Świeżo po seansie: Kuroko no Basuke, Kamisama Hashimemashita, EXO Next Door, Noble, My love



Cześć,
od dłuższego czasu planowałam cykl widza, w którym napisałabym coś więcej niż w podsumowaniu miesiąca o seriach, które w danej chwili oglądam. Poprzedni post z cyklu(teraz trochę zmodyfikowałam nazwę, chyba lepsza) dotyczył pierwszego sezonu Shadowhunters, więc miał miejsce dość dawno, teraz zmienię trochę formułę, będzie czymś w stylu cyklu mangowego, krótko, zwięźle i mam nadzieję, na temat ;) No to zaczynamy. Dziś napiszę kilka zdań(ta jasne...) o dwóch anime i dwóch web-dramach. :)


Kuroko no Basuke



Zacznę od zdecydowanie najdłuższej serii w tym zestawieniu. Kuroko no Basuke ma bowiem trzy sezony, każdy po 25 odcinków. Anime opowiada o drużynie koszykarskiej, która dzięki dwóm młodym zawodnikom, odradza się i walczy o mistrzostwo.

Za mną jak na razie dwa, które naprawdę szybko mi poszły, a teraz trochę straciłam ochotę na trzeci. Zdecydowanie ciężej mi się wciągnąć, chyba się już nim przeciążyłam. Sądzę, że mania na sportówki trwała krótko, ale po niesamowitym Haikyuu!! nie chciałam jeszcze kończyć przygody. Wypadło na to anime.
Oglądanie szło mi szybko, gdyż od razu polubiłam słodkiego, głównego bohatera, a także wszechobecny humor. Było niesamowicie zabawnie. Mecze też ukazywane był na wysokim poziomie, trwały długo, co pozwalało dobrze ukazać akcje, jednak były mało realistyczne, a wszystko pogarszało się z każdym sezonem, kiedy to mecze bardziej opierały się na supermocach niż na realnej grze. To był często spektakle jednego zawodnika. Czas gry również nie był prawdziwy, gdyż kiedy zawodnikom do końca meczu zostawało kilka sekund, nagle działo się tak wiele, że równie dobrze akcja mogłaby trwać 10 minut. W Anime brakowało mi również lepszego rozwinięcia postaci, w pierwszym sezonie prawie nic nie wiedziałam o zawodnikach, nawet z głównej drużyny. Dopiero w kolejnych sezonach się to zmieniało, a szczególnie w kwestii drużyny cudów. Naprawdę podobały mi się przemiany ich postaci, to jak wpływały na nich zwycięstwa i porażki. Niektórych początkowo wręcz nienawidziłam(np. Aomine), ale później zaczynałam lepiej ich rozumieć i nawet polubić(np. Aomine).

Kwestia wizualna wypada trochę bardziej blado niż w Haikyuu. Postaci mają ostrzejszą budowę, a do tego nie wyglądają na licealistów, a już szczególnie nie na pierwszaki... Mimo to patrzy się na nich przyjemni, gdyż cała drużyna cudów składa się z niezwykle przystojnych mężczyzn. :) ta... o czym to ja... Sceneriami są najczęściej hale sportowe i obiekty wokół nich, więc nie można się niczym zachwycać. Podobało mi się jednak jak dynamicznie ukazano ruch, poruszanie się zawodników, grę. Naprawdę dobrze.
Muzyka była nieźle dobrana, oglądając nie przeszkadzała. Openningi i endingi nie był złe, nawet czasem zostawiałam je, by sobie posłuchać. Szczególnie do gustu przypadł mi jeden żywiołowy, ale nie pamiętam z którego sezonu.

Na temat Kuroko to chyba tyle. Oglądało się przyjemnie, właściwie przez dwa pierwsze sezony przeszłam jak burza, a przynajmniej pierwsyz i połowę drugiego, potem już entuzjazm przygasł. Z Haikyuu nie ma dla mnie szans.

Obejrzane: 55/75
Ocena: dobra [4/6]
Tematyka: Sport, Koszykówka


Kamisama Hashimemashita




Kolejnym tytułem, o jakim chciałam Wam napisać jest, tym razem, romantyczne anime mające ogromną dawkę komedii, czyli Kamisama Hashimemashita, które poleciła mi Joanna z bloga Zakładka do przyszłości. ;) Naprawdę trudno znaleźć nieprzesłodzoną historię, bez głupiej głównej bohaterki. Włączając kolejne anime właśnie tak sądziłam. A tu taki tytuł.

Anime opowiada o dziewczynie, która straciła dom, zostawił ją ojciec. Siedząc na ławce w parku słyszy wołanie o pomoc. Facet, który ją wołał zaczął z nią rozmowę i  postanowił oddać jej swój dom, gdyż sam i tak miał odejść. Już w pierwszym odcinku okazuje się, że był on bogiem, a teraz funkcję te przejęła dziewczyna.

Zastanawiacie się pewnie, gdzie tu romans? Jest, jest, nie bójcie się. Dziewczyna ma kilku adoratorów, jednak nie są to typowi bishowie, a naprawdę z humorem przedstawione postaci, ze szczególnym uwzględnieniem jej sługi. Wszystko bazuje na schematach, jeśli chodzi o związki, ale cała otoczka jest, na tyle ciekawa i zabawna, że to wcale nie przeszkadza. Do tego jest to świat z lekka fantastyczny, więc i z tego wynikają ciekawe sytuacje. Oglądanie zajmuje niewiele czasu, gdyż od razu chce się dowiedzieć, co dalej. Zastój miałam jedynie z odcinka 11 na 12, jakoś to wszystko tak dziwnie się rozwijało. Ale w ostatnim wszystko wróciło do normy.

Kreska jest dobra. Lubię, kiedy w anime pojawiają się te kolorowe tła(a tu tak, co jakich czas było), choć pewnie to ułatwienie dla twórców i mają z tym mniej pracy, ale mnie zawsze wydaje się to bardziej komiksowe. Bohaterowie byli ładni, szczególnie panowie, więc było, na czym oko zawiesić, jak w w/w, hahaha. Muzyki kompletnie nie kojarzę, a openningi i endingi były przesłodzone, więc mnie nie kupiły.

Jeśli miałabym polecić jakiś ciekawy romans, lekko słodki, ale nie przesłodzony, z ciekawymi postaciami i intrygujący, to z łatwością wybrałabym ten. Gdyby tylko było więcej przekomarzania, jak dla mnie główna bohaterka, za szybko dowiedziała się o własnych uczuciach, a tak lubiłam jej przekomarzania z Tomoe.

Obejrzane: 13/13
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Tematyka: Romans, Fantasy


EXO Next Door



Włączyłam ją, bo szukałam czegoś lekkiego, gdyż na nic innego ostatnio nie mam energii i motywacji. Drama była krótka 16 odcinków, nie spodziewałam się jednak, że będą to odicnki 15-minutowe, więc oglądanie właściwie przeszło mi błyskawicznie. Jestem pewna, że nie chciałoby mi się opisywać go dłużej, bo mimo zabawnego humoru, pięknych postaci i dość ciekawej historii, wszystko tu było schematyczne i dość głupiutkie.

W tytule zawarta jest już prawie cały pomysł na dramę. Mamy zwyczajną dziewczynę(poza tym, że na widok chłopaka, który jej się podoba stoi jak słup soli i robi się czerwona jak burak...), której matka prowadzi agencję mieszkaniową(?). Dom obok wynajął zespół EXO, o czym właściwie nikt w sąsiedztwie nie wie. Dziewczyna, jako że matka uznaje, że w domu nic nie robi(prawda!), nakazuje jej sprzątać w ich domu.

Historia wydaję się głupiutka i taka jest. Mimo to oglądałam ją wciąż z rosnącą ciekawością, a do tego była tak zabawna, że nie chciałam odrywać się i dawkować endorfin, wchłonęłam je w całości. W romansie kleił się trójkącik, jednak nie znając zespołu wciąż myliłam chłopaków i trochę trudno mi było się rozeznać. Ale wygrał ten, któremu kibicowałam, przy okazji miał ciekawą historię  z przeszłości. Niektóre wątki fabularne były wyssane z palca, jakby na siłę chciało dodać całej dramie powagi, sprawa z naszyjnikiem, ucieczka ze szpitala, dramę ratuję humor, który przeważa.

Celem dram, w którym występują muzycy jest ich promowanie, mamy tu nawet sesję zdjęciową z ich udziałem, a także fragment koncertu, co jakiś czas też śpiewają, więc naprawdę się to udało. Dowodem może być to, że włączyłam sobie i chciałam przesłuchać piosenki zespołu. Jedna mnie zafascynowała, chyba jedna z nowszych,  poniżej klip.

Obejrzane: 16/16
Ocena: dobra [4/6]
Tematyka: Romans, Muzyka

EXO - Monster:



Noble, My Love




Miałam jej nie oglądać, bo na ten tydzień to już za wiele, naprawdę za wiele, ale wyskoczyło mi, gdy wpisałam krótkie dramy i spróbowałam. Przystojny aktor pierwszoplanowy i równie ładna główna postać żeńska jednak należycie przyciągnęły moją uwagę. Nie zważałam na to, że ich pierwsze spotkanie było naciągane, a drugie to już kompletna fantastyka(nie, nie ma tu nic z fantasy), ale im dalej tym zabawniej, przyjemniej i trudno się oderwać!
Ogólnie drama opowiada o przypadkowym spotkaniu szefa wielkiej korporacji, idealnego, ale aroganckiego oraz pani weterynarz, która ma dość spore kłopoty finansowe. Widać, że coś do siebie czują, ale nic tu nie jest takie proste. Matka bohatera chce go wyswatać, więc para podpisuje udawany kontrakt związkowy.
Jak na razie za mną połowa odcinków i trudno jest się oderwać. Akcja, kiedy już wyszła z torów poznawania, stała się naprawdę niezła. Bohaterowie są zabawni, a patrząc na twarz Hoon Sunga można się zatracić, wygląda jak model... Lecę oglądać dalej ;)

Odcinki: 10/20
Ocena: na razie bez
Tematyka: Romans

PS. Trochę już dooglądałam i nie mogę się wyzbyć skojarzeń z Greyem, mania kontroli, ale praktycznie bez kontaktu fizycznego... A w ogóle on ma chyba jakiś problem z przeszłości...
PS2. Zakończenie, ostatnie 4 odcinki są zjechane. Fabuła kupy się nie trzyma. Do 16 odcinka bomba, ale potem...


.............................................
Czy czymś Was zainteresowałam? ;) A może znacie jakieś tytuły? ;)
Co Wy oglądaliście w ostatnim czasie? :D

Do posłuchania:
Dawid Podsiadło - Pastempomat


Pozdrawiam,
Patrycja

Komentarze

  1. Kamisama Hashimemashita z tego zestawienia najbardziej mnie zainteresowała. Najpierw mam w planach jednak drugi sezon Agentki Carter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że ten tytuł kogoś zainteresuję! ;) Z mojej strony polecam :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Kamisama Hajimemashita <3 Jak ja kocham to anime! Uwielbiam! Pozostałych tytułów nie znam, słyszałam tylko o Kuroko.
    http://lekturia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też oglądałaś? ;) Moim zdaniem świetna rozrywka, niedawno dowiedziałam się, że jest drugi sezon ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Kamisama Hashimemashita ma takie momenty... zwątpienia, że tak powiem. Wolę kiedy bohaterowie są w rzeczywistym świecie, nie za bardzo podobają mi się te "zjazdy" bóstw wszelkiego rodzaju. Ale tam jest i wątek podróży w czasie - i to spory... tylko anime nie doszło do tego momentu. Muszę nadrobić pozostałe mi do przeczytania chaptery tej mangi :)
    Ale wpadłaś w te dramy!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem zdawała mi się aż nadto naciągana, fabuła szczególnie te fantastyczne istoty pojawiały się jakby znikąd. ;) Muszę się chyba zapoznać z mangą. ;) Podróże w czasie jak wiesz uwielbiam. Jeszcze raz dziękuję za polecenie! ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Moje zainteresowanie KnB stopniowo malało (co widać po moich ocenach poszczególnych sezonów). Z początku bardzo podobała mi się sama koncepcja oraz to, jak zwykle lekceważony (czy raczej niezauważany) Kuroko potrafił zszokować tym, jak świetnie działał na boisku. A potem pojawiły się te wszystkie supermoce. No i to rozciąganie czasu gry też bywało irytujące.
    Pierwszy sezon Kamisamy mam za sobą i wspominam dość pozytywnie. Może bez większych zachwytów, ale oglądało się przyjemnie. Co do openingu, też z początku wydawał mi się przesłodzony, ale po pewnym czasie co chwilę go nuciłam... Tak to już czasem bywa. :P
    Zastanawiałam się, czy nie spróbować "Noble, My Love", ale skoro ostatnie odcinki kiepskie, hmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba u większości widzów tak było, bo moja koleżanka opowiadała mi, że u niej było tak samo. ;) W Kuroko się zakochałam, uwielbiałam jego styl gry, całkowicie się z nim utożsamiałam, choć nie wiem, czy jestem tak dobrą osobą ;) Niedługo zabieram się za drugi sezon Kamisamy, nawet pierwszy odcinek za mną. Ale chyba nastąpił u mnie przesyt historiami romantycznymi, bo dziś wróciłam do GoT :D Spróbuj, dla samych przystojnych bohaterów warto, a wiele czasu nie stracisz ;) Końcówka nie była az tak zła, po prostu nie postarali się twórcy i na szybko chcieli wątki pokończyć. ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Ooo, to u ciebie chyba ostatnio pisałam o tym, że koleżanka ze studiów mi opowiadała bardzo entuzjastycznie o jednym anime z koszykówką i teraz się zastanawiam - czy mogło to być to? Nie pamiętam tytułu, nie pamiętam konkretów, pamiętam tylko, że to miało związek z koszykówką. Wiesz, chyba z ciekawości następnym razem ją zapytam o tytuł i sprawdzę czy to nie ten sam o którym ty tu piszesz. :D
    W każdym razie, na anime się nie znam, więc w sumie to nie będzie jakiś super-jakościowo komentarz, ale podoba mi się ten banerek pierwszego anime - ci chłopacy mają włosy w kolorze tęczy. :D
    Odnośnie drugiego tytułu - mam dwa komentarze: po pierwsze, z opisu fabuły wnioskuję, że ta dziewczyna przyjęła ten cały dom od nieznajomego i w ogóle. I ok, może w produkcji to było przedstawione sensownie, ale jak o tym czytałam to jakoś nie mogłam się powstrzymać od myśli, że to nieodpowiedzialne. W sensie który nieznajomy proponuje ci DOM? :D Ale ignoruj mnie, ja wszystkim niszczę historie, uzasadniając to jakąś moją własną logiką. :D
    I drugi komentarz - na banerze podobają mi się uszy pana. To takie lisiaste? Dobrze ja widzę? Lubię lisy. :)
    Odnośnie pierwszej dramy: wiesz, to co mnie w sumie najbardziej zastanawia w tym cudzie, to ilośc członków zespołu. Zresztą zauważyłam, że azjatyckie zespoły składają się z dużej lilośći członków i nie mogę wyjść nad tym z podziwu. W sensie wiemy jakie kłótnie mogą wychodzić w zespołach pięcioosobowych czy czteroosobowych - takie, które prowadzą do rozpadu zespołu, w takim razie pomnóżmy to razy kilka? 10 osób w zespole? Rany. W sensie nie wierzę, że utrzymują balans. Ktoś musi być poszkodowany i już mi jest przykro z jego powodu. :(
    Wiesz, to całe "Noble, My Love" brzmiało fajnie plus ten twój entuzjazm sprawił, że pobudziłaś iskrę mojej ciekawości, ale później zobaczyłam PSy i posmutniałam. Przykro mi, że koniec cię rozczarował. :( Ja w sumie tak mam z serialami. Mogę coś uwielbiać, a ostatnie sezony oglądać z irytając - EKHEM, TEEN WOLF, EKHEM.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)