Ja, anielica
Zmiana na lepsze?
Zaraz po przeczytaniu pierwszej części serii o Wiktorii
Katarzyny Bereniki Miszczuk zabrałam się za drugą część trylogii zatytułowaną
„Ja, anielica”. Pierwsza część rozbawiła mnie, wprowadziła w ciekawą i
intrygującą historię, polubiłam prawie wszystkie postaci... Po tym wstępie
wiecie, że długo nie musiałam się zastanawiać. Ale jak historia, teraz już
byłeś diablicy, potoczyła się dalej? Skąd tytuł? Za chwilę postaram się Wam to
przybliżyć.
„Czasami, Wiktorio,
nawet anioły popełniają błędy”
Wiktoria, jak pewnie czytający pamiętają z poprzedniego
tomu, została diablicą, jednak po licznych przygodach jej moc i status zostały
jej odebrane. Straciła pamięć i wróciła na ziemię jako normalny człowiek. Od
tamtego czasu minęło trochę czasu, Wiktoria jest teraz dziewczyną Piotrusia, o
czym zawsze marzyła. Jest szczęśliwa, jednak coraz częściej odczuwa brak
czegoś, czego nie potrafi wyraźnie określić. Dziwnym zbiegiem okoliczności
dziewczyna często wpada na przystojnego nieznajomego, który podczas jednego ze
spotkań daję jej jabłko. Dziewczyna przyjmuję prezent i udaję się do mieszkania
Piotrka. Tam razem zjadają owoc, nagle wszystko wydaję się jasne...
Dziewczyna odzyskuję pamięć, a Azazel wraz z Belethem
włączają ją do swojego nowego planu zdobycia miejsca w niebie. Czy diabelski
plan wypali?
Przed przeczytaniem książki „Ja, anielica” liczyłam na
większą ilość akcji, humoru i ciekawych wydarzeń. Po przeczytaniu jednak jestem
lekko rozczarowana, czym najbardziej. Zdecydowanie początkiem, w części
pierwszej w zdarzenia wciągnęłam się już od pierwszych stron, a tu wiało nudą,
bez Beletha to już nie było to samo, więc ogromnie się ucieszyłam, gdy się
pojawił, od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ale wróćmy ponownie do minusów, zdecydowanie
za dużo denerwującego Piotrusia, czy on kiedyś zniknie z jej życia, gdy
myślałam, że wszystko zmierza w dobrą stronę, nagle znów się pojawił, z tym
chłopakiem nie da się wytrzymać, nie wiem, co ta Wiktoria w nim widzi, ale do
opisania związków jeszcze dogłębniej wrócę. Kiedy już przemęczyłam mało
interesujący początek wreszcie zaczęły się właściwe wydarzenia, było ciekawie,
intrygująco. Po prostu akcja się rozkręciła, co mnie ogromnie cieszyło.
Tym razem zdarzenia w powieści przez większość czasu toczyły
się na terenie Wyższej Arkadii, mogliśmy poznać wizje nieba stworzonego przez
autorkę. Ona również okazała się dla mnie ciekawa, ale już trochę mniej niż
diabelskie Los Diablos, tamto miejsce miało jakiś porywający klimat przez co
czytelnik naprawdę czuł, że jest tam gorąco, tu za to było spokojnie i pięknie.
Zaskoczyły mnie postaci tam występujące, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie
aniołów, wszyscy w tych sandałkach i skarpetkach powinni być ułożeni, wręcz
denerwująco idealni, a okazało się coś zupełnie innego. W stadzie owieczek pojawiło się kilka czarnych,
groźnych baranów, które pokryły się jedynie jasną sierścią... Wymyślam. :P
W Arkadii poznajemy kilka nowych postaci, oczywiście anioły,
ale również kilka zabawnych, lekko denerwujących cherubinków, którzy niekiedy
okazują się lekko odbiegać od standardów kanonu piękna. Jednego z nich bardzo
polubiłam, czytający pewnie domyślają się, że chodzi tu o Borysa. Postać
przebojowa, kapitalna, zabawna. Lubię, gdy autorzy wprowadzają do wydarzeń
właśnie taką kolorową, barwną postać, która doskonale urozmaica akcję. Tak samo
w poprzednim tomie ciekawiła mnie Śmierć. Jej czarny humor jest naprawdę
oryginalny, ale Śmierci można wszystko i tak nikt z nią nie zadziera.
Język autorki, o czym myślę powinnam wspomnieć, jest prosty,
nie wymagający. Każdy bez problemów będzie mógł dopatrzeć się sensu i łato
zrozumieć treść. Nie znajdziemy tu na pełno wspaniałych metafor, wielkich prawd
życiowych, jest to zwykła lektura na poprawę humoru.
Wracając do bohaterów, autorka w dużej mierze skupia się na głównej
postaci, jaką jest Weronika, początkowo jej zachowanie mi nie przeszkadzało, w
pierwszej części rozumiałam jej wybory, jej zagubienie, mimo że denerwowały
mnie jej miłosne wybory lubiłam ją. W tym tomie to się trochę zmieniło.
Wiktoria początkowo była jakąś inna, jakby zmieniona, a potem na powierzchnie,
przynajmniej moim zdaniem, zaczęły wypływać jej wady. Uważam, że nie była najbardziej
inteligentną z postaci, niekiedy dziwiłam się, co ona robi, a wokół wszyscy ją
chwalili. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Wiktoria nie była na pewno złą, czy
bardzo irytującą postacią, niekiedy jej się to zdarzało, ale w gruncie rzeczy
nadal ją lubię, tym razem po prostu jestem dla jej postaci bardziej surowa.
„Hm, kogo wolę? Z jednej strony mam diabła, który kłamie i morduje, a z
drugiej śmiertelnika, który kłamie i zdradza. Nie wiem. To naprawdę ciężki
wybór.
Obaj macie tyle pozytywnych cech..”
Związki miłosne nadal są na podobnym poziomie, Wiktoria
kocha Piotrusia, Beleth szaleje za Wiktorią. Jednak początkowe wydarzenia
zaburzają odrobinę relacjami bohaterów, a zwłaszcza mojej znienawidzonej pary
nudnego Piotrusia i Wiktorii. Wydawało mi się, jakby dziewczyna cały czas była
w transie, gdy spędzała z nim czas, a dopiero, gdy to zakończyła, otworzyła
oczy i wróciła do wcześniejszej pozy. Choć uważam, że zbyt często użalała się nad
zerwaniem, stało się, czy ona nie widzi, że do siebie nie pasowali?
Czas na kilka słów o okładce, która a utrzymana jest w
podobnych klimacie, co poprzednia, co według mnie się chwali. Podoba mi się,
jedynym dziwnym elementem są dla mnie usta, mają taki dziwny kształt, nie wiem,
dlaczego...
Podsumowując książka nie spodobała mi się tak jak tom
pierwszy, początek trochę mi się dłużył i mnie nużył, myślę, że mogło to się odrobinę ciekawiej rozegrać. Książka
przez połowę treści traciła moim zdaniem również na akcji. Druga połowa
wypadała zdecydowanie lepiej, a historia bardzo mi się spodobała. Reasumując,
ten tom wypadł trochę słabiej niż pierwszy, mam nadzieję, że ostatni tom
wpłynie na mnie bardziej pozytywnie.
Ocena: dobra
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tom: II
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 384
Cena: 36,90 zł
Data przeczytania: 2013-10-13
Skąd: biblioteka publiczna
Seria o Wiktorii:
Ja, diablica --- Ja, anielica --- Ja, potępiona
Oj, uwielbiam tą serię :)
OdpowiedzUsuńSuper! ;)
UsuńNie czytałam jeszcze tej serii, ale być może kiedyś przeczytam. Jak tylko zakończę wszystkie zaczęte przeze mnie serie :) Bo tyle tego mi się zebrało, że muszę to sobie uporządkować :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, też mam tego sporo ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam...
OdpowiedzUsuńFajnie. ;)
UsuńBo tworząc cykl trzeba mieć na niego pomysł, a nie po prostu napisać pierwszą część, a potem jakoś ciągnąć fabułę, byle do przodu ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, będę musiała się przekonać, jak z ostatnim tomem. ;)
UsuńTa seria jest jedną z niewielu polskich, które naprawdę mnie interesują:)
OdpowiedzUsuńTo powinnaś poszukać. ;)
UsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne linki :)
Całkiem dobrze się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńCieszę się. ;)
UsuńTo jedna z moich ulubionych serii :) Tez nie przepadałam za połączeniem Wiktorii i Piotrusia. Trzecia część jest jednak chyba lepsza od drugiej :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja ;)
To muszę sięgnąć, tym bardziej, że już czeka na swoją kolei. ;)
UsuńTa seria, co dziwne, ciągle jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Może uda Ci się przeczytać. ;)
UsuńZdecydowanie gorsza od pierwszej części. :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale dla mnie w nie tak dużym stopniu.
UsuńKocham tę serię, ale pierwszy tom podobał mi się zdecydowanie bardziej. Co nie zmienia faktu, że cała trylogia należy do jednej z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobne zdanie, przede mną jeszcze tom trzeci.
UsuńJa diablica -najlepsza :)))
OdpowiedzUsuńOBS-OBS : martynaandkarolina.blogspot.com
Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki i jak na razie bardzo mi się podoba ; )
OdpowiedzUsuńCieszę się i czekam na wrażenia. ;)
Usuń