Ognisty pocałunek
Niedopasowana
Wielokrotnie już mogłam dowiedzieć się czytając książki fantasy, że w magicznym świecie nie łatwo być mieszańcem. Albo toczą się o ciebie boje, albo jesteś ukrywana, albo wszyscy cie odrzucają. Nigdy jednak nie jest to coś, co podoba się wszystkim...
Jennifer L. Armentrout poznałam po raz pierwszy, dzięki czytaniu serii Lux, którą naprawdę uwielbiam. Później był jeszcze powieści NA wydane jako J. Lynn, które również czytało mi się doskonale. Teraz, kilka miesięcy po premierze, a także kilka dni przed premierą drugiego tomu, przedstawiam Wam kolejną recenzję jej książki. Tym razem dokładniej przyjrzałam się pierwszej części serii Dark Elements. Po Ognistym pocałunku spodziewałam się sporo, liczyłam na dobrą rozrywkę i naprawdę niezłą historię. Czy to otrzymałam? Zaraz się dowiecie, najpierw jednak krótki opis, o czym w ogóle jest ta historia.
Layla jest półdemonem i półgargulcem. Żadna z ras jej nie akceptuje, choć to gargulce postanowiły, że przejmą ją pod swoje skrzydła. Dziewczyna od dawna walczy ze swoją gorsza naturą, stara się być jak najbardziej pomocna i oznacza demony, które potem wyłapują i niszczą gargulce, słudzy pana.
Wszystko trwa dopóki nie kończy 17 urodzin. Wtedy właśnie zaczynają się nią interesować wyższe demony. Dziewczyna nie ma pojęcia o swoim przeznaczeniu, nie chce go poznawać. Wtedy na jej drodze staje demon Roth. Zdaje się wiedzieć o niej zdecydowanie za dużo i wciąż kręci się wokół niej.
Sprawę opisu mamy już załatwioną. Co mnie najbardziej zaskoczyło w całej opowieści? Przedstawienie świata. W serii Lux wszystko opierało się na naszym świecie, tu również tak jest, równocześnie jednak wydaję się, jakby autorka lepiej wykreowała te rzeczywistość. Mamy tutaj różne rodzaje demonów, pojawiają się gargulce, mamy historie ich stworzenia, mamy postaci ogólnie znane jak Szatana, ale przedstawione w trochę inny sposób... Podoba mi się ta magiczna otoczka, która pokrywa normalny świat, w którym nastolatki rozmyślają o chłopakach, kumple normalnie się dogadują, a także toczy się szkolne życie.
"- A ty wiesz cokolwiek o przestrzeni osobistej? - warknęłam.
- Nie. - Uśmiechnął się, a jego oczy wydawały się świecić. - Wiem jednak, że tak naprawdę nie przeszkadza ci, że zajmuję twoją."
A jeśli mowa o normalnym życiu to główna bohaterka ma pewien problem. Jest pocałunek wysysa duszę. Też uważam, że to dość dramatyczne zagranie, gdyż główna bohaterka jest ładną nastolatką, a taka informacja może zniszczyć całe życie uczuciowe... To też ma miejsce, gdyż dziewczyna od niepamiętnych czasów jest zadurzona w strażniku Zaynie. Są przyjaciółmi i niestety Layla nie może liczyć na nic więcej. Wtedy pojawia się Roth. Od kiedy tylko wszedł na scenę wiedziałam, że coś się kroi i miałam rację. Ich relacja rozwija się dość powoli, a wszystko przez uprzedzenia i ich silne osobowości.
Nie będę ukrywać, że od samego początku wiedziałam jak potoczy się wątek miłosny. Dodatkowo od samego początku kibicowałam Rothowi, bo co tu oszukiwać przypominał mi Daemona. Ten jego uwodzicielski sposób bycia, cięty język i spora nutka tajemniczości sprawiały, że zawładnął moim sercem, a przez to zakończenie powieści było dla mnie niemałym szokiem i naprawdę byłam na autorkę zła. A skoro mowa o zakończeniu, nie obeszło się tu bez długiej, tłumaczącej wszystko gadki tego złego. Nie podobało mi się. Motyw ten kojarzy mi się ze słabymi książkami fantasy, w których autor nie wie, jak dokładnie wytłumaczyć czytelnikowi zakończenie i spleść razem wątki.
Mimo tego mankamentu książkę czyta się zastraszająco szybko, pochłonęłam ją w dosłownie kilka godzin, nie mogłam się oderwać. Wszystko ułatwia przystępny język, prosta, przejrzysta fabuła i wiele akcji. Wszystko tu naprawdę gna do przodu i czytelnik chce przyspieszyć wraz z nurtem zdarzeń. Zapomniałam o tym wspomnieć, o jest to chyba jedna z najważniejszych kwestii, spodobała mi się narracja i główna bohaterka, a także dwójką jej przyjaciół. Rozmowy na stołówce były jednym z elementów powieści, które wzbudzały uśmiech na moich ustach. To również sprawiało, że czytanie szło mi bez żadnych oporów i chciałam jak najwięcej dowiedzieć się o tajemnicy, którą wszyscy wokół skrywali przed bohaterką.
Ognisty pocałunek to naprawdę niezłe urban fantasy dla nastolatków. Strony przelatują w tempie błyskawicy, wydarzenia porywają, a bohaterów, a przynajmniej tych głównych, nie da się nie polubić. Ogromnie się cieszę, że już za kilka dni premiera kolejnego tomu, bo mam ogromną chrapkę na dowiedzenie się, co dalej.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Wielokrotnie już mogłam dowiedzieć się czytając książki fantasy, że w magicznym świecie nie łatwo być mieszańcem. Albo toczą się o ciebie boje, albo jesteś ukrywana, albo wszyscy cie odrzucają. Nigdy jednak nie jest to coś, co podoba się wszystkim...
Jennifer L. Armentrout poznałam po raz pierwszy, dzięki czytaniu serii Lux, którą naprawdę uwielbiam. Później był jeszcze powieści NA wydane jako J. Lynn, które również czytało mi się doskonale. Teraz, kilka miesięcy po premierze, a także kilka dni przed premierą drugiego tomu, przedstawiam Wam kolejną recenzję jej książki. Tym razem dokładniej przyjrzałam się pierwszej części serii Dark Elements. Po Ognistym pocałunku spodziewałam się sporo, liczyłam na dobrą rozrywkę i naprawdę niezłą historię. Czy to otrzymałam? Zaraz się dowiecie, najpierw jednak krótki opis, o czym w ogóle jest ta historia.
"Demony i pełnia księżyca współgrają ze sobą jak marchewka z groszkiem."
Layla jest półdemonem i półgargulcem. Żadna z ras jej nie akceptuje, choć to gargulce postanowiły, że przejmą ją pod swoje skrzydła. Dziewczyna od dawna walczy ze swoją gorsza naturą, stara się być jak najbardziej pomocna i oznacza demony, które potem wyłapują i niszczą gargulce, słudzy pana.
Wszystko trwa dopóki nie kończy 17 urodzin. Wtedy właśnie zaczynają się nią interesować wyższe demony. Dziewczyna nie ma pojęcia o swoim przeznaczeniu, nie chce go poznawać. Wtedy na jej drodze staje demon Roth. Zdaje się wiedzieć o niej zdecydowanie za dużo i wciąż kręci się wokół niej.
Sprawę opisu mamy już załatwioną. Co mnie najbardziej zaskoczyło w całej opowieści? Przedstawienie świata. W serii Lux wszystko opierało się na naszym świecie, tu również tak jest, równocześnie jednak wydaję się, jakby autorka lepiej wykreowała te rzeczywistość. Mamy tutaj różne rodzaje demonów, pojawiają się gargulce, mamy historie ich stworzenia, mamy postaci ogólnie znane jak Szatana, ale przedstawione w trochę inny sposób... Podoba mi się ta magiczna otoczka, która pokrywa normalny świat, w którym nastolatki rozmyślają o chłopakach, kumple normalnie się dogadują, a także toczy się szkolne życie.
"- A ty wiesz cokolwiek o przestrzeni osobistej? - warknęłam.
- Nie. - Uśmiechnął się, a jego oczy wydawały się świecić. - Wiem jednak, że tak naprawdę nie przeszkadza ci, że zajmuję twoją."
A jeśli mowa o normalnym życiu to główna bohaterka ma pewien problem. Jest pocałunek wysysa duszę. Też uważam, że to dość dramatyczne zagranie, gdyż główna bohaterka jest ładną nastolatką, a taka informacja może zniszczyć całe życie uczuciowe... To też ma miejsce, gdyż dziewczyna od niepamiętnych czasów jest zadurzona w strażniku Zaynie. Są przyjaciółmi i niestety Layla nie może liczyć na nic więcej. Wtedy pojawia się Roth. Od kiedy tylko wszedł na scenę wiedziałam, że coś się kroi i miałam rację. Ich relacja rozwija się dość powoli, a wszystko przez uprzedzenia i ich silne osobowości.
Nie będę ukrywać, że od samego początku wiedziałam jak potoczy się wątek miłosny. Dodatkowo od samego początku kibicowałam Rothowi, bo co tu oszukiwać przypominał mi Daemona. Ten jego uwodzicielski sposób bycia, cięty język i spora nutka tajemniczości sprawiały, że zawładnął moim sercem, a przez to zakończenie powieści było dla mnie niemałym szokiem i naprawdę byłam na autorkę zła. A skoro mowa o zakończeniu, nie obeszło się tu bez długiej, tłumaczącej wszystko gadki tego złego. Nie podobało mi się. Motyw ten kojarzy mi się ze słabymi książkami fantasy, w których autor nie wie, jak dokładnie wytłumaczyć czytelnikowi zakończenie i spleść razem wątki.
"Wykorzystaj wyobraźnię. Pamiętaj, młoda i głupia możesz być tylko raz."
Mimo tego mankamentu książkę czyta się zastraszająco szybko, pochłonęłam ją w dosłownie kilka godzin, nie mogłam się oderwać. Wszystko ułatwia przystępny język, prosta, przejrzysta fabuła i wiele akcji. Wszystko tu naprawdę gna do przodu i czytelnik chce przyspieszyć wraz z nurtem zdarzeń. Zapomniałam o tym wspomnieć, o jest to chyba jedna z najważniejszych kwestii, spodobała mi się narracja i główna bohaterka, a także dwójką jej przyjaciół. Rozmowy na stołówce były jednym z elementów powieści, które wzbudzały uśmiech na moich ustach. To również sprawiało, że czytanie szło mi bez żadnych oporów i chciałam jak najwięcej dowiedzieć się o tajemnicy, którą wszyscy wokół skrywali przed bohaterką.
Ognisty pocałunek to naprawdę niezłe urban fantasy dla nastolatków. Strony przelatują w tempie błyskawicy, wydarzenia porywają, a bohaterów, a przynajmniej tych głównych, nie da się nie polubić. Ogromnie się cieszę, że już za kilka dni premiera kolejnego tomu, bo mam ogromną chrapkę na dowiedzenie się, co dalej.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Filia!
Książkę otrzymałam na spotkaniu blogerów na Targach Książki w Warszawie:
Tom: I
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 496
Cena: 39,90zł
Data przeczytania: 2016-05-30
Skąd: własna biblioteczka
Dark Elements:
Ognisty pocałunek --- Arktyczny dotyk --- Every Last Breath
Niestety nie znam jeszcze kompletnie książek tej autorki - a szczególnie za serię Lux chciałabym się zabrać, tyle dobrego o niej słyszałam! Ogólnie widzę, że pisarka wykorzystuje motywy, które lubię, poza tym fantasy to coś, w czym siedzę i do czego zawsze chętnie wracam. "Ognisty pocałunek" może jakoś szczególnie mnie nie przyciąga, ale myślę, że kiedyś sięgnę po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Musisz poznać, coś czuję, że się zakochasz. Szczególnie w zadziornych i zabawnych panach :D Klimatycznie pewnie też z łatwością byś weszła w historię. :) Czekam na recenzje(choć polecam na start Lux)! :D
UsuńPozdrawiam.
Ciekawiła mnie ta książka jeszcze przed premierą, ale z zakupem postanowiłam się wstrzymać do recenzji, któregoś z zaufanych blogerów. Teraz chyba będę musiała :)
OdpowiedzUsuńJestem zaufanym blogerem? Miło mi :D
UsuńA tak serio, to polecam, jeśli seria Lux Ci się spodobała, to ta również na pewno nie będzie Ci obojętna. :)
Pozdrawiam.
Na pewno przeczytam ^^ Zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńa czytałaś już inne książki autorki? ;)
UsuńPozdrawiam.
Główny bohater przypomina Ci Deamona?! Biorę w ciemno, bo też go uwielbiam :) Autorka już mnie kupiła swoim stylem, więc i tę książkę z miłą chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że niejedną fankę tym przekonam! I się udało. :D Czasem zdawało mi się, że jest nawet bardziej zadziorny ;)
UsuńPozdrawiam.
Chciałabym kiedyś przeczytać ten tom, zapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńMoże nawet ja Ci pożyczę, bo dlaczego nie. Sądzę, że seria, by Ci się spodobała, a ma chyba tylko trzy tomy.
UsuńPozdrawiam.
Nie byłam przekonana do tej pozycji, ale po Twojej recenzji moje podejście diametralnie się zmieniło. Na pewno kiedyś przeczytam, ale najpierw zapoznam się z inną serią tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, styl Lynn/Armentrout jest niebywale lekki i przyjemny, czyta się szybko, niezwykle dobrze. Sądzę, że przypadnie Ci do gustu ;)
UsuńPozdrawiam.
Nastolatką już co prawda nie jestem, ale nadal jestem młoda duchem, więc na książkę z przyjemnością bym się skusiła ;)
OdpowiedzUsuńUświadomiłaś mi, że ja już ostatni rok. Muszę teraz zaszaleć, bo potem kiedy?
UsuńPozdrawiam.
Niestety jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej autorki, ale o jej książkach słyszałam już wiele razy. Myślę, że za niedługo i ja sięgnę po jakąś jej pozycje :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
A już tyle jej książek się ukazało. Może czytałaś jej pozycje od Amber jako J. Lynn? :)
UsuńPozdrawiam.
Mam już ten tom u siebie. Niedługo sama zaczynam czytać :)
OdpowiedzUsuńSuper, chętnie dowiem się, co o nim sądzisz. :D
UsuńPozdrawiam.
Koniecznie muszę przeczytać. Autorkę uwielbiam szczególnie za serię książek New Adult. ''Lux'' na razie czytałam tylko 2 pierwsze tomy i były średnie, jednak z pewnością dokończę resztę. Ta seria wydaje się ciekawa, więc dam jej szansę, ale jak pisałam - ze względu na autorkę ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ta seria Ci się spodoba, skoro Lux było dla Cb średnie. Serie mają podobny klimat, ale jeśli styl Ci się podoba... Trudno mi stwierdzić, trzeba próbować. ;)
UsuńPozdrawiam.
Hmm nie przepadam za fantasy, ale coś czuję, że po tą książkę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTo taka lekka lekka fantastyka, miejskie fantasy ma w sobie niewiele z magii, bardziej skupia się na istotach i walce, więc polecam. ;)
UsuńPozdrawiam.
Znów trójkącik? Matko! Zaczynam być przerażona. Choć fantasy zawsze było blisko mojego serca, tego już za dużo. Nie no wiadomo, która by nie chciała by dwóch obok niej szalało? Przemawia przeze mnie czysta, destylowana zazdrość. Chętnie sięgnę po tę książkę, z demonami i gargulcami o ile pamiętam jeszcze się nie spotkałam. Ogólnie to dużo nadrabiam, bo miałam przerwę w czytaniu fantasy na rzecz obyczajówek. Ostatnio nadrobiłam kompletnie Pottera, 'Władcę Pierścieni', nie no już kawałek czasu temu. A tak bliżej to "Zmierzch" i "Szeptem", więc jestem gotowa na więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale. Takie biedne zawsze mają grono kręcących się w okół siebie facetów. :P Demony są dość często, ale gargulce to u mnie dopiero trzeci raz. Wróć do fantasy, choć chyba nie mogę się wypowiadać, obyczajówki czytam raz na kilka miesięcy(te typowe). ;)
UsuńPozdrawiam.
Muszę niedługo to przeczytać - choćby po to, aby porównać "Ognisty pocałunek" z "Obsydianem". Tytuł tak średnio mi się podoba, ale nie powinno się oceniać książki po okładce, tudzież po tytule ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część z serii Lux i bardzo mi się spodobała.Na pewno sięgnę również po tę.Wątek demonów i gargulców jest naprawdę niezłym pomysłem :)
OdpowiedzUsuńI ja od początku byłam team Roth, nie tylko dlatego, że masz rację - to taka mniejsza wersja Daemona, ale także dlatego, że konkurencja pomiędzy nim a Zaynem to była groteska. NIENAWIDZĘ Zayne'a. Jest tak irytujący, tak... beznadziejny, że szczerze? Jak możemy mówić o rywalizacji pomiędzy nim a wspaniałym Rothem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry