Death Note - manga


https://wall.alphacoders.com/by_sub_category.php?id=172992
Różne oblicza sprawiedliwości

Czym jest sprawiedliwość? Zastanawiałeś się nad tym kiedyś? Jako człowiek, czytelnik, czy widz jesteśmy często zmuszani do podejmowania decyzji. Patrzymy na pewne sytuacje i oceniamy, czasem nawet nie świadomie. Czy człowiek mordujący swoją rodzinę, nie powinien cierpień równie mocno? Czy nie można by całkowicie zlikwidować przestępczości? Czy sądy i policja są wystarczające do sprawowania władzy nad ludzkim życiem? A może powinien znaleźć się ktoś inny?

Właśnie takie dylematy pojawiały się w głowie Lighta Yagami, zdolnego licealisty, który znalazł leżący na ziemi Death Note. Początkowo notatnik, dzięki któremu można zabijać każdego człowieka znając jedynie jego dane i wygląd, wydał mu się żartem, jednak kiedy już go wypróbował postanowił zostać bogiem nowego świata. Zaczął likwidować przestępców codziennie, czym zwrócił uwagę policji, której zawały przestępców na całym świecie zdawały się czymś podejrzanym. Chłopak zyskał sławę, stał się Kirą, dla jednych bohaterem, dla innych przestępcą z dziwnymi umiejętnościami.  Nieznająca jego danych policja nie mogła wiele w tej sprawie zrobić i postanowiła zwrócić się o pomoc do największego detektywa tych czasów, L'a. Pojedynek dwóch wielkich umysłów się rozpoczął.


Źródło
Owy niecodzienny pomysł na wydarzenia zrodził się w głowie Tsugami Ohba, twórcy scenariusza do mangi Death Note. 12-tomową historię zaczęłam kupować i poznawać, kiedy skończyłam oglądanie anime. Uwielbiam starcia między głównymi bohaterami, a w tej historii pojedynek już od pierwszych chwil przedstawiał się niesamowicie. Dwóch geniuszy, zastanawianie się, kto ma rację, trochę fantastyki, to przepis na udaną historię.

Manga to jednak nie sama treść, ale także ilustracje. Stworzył je Takashi Obata i spisał się naprawdę dobrze. Mimo swoich lat, ilustracje przedstawiają się naprawdę dobrze, a co najważniejsze są realistyczne, przedstawiają bohaterów takich, jakimi mogliby być w życiu. Proporcje nie są zaburzone, no może poza przedstawieniem bogów śmierci, ale to już zabieg celowy. Tło, miejsca zdarzeń są przedstawione równie dobrze i oddają ducha historii.

Wspomniałam przed chwilą o bogach śmierci, tak pojawia się ich tu kilka. W tej historii to właśnie oni są w posiadaniu notatników śmierci, które przedłużają ich życia o wpisane ludzkie dusze. Notatnik, który znalazł protagonista tej historii należy do uwielbiającego jabłka Ryuka. Zastanawiacie się pewnie, po co on to zrobił. To żadna zagadka, więc mogę Wam ją zdradzić, on po prostu się nudził. Nie dziwię mu jednak, jego świat jest naprawdę nieciekawy i co najważniejsze martwy, zaś inni bogowie zdecydowanie nie są najlepszymi towarzyszami do wszelakich rozrywek. Sam Ryuk to jednak nie bohater, którego rola zamyka się w dostarczeniu notatnika, on wciąż pojawia się w całej opowieści, wielokrotnie ma spory wpływ na wydarzenia i sprawia, że historia nie kończy się tak jakbyśmy się spodziewali. Mimo zapowiedzianej bezstronności bowiem często szepnie to i owo Lightowi.

A skoro o nim mowa, to jeden z tych bohaterów, który gdy nie jego wybory mógłby się okazać tym bohaterem, którego bym pokochała. Bowiem jest inteligenty, przystojny i charyzmatyczny, jego wadą jest jednak pycha, zbytnia pewność siebie, a także, i co chyba najważniejsze, spaczone poczucie sprawiedliwości. Jego przeciwnikiem jest długo nie pokazujący twarzy L. Niesamowite było to tajemnicze wprowadzenie jego postaci, tak jakby na pierwszy plan powinna wyjść jego inteligencja, a nie wygląd, czy przyzwyczajenia. Dwóch młodych geniuszy staje między sobą do walki, to jak pojedynek na szachy, jednak na szachownicy są ludzkie życia.

Źródło
Mimo iż historie znałam już doskonale dzięki oglądaniu anime, to oryginał wydał mi się równieciekawy. Pewnie niuanse sobie przypomniałam, kolejny raz kibicowałam L'owi, a także podziwiałam kunszt obu bohaterów i przy okazji pomysł twórcy. Mimo iż po pewnych wydarzeniach na chwilę zwątpiłam w historię, to wciąż uważam, że to jedno z najlepszych anime i mang, jakie znam.  Zdecydowanie warte uwagi, w jakiejkolwiek formie(poza dramą, zdecydowanie odradzam!)
Ocena: świetna [6/6]

Autor: Takeshi Obata, Tsugami Ohba
Tomy: I-XII
Wydawnictwo: J.P.F.
Ilość stron: ok. 200
Cena: 18,95 zł
Data przeczytania: 2016- luty 2017
Skąd: własna biblioteczka 

PS. Ostatni wpis o mandze, który nie był mixem mangowym pojawił się w 2014 roku... Dawno... Muszę chyba szybciej kończyć mangi, a nie czytać jedynie pojedyncze tomy :)

Komentarze

  1. Manga to kompletnie nie moje klimaty, nie mogę się w nią wkręcić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie potrafię zdradzić mojej ulubionej mangi i ulubionego anime "Naruto" na rzecz innych. Aczkolwiek nieraz próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie to chyba jedyna manga, którą bym kupiła, gdybym zobaczyła ją w dobrej cenie :) Fajnie byłoby mieć komplet na półce, nawet, jeśli nie chciałabym czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. O! Oglądałam to aż przez 10 minut - narzeczony chciał mnie zachęcić, ale potem ja go zachęciłam do czegoś innego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mogę się przekonać do azjatyckiej formy rozrywki..
    Musze się kiedyś przełamać :)

    pozdrawiam
    ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety to nie mój typ literatury

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :)
    Pozdrawiam
    Tomek z http://mocrecenzji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Manga nie, ale to anime oglądałam i byłam bardzo ciekawa! Jedne z nielicznych anime, które obejrzałam do końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Death Note to moja pierwsza manga i mam do niej spory sentyment <3 Paradoksalnie jednak nie przeczytałam jej do końca. Niedawno minął rok odkąd sięgnęłam po pierwszy tomik... Po prostu SPOILER Z 7 TOMU musiałam odreagować śmierć L'a ;_;

    Pozdrawiam,
    www.lekturia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)