Drama Time: Itaewon class

Trochę inaczej niż zwykle

Większość ludzi całe życie podąża za marzeniami. Swoje cele opiera na pewnym punkcie, pewnym zdarzeniu, które sprawi, że wreszcie będą szczęśliwi. Marzenia wciąż się powiększają, przez to ciągle się rozwijamy i osiągamy więcej. Główny bohater tej opowieści nie ma marzeń, kieruje nim zemsta i to dzięki niej podąża do przodu i jest tym, kim jest. 

Park Saeroyi zmienia szkołę i już pierwszego dnia naraża się synowi szefa własnego ojca prowadzącego największą w Korei firmę gastronomiczną. Stawia się mu, kiedy ten dręczy innego ucznia. Szef ojca każe mu przepraszać, on jednak nie czuję, że powinien to zrobić. Szef w ramach zemsty zwalnia ojca chłopaka. To dopiero początek wydarzeń, które doprowadziły do splecenia losów Saeroyi oraz wielkiego CEO. 

Czytając pierwszy akapit zapewne zastanawiacie się jak głównym bohaterem może być człowiek, który kierowany jest zemstą. Park Saeroyi byłby typowym idealnym bohaterem, gdyby nie zemsta. Chłopak kieruje się swoimi ideałami. Nie potrafi klęknąć, gdyż wie, że to co zrobił było właściwe. Mówi, co myśli, kieruje się prawem, dla przyjaciół i rodziny zrobi wszystko, a dodatkowo jest stały w swoim myśleniu. Poprzez przeszłość jednak nie potrafi zaznać szczęścia, ale wie, że jeśli zniszczy firmę konkurenta, nareszcie osiągnie to czego pragnie. 

Właściwe wydarzenia w dramie Itaewon class zaczynają się prawie 10 lat po czasach szkolnych. Chłopak spędził czas w więzieniu i zarobił pieniądze pracując na kutrze. Wyszedł z więzienia i założył własny bar. Zatrudnił w nim byłego kryminalistę, transseksualną kucharkę, czarnoskórego Koreańczyka, syna CEO z nieprawego łoża i socjopatkę. Dobór ekipy już sam w sobie jest intrygujący - musicie przyznać. Właśnie taka ekipa sprawia, że drama nabiera głębi. Pozostając lekką, przyjemną do oglądania historią twórcy mierzą się z problemami, które dotykają właśnie takich ludzi. Do tej pory w dramach nie spotkałam się z takim potraktowaniem kryminalistów, resocjalizacyjnym podejściem, ale bez moralizatorstwa. Dodatkowo wcześniej w ogóle nie widziałam w dramie osób transseksualnych, czy czarnoskórych bez zabawnego wydźwięku. To odświeżające. 

Główną osią fabularną jest konflikt pomiędzy szefem ogromnej korporacji, najlepszej firmy spożywczej w Korei i Park Saeroyi. Początkowo to wszystko wydaje się nierealne, jak CEO mógłby się przejmować tak małą knajpką, jednak Saeroyi udowodnił, że potrafi zawalczyć. Bardzo podobało mi się, że mimo iż wiemy, że w końcu walka będzie na najwyższym szczeblu, to wszystko zaczęło się od podstaw i nawet wtedy już konkurowali ze sobą, bo w grę wchodziły emocje. Właściwie żadna inna knajpa nie stanowiłaby problemu, ale to że to właśnie Park Saeroyi ją prowadzi już tak. Początkowo nawet nie z lęku, ale z emocji CEO, wywalczył upadek Parka. 

Przez całą dramę narzekałam na Sooah, ale obie główne bohaterki kobiece
są ciekawie zarysowane, Dami po prostu wierzy, że może wszystko,
zaś Sooah stawia sobie mniejsze cele.

Mimo tak dobrej osi fabularnej i doboru bohaterów nie obyło się bez schematów. Widać to szczególnie w wątku romantycznym, mamy bowiem trójkąt miłosny w dwóch wydaniach.  Yiseo, socjopatka o której właśnie wspomniałam, jest wybitnie inteligentna. Jest młoda, piękna, bezwzględna. Bez problemu jest najlepszym uczniem na roku, prowadzi instagram, który przynosi jej duże zyski, ludzie ją nie interesują, nic ją nie cieszy. Aż do momentu, gdy spotyka Park Saeroyi. Dziewczyna nie sądziła, że się zakocha, ale właśnie to on sprawił, że nabrała celu w życiu. Mimo to Saeroyi jest stały w uczuciach, a od dekady kocha Sooah, która cały czas podąża własną drogą, stając się pracownikiem jego wroga. Była ona podopieczną jego ojca w sierocińcu, walczyła, by wybić się, wiele osiągnąć. Uczucia odłożyła na bok. Po drugiej stronie mamy Kim Donghee, który od zakończenia szkoły czuje coś do Yiseo i robi wiele, by popatrzyła na niego inaczej. Chłopak jest podatny na wpływy, jego wątek jako jedyny był trochę mniej logiczny, jego przemiany były zbyt chaotyczne, bo początkowo sądziłam, że on będzie tym wybitnie bez skazy. 

Piękny głos Kim Feela zachęcił mnie do przesłuchania
całego OST do dramy po raz pierwszy. 

Do tej pory w dramach nie skupiałam się wybitnie na ścieżce dźwiękowej, jednak ta drama zmieniła moje myślenie. Jedna z piosenek, którą śpiewa Kim Feel, całkowicie mnie pochłonęła i tak włączyłam sobie OST. Zakochałam się, pisząc te recenzję, wciąż słucham tej muzyki. Naprawdę świetnie dobrani wokaliści, różnorodność wykonawców i różnice w ich głosach sprawiają, że często od zakończenia emisji wracam do OST i słucham całego. Do tego głos Woosunga z The Rose, czy Taehyunga.... 

Itaewon class powstało na podstawie komiksu, co bardzo mocno widać. Bohaterowie są komiksowi, tacy trochę nierealni. Może stąd też taka inność w ich doborze. Zwykle wolę oglądać dramy fantasy, bo w nich o dziwo można łatwiej uwierzyć w ciąg wypadków, można wiele wybaczyć. Tutaj też wszystko dzieje się jak w komiksie, ciąg wypadków sprawia, że dzieje to co się dzieje. Wiemy, do jakiego punktu doprowadzą wydarzenia, mimo to przez sympatię do bohaterów i naprawdę dobre aktorstwo, obserwujemy wydarzenia z ciekawością. Na wyróżnienie dla mnie zasługują: mroczny CEO był genialny, jego postaci nie lubiłam, ale zagrał ją tak dobrze oraz główna postać kobieca. Jest odrobinę diaboliczna, nieugrzeczniona. 

Fani komiksu musieli być zadowoleni z doboru aktorów,
bo naprawdę wyglądają jak wyjęci z tego obrazka. 


Mam ten problem z tą dramą, że podoba mi się, nawet bardzo, ale nie mogę jej dodać do swoich ulubionych. Mam drobne zgrzyty, co do niej. Zakończenie po raz kolejny dało nam przeskok czasowy.  To mnie odrobinę wybiło z rytmu. Sądzę, że ta historia nadawałaby się na trochę jeszcze dłuższą dramę. 16 odcinków nadawało historii tempa, ale niektóre wątki szły bohaterom aż za łatwo. Do tego zakończenie pewnego wątku, nie tego z prezesem, a jego synem, było dla mnie aż nadto niepasujące do całej reszty historii. Wiem, ze nie miało nadać dramatyzmu, ale moim zdaniem odebrało dramie coś na kształt autentyzmu. Nie do końca wiem jak to ująć, cała historia była komiksowa, ale to był taki tani chwyt, zrozumiecie, gdy zobaczycie sami ten serial. 

Na sam koniec już, polecam. Drama jest dobra, możecie ją znaleźć obecnie na Netflix. Zapomniałabym o jednym, nareszcie mamy przedstawioną inną niż zwykle dzielnicę Seulu. Itaewon jest innym miejscem niż spotykane do tej pory w dramach. Zostawię Was też z pytaniem, czy tylko ja sądziłam, ze to będzie drama szkolna? 

Czy nie wyglądają jakby rządzili ulicą? 

Komentarze

  1. Oj, ja też sądziłam, że to będzie szkolna drama! Jeszcze jej nie obejrzałam, ale zachęciłaś mnie do tego mocno. Sam fakt, że została ona nakręcona na podstawie komiksu i to, że mamy taką różnorodność w kwestii bohaterów, sprawia, że moje zainteresowanie wzrasta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, to naprawdę warty uwagi serial, do tego przyciągnął dużo widzów w Korei, a czasem warto znać te popularne dramy :)

      Pozdrawiam,
      P.

      Usuń
  2. Aktorstwo POZIOM HARD, emocje POZIOM HARD, muzyka (zwłaszcza,,Still Fighting It") NAPRAWDĘ POZIOM HARD... Oglądając tą dramę nie miałam ani jednej myśli ,,Jejku... Trochę się to ciągnie, jestem trochę znudzona" tak jak w pozostałych dramach, które oglądałam... Idąc do pracy ciągle myślałam o tej dramie, jak to się skończy, co się wydarzy I CZY BĘDĘ SIĘ ŚMIAĆ W NASTĘPNYM ODCINKU CZY JEDNAK PŁAKAĆ RZEKĄ ŁEZ. Naprawdę bardzo dobra produkcja... Szczerze to też myślałam, że to będzie właśnie taka szkolna, cukierkowa i typowa drama koreańska... Ale wielkie zaskoczenie... Naprawdę... Kończąc oglądać tą dramę mam wielką ochotę obejrzeć I przeżyć ją jeszcze raz. 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ulubiony kawałek - Start Over Gaho. Bardzo motywujący. Serial wciągający, ciekawa historia i ta współczesna, jakże rożna od naszej kultura. Polecam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)