Jedyna

Niepowtarzalna. Wybrana. Ostatnia. 

Gdy przyjechała do pałacu nie planowała ślubu z księciem, zrobiła to dla dobra rodziny. Patrzyła z politowaniem na 35 innych dziewcząt szalejących za ich wymarzonym wybrankiem. Jednak lepsze poznanie przyniosło przyjaźń, potem coś więcej... Ich charaktery się ścierały, kłótnie i sprzeczki nie pozwoliły na ostateczną decyzję. Teraz America zastanawia się, czy Maxon tak naprawdę ją chce. Ona utwierdziła się już w przekonaniu, co jest dla niej najważniejsze. Jednak czy będzie w stanie powiedzieć mu to prosto w oczy?

"Jedyna" to ostatni tom trylogii Kiery Cass. Seria autorki ma grono wiernych fanów, powstało wiele dodatkowych opowiadań rozszerzających historię. Czytelnicy(choć głównie płeć żeńska) zachwycają się połączeniem reality show z monarchią. Pamiętam, że czytając pierwszy tom byłam oczarowana historią. Nie ukrywam, że uwielbiam opowieści niczym ze średniowiecza, a tu mimo kamer nie dało się nie wyczuć tego klimatu. Bale, piękne suknie, wytworni goście z odległych krajów, a zwłaszcza rodzina królewska również działała na korzyść powieści. Z drugim tomem zapał lekko przygasł, byłam lekko rozczarowana wątkiem głównym, w którym autorka poprowadziła opowieść. Czy tom trzeci znów podniósł ocenę serii w moich oczach?

Ostatni tom trylogii nie zaczął się zbyt ekscytująco. Pierwsze, co mnie uderzyło to zachowanie głównej bohaterki. Nie wiem, czy wcześniej tego nie zauważałam, ale America stała się niezwykle irytująca. Najpierw sądziła, że makijaż i suknia na niewiele pozwalająca wyobraźni uwiedzie księcia, potem po chwili kłóciła sie z nim, następnie nie chciała powiedzieć mu, co czuję i liczyła, że on to zrobi... Argentyńska telenowela! Sądziłam, że to się nigdy nie skończy, co z tego że zostało zaledwie 4 kandydatki.

Uwierzcie mi jednak, America nie była jedyną nierealną postacią, po prostu wybijała się przed szereg. Żadnej z postaci nie zdążyłam obdarzyć jakimś uczuciem, sądziłam, że po drugiej części, gdy wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku, autorka na reszcie lepiej przedstawi wszystkich, ale tak się nie stało. Miałam jeszcze więcej rozterek Ameriki, jeszcze więcej kłótni z Maxonem i jeszcze więcej rebeliantów i ich napaści, co w sumie nie było takie złe.


"To nie będzie "Żyli długo i szczęśliwie".
To będzie o wiele więcej."


W pierwszych częściach było to trochę nijakie, napaść na zamek, jakieś walki, chęć zmiany ustroju, a właściwie zniesienia podziału na klasy, ale nic więcej. Wszystko było mgliste, teraz autorka rozwinęła ten temat i pozwoliła nam na dogłębniejsze jego poznanie,  a nawet zapoznanie się z kilkoma rebeliantami, by dowiedzieć się o ich planach i żądaniach. A nie domyślać się z samych opowieści i przemyśleń króla, czy księcia.

Pozytywnie zaskoczyło mnie również połączenie się bohaterek, mówię tu o byłych rywalkach, bo teraz nie mogę już ich tak nazywać. Zrozumiały, że jedynie one zrozumieją się teraz, że jedynie one wiedzą, co działo się w pałacu i jak to na nie płynęło. Nikt nie będzie równie dobrym przyjacielem.

Jedna rzecz jednak lekko mnie smuci, a mianowicie podejście autorki do śmierci. Mimo dużego wzburzenia bohaterów, moim zdaniem aż zbytniej histerii, nie mogłam poczuć ich bólu, wydawał mi się nierealny, przesadzony. Mogłam to jednak połączyć z moim brakiem przywiązania do bohaterów, może dlatego ja nie odczuwałam za wiele.

Zupełnie inaczej odbieram książki z tej serii oddzielnie, a inaczej razem. Pierwsza część była bajkowa, nie pojawiali się w niej rebelianci, a przynajmniej nie odgrywali głównej roli, taka miła, przyjemna opowieść, niczym znane baśni z dzieciństwa. Druga w większej mierze skupiała się na zagrywkach politycznych, ukazywała ustrój, trzecia powielała ten schemat, a nawet zdecydowanie do poszerzała. Mimo tego, że powinno to się wszystko skleić w moim umyśle w pełni się to nie dziele, czuję lekki zgrzyt i nie mogę go ominąć.

Dopełnieniem książek jest wszechobecny romans. W tym tomie zaczął mnie on irytować, bo cały czas zdawało mi się, że czytam jedno i to samo. Kłótnia, godzenie się, rozmowa o uczuciach, zranienie i znów...

Sądzę, że największym pozytywem książki jest jej okładka. "Jedyna" to seria, która zachwyca, przyciąga spojrzenie i co najważniejsze wyróżnia się i to w znacznym stopniu. Pięknie komponują się razem, pięknie wyglądają osobno, bajka.

"Dzielni ludzie zawsze mają jakieś blizny..."

Podsumowując, czytając powyższe słowa możecie sądzić, że książka była dla mnie utrapieniem, jednak pisząc wciąż przychodziły mi do głowy negatywne kwestie, a przecież lektura sprawiła mi sporo przyjemności. Lekka, opowieść na kilka godzin, przeniesienie się do zamku, bali, książąt i księżniczek. Gdyby to była baśń, wszystko by grało, a to jest jednak coś więcej.
Ocena: średnia [3/6]

Autor: Kiera Cass
Tom: III
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 336
Cena: 37,90 zł
Data przeczytania: 2014-11-22
Skąd: biblioteka publiczna

Seria Rywalki:
Rywalki ---  Elita  ---  Jedyna  +  The Prince  +  The Guard


Wyzwania, w których bierze udział ta książka:

Komentarze

  1. Cała seria całkiem mi się spodobała. Nie przedstawia może tej wybitnej części literatury, ale miło mi się ją czytało. Jednak myślę, że "Jedyna" nie osiągnęła takiego sukcesu jak "Rywalki". Mnie też wątek miłosny zaczął w pewnym momencie mocno irytować.

    Wesołych Świąt! :D
    Życzy Alpaka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O serii również nie mam bardzo złego zdania, ogólnie nie było źle. ;) Wątek miłosny wypadał coraz słabiej.

      Usuń
  2. Czytałam trzy tomy i opowiadania z tej serii - najbardziej lubię tom 1, potem finałowy a najmniej Elitę. Co zaś się tyczy samego finału... to nadal nie mogę uwierzyć, kto do ołtarza poprowadził pannę młodą - a raczej kogo ona o to poprosiła XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba jednak ten. ;) W moich oczach całe zakończenie było dziwne, trochę sztuczne, szczególnie sprawa z rodzicami Maxona, wszystko rozwiązało się bardzo szybko i łatwo...

      Usuń
  3. I Ciebie dopadło ;) mnie książka podobala się w równym stopniu, co Tobie. Z jednej strony mnie wciągnęła, ale to niezbyt ambitna i obiecująca pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Póki co po lekturze Rywalek nie mam ochoty na więcej. Mały odpoczynek nie zaszkodzi :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dalej tym gorzej moim zdaniem, więc nie musisz się spieszyć. :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  5. Muszę się zapoznać z całą tą trylogią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pierwszy tom, bo kupiłam z racji tego, że seria była zachwalana. Jak na razie kilka miesięcy temu doczytałam do którejś tam strony i koniec. Nie mogę się wciągnąć, może za jakiś czas to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pochłonęłam pierwszy tom od razu, gdy do mnie dotarł, byłam nim zachwycona. Książka mnie pochłonęła. ;) Ale widać nie z każdym tak jest. ;)

      Usuń
  7. Cała seria jeszcze przede mną. Nie mogę się doczekać, żeby wyrobić sobie o niej własną opinię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawi mnie, co teraz po tak wielkim szumie sądzą o niej czytelnicy. ;)

      Usuń
  8. Ta seria coraz bardziej mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cały czas zastanawiam się nad tą książką. Ciągnie mnie do niej jakaś siła, ale z drugiej strony coś mówi, że zawiodę się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co mam powiedzieć. Mnie pierwszy tom zaczarował, byłam nim zachwycona, z kolejnym gorzej, z tym jak widać, ale są różne opinie. :)

      Usuń
  10. Nie czytałam jeszcze tej trylogii, nie mniej jednak mam na nią ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No ja mam trochę inne podejście :) Pewnie, masa schematów. Bohaterowie czasem mocno oderwani od rzeczywistości, wydarzenia też, a z relacji Ami-Maxon czasami można było paść ze śmiechu. Jednak jak na romans, to to jest dobre. Nie za słodkie, choć cały czas o miłości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podeszłam do tego dość lekko, ale ja czytając masę podobnych książek mam trochę surowsze oko. :P Mogłam też trafić na gorszy dzień, po prostu. ;)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  12. Przeczytałabym serię, ale nie chcę się zawieść. A jeszcze się okazało, że będą kolejne części. Ale okładki są cudowne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też coś słyszałam na temat kolejnych części, pewnie druga trylogia. :P

      Usuń
  13. Mnie właśnie ta część nieco rozczarowała, bo trochę straciła już tej magii. Z kolei America właśnie mnie nie irytowała, wiedziała już czego chce, za to Maxon strasznie mnie wkurzał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie oboje doprowadzali do białej gorączki, takie duże dzieci. ;P

      Usuń
  14. Nie specjalnie mnie ciągnie do tej historii :/ Raczej sobie odpuszczę, mam już trochę dość irytujących bohaterek.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cała seria nadal przede mną :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy polecać, czy zniechęcać. Chyba musisz się sama przekonać. ;)

      Usuń
  16. Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do tej serii i sądząc po Twojej recenzji nie mam - mimo wszystko - czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pierwszy tom był według mnie znakomity. :P Ja wciąż zmieniam zdanie. :)

      Usuń
  17. Mam pierwsze trzy tomy tej serii, ale jeszcze nie znalazłam czasu, aby się z nimi zapoznać. Może kiedyś się skuszę, a tymczasem wolę coś innego gatunkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba spróbować, szkoda by zalegały na półce. ;)

      Usuń
  18. Cała seria przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie znam tej serii i choć mnie ciekawi, to raczej się za nią nie zabiorę. Odstraszają mnie te trójkąty xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to jeden trójkąt, ale na pewno nie równoboczny, raczej przechylający się w jedną stronę. ;)

      Usuń
  20. Nie miałam okazji zapoznać się z ta seria, ale po twojej recenzji stwierdzam, ze muszę to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie chciałam zachęcać, chyba mi coś nie wyszło. ;P

      Usuń
  21. Widzę, że owa seria jest nierówna, a do tego budzi sporo emocji - recenzje bywają pozytywne, jak i skrajnie negatywne. Muszę w końcu poznać ten cykl, żeby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej samemu wyrobić sobie opinię, zgadzam się i czekam na Twoje wrażenia. :)

      Usuń
  22. Powiem tak: pierwsza część była bardzo w porządku, bo szukałam lekkiej, przyjemnej książeczki, a ona świetnie spełniła się w tej roli. Druga była moim utrapieniem, bo autorka zrobiła z Maxona jakiegoś czubka. A trzecia... no nie wiem. Średnio mi się chce po nią sięgać, ale jest w bibliotece więc pewnie kiedyś to zrobię. Poza tym, sama chcę sobie kupić cały pakiecik właśnie dla tych cudnych okładek! Ja je po prostu muszę mieć na półce :D
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki i mnie zachwycają, choć ta może przez treść najmniej. Maxon, jak i reszta postaci byli irytujący, a jednocześnie nijacy, nie dało się ich poznać...
      Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)