Inkub - Artur Urbanowicz (przedpremierowo)


Premiera: 4 kwietnia

Mrok za bardzo się zbliżył

Malownicza, spokojna wioska na Suwalszczyźnie. Nikt nie spodziewałam się, że stanie się miejscem, do którego będą się bali zaglądać turyści, o którym będą krążyły niewyobrażalne plotki. Wszyscy żyli tam szczęśliwie, aż do pojawienia się pewnej postaci. Od początku wszystkich wydawała się inna, niepokojąca, niepasująca do miejsca... Czuć było, że miała tajemnice. Minęło 40 lat i historia zaczyna się powtarzać. Czy policja będzie w stanie pomóc? 

Uwielbiam książki z klimatem. Wiecie, takie które zainteresują od pierwszej strony, a z powieścią "Inkub" właśnie tak było. Początkowo przeraziłam się ilością stron, nie wiedziałam, czy dam radę zapoznać się z książką przed premierą, jednak się udało. Artur Urbanowicz stworzył niesamowitą opowieść, jak sam pisał, na podstawie zasłyszanej historii, od której naprawdę ciężko się oderwać. Wykłady na uczelni bardzo ucierpiały, gdy brałam książkę ze sobą na zajęcia. 

 "Inkub" to powieść, którą czyta się po prostu dobrze i z rosnącym zaciekawieniem. Autor podzielił dziejące się wydarzenia na dwie części, jedna dziejąca się prawie współcześnie, druga zaś na początku lat siedemdziesiątych XX w. Nie było jednak tak, że któraś z części była mniej interesująca, obie dawały czytelnikowi sporo faktów dotyczących fabuły, podnosiły lekko ciśnienie i intrygowały, szczególnie gdy trzeba było czekać na ciąg dalszy po przerwaniu rozdziału dopiero po czasie. 

Narracja w powieści również mnie zaskoczyła. O ile w latach 70. ma ona charakter wymienny, właściwie narratorem nie jest nikt konkretny, właściwie wciąż zmieniamy osobę, dzięki której patrzymy na wydarzenia, o tyle w drugiej części najczęściej to główny śledczy jest narratorem najczęściej.

Dawno nie czytałam książki, która by aż tak mnie pochłonęła, siedziała w głowie i przyciągała do siebie, by poznać, co będzie dalej.  Klimat typowej polskiej wsi jest doskonale wyczuwalny. Klimat powieści grozy również, choć nie spodziewajcie się w tej sferze zbyt dużego ogromu strachu, jest zdecydowanie bardziej tajemniczo niż strasznie. A budowanie tak zwartej fabuły przez tak wiele stron sprawia, że od razu chcę sięgać po inne książki autora. 

Muszę wspomnieć o kreacji bohaterów, gdyż była naprawdę udana. Autor realnie przedstawił postaci, tak że czuło się z nimi więź, a jednocześnie w głowie wciąż kłębiło się pytanie, a może on tylko udaje takiego zwyczajnego...  Najlepsze jest to że nasz główny bohater, Vytautas, nie jest ideałem, ma wiele wad, dość niską samoocenę, jednak jest bystry, stąd śledzenie jego poczynań jest przyjemne. 

Za świetny dodatek uważam fragmenty dotyczące magii i wierzeń, które rozpoczynały każdy z rozdziałów. Naprawdę różnorodne wstępy, które wprowadzały jeszcze mocniej w klimat całej książki i pozwalały się w niego mocniej zagłębić. 

"Inkuba" zdecydowanie będę polecać, a właściwie już to robię. Książka oderwała mnie na wiele godzin od świata zewnętrznego, nie chciała wypuścić, jakby rzuciła na mnie jakieś zaklęcie. Po jej skończeniu sądzę, że nie będę szybko wędrować po lesie(nie żebym na co dzień to robiła). Klimatyczna, momentami zabawna, mimo że mocno osadzona w sferze fantasy to z łatwością można dołączyć do wydarzeń i nie czuć fałszu, szczególnie w kreacji wsi i myślenia ludzi, którzy w niej mieszkają.

Za możliwość lektury książki dziękuję wydawnictwu!


Do posłuchania: 

Komentarze

  1. Bardzo mnie ciekawi ta pozycja, ale poczekam aż będzie będzie w mojej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo możliwe, że w przyszłości się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w trakcie czytania, ale mi idzie wolno.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)