Origin

Nowa rasa - nowe problemy...

Jennifer L. Armentrout wie jak rozgrzać atmosferę i rozpalić czytelników do czerwoności. A wszystko przez jej dramatyczne zakończenia, którymi raczy czytelników prawie w każdym tomie serii Lux. Nie inaczej było z częścią trzecią. Choć Opal nie był w całości tak dobry jak reszta serii, to już zakończenie wbijało w fotel...

Origin mnie jednak zaskoczył. Bowiem wszystko, co dobre utrzymuje się przez prawie całą powieść. Już sam początek jest niezwykle dramatyczny. Tego fragmentu radzę nie czytać nieznającym poprzednich części. Podczas próby odbicia Beth wiele rzeczy poszło nie tak. Skutkiem tego wszystkiego był fakt, że Katy została złapana. Dedalus chce sprawdzić jej umiejętności, a przy okazji wykorzystać do złapania Daemona. Ten jednak zrobi wszystko, nawet odda się w ich ręce, byle tylko znów spotkać Katy. Już możecie czytać.


Po raz pierwszy w serii Lux autorka pokusiła się o przekazanie narracji również drugiemu z głównych bohaterów. Dzięki temu możemy oglądać wydarzenia, i z perspektywy Katy, i z perspektywy Daemona. Obie strony są silnymi, walczącymi postaciami, czytanie ich narracji jest czystą przyjemnością. Ukazanie spojrzenie mężczyzny było poważnym krokiem, który autorce wyszedł na dobre. To nadał był silny, arogancki Daemon, nie zmienił się, gdy doszedł do głosu, był taki, jakiego go pokochałam w pierwszym tomie. Uwielbiałam, gdy ukazywał jak bardzo zależy mu na Katy, a także pokazywał swoją mniej arogancką i pewną siebie stronę.

"- Mnie trudniej zabić.
- Właściwie... Luc przeciągnął słowo. - Mnie najtrudniej zabić.
- Masz syndrom płatka śniegu. Znowu czujesz się wyjątkowy - wymamrotał Daemon."

Poza zmienioną narracją, autorka wprowadziła również o wiele więcej akcji. Poprzez małe potyczki, do naprawdę dużych starć, o których czytałam z rosnącą ciekawością. Nareszcie wydarzenia ruszyły. Po raz kolejny również zakończenie jest odtworzeniem nowej historii, czymś, co zmusza do dalszego czytania i dowiedzenia się, co dalej. Tajemnice, te odkryte i te do odkrycia również napędzały akcję. Trudno jednak było się połapać, co jest prawdą, a co ładnie upakowanym kłamstwem. Na polu zagadek pisarka również nie zawiodła.

Pani Armentrout w tomie tym wprowadziła również wiele nowych bohaterów - pracowników Dedalusa, ale także nowe kosmiczne stworzenia, z jeszcze bardziej niezwykłymi umiejętnościami. Czytając o nich czułam zaintrygowanie, a także naprawdę silną potrzebę, by lepiej poznać świat stworzony przez autorkę. Zachęciła mnie ona również wprowadzeniem "dobrego" Arumianina, o którym wiem, że powstała oddzielna powieść. Autorka wiedziała jak zareklamować kolejną książkę, postawienie się Daemonowi, to przecież nie byle co.

"- Czasem jestem ciężko kapująca. 
Zaśmiałem się, a ona odwzajemniła uśmiech.
- To dobrze, że nie lubię cię za twoją inteligencję. 
Otworzyła usta i uderzyła mnie w ramię. 
- Jakiś ty powierzchowny!
- No co? - Uniosłem brwi. - Jestem po prostu szczery."


Walka niesie za sobą konsekwencje, ofiary muszą się pojawić, bohaterowie wciąż nie mogą wychodzić bez szwanku, jednak to co zaserwowała nam autorka w bitwie w Las Vegas, nie było najlepszym rozwiązaniem. Nie było w tym żadnego zaskoczenia, gdzie tu dramatyzm? Nie ruszyło mnie to w ogóle... Choć przyznać muszę, że tym razem lęk był spory.

"Origin" to już czwarta powieść z serii Lux. Tom ten wypadł zdecydowanie lepiej od poprzedniego. Pani Armentrout wie jak zainteresować czytelnika, a także jak wywołać jego silne emocje. Czytając nie mogłam się od książki oderwać i skończyłam ją w jeden dzień. A potem jeszcze to zakończenie... Po raz kolejny było emocjonujące i zmuszające do poznania kolejnej części, niestety już ostatniej.
Ocena: bardzo dobra [5/6]


Autor:  Jennifer Armentrout
Tom: IV
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 464
Cena: 39,90 zł
Data przeczytania:  2016-01-02
Skąd: biblioteka publiczna

Seria Lux: 
  Obsydian  ---  Onyks  ---  Opal  ---  Orygin  ---  Opposition
+ Obsesja

Komentarze

  1. Akurat narracja ze strony Daemona mi się nie podobała i strasznie stracił w moich oczach. Ale ogólnie ten tom też mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja póki co stanęłam na Opalu. Origin na pewno przeczytam, ale teraz postanowiłam zrobić sobie przerwę od tej serii. Wrócę do niej za jakiś czas:)
    http://lekturia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam całej recenzji, gdyż nie chciałam spojlerów, bo jeszcze nie czytałam wcześniejszych tomów, oprócz pierwszego. Muszę to nadrobić.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro 460 stron przeczytałaś w jeden dzień musi to świadczyć o świetności lektury. Ja tak mam z kryminałami pana Mroza. Rozejrzę się za tą serią w bibliotece, może akurat mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam do nadrobienia trochę części :D ale wierzę, że kiedyś uda mi się cię dogonić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Musze nadrobić tą serię, bo chyba jestem jedyną osobą, która jeszcze nawet jej nie zaczęła. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciąż przede mną druga część i naprawdę nie mogę się doczekać, by znowu poczytać o przystojnym kosmicie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą serią, ale mam ją w planach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę, jak ja bym chciała mieć u siebie wszystkie książki z tej serii i zacząć czytać pierwszą część :D. Od dawna mam te powieści w planach, ale jakoś tak mi z nimi nie po drodze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Serię mam od dawna w planach, tylko trudno jest mi je zrealizować :) Czytałam już tyle pozytywnych opinii na jej temat, że muszę się w końcu na nią skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak już mówiłam, dwie ostatnie części są najlepsze:) Zabijają, drobny niesmak jaki pozostawiła trzecia część. Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jest to książka w "moich klimatach", ale recenzja bardzo ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety to chyba nie lektura dla mnie, tematyka specjalnie mnie nie przyciąga, bo nie lubię motywu miłości. :) Jednakże recenzja bardzo ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo chciałabym poznać tą serię bo dużo dobrych opinii krąży :) Bardzo lubię kiedy w książkach treść przedstawiona rozkłada się na więcej niż jedną osobę :) Tak jak to jest w przypadku Paniki - Lauren Oliver czy tej książki ;) Recenzja bardzo fajna :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja już gdzieś wcześniej wspominałam, że ta seria mnie nie zachwyciła. Nie wiem, czy to kreacja bohaterów, fabuła, czy jeszcze inna rzecz po prostu mnie zniechęciła do twórczości Armentrout.

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę nadrobić zaległe tomy, bo uwielbiam tą serię <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Uf, dzięki za uprzedzenie o ewentualnych spoilerach :D Cała seria jeszcze przede mną i nie chciałam sobie psuć zabawy. Książki w każdym razie wyglądają imponująco w komplecie! Podobają mi się okładki, tytuły zresztą też, nie mówię już nawet o fabule, która mnie przyciąga, odkąd pierwszy raz natknęłam się na opis pierwszego tomu. Pochlebne recenzje tylko potwierdzają, że to może być kolejny cykl, w którym się zakocham :) Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się po niego sięgnąć.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie miałam jeszcze okazji, aby sięgnąć po tę serię, ale już od długiego czasu planuję przeczytać pierwszy tom. Musi to być naprawdę ciekawa historia, jeśli tę część pochłonęłaś w jeden dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze, aż mi wstyd, bo sama do tej pory nie przeczytałam nawet pierwszej części. I to bynajmniej nie dlatego, że nie było okazji. Owszem, wypożyczyłam książkę z biblioteki i przeczytałam pierwszy rozdział "Obsydiana". Ale jako że nie miałam czasu na lekturę i jednocześnie kończyła się jej ważnosć w bibliotece, w końcu ją oddałam. I od tamtej pory żałuję, że nie przeczytałam dalej... Muszę się za nią koniecznie rozejrzeć.

    Pozdrawiam
    Przygody mola książkowego

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam! Uwielbiam! Uwielbiam! 4 część najlepsza :) według mnie. Seria jest niesamowita pokochałam bohaterów, tę historię, trudno mi było z tym żegnać. Ale w najbliższym czasie planuje sięgnąć po Obsesje. Mam nadzieję że pozytywnie mnie zaskoczy.
    Pozdrawiam cieplutko
    http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Cooooooo?! Według ciebie w Las Vegas nie było dramatyzmu?!?!?! Okej, wybacz, ale znów się nie zgodzę i to jak DIABLI się nie zgodzę. Ja to wszystko przeżywałam całym sercem! CAŁĄ DUSZĄ! UCH! Pamiętam to wypalenie po tych wydarzeniach. Jedna wielka masakra! Zaczęłam to cudo czytać o drugiej nad ranem, w oryginale, od razu po skończeniu "Opalu" i o mój Boże. Czytałam do wschodu słońca, aż nie przeczytałam ostatniego słowa i to był kac ksiązkowy na miarę apokalipsy, serio. :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)