Mix mangowy #6



Cześć,
staram się zacząć dodawać posty z tej kategorii bardziej regularnie. W zeszłym miesiącu ukazał się jeden, w tym kolejny. Jestem z siebie dumna. :) Ciężej jest dlatego, gdyż recenzji książek do dodania mam całą masę. Musiałam jednak pochwalić Wam się nowym logiem, które w tym miesiącu posklejałam. Niesamowicie mi się podoba, szczególnie, że znajdują się tu postaci z anime i filmów, które uwielbiam. ;) Poznajecie je? ;) Czas na opinie, w tym miesiącu wyjątkowo będzie ich cztery(może to się przyjmie), gdyż czytałam również mangę niewydaną w Polsce, na którą jakimś trafem trafiłam. Ale więcej poniżej, zapraszam!


Dziennik numer 2.
"Death Note" czytam z rosnącą ciekawością, tomik 4 okazał się intrygującą przygodą. Znam anime, ale to kompletnie nie przeszkadza mi w czytaniu mangi i poznawaniu pierwowzoru historii.
Akcji bowiem i intryg pojawia się coraz więcej. Tym razem poznajemy Drugiego Kirę, co pozwala nam poszerzyć wiedzę na temat Dzienników i dowiedzieć się więcej o bogach śmierci. Do tej pory bowiem Light wiedział jedynie tyle, ile dowiedział się od Ryuka, teraz dochodzi bohaterka, która ze swoim bogiem śmierci jest zdecydowanie bardziej zżuta i ma lepszy kontakt.

Co do głównych bohaterów to konflikt pomiędzy L'em a Kirą wchodzi powoli w decydującą fazę. Kira zaczyna kłamać, wciąż mija się z prawdą i ucieka od odpowiedzialności, manipuluje ludźmi, zabija z zimną krwią, wciąż jednak nie gubi się w swoich pomysłach i nie pozwala dowieść detektywowi, że to on jest winny. L i Kira to przeciwieństwa, obaj jednak są geniuszami, dlatego starcie ich charakterów oglądam z taką ciekawością. Chyba mam słabość do ponadprzeciętnie inteligentnych facetów...

W poprzednim tomie nie zwróciłam na to uwagi w recenzji, ale teraz to zmieniam. Kreska staje się niezwykle dokładna, wszystkie drobne szczegóły się odwzorowywane doskonale. Do tego postać Lighta stała się niezwykle przystojna, tak jak to było w anime, zwodnicze piękno.

"Death Note 4" pozostawia wiele pytań, zmusza do czytania kolejnych tomów i dalszego śledzenia opowieści. Nie wyobrażam sobie, jak czytelnicy w Japonii mogli wytrzymać czekanie na kolejny tomik, ja nawet po obejrzeniu anime mam z tym kłopot.

Treść: świetna[6/6]
Oryginalność: świetna [6/6]
Kreska:  świetna [6/6]
Ocena ogólna: świetna[6/6]


Szaleństwo i festiwal w tle
Nowy tomik "Ao no exorcist"(11) okazał się świetną rozrywką. Łączył w sobie dwa główne tematy: szaleństwo Yukio i przygotowania oraz sam festiwal szkolny, w którym brali udział bohaterowie.

Część z szaleństwem była dość niejasna. Yukio gubił się we własnych myślach i nie wiedział dokładnie, co się z nim dzieje. Urywał zdania, przeplatał myśli. Taki przebieg zdarzeń nie pasował do zwykłego, ciągłego trybu mangi, niósł jednak powiew świeżości.

Zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi druga część, humorystyczna. Cały pomysł z balem rozładował atmosferę w szkole. Szukanie dziewczyny na bal, olewka Shiemi, czy ciągłe kłótnie bohaterów były komiczne. Kibicowanie Shiemi  i Rinowi nie jest łatwe, gdy ona kompletnie nie wie, o co chodzi...

Tomik ten nie był naładowany akcją, nie było jej wiele. Dawał rozluźnienie i dużo dobrego humoru. Do tego piękna obwoluta z bohaterem, który mimo cudownego wyglądu charakter ma jednak ciężki... Na koniec autorka przedstawiła swoje, jak również bohaterów, odpowiedzi na pytanie czytelników, czytając je nie mogłam nadziwić się, spostrzegawczości niektórych fanów... Odpowiedzi bohaterów zawsze są najciekawsze...

"Ao no exorcist" to manga, którą lubię. Liczę, że po tym luźnym tomie nastąpi nieoczekiwany postęp w sprawie z demonicznym portalem, bo tu tego kompletnie mi zabrakło.  Trochę więcej akcji i niebezpieczeństw po tym tomie by się przydało.

Treść: dobra[4/6]
Oryginalność: bardzo dobra [5/6]
Kreska:  bardzo dobra [5/6]
Ocena ogólna: bardzo dobra-[5-/6]


Nie będę płakać

To powtarzałam sobie podczas lektury niektórych opowieści zawartych w drugim już tomie cyklu Mushishi. Yuki Urushibara stworzył tak baśniowe opowieści, że aż trudno nie zżyć się z bohaterami, choć zostajemy z nimi jedynie na kilka opowieści. W tym tomiku dokładniej na pięć.

Głównym bohaterem powieści jest Ginko, wędrowiec, który dostrzega Mushi istoty z pogranicza świata martwego i ożywionego, które trudno jednoznacznie określić. Pomaga on zmagać się napotkanym w wioskach ludziom z problemami, jakie zsyłają na nie Mushi.

Opowieści, choć klimatycznie można, by uznać za baśnie, czy ludowe opowieści, często są niezwykle brutalne, wręcz przerażające. Mushi w postaci grzyba, który kradnie rodzicom dziecko i podkłada własne... A to tylko jedna z przedstawionych tu opowieści, jest ich więcej. Każda jest inna, wyjątkowa, żadnej nie chcę się kończyć.

Kreska w mandze jest dość prosta, w poprzednim tomie lekko mnie irytowała, ale przywykłam, a sądzę nawet, że po kilku tomach będą nią zachwycona. Autor rozwija nie tylko treść swoich prac, ale również to, jak je obrazuje. Bez zbędnych dodatków, prosto, trafiając w punkt, by jak najlepiej bazować na niezwykłym klimacie.

Gdy teraz przypominam sobie, co też działo się w tym tomie, myślę, że z chęcią poznałabym anime, o których w takich superlatywnych wspominają moi znajomi. Ta historia jest idealna do przedstawienia dla widza, można z niej jeszcze więcej wtedy wyciągnąć.

Treść: bardzo dobra[5/6]
Oryginalność: bardzo dobra [5/6]
Kreska:  bardzo dobra [5/6]
Ocena ogólna: bardzo dobra [5/6]


Szczęście innych ważniejsze od mojego
Po raz pierwszy w zestawieniu pojawia się czwarta manga, a właściwie nawet więcej, gdyż od razu opiszę jej trzy tomiki. Czytałam ją w Internecie, po polsku, nie miała jednak swojej oficjalnej premiery w naszym kraju.  Co mnie podkusiło, by spróbować, choć wcześniej nigdy tego nie robiłam? W Internecie napotkałam naprawdę zachęcający obrazek, komiczny, musiałam spróbować.

Nie napisałam w ogóle, o jakiej mandze mowa. W czerwcu poznałam trzy tomiki romansu Nanaco Robin. Jest to krótka historia dziewczyny, która wciąż przekłada szczęście innych ponad własne. Pomogła siostrze wyjść za mąż za mężczyznę, w którym sama się zakochała, a później zrobiła prawie to samo, jednak nie mogę Wam zdradzić jak to się potoczyło.

Główna bohaterka Naco, mimo iż łatwo się zakochuje, nie jest jedną z tych dziewczyn, które wzdychają do chłopaka, ona woli ukrywać swoje uczucia, dzięki czemu jednocześnie nie irytuje, a także wzmaga sympatię u czytelnika i chce się jej kibicować. Żyć szczęścia. Do tego to, że jest pomocna nie wydaje się sztuczne, a łatwo byłoby to osiągnąć w podobnej historii. Kanatsu kolejny ważny bohater, brat chłopaka, w którym zakochała się postać główna, musi zamieszkać z nimi, na jakiś czas z powodu problemów w ich firmie po ucieczce jego brata. Chłopak początkowo jest uosobieniem buntownika, jednak podczas fabuły zmienia się, zyskuje przyjaciół i daje się polubić. Pozostali bohaterowie są dobrze wykreowani, nie są irytujący, ale mają jakąś cechę, dzięki której łatwo ich zapamiętać. Przyjaciele dziewczyny naprawdę są przyjaciółmi, nie podszywają się za nikogo.

Romans, który ma być głównym motywem opowieści, rozwija się wielotorowo. Warto zauważyć, że dopiero ostatni tomik rozwija relacje głównych bohaterów, więc to już mówi, że nie wątek ten, nie będzie tak prosty i klarowny. Do tej skupiał się w głównej mierze na rozwijaniu relacji bohaterów pobocznych, okazaniu interakcji między nimi, a bohaterami głównymi, a także na pokazaniu związków, jakie łączą bohaterów. Tu nie jest oczywiste, kto będzie z  kim, gdyż bohaterowie krzyżują swoje plany, choć tak naprawdę chcą sobie pomóc. Poza kwestiami romansowymi mamy również problemy rodzinne, osobowościowe, próby radzenia sobie z dorastaniem i zdobywaniem przyjaciół. Podobało mi się to, że mimo krótkiej formy, nie jest to jedynie romans. Mangę można dołączyć również do kategorii: rodzina, szkoła, przyjaźń.

Kreska w mandze jest dobra, nie irytuje, więc mogłam czytać ją z lekkością. Momentami zaskakuje naprawdę pozytywnie(szczególnie twarze bohaterów). Jest przejrzyście, z łatwością da się zrozumieć, o co autorowi chodziło, co chciał pokazać.

O Nanaco Robin pisałam trochę dłużej niż zazwyczaj, gdyż w recenzji od razu zawarłam trzy tomy, czyli całą serię. W ogólnym rozrachunku to przyjemna historia, nie odcinająca się od schematów, dość przewidywalna, ale z ciekawymi bohaterami, dobrą kreską. Zakończenie było łatwe do przewidzenia, a mimo to wywołało uśmiech na mojej twarzy. Na to liczyłam, ale to nieważne. Właśnie takiego ciepła i lekkości oczekiwałam.

Treść: dobra[4/6]
Oryginalność: dobra [4/6]
Kreska:  dobra [4/6]
Ocena ogólna: dobra [4/6]

PS. Wiem, że okładka straszna, ale wnętrze jest lepsze! ;)

_______*_______

Na dziś to tyle, mam nadzieję, że zachęciłam Was do tych tytułów. ;) 
A może któryś już znacie? ;)
________*_______

Do posłuchania:
(poznałam ją, dzięki cudownej dramie Who are you,
którą właśnie zaczęłam oglądać)

Pozdrawiam,
Patrycja

Komentarze

  1. Zrobiłaś post dla wszystkich miłośników mangi:) Szkoda, że ja nie potrafię się przekonać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta seria ma zachęcać nie tylko fanów, mam nadzieję, że niedługo taka będzie ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ostatnia okładka faktycznie straszna. Może skuszę się za jakiś czas na jakąś mangę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli posty będą regularne, sądzę, że w końcu uda mi się Ciebie przekonać. :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ja w czerwcu przeczytałam 6 i 7 DN. Mam w domu 8, ale nie zabieram się za niego, bo nie mogę pogodzić się z tym ci się stało w siódmej części!:/
    Ao No Exorcist <3 Uwielbiam tą mangę! Ja jestem dopiero na początku, ale chcę jak najszybciej uzbierać całość.
    Z Mushishi na razie się wstrzymuję.
    Chętnie sięgnę po ostatni tytuł. Mój portfel zauważył, że za dużo wydaję na mangi, więc będzie zadowolony:) Do tego ma tylko 3 tomy, więc jeszcze lepiej, bo nie chcę zaczynać kolejną długą serię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślałam się, a anime nad tym ubolewałam, im dalej tym gorzej niestety, bo nie ma wiadomo kogo... :(
      Moja koleżanka kupuję, więc mam stały dostęp, jak tylko napiszę wrażenia zabieram się za tomik 13. Udanego kolekcjonowania :)
      Mushishi jest świetne ;)
      Ostatnio odkryłam takie możliwości, więc darmowe czytanie jak najbardziej na tak ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Również nie należę do miłośników mangi, ale osoby zainteresowane na pewno znajdą coś dla mnie :) http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla każdego można znaleźć mangę, mają ogromnie różnorodną tematykę. ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Chciałabym zacząć czytać mangi, ale póki co nie zanosi się na to.
    Ale miło się czyta o tytułach, chociaż niektórych, które zna się z wersji anime ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie znasz Death Note? ;) Uwielbiam czytać mangi, czasem fajnie poznać dwie wersje wydarzeń, poprzypominać sobie, co było tu, a co tam ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Manga istniała dla mnie tylko jako ,,Czarodziejka z księżyca" :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Death Note to seria, której posiadanie wszyscy mangowi wyznawcy po prostu uznają za punkt honoru. Mam całość i muszę przyznać, że na półce prezentuje się świetnie. Historia niestety traci w moich oczach jakoś w połowie, co nie zmienia faktu, że dalej jest to super tytuł. ^^
    Ao no Exorcist niestety odrzuca mnie ilością tomów. :<
    Mushishi chciałabym kiedyś przeczytać, ale jak tak przeglądam niezbyt pochlebne opinie o wydaniu, to mi się odechciewa. XD
    Pozdrawiam!~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na półce wygląda cudownie, poza siódmym tomem, z którym u mnie coś jest nie tak... :P Tak samo jak anime do połowy genialne. ;)
      E tam, gdzie mu do Naruto... :P
      Mushishi ma tyle tomów, co Exorcysta prawie xD a wydanie fakt ma wady.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Mnie do mangi jak na razie nie ciągnie :D
    Pozdrawiam serdecznie ;*
    Sylwia
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie czytałam mangi... a mam troszkę tytułów do nadrobienia :D
    A mówisz, że nowa ciekawa drama "Who are you"? Jak się zapowiada?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak dawno to na pewno wiele ;) Teraz coraz więcej ich wychodzi ;)
      Ciekawa, wzruszająca, świetna. Taka o szkolnym życiu, o nauczycielach, polecam! ;) Więcej pisałam o tym w następnym poście ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Kocham mangę
    Dziękuję za ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę. Mam nadzieję, że do czegoś Cię zachęciłam ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Fani mangi czytając Twój post z pewnością są w mangowym raju! :D Ja sama niestety jakoś nie mogę się do mang przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, oby tylko znali tytuły ;) Jak chcesz mogę coś dla Ciebie znaleźć.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Jeśli chodzi o Mushishi to widziałam tylko anime, ale też uwodzi ono bajkowością i nie sposób nie dać się wciągnąć przedstawionej historii. Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj tak, czytanie Death Note'a na bieżąco i czekanie na kolejny tom musiało być katorgą. :o Możesz być pewna, że w Ao no Exorcist już wkrótce będzie się sporo działo. ;) A tak w ogóle, to z tego, co zauważyłam, w przyszłym roku AnE dostanie nową serię anime, najwyraźniej zgodną z treścią mangi. Już nie mogę się doczekać! :D Nanaco Robin zapowiada się nawet nieźle.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)