Chwila dla widza - Dary Anioła: Miasto kości
Czy film był darem dla widza, czy może jednak nie?
Na niektóre książki czeka się bardzo długo, zazwyczaj są to
serie ulubione, takie, które wspominamy latami. Tak samo było z tą ekranizacją,
czekam na nią i niecierpliwiłam się z każdym dniem. Gdy zostało kilka dni do
premiery, razem z koleżanką, która również serię czytała oglądałyśmy trailery i
liczyłyśmy na jak najlepszy film. „Miasto kości”, bo o nim mowa miało być
świetnym filmem, autorka cały czas podsyłała fanom zdjęcia z planu, ciekawe
filmiki, informacje... Liczyłam, więc na film, który będzie cudownym
odzwierciedleniem książki. W sumie zawsze na to liczę w ekranizacjach, jednak
na niektóre fakty można przymknąć oko, czy tu mogłam, a jeśli już to w jakich
momentach?
Przyjaciele spędzają wieczór na występie poetyckim kolegi
Simona, po wysłuchaniu jego wątpliwej jakości wierszy, Clary i Simon wracają do
domu. Po drodze dziewczyna zobaczyła dziwny szyld, namawia Simona, by razem z
nią wszedł do środka. Wchodzą za dziwnym, niebiesko włosym chłopakiem. Podczas
tańca, Clary zauważa przerażająco scenę. Jakiś facet w czerni wbija nóż w
niebieskowłosego chłopaka, a ten znika.
Główna bohaterka zaczyna krzyczeć, lecz okazuję się, że walki nie
widział nikt poza nią. Próbując wyobrazić sobie, że to wszystko nie jest prawdą
wraca do domu. Wstając następnego dnia z
łóżka dziewczyna widzi cały pokój pokryty dziwnymi znakami. Zabiera kilka z
nich na spotkanie z Simonem. W restauracji czeka na nią ktoś jeszcze, ktoś o
kim wolałaby zapomnieć. Czy to świat się zmienia, czy to dziewczyna odkrywa
rzeczy, o których wcześniej nie miała pojęcia?
Początek filmu zapowiadała się naprawdę dobrze, mimo zmiany
kolejności wydarzeń, jak wieczór poetycki przed wejściem do „Pandemonium” wiele
nie uległo zmianie. Tu mimo nieznacznych zmian mogłam dopatrzeć się naprawdę
dużego podobieństwa, co dla było ogromnym plusem. Wszystkie pomniejsze zmiany
jestem im wstanie wybaczyć, w tym czasie nie da się przekazać wszystkiego, co
czytelnik chciałby zobaczyć. Doczepić mogę się jedynie do tandetnej sceny w
oranżerii, ten wypadek przy schodzeniu ze schodów, historia z sokołem, trochę
ten z niczego. Dużo lepiej wypadało to w książce i mojej głowie. Za to końcowe
wydarzenia to było istne piekło. Czasem nie wiedziałam już, która to część.
Niektóre wątki były naprawdę nieźle pomieszane, wzięte z kolejnych części. Samo
miejsce akcji różniło się i to bardzo. Zaś same ostatnie sceny wyszły dość
kiczowato. Zastanawiałam się w ogóle, co to było. (Spoiler – zwłaszcza śnieg!)
Zastawię już temat zmian, bo jeszcze coś sobie przypomnę.
Przejdę do bohaterów. W książce każdy nawet ten drugoplanowy zapadłam w pamięć,
przez swój odmienny charakter i oryginalność. Zdawało mi się, jakby każda
postać zostawała pominięta, jakby mniej mówiły, nawet te główne. Odczuwałam, że
niektórzy bohaterowie prawie nic nie mówili. Dlatego nie mogłam się do nich w
pełni przekonać. Mimo wszystkoe nie wypadli źle.
Najbardziej obawiałam się o Jace, aktor, który go grał z
wyglądu, przynajmniej dla mnie,w ogóle
go nie przypominał, jednak zagrał nawet dobrze. Może nie zakochałam się w nim
jak w książkowym pierwowzorze, ale go polubiłam, to na pewno. Odczuwałam lekki
dystans, małe półuśmieszki, gdy wspominał o Clary, więc więź była wyczuwalna.
Myślałam, ze wypadnie dużo gorzej...
Postać Clary została odegrana bardzo dobrze, początkowo aktorka
była lekko denerwująca, taka za szybka, nie potrafiąca się kompletnie odnaleźć
i zawsze robiła wszystko na przekór, więc została doskonale odebrana. Później
szybko zaczynałam nabierać do niej pozytywnych odczuć.
Magnus, po pierwsze było go za mało. W książkę w pierwszej części
również się nie wybijał na pierwszy plan, ale tu widziałam go jedynie
epizodycznie. Mimo wszystko był uroczy, słodki i elegancki, taki jak powinien
być. Widziałam już zdjęcie, gdzie nie miał spodni na przyjęciu, nadal mnie to
dziwiło, styl Magnusa jest jedyny w swoim rodzaju. Bardzo podobało mi się to, jak powiedział, że ktoś mu się podoba i
dlatego ich wpuści na imprezę, nagle wszyscy wydali się atrakcyjni, jedynie zaintersowany milczał. ;)
Simon to chyba jedyna postać, której moim zdaniem było
więcej niż w książce, pojawiał się zdecydowanie z często, przeszkadzał Clary i
Jace’owi, jak on mógł. Aktor wcielający się w jego role był uroczy, za nic nie
pasował mi z wyglądu do lekkiego ofermy, jednak ciekawie się sprawdził w tej roli.
Kolejne postaci, których mi zabrakło to Alec i Isabelle, było
ich zdecydowanie za mało, mieli za mało kwestii. Choć Alec pojawiał się chyba
tyle razy co w książce, jednak dla mnie wciąż za mało. Brakowało mi początkowej
sceny z Izzy i Clary i ich pierwszej rozmowy.
Gdy patrzyłam na mamę Clary cały czas miałam przed oczami Cersei
z „Gry o Tron”. Początkowo grała tą nadopiekuńczą matkę, potem dużo spała, więc
wypowiedzieć się nie mogę... :P
Valentine dobrze wypadł, choć te włosy, mogli by je
przefarbować, taka mała sugestia. Ciekawa akcja z tymi mieczami, jednak
zdenerwowało mnie jego pojawienie, bo zmieniło całą końcową fabułę, wszystko
poprzestawiał i wywrócić do góry nogami.
Podsumowując grę aktorów, nie mam jej wiele do zarzucenia,
bardziej denerwowały mnie niuanse wyglądu, bohaterowie słabo pasowali do moich
wyobrażeń, nawet do książkowych opisów. Dlatego próbowałam patrzeć na nich bez
porównywania z pierwowzorami, ale niekiedy mi się to nie udało.
Kilka słów o muzyce, w większości bardzo dobrze pasowała,
nie miałam zastrzeżeń, była tłem i „nie rzucała się w oczy”, nie była nachalna.
Jedynym minusem dla mnie była piosenka w oranżerii, nie mogłam przez nią
powstrzymać śmiechu, a uwielbiałam ten moment. A mogło być tak pięknie...
Dla mnie na duży plus zasługuję dużo akcji, widz na pewno
nie ma czasu na nudę, ja niekiedy tylko zastanawiałam się, dlaczego aż tak to
zmienili, co się dzieje... Ale mimo wszystko oglądałam film z ciekawością, po
pierwsze właśnie, by zobaczyć, co zmienili, a po drugie, bo po prostu się
wciągnęłam w wydarzenia.
Razem z koleżanką(we dwie raźniej) spędziłyśmy miło chwile,
jednak ona była zdecydowanie bardziej zadowolona, ja cały czas wypatrywałam
zmian i niedopracowań. Chciałam, by moja ulubiona seria(a przynajmniej jedna z
ulubionych) była idealna. Tylko, że problemem jest czas, bo książka nie mogłaby
być odwzorowana słowo w słowo, niestety, tak dobrze nie ma. Mimo wszystkim tych
negatywnych odczuć, film chciałabym obejrzeć jeszcze raz na spokojnie. Podobał
mi się, ale cały czas przepuszczałam obraz przez pryzmat książki, a myślę, że
przy ekranizacjach powinnam otworzyć umysł i po prostu dobrze się bawić, nigdy już
nie popełnię tego błędu. Kolejne ekranizacje książek będę dla mnie jedynie
dodatkiem do książki.
Ocena: dobra
Reżyseria: Harald Zwart
Data premiery: 21 sierpnia 2013 (Polska) 12 sierpnia 2013 (świat)
Data obejrzenia: 2013-08-22
Bohaterowie(główni):
Lily Collins - Clary Fray
Jamie Campbell Bower - Jace Wayland
Kevin Zegers - Alec Lightwood
Robert Sheehan - Simon Lewis
Jemima West - Isabelle Lightwood
Jonathan Rhys Meyers - Valentine Morgenstern
Jared Harris - Hodge Starkweather
Lena Headey - Jocelyn Fray
CCH Pounder - Dorothea
Aidan Turner - Luke Garroway
Godfrey Gao - Magnus Bane
Trailer:
O tym filmie słyszę ostatnio naprawdę wiele, chyba muszę nadrobić moje książkowe zaległości. Zwłaszcza, ze czytałam 'mechanicznego anioła' i bardzo przypadł mi do gustu styl autorki:)
OdpowiedzUsuńTo polecam Ci wszystkie części Darów Anioła, moim zdaniem warto się zapoznać ;)
UsuńCzyli aż tak źle nie było. Mogę na niego iść z czystym sercem ;)
OdpowiedzUsuńTo zależy od Ciebie, ale myślę, że się nie zawiedziesz. ;)
UsuńMi się bardzo podobało. Jutro idę drugi raz ;) rzeczywiście sporo pozmieniali ale w końcu to tylko film - nigdy nie będzie tak cudowny jak książka :)
OdpowiedzUsuńJa raczej drugi raz obejrzę kiedyś, nie wiem jeszcze kiedy, ale do kina kolejny raz się nie wybieram. ;)
UsuńNie czytałam serii, ale film chcę zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńJa polecam książki, dla mnie dużo lepsze. ;)
UsuńCałkiem nieźle wyszedł ten film
OdpowiedzUsuńMi w sumie też się podobał. ;)
UsuńJakoś chyba nie garnę się do tego, aby obejrzeć ten film. Książka średnio przypadła mi do gustu, bo nawet jej nie doczytałam do końca...
OdpowiedzUsuńO to chyba jesteś jedną z niewielu, a przynajmniej ja nie słyszałam. ;)
UsuńJa nie czytałam książki, więc na film też nie mam wielkiej ochoty:)
OdpowiedzUsuńRozumiem, może kiedyś się skusisz. ;)
UsuńJa oceniłam lepiej tak 9/10 bardzo mi się film podobał. A Mangus jest wspaniały ! Uwielbiam ^^
OdpowiedzUsuńJa również. :)
UsuńMiałam iść do kina, ale ostatecznie jakoś zabrakło mi czasu :D W każdym razie jak tylko będę miała możliwość - na pewno obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Myślę, że jeśli lubisz serię to warto. ;)
UsuńW sumie spędziłam z filmem miłe dwie godziny. Przynajmniej nie skopali ekranizacji tak mocno, jak to miało miejsce z ,,Pięknymi istotami". W porównaniu do książki, co prawda jest niezły miszmasz. Jedyne, czego nie mogłam przeżyć, to to, że przy scenie na cmentarzu z Cichymi Braćmi nie pojawił się tekst ,,Wyglądamy lepiej w czerni niż wdowy naszych wrogów..." - szkoda, że film był tak okrojony z humoru, który cechuje książki Cassandry.
OdpowiedzUsuńTak humoru była niestety ilość znikoma, a tekstów z książki, co kot napłakał, mimo wszystko wyszło nie tak źle. A wspomnianej przez Cb ekranizacji nie oglądałam. ;)
UsuńChyba czytam już z piątą recenzję o tym filmie :) a ja znów się powtórzę, zupełnie nie moja tematyka
OdpowiedzUsuńhttp://qltura.blogspot.com/
Rozumiem, każdy ma inny gust. ;)
UsuńJa już się nauczyłam, że jak idę do kina na ekranizację, to muszę o niej myśleć jak o czymś zupełnie niezwiązanym z książkami.
OdpowiedzUsuńChcę iść na ten film nawet, jeśli nie wszystko wyszło w nim idealnie :)
To zdecydowanie lepsze podejście niż moje początkowe. ;)
UsuńZazwyczaj jak wychodzi film do kin na podstawie książki, to od razu chce mi się ją przeczytać, ale jakoś nie tym razem. Samego filmu też niestety nie mam ochoty obejrzeć... Poza tym czytałem już, że film okazał się klapą finansową w USA xP
OdpowiedzUsuńTo ciekawie, a podobno mają kręcić drugą część, jak to wyjdzie, nie wiem. :P
UsuńNie czytałem i nie oglądałem... I nie wiem czy zrobię jeszcze kiedyś jakąkolwiek z tych czynności. Książka przeraża mnie wątkiem miłosnym, a ekranizacja negatywną recenzją Eweliny (http://www.youtube.com/watch?v=IDmncxTCHpI), więc... ciężko będzie :D.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :)!
Melon
Rozumiem, nie każdego to kręci. ;)
UsuńDziękuję. ;)
Mi się ekranizacja bardzo podobała. Co prawda, dość dużo pozmieniali - szczególnie na końcu (i to, że wyjawili tajemnicę), ale jak napisałaś ja takie filmy traktuję jako dodatek do książki.
OdpowiedzUsuńDla mnie Jamie świetnie zagrał Jace'a, nawet mimo tego swojego wyglądu byłam w stanie zobaczyć go w nim.
Nie rozumiem trochę o co Wam wszystkim chodzi z tą oranżerią, dla mnie ta scena nie była zabawna. :)
oglądałam film , czytałam książkę , ale muszę przyznać ,że mam mieszane uczucia co do filmu .. Również jestem zdania ,ze Magnusa było za mało , ale świetnie upodobnił się do moich wyobrażeń , tak samo jak Jace - właśnie tak go sobie wyobrażałam . Początek również mnie zachwycił , jednak nie było wszystkiego pokazanego w filmie , ale muszę to zrozumieć , bo ograniczał limit czasowy .. Czekam na ekranizację "miasta popiołów " :)
OdpowiedzUsuńzapraszam http://czytaniemoimhobby.blog.pl/