Hellsing(manga) [po raz drugi]

Jakiś czas temu dodawałam już recenzje mangi zatytułowanej Hellsing, zrobiłam to po przeczytaniu pierwszego tomiku, później przeczytałam jeszcze jeden i na tym stanęło. Przerwałam nawet nie wiem dlaczego. Po około półrocznej przerwie ponownie zabrałam się za czytanie, tym razem piszę do Was skończywszy już wszystkie dziesięć tomów. Jak zmieniali się bohaterowie? Jak potoczyły się wydarzenia? Czy historia była warta przeczytania?

Niewielka, spokojna wioska położona w Anglii. Do małego kościółka zostaje przydzielony nowy kapłan, początkowo wszystko toczy się dobrze, ale do czasu.... Okazuję się, że od pojawienia się księga w miasteczku zaczynają dziać się niecodzienne zdarzenia, zaczynają ginąć ludzie. Zachowanie księdza, jak zaczynają zauważać mieszkańcy, również przedstawia się dość dziwnie. Kapłan nie wychodzi w dzień z kościoła, a jeśli już wychodzi z niego okryty, unika słońca i mało rozmawia z ludźmi, czy w takich okolicznościach powinno się zacząć bać?
Miejscowa ludność postanawia prosić o pomoc policję oraz zespół do zadań specjalnych, Hellsing. Jest to anglikańska organizacja stworzona do walki z wampirami, istotami okrutnymi, wysysającymi krew ze swych ofiar, nie znających litości. Na czele stowarzyszenia stoi Integra Hellsing, pod której rozkazami stoi najniebezpieczniejszy wampir świata, Alucard. Nieśmiertelny, prawie niemożliwy do zabicia krwiopijca służy swojej pani w każdej sytuacji. Tym razem jego zadaniem zostało zabicie zabójcy podszywającego się pod kaznodzieje. 


Jeśli myślicie, że to koniec wydarzeń to grubo się mylicie. Jest to jedynie streszczenie pierwszego tomu mangi autorstwa Kochty Hirano. „Hellsing” jest historią w głównej mierze skupiającą się na wampirach, w końcu sam główny bohater nim jest, jednak tematyka jest bardzo zróżnicowana, można tu znaleźć konflikty religijne, walki miedzy anglikanami, a katolikami, spory między nazistami i Anglikami, tego poza wampirami, mamy tu wiele innych niesamowitych istot, które pojawia się w kolejnych coraz to dalszych tomach. Autor cały czas zaskakuję czytelnika czymś nowym, nie można się nudzić.

Fabuła poprzez wspomniane powyżej elementy niekiedy może wydawać się zawiła, spory między stronami konfliktów często się zmieniały, zawierani sojusze lub po prostu walczono ze wspólnym wrogiem, ciekawe jest to, że to Anglikanie zawsze najwięcej obrywali. A że główni bohaterowie pochodzili właśnie z Wielkiej Brytanii mieliśmy obraz prawie na wszystkie zdarzenia. Ciekawe jest również to, że taka mieszanka w ogóle mogła mi się spodobać. Gdy teraz myślę, co autor tam wpakował, choć bardziej mogłabym myśleć, czego nie dodał, to aż się temu dziwię. Jest tego masa. Taka gama tematów jest trudna to połączenie, a już szczególnie do takiego zaserwowania, by nie wywołana przesytu. Myślę, że tu tak nie jest, choć niekiedy, miałam wrażenia, że autor przesadza, że już za dużo.


Czas teraz na postaci, które według mnie są dużym pozytywem serii, trudno by w tak krótkiej historii, bo jednak każda manga, a nawet seria przekazuję mniej niż normalna książka. Mimo wszystko charaktery bohaterów zostały doskonale wykreowane, co zasługuję na dużą pochwałę. Zdecydowanie jednak na tle wszystkich, już jakże kolorowych, barwnych postaci, widzimy jednego, niezwykłego, niepokonanego wampira. Alucard, bo o nim mowa, jest krwiopijcą w każdym calu, nie waha się zabić każdego, kto stanie mu na drodze, nie ma oporów przed picie krwi i zabijaniem niewinnych. Postać silna, zdeterminowana i niecodzienna, wyróżniająca się specyficznym humorem, nienagannymi manierami i niezwykłą klasą. Sługa Integry, który jest w stanie spełnić każde jej zadanie. Myślę, że ten wampir na długo pozostanie w mojej pamięci, bo tak silnych osobowości się nie zapomina.


Warto wspomnieć też o postaciach lekko odsuniętych na dalszy plan, jakimi są kobiety Viktoria i Integraf, obie panie wyróżniają się również ciekawie wykreowanymi charakterami. Integraf jest kobietą, która wie, czego chcę, jest silna i nie przebiera w środkach. Jest właściwą osobą na właściwym miejscu, polubiłam ją. Seras natomiast początkowo nie trafiłam, zagubiona owieczka w wielkim, złym świecie. Była nudna i nie potrafiła odnaleźć się w danej jej sytuacji, co z drugiej strony było bardzo realne, myślę, że nikt by nie potrafił się w tym odnaleźć, ale... Właśnie wszystko się zmieniało. Viktoria się zmieniła. Walczyła jak mało kto i pokonała opory, naprawdę pozytywna zmiana.


Czas na punkt, który zawsze będę poruszać podczas recenzowania mang, a mianowicie kreska. Podczas wcześniejszego czytania, czyli dwóch pierwszych tomów jakieś pół roku temu, nie miałam żadnego porównania, jednak to się zmieniało. Teraz gdy czytałam je wszystkie po kolei miałam wrażenie, że kreska autora zaczyna się poprawiać z każdym tomem, coraz lepiej zostawały przedstawione postaci i wydarzenia. Jednak muszę zwrócić uwagę na pewien mankament, który mnie osobiście denerwował, a były to jakby dziecinne obrazki, czyli takie uproszczone obrazy postaci, bez cieni, pogrubień, można powiedzieć sam ołówek, nie były one częste, ale zdarzały się, co mnie w pewnym stopniu irytowało. Myślę, że można, by je pominąć i rysować normalnie, może bardziej czasochłonne, ale staranniej.



Podsumowując, Kochta Hirono stworzył ciekawą wizje świata, bohaterowie i zdarzenia były naprawdę ciekawe i oryginalne, niespotykane, jednak niekiedy zdarzały się momenty, które oceniłabym jako słabsze, myślę jednak, że nie było źle. Historia godna polecenia.

Ocena: bardzo dobra

Autor: Kochta Hirano
Tom: I-X
Wydawnictwo: Japonica Polonica Fantastica
Ilość stron: ok. 200
Cena: 17,00 zł
Data przeczytania: październik 2013
Skąd: pożyczone od znajomych 



Manga przeczytana do wyzwania:



PS. Przepraszam Was za moje nieregularne odwiedziny bloga, ale krucho u mnie z czasem. Wybaczcie, ale nie zdążyłam dziś odpowiedzieć na Wasze poprzednie komentarze nadrobię to jutro, bo po powrocie ze szkoły będę miała sporo czasu wolnego. Więc do napisania. ;)

Komentarze

  1. Lubię od czasu do czasu popatrzeć na takie obrazki, ale one po chwili mnie strasznie... nudzą :P pff - nie bij mnie xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też długo tak myślałam, niedawno dopiero się przekonałam. ;)

      Usuń
  2. Ja tak średnio się na to zapatruję :P Nie mniej pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Trochę znam Twoje pozycje czytelnicze, więc też tak sądzę. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)