywane w książce wydarzenia.
W poprzedniej recenzji wspominałam, ze MacKayla ulega przemianie, dostosowuje się do otoczenia, w jakim się znalazła. Teraz całkowicie się zmieniła, jest silną i odważną osobą, choć wciąż zagubioną w nowym świecie, wciąż zmuszoną do proszenia o pomoc, tych silniejszych. A skoro o tym mowa, lista oferujących jest współpracę gwałtownie wzrosła. Mac może przebierać w ofertach, jednak żadna nie jest w pełni satysfakcjonująca lub bezpieczna. Każda niesie za sobą pewne konsekwencje.
Pierwszą osobą jest Barrons, zdecydowanie to na niego stawiałabym w tym zestawieniu, facet wciąż pozostaje zagadką. Nie można powiedzieć o nim nic pewnego, w notatkach Mac jest zaledwie dwoma linijkami tekstu niedającymi żadnej pewności. Mam, co do niego teorie, ale kompletnie nie wiem, w ile procentach będzie ona prawdziwa. Kim on, do licha, jest?
Kolejnym jest książę z Jasnego Dworu. Piekielnie niebezpieczny, które poznałam, gdy kilkakrotnie usiłował zgwałcić Mac, bez dotyku potrafił doprowadzić ją do orgazmu. Otóż jego bronią jest seks, pożywia się nim i wyniszcza osobę, z którą go uprawia. W tomie tym oddziałuje na bohaterkę w mniejszym stopniu, ale wyczuwam, że to jedynie dlatego, iż próbuje pozyskać jej względy, by mieć ją po swojej stronie. Co on, do licha, planuje?
Ostatnią z silnego grona jest Rowena, poznana wcześniej staruszka, która mówi Mac o jej pochodzeniu, okazuje się wcale nie tak stara. Kieruje wspólnotą widzących sidhe i ma w swoich rękach drugą relikwie, która może je zabijać, czyli Miecz. Czuję, że ma coś w zanadrzu, nie zdradziła jeszcze swoich planów głównej bohaterce, ale po części można się domyślić, czego od niej oczekuje.
Elfów w ludzkim świecie pojawia się coraz więcej, są coraz bardziej różnorodne i niebezpieczne. Akcja wciąż nabiera tempa, mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że jest bardziej dynamiczna niż w pierwszym tomie. Jedynym minusem, jakie mogłabym wymienić to za mało Barronsa, wciąż gdzieś znikał, nie dość, że nic o nim nie wiem, to jeszcze wciąż go nie ma i kompletnie nie mogę go rozgryźć... To irytujące.
"Krwawe szaleństwo" to zabójcze wręcz doświadczenie czytelnicze. Porywa, rozrywa i miażdży, nie pozwala oderwać rąk od książki, oczu od tekstu. Moning mną zawładnęła, gdybym miała taką możliwość juz bym sięgała po tom drugi, a tak muszę jeszcze na to zaczekać. Co będzie dalej, to pytanie wciąż krąży mi w głowie. Powieść niczym narkotyk.
Ocena: świetna [6/6]
Elfy to nie istoty z ślicznymi skrzydełkami, które śpiewają rozkoszne piosenki, żyją w kwiatach i żywią się ich nektarem. Nie są to również małe chochliki, które potrafią nieźle nabroić gubiąc różne przedmioty w Waszych domach. Niestety, jeśli w to wierzycie to jesteście w ogromnym błędzie. Muszę Was ostrzec elfy nie są niegroźne. To najniebezpieczniejsze stworzenia, jakim przyszło chodzić po ziemi. Są przerażające, bezwzględne, niektóre bezmyślne, ale istnieją też piekielnie inteligentne. Życzę Wam byście nigdy ich nie spotkali. A mówię to ja, Mac, widząca sidhe, Zero. Strzeżcie się.
MacKayla jest główną bohaterką książek Karen Marie Mining opowiadającej o mrocznych elfach. Niedawno przedstawiałam Wam recenzje pierwszej części, uznanej przeze mnie za najlepszą książkę stycznia, uwierzcie, że nie wytrzymałam długo w postawieniu, by nie czytać drugiej części, nie dałam rady. "Krwawe szaleństwo" i tak przeleżało na półce za długo, przecież cały miesiąc.
W poprzedniej książce poznaliśmy historie dziewczyny, którą zemsta sprowadziła do Irlandii, państwa, gdzie żyję najwięcej magicznych istot. Poznając ich sekrety dowiedziała się wiele o ich rasach, jak również poznała mordercę jej siostry. Wielki Pan, gdyż tak jest nazywany, ściąga do tego świata Mroczne elfy i planuje zapanowanie nad nimi. Jedną z jego akcji krzyżuje Mac, od tej pory planuje on na niej zemstę. Dziewczyna nie jest bezpieczna, nie wie, z kim powinna się trzymać, by przerwać, oferty połączenia z nią sił składa coraz więcej silnych graczy. Jak rozegra się ta partia?
Nie spodziewałam się, że tom drugi będzie tak doskonałym dopełnieniem pierwszego. Zaczęłam go w sobotę i w sobotę również skończyłam. Nie mogłam sie oderwać, a gdyby nie pewne sprawy pewnie nawet bym się od książki nie odrywała. Autorka wciąż utrzymuje, a nawet może potęguje ilość zagadek i niedopowiedzeń na temat elfów, bohaterów i ich planów. Czytając odczuwałam prawie bolesną potrzebę dowiedzenia się pewnych kwestii. A najgorsze jest to, że pewne z nich urwały się w połowie drogi, a często nawet blisko rozwiązania. Snuje teorie, ale sądzę, że już niedługo nie wytrzymam i kupię kolejną część.
"na świecie są trzy rodzaje ludzi - ci, którzy nie wiedzą i nie wiedzą, że nie wiedzą;
ci, którzy nie wiedzą i wiedzą, że nie wiedzą;
i ci, którzy wiedzą i wiedzą, jak wiele nie wiedzą."
Źródło |
W poprzedniej recenzji wspominałam, ze MacKayla ulega przemianie, dostosowuje się do otoczenia, w jakim się znalazła. Teraz całkowicie się zmieniła, jest silną i odważną osobą, choć wciąż zagubioną w nowym świecie, wciąż zmuszoną do proszenia o pomoc, tych silniejszych. A skoro o tym mowa, lista oferujących jest współpracę gwałtownie wzrosła. Mac może przebierać w ofertach, jednak żadna nie jest w pełni satysfakcjonująca lub bezpieczna. Każda niesie za sobą pewne konsekwencje.
"Nie ekscytuje mnie niebezpieczeństwo. Ekscytują mnie mężczyźni z kręgosłupem moralnym.
Barrons zbliża się do kręgosłupa co najwyżej przy zjedzeniu wędzonej ryby."
Pierwszą osobą jest Barrons, zdecydowanie to na niego stawiałabym w tym zestawieniu, facet wciąż pozostaje zagadką. Nie można powiedzieć o nim nic pewnego, w notatkach Mac jest zaledwie dwoma linijkami tekstu niedającymi żadnej pewności. Mam, co do niego teorie, ale kompletnie nie wiem, w ile procentach będzie ona prawdziwa. Kim on, do licha, jest?
Kolejnym jest książę z Jasnego Dworu. Piekielnie niebezpieczny, które poznałam, gdy kilkakrotnie usiłował zgwałcić Mac, bez dotyku potrafił doprowadzić ją do orgazmu. Otóż jego bronią jest seks, pożywia się nim i wyniszcza osobę, z którą go uprawia. W tomie tym oddziałuje na bohaterkę w mniejszym stopniu, ale wyczuwam, że to jedynie dlatego, iż próbuje pozyskać jej względy, by mieć ją po swojej stronie. Co on, do licha, planuje?
Ostatnią z silnego grona jest Rowena, poznana wcześniej staruszka, która mówi Mac o jej pochodzeniu, okazuje się wcale nie tak stara. Kieruje wspólnotą widzących sidhe i ma w swoich rękach drugą relikwie, która może je zabijać, czyli Miecz. Czuję, że ma coś w zanadrzu, nie zdradziła jeszcze swoich planów głównej bohaterce, ale po części można się domyślić, czego od niej oczekuje.
"Szarość to inne określenie czerni. Szarość nigdy nie będzie biała. Biel nie ma odcieni."
Elfów w ludzkim świecie pojawia się coraz więcej, są coraz bardziej różnorodne i niebezpieczne. Akcja wciąż nabiera tempa, mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że jest bardziej dynamiczna niż w pierwszym tomie. Jedynym minusem, jakie mogłabym wymienić to za mało Barronsa, wciąż gdzieś znikał, nie dość, że nic o nim nie wiem, to jeszcze wciąż go nie ma i kompletnie nie mogę go rozgryźć... To irytujące.
"Krwawe szaleństwo" to zabójcze wręcz doświadczenie czytelnicze. Porywa, rozrywa i miażdży, nie pozwala oderwać rąk od książki, oczu od tekstu. Moning mną zawładnęła, gdybym miała taką możliwość juz bym sięgała po tom drugi, a tak muszę jeszcze na to zaczekać. Co będzie dalej, to pytanie wciąż krąży mi w głowie. Powieść niczym narkotyk.
Ocena: świetna [6/6]
Autor: Karen Marie Moning
Tom: II
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 389
Cena: 35zł
Data przeczytania: 2015-02-28
Skąd: własna biblioteczka
Kroniki Mac O'Connor:
Mroczne szaleństwo --- Krwawe szaleństwo --- Szaleństwo elfów --- Dreamfever --- Shadowfever
Dawno temu kupiłam pierwszą część, ale jakoś z czasem o niej zapomniałam. Cieszę się jednak, że recenzujesz tę serię i na dodatek tak chwalisz :) Będę miała motywację, żeby ją w końcu poznać :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś o tej serii, ale zbytnio nie przykuła mojej uwagi. Być może dlatego, że na co dzień preferuje inne gatunki literackie. Niemniej jednak kusi mnie Twoja mega entuzjastyczna recenzja, dlatego też postanowiłam, że jak trafi się taka okazja to dam tej książce szansę poznania.
OdpowiedzUsuńElfy kiedyś kojarzyły mi się ze słodkimi zielonymi stworkami pracującymi dla Św. Mikołaja, a tu proszę, jakie zaskoczenie :) Nie słyszałam o tej serii, muszę nadrobić koniecznie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że pierwszy tom mnie zaciekawił, a do tej pory nie udało mi się z nim zapoznać. Sprawdzę za chwilę, może mają w bibliotece.
OdpowiedzUsuńPosiadam tom pierwszy, ale tak jakoś nie po drodze mi do niego. Zobaczymy co będzie na wakacjach - może wreszcie zacznę tę serię :)
OdpowiedzUsuńJeszcze o takich elfach nie czytałam. Bardziej mi się podobają w takiej odsłonie :)
OdpowiedzUsuńO mój Aniele stróżu! Właśnie takiej serii od dawna poszukiwałam i w końcu znalazłam. Dzięki Ci wielkie z tą recenzję!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie na post poświęcony moim najnowszym pozycja książkowym.
Jakoś ostatnio mam chęć na bardziej realne lektury;)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej serii ale recenzja świetna! :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA. Więcej szczegółów: http://fandomowe-zycie-prim.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award.html
Muszę w końcu to przeczytać! Strasznie mnie zachęciłaś :) I w drugim akapicie masz literówkę w nazwisku autorki :)
OdpowiedzUsuńO, o takich elfach to z przyjemnością bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze pamiętam, to czytałam dwa pierwsze tomy i w sumie seria była naprawdę ciekawa. Z chęcią je sobie przypomnę i sięgnę po kolejne części - ale pewnie w języku ang.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Seria przez moment mnie interesowała, ale potem odpuściłam... Wiem, że jest mroczna i dosć... nietypowa jak na książki o elfach ;) Może się kiedyś skuszę, choć nie są to moje ulubione stworzonka nadnaturalne xD
OdpowiedzUsuńCo do Obcej krwi: Fakt, są lepsze serie UF ale jak pisałam, ta wystarczająco przypadła mi do gustu, żeby się z nią nie rozstawać. A tom trzeci dorwałam w końcu na bonito, ale też ciężko było mi go dostać :( Teraz mam taki sam problem z książką Krew nie woda Mike'a Careya. Przy okazji tą serię też polecę, bo jest też z gatunku UF ale ambitniejsza i naprawdę świetna. Pierwszy tom to Mój własny diabeł!
Czytałam przed chwilką recenzję pierwszego tomu na innym blogu, ale niestety książka mnie nie zachęciła. Także raczej odpuszczę sobie tą serię.
OdpowiedzUsuńJejciu, muszę przeczytać tą serie!
OdpowiedzUsuńAle zachęciłaś mnie do przeczytania tej serii. Koniecznie rozejrzę się za pierwszym tomem :D
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Seria strasznie mnie do siebie ciągnie już od dawna, ale ciągle coś mi stoi na przeszkodzie. Teraz mam większą motywację! :)
OdpowiedzUsuńA ja już wkrótce poznam pierwszy tom! I straaasznie się nie mogę go doczekać, bo ciekawość zżera mnie od środka chyba od momentu, gdy przeczytałam twoją opinię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ciekawie opisany temat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń