Na psa urok
Lekko przestarzały dwudziestolatek
Czasem zastanawiam się, jak to mogłoby być, gdybym żyła
wiecznie. Co mogłabym zrobić, gdzie wyjechać, co zobaczyć, kogo poznać. Można
by tak wyliczać w nieskończoność, wciąż poszerzać definicję szczęścia, a
właściwie tego, co zrobić, by być w pełni szczęśliwym. Jednak takie długie
życie to przecież nie tylko pasmo samych pozytywnych zdarzeń, doskonale wie o
tym Atticus O’Sullivan...
Ów niezwykły człowiek jest głównych bohaterem Kronik
Żelaznego Druida, serii stworzonej przez Kevina Hearne. Pierwsza część pozytywnie
zaskakuję już samym tytułem, czy „Na psa urok” nie brzmi oryginalnie? Już samo
to mocno mnie przyciągało, po drugie jednak uczynił to charakter Atticusa, o
którym czytałam same pozytywy. Nie mogłam przejść obok książki obojętnie, a
teraz Wam przybliżę jej opis.
Atticus nie wyróżnia się na tle innych ludzi, no może poza tym, że jest niesamowicie przystojny, atrakcyjny, wysportowany. Wygląda na zwykłego dwudziestoparolatka
jednak to tylko pozory, za tą aparycją skrywa się doświadczony, znający życie
druid, który od wielu setek lat ucieka przed swoim największym wrogiem, rządnym
starego, niezrównanego w walce irlandzkiego miecza. Aenghus Óg, bo tak nazywa
się przeciwnik Atticusa nie przebiera w środkach. Czy liczący ponad dwa tysiące
lat druid odważy się wreszcie na otwarte starcie? Konfrontacja jest bliski,
bogini śmierci Morrigan nie pojawia się przecież bez powodu, a tym razem nie
miała dla głównego bohatera kolorowych wizji.
Od czego zacząć by moje rozważania? Sądzę, że najlepiej
będzie wspomnieć na początku o głównych bohaterze, który tworzy niezwykły,
humorystyczny klimat, który utrzymuję się podczas całej lektury. Atticus nie
jest całkowicie normalnym chłopakiem, ale nie można mu się dziwić, częste,
niezapowiedziane wizyty bogów różnych wyznać(podobno spotkał nawet Maryję), ataki
ze strony istot, w które ludzie nie wierzą już od wielu wieków, ciągła ucieczka
przed boskim wrogiem, a do tego brzemię przeżytych dwóch tysięcy lat. Z jednej
strony można powiedzieć, że prowadzi normalne życie, doskonale wtapia się w
otoczenie, z drugiej znajduję się pomiędzy wieloma świtami, erami życie
ludzkości. Życie tak długo musi być piękne, ale równocześnie męczące. Przecież
w jego okresie na kłopoty mówiło się zupełnie inaczej niż teraz, tak sytuacje,
w których on lub jego boscy goście zaczynają swoje wypowiedzi przestarzałym
językiem czasem może być zabawna, nawet on sam czasem się sobie dziwi. Druid ma
wielki dystans do siebie, ma ogromną wiedze i instynkt, co można było poznać
między innymi podczas jego kontaktów z polskimi wiedźmami(nasz narodowy
symbol:P). Dla to bohater idealny, potrafi rozbawić, ale nie jest jedynie
postacią komiczną. Do tego warto wspomnieć, że mamy doskonały wgląd w jego
myśli, przypuszczenia i rozmyślenia dzięki pierwszoosobowej narracji. Moim
zdaniem ten aspekt został wybrany doskonale.
Wciąż przedzierają się w mojej recenzji jacyś bogowie, to
prawda mają tu bardzo dużą rolę. Autor oparł swoją książkę na mitologii
celtyckiej, jednak niekiedy możemy też znaleźć wspomnienia innych, co często
budzi uśmiech poprzez zaskakujące połączenia. Bogowie jak to bogowie,
kompletnie nie liczą się ze sprawami ludzkimi, stawiają ich na drugim planie,
najpierw liczą się ich własne interesy. We współczesnej literaturze taki obraz
panów świata pojawia się dość często, można się więc do niego przyzwyczaić.
Ciekawe dla mnie było natomiast to, że autor poruszał się po kompletnie mi nie
znanym terytorium, panteon irlandzkich bóstw poznawałam po raz pierwszy, z
czego bardzo się cieszę. Początkowo trochę trudno mi było ogarnąć, kto jest
kim, ale podczas dalszej lektury było już łatwiej. A ich charaktery okazywały
się mylące nawet w oczach druida, który ma z nimi do czynienia od dobrych paru
lat.
Jaką kwestię powinnam jeszcze poruszyć? Sądzę, że do humoru
powieści, który rozwija się od pierwszych stron nie muszę Was przekonywać, jest
on specyficzny, ale łatwo się do niego dostosować. Za równie duży pozytyw
książki uważam również to, że autor tak niezwykle ukazał nam świat istoto nadnaturalnych, miało to miejsce z dużym przymrużeniem oka, ale i ze sporym
pomysłem. Za najciekawsze uważam to, jak przedstawił samego druida, jego moce i
umiejętności. Pobieranie mocy z ziemi, jego amulet, mentalne połączenie z
czworonożnym przyjacielem, to wszystko tworzy naprawdę interesujący obrazek. A
im dalej czytałam tym poznawałam jego nowe talenty i moce. Sądzę, że to jednak
nie koniec i Atticus ma w sobie jeszcze wiele tajemnic, których nie odkryłam do
tej pory.
Za jeden z negatywów uważam fakt, że książka lekko się
dłuży, nie ma nawet pełnych trzystu stron, a jednak czytałam ją dość długo.
Może to przez to, że zostałam wrzucona na głęboką wodę z wszystkimi tymi
bogami, wrogami i tajemnicami druida. Nawet jako narrator nie odkrywa on przed
czytelnikami wszystkich kart. Poznawałam jego bogatą przeszłość przez całą
książkę, a i tak nie znam nawet jej połowy. Co z drugiej strony jest dobre, bo
wciąż ma on ukrytych sporo sekretów.
Drugim wątkiem, który wysunął się trochę dalej w
wydarzeniach, a który nabierał mocy w dalszym natłoku zdarzeń jest sprawa
tajemniczej kelnerki. Atticus zna ją już jakiś czas, ale wciąż nie może
rozgryźć, co ukrywa, nie pomaga mu w rozgryzieniu zagadki nawet jego
prawnik-wilkołak z niesamowitym węchem. Ten pomysł autora wydał mi się naprawdę
innowatorski, nie przypominam sobie bym się z czymś takim spotkała, więc
działało to na mnie bardzo pozytywnie. Pod koniec książki w sprawie owej
postaci doszło do rozwiązania, ciekawi mnie, jak jej wątek się rozwinie,
następny tom na pewno będzie obfitował w intrygujące momenty.
Czas zbliżać się ku końcowi, jednak najpierw okładka. Muszę
powiedzieć, że przyciąga równie mocno, co sam tytuł. Doskonale kojarzy mi się z
bohaterem, czytając miałam przed oczami właśnie postać z okładki. Cały obraz
dopełniają napisy i ciemne, dość tajemnicze tło. Tak wyobrażam sobie Atticusa
gotowego do pojedynku, pewnego siebie i zdecydowanego.
„Na psa urok” jest dobrym kawałkiem fantastyki. Nie żałuję,
że namawiałam na zakup panią z miejscowej biblioteki, mam nadzieję, że z tej
lektury skorzystam nie tylko ja, ale i inni czytelnicy. Autor wplótł w zwykły
świat śmiertelników, trochę boskiej energii i magii. Do tego okrasił to
wszystko niebanalnym humorem i sporą ilością akcji. Zakończenie wzmaga apetyt na
więcej, mam nadzieję, że szybko przeczytam dalsze losy niezwykłego druida i
poznam jeszcze wiele jego przygód.
Ocena: bardzo dobra
Autor: Kevin Hearne
Tom: I
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 296
Cena: 35,90zł
Data przeczytania: 2014-03-15
Skąd: biblioteka publiczna
Kroniki Żelaznego Druida:
Na psa urok --- Raz wiedźmie śmierć --- Między młotem a piorunem --- Zbrodnia i Kojot --- Kijem i mieczem --- Kronika wykrakanej śmierci --- Shattered
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
Z chęcią zabiorę się kiedyś za tą serię, ale jeszcze nie pora ;) Aczkolwiek mało jest książek z druidami, więc widzę, że na pewno nie omieszkam sięgnąć po serię pana Hearne'a. Czytałam krótki wywiad z nim przeprowadzony i odbrałam go jako bardzo fajnego człowieka z poczuciem humrou :)
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie oryginalny, a fabuła ciekawa. Nie chcę jednak znów zaczynać takiej długiej serii, bo obawiam się, że nie będę miała szybko czasu, aby przeczytać ją w całości.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanem fantastyki. Wyjątkiem jest jedynie romans paranormal. Natomiast jeśli chodzi o powyższą książkę, to raczej podziękuję, gdyż wydaje mi się, że nie odnajdę się z tymi wszystkimi bogami, wrogami i tajemnicami druida.
OdpowiedzUsuńDługa seria, choć ma ciekawą fabułę ;D Może kiedys..
OdpowiedzUsuńPowiem krótko - skusiła bym się. Mimo, że to nie specjalnie moje klimaty. A tak swoją drogą, cała seria ma bardzo fajne tytuły :D "Kijem i mieczem" chyba najlepsze :)
OdpowiedzUsuńhttp://pobudzwyobraznie.blogspot.com
Sam plusy. Wartka akcja, ciekawu bohaterowie. Muszę sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuńBrzmi, ciekawie, ale sama nie wiem. Coś mnie powstrzymuje od sięgniecia po tą książkę. Poczękam więc sobie, jak kiedys mocniej mnie zachęci :)
OdpowiedzUsuńChcę ją przeczytać, gdyż mnie zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, może nie wpiszę jej na listę MUST HAVE, ale będę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńI ja bym chciała poznać w końcu Atticusa- wiele się dobrego o nim słyszy. :) Chyba najwyższy czas zapolować w końcu na pierwszy tom "Kronik Żelaznego Druida". ;)
OdpowiedzUsuńOjej , jak ja nie lubię jak książka się dłuży...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka *o* I sądząc po Twojej recenzji, warto tę książkę przeczytać. No może oprócz faktu że książka się dłuży.. Nie mniej jednak chętnie bym się z nią zapoznała. :)
OdpowiedzUsuńHumorystyczny klimat to duży plus. // Mi się gdzieś w okolicach pierwszego roku studiów fantastyka trochę przejadła, ale jak jest jakaś dobra książka tego typu, naprawdę dobra - to się rozpływam ;).
OdpowiedzUsuń