Recenzja: "Infekcja" - Tess Gerritsen
Atak znienacka
Za mną kolejna powieść Tess Gerritsen. Tym razem mowa o "Infekcji", czyli powieści pojedynczej, niepowiązanej z żadną serią. Jedna z pierwszych książek autorki, jeszcze z poprzedniego wieku, widać jednak już większą wprawę niż w kilku wcześniej napisanych książkach. Ta w sobie więcej zagadki, mylenie tropów już klasyczne dla późniejszych książek, a także więcej ofiar.To miała być spokojna noc na oddziele. Doktor Toby dostaje nawet niespodziewany tort od zespołu i wszyscy razem świętują. Sielanka nie trwa jednak długo. Na sali pojawia się kilka osób potrzebujących pomocy, w tym mężczyzna z objawami Alzhaimera. Niestety tej samej nocy znika, co sprowadza niemałe kłopoty na doktor Toby. Okazuje się, że przypadków podobnych do mężczyzny pojawia się więcej, a wszystkie są powiązane z jednym miejscem i z jedną terapią.
Przyznam się, że jak w większości książek autorki, szybko się wciągnęłam. "Infekcja" to thriller medyczny mający niezwykle dużo elementów sensacji, ale dobrze wplata się to wszystko w ogólny nastrój książki. Sprawa jest ciekawa, wiąże się ze starszymi ludźmi, mamy ograniczone pole bohaterów, powoli każdy łączy się ze sobą.
Bardzo spodobała mi się pierwsza wstępna scena, w której możemy obserwować obraz szaleństwa. Na naszych oczach dobry, choć już starszy chirurg, traci panowanie nad swoim ciałem i umysłem. Czytamy to i przeżywamy to co on, a był to dosłownie chaos, który rodził się z drobnego drżenia rąk. To był taki wstęp, który naprawdę pozytywnie przedstawił książkę.
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.
Pozdrawiam,
Patrycja.