Cuda i dziwy, czyli Marvel i jego ekranizacje: Avengers 3. Infinity War



To było wydarzenie część I

Muszę przyznać się, że na Infinity War poszłam ze sporym opóźnieniem, stąd moja recenzja pojawia się dopiero dzisiaj. Mimo że oglądałam film ponad dwa tygodnie po premierze udało mi się uniknąć spoilerów i poszłam na seans z czystym umysłem, własnymi interpretacjami trailera i z głową pełną nadziei na dobry film. 

Studio Marvel budowało podwaliny do tego filmu już od 10 lat, rozpoczynając od filmu Iron Man, który obejrzeć można było już w 2008 roku, kiedy ja nawet nie myślałam, że mogłabym oglądać takie typu kino. Teraz mamy wiele osobnych filmów z superbohaterami, ale chyba najbardziej oczekiwanymi produkcjami, które łączą wielu z nich w drużyny. Rozpoczęło się od Avengers, przeszło na Captain America: Civil War, potem na kolejnych Avengersów i wreszcie na na trzecią odsłonę. 

Od pierwszego filmu o bohaterach do grona Avengers dołączyło jeszcze kilku bohaterów, o których na pewno będę tu wspominać, o części pisałam też osobne recenzję dotyczące ich solowych występów. Najnowsi bohaterowie są chyba jednak trochę przeze mnie pomijani, nie pamiętam już, kiedy pisałam ostatnią recenzję z serii... Wracając jednak do Infinity War czas na trochę moich wrażeń z seansu. 

Rozpocznę od tego, że zaraz po obejrzeniu filmu miałam krótką myśl, by w ogóle nie pisać recenzji. Bo choć można uznać ten film za osobny fragment uniwersum, to jednak brakuje mu tych godzin, które zobaczymy dopiero w drugim filmie, stąd zakończenie może wydawać się nieodpowiednie, by nic tu w tym aspekcie nie zdradzać. Powiem tak wychodząc byłam lekko wkurzona, ale szybko mi przeszło, by film był naprawdę dobry. 

W szczególności dlatego że po raz kolejny(ostatnio w Black Panther) antagonista był zarysowany dobrze, miał motywacje, w które dało się uwierzyć, ukazano jego historię, dylematy i ludzką stronę, mimo potwornego oblicza. Mowa oczywiście o Thanosie. Nie spodziewałam się, że aż tyle czasu zostanie mu poświęcone, ale filmowi zrobiło to dobrze, dzięki temu po raz kolejny antagonista nie był tylko pionkiem, by film miał jakąś fabułę. 

A jeśli mowa o fabule... Dzieje się wiele. Ogółem, w skrócie, Thanos chce zgładzić połowę wszechświata, a do tego potrzebuje kamieni nieskończoności. Jeden z nich posiada Doctor Strange, kolejny Ultron, jak się pewnie domyślacie Thanos w końcu musiał trafić na Ziemię. 

https://www.gamespot.com/gallery/avengers-infinity-war-every-missing-mcu-character-/2900-1974/

Bohaterowie w filmie podzielili się na kilka ekip. Miałam już je tu opisać, ale muszę się powstrzymać się, bo za wiele bym zdradziła, bowiem drużyny tak naprawdę dopiero w połowie filmu w pełni się wykreowały. Muszę jednak powiedzieć, że niektóre dobory mogą być zaskoczeniem. Ale przez to humor humorystyczny wypada jeszcze lepiej... Marvel jak zawsze w tym aspekcie nie zawodzi. Humor rozładowuje napięcie, często buduje postaci, a na pewno je dopełnia. Choć zostałam zaskoczona, że wyszło jednak poważniej niż sądziłam, z drugiej strony, groźba zgładzenia połowy wszechświata nie wygląda kolorowo... 

Ale dzięki temu mogłam oglądać tak epickie starcia, a kulminacja... To chyba jedna z najlepszych bitew w fantasy od czasów  Władcy pierścieni. Nareszcie wszyscy bohaterowie(no prawie) walczyli w gigantycznym starciu i właśnie nawet dla niego chciałoby się iść do kina jeszcze raz. Ktoś był?

Najbardziej mnie zastanawia teraz, co będzie dalej... Czy pojawia się bohaterowie, których tutaj nie było... Ale nie o tym teraz miałam. Podczas filmu niezwykle podobał mi się dobór muzyki. Tło muzyczne często chwilę przed ukazaniem napisu z lokalizacją pokazywało, z jakim miejscem mamy do czynienia. Oglądając wypadało to naprawdę świetnie, bo łączyło filmy solowe i ich klimat z tym, co widzieliśmy tutaj.  

Myśląc o tym filmie teraz, że sporo mówi on o stracie. I to w różnych aspektach. Mamy też kilka wątków romantycznych, chociaż akurat to mnie tak nie zainteresowało, jak przyjacielskie relacje, czy po prostu pierwsze spotkania, na które czekałam. Nie mogąc zdradzić fabuły, nie mogę za wiele dodać do tej recenzji. Może jednak w komentarzach trochę podyskutujemy... 

Marvel i jego produkcje:
Capitan America. Pierwsze starcie  ---  Agent Carter season I  ---  Agent Carter season II ---  Iron Man  ---  Iron Man 2  ---  Incredible Hulk  ---  Thor  ---  Konsultant  ---  Avengers  ---  Przedmiot 47 --- Iron Man 3 ---  Agenci TARCZY(do 7 odcinka)  ---  Thor. Mroczny świat  --- Agenci TARCZY(do 16 odicnka)  ---  Captain Americka: Zimowy Żołnierz  ---  Agenci TARCZY(do 19 odcinka drugiego sezonu)  ---  Avengers: Czas Ultrona ---  Ant-man  --- Captain America: Wojna bohaterów  ---  Doctor Strange  ---  Black Panther  ---  Avengers: Civil War  ---   
Seriale:  
Daredevil  ---  Jessica Jones  ---  Luke Cage

Komentarze

  1. Nie podobała mi się myśl, że na kontynuację będzie trzeba sporo poczekać i chwilami nawet zastanawiałam się, czy nie odłożyć oglądania "Infinity War" na później. Z drugiej strony ciężko byłoby przez cały ten czas unikać spojlerów, więc ostatecznie przy pierwszej okazji poszłam do kina. :P
    I film uważam za całkiem udany, chociaż żałuję, że pewna postać już na początku wypadła z gry. No cóż, teraz będzie trzeba jakoś wytrzymać do kolejnej części. Przynajmniej w międzyczasie będzie jeszcze "Ant-Man i Osa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle w tym roku już 3 filmy Marvela były, nieźle. Też się nad tym, co Ty zastanawiałam, bo i tak później poszłam. Kurcze smutno mi się zrobiło na tej śmierci, łupia trochę była... A do tego dlaczego znów on? :( Ant-Man i Osa xD kocham jeden tytuł zmienili :P

      Pozdrawiam,
      P.

      Usuń
  2. Na razie nie mam ochoty na tę ekranizację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam i aż sama nie wiedziałam, co powiedzieć o tej części. Zdecydowanie rozwaliła na łopatki, zaskoczyła i nawet zmieniła spojrzenie na filmy o superbohaterach. Wszystko pozytywnie, nawet jeśli niektóre sceny nie były optymistyczne! Nie chcę spojlerować w komentarzach, a ledwo się powstrzymuję ;v Powiem tylko, że od pierwszej sceny siedziałam wbita w fotel. Przykro mi było ;v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucia, wyjście z kina sprawiło tylko, że chcę jeszcze raz go zobaczyć i to szybko! ;)

      Pozdrawiam,
      P.

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)