Recenzja: "Skalpel" - Tess Gerritsen
To nie wspomnienie
Rizzoli nigdy nie odpuszcza, mimo że ledwo uszła z życiem, już bierze udział w kolejnej sprawie seryjnego mordercy. Sprawca działa zaskakująco podobnie do wsadzonego do więzienia Chirurga. Dziewczyna otrzymuje możliwość kierowania sprawą, ale na jej drodze staje agent FBI, który nagle zostaje skierowany do ich sprawy.Po "Dawcy" czuję, że seria Rizzoli i Isles bardziej wpasowuje się w moje klimaty. Po pierwsze i najważniejsze mamy tu do czynienia z ciągłością fabuły, a ja lubię, gdy akcja ma miejsce w kilku tomach, po drugie rozwijana jest nam przeszłość bohaterów, więc możemy tutaj lepiej się z nimi zapoznać i po prostu po ludzku kibicować.
Brutalność sprawcy została tutaj wzmocniona w stosunku do poprzedniego tomu, czułam kilka razy naprawdę, że nie chce sobie tego, co robił z ciałami wyobrażać. Jednocześnie oczywiście z niesamowitą ciekawością śledziłam, co się dalej wydarzy. A działo się wiele, bo Rizzoli wciąż nie opuściła poprzedniej sprawy, a ona zdecydowanie jej ciążyła, a gdy ciążyła jej, ciążyła i nam.
W tomie tym wprowadzono doktor Isles, nie pamiętam, by pojawiła się w tomie pierwszym, ale ja mam krótką pamięć. Poznajemy ją jako profesjonalistkę, która podczas sekcji potrafi odnaleźć szczegóły, które inni mogliby przeoczyć. Liczę, że to dopiero mały zalążek i jej postać będzie się rozwijać, skoro jest seria zawiera jej nazwisko. Chcę się o niej więcej dowiedzieć.
W tomie tym rozgrywa się także wątek romantyczny, co mnie bardzo cieszy. Rizzoli i jej życie uczuciowe w pierwszym tomie było przedstawione jako nieistniejące, cieszę się, że tu coś się zmieniło i mogliśmy obserwować jak ktoś ją wspiera. A dziewczyna naprawdę potrzebowała wiele wsparcia.
Dawno nie zaglądałam do powieści Gerritsen. Muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuń