Co ze mnie zostało

Zawsze razem

Siostry bliźniaczki utożsamia się z osobami, które rozumieją się doskonale, które znają się doskonale, które rozumieją się bez słów. Często mówi się również o bliźniaczych duszach, osobach jakby stworzonych do przebywania ze sobą, idealnie do siebie pasujących. Powieść Kat Zhang, debiutującej autorki amerykańskiej, podeszło do tematu bliźniaczych dusz trochę inaczej...

Wyobraźcie sobie bowiem, że w każdym z nas, od najmłodszych lat, są dwie osoby. Dusze splecione ze sobą, z całkowicie odmienną świadomością, z innymi charakterami. Jedno ciało dzielone przez dwie osoby, z tym że jedna z nich jest recesywna. Właśnie ona po pewnym czasie musi odejść, dominujący organizm przejmuje całkowitą kontrolę, kontroluje, zaś dusza podległa znika...
Nie stało się to jednak w przypadku Addie i Eva.  Eva choć jest i była duszą recesywną nie zniknęła, wciąż jej myśli wpływają na życie ich ciała, choć jedynie psychicznie.
Państwo, osoby takie jak one, określa jako hybrydy i stara się usunąć je ze społeczeństwa. Addie ukrywała się doskonale, jednak do czasu...


Debiut amerykańskiej pisarki jest intrygujący. W "Co ze mnie zostało" szczególnie wyróżnia się pomysł, jest oryginalny, nietuzinkowy i co najważniejsze nowatorski. Hybrydy pojawiały się już w literaturze, ale autorka potraktowała ich jako zupełnie inne jednostki. W jej powieści są to osoby, które nie potrafiły się Ustalić, zdecydować, która powinna pozostać i kierować ciałem. Osoby takie są właściwie dwoma osobami w jednym ciele.

Zastanawiać może jak autorka podźwignęła ten temat, przecież musiała wykreować dwie, zupełnie inne osobowości, których umysły nie pracują tak samo, a jednak wciąż muszą ze sobą współpracować, a do tego swoją obecność ujednolicić, by środowisko nie miało pojęcia, o tym, co się z nimi dzieje. Ważne jest tu to, że autorka przekazała narracje siostrze, która jest duszą recesywną, co jeszcze mocniej pozwoliło odczuć jak trudne jest takie życie. Eva, mimo słabszej osobowości, nie pozostawała jednak bez zdania, wciąż doradzała Addie, starała się pomagać, dzięki temu czytane jej perspektywy było przyjemne, a nie jak się obawiałam jedynie bierne. Druga z dusz, choć tak mogłoby się zdawać, wcale nie była w pełni stawiającą na swoim osobą, przez co dało się ją lubić, niekiedy narzucała swoje decyzje, jednak w większości przypadków obie konsultowały ze sobą, to co mają zrobić.

Hybryd jest więcej. Poza siostrami, mamy również dwójkę ludzi w ich wieku, a także ciągłe informacje o zagrażających państwu planach hybryd. Są one ponoć powszechne w świecie poza USA, w którym akcję osadziła autorka, jednak rząd jednak odcina kraj od tych niebezpiecznych rejonów. Przepływ informacji jest znikomy, zaś obywatele żyją w strachu przed tymi istotami, gdyż tego właśnie chcą władze. Tak naprawdę poza tymi małymi urywkami informacji nie dowiadujemy się za wiele o polityce państwa, a także o sąsiednich krajach. Informacji o pochodzeniu hybryd przez dużą część książki też jest niewiele, co odrobinę mnie rozczarowało. Powieść mogłaby bardziej obrazowo ukazać, genezę tego zjawiska. Liczę, że wspomniany w tym akapicie temat zostanie rozwinięty w kolejnych tomach z serii, gdyż nie widzę bez tego bym książkę mogła uznać za jedną z lepszych, jakie czytałam.

Kat Zhang poruszyła jednak inny problem, a mianowicie, co dzieje się z hybrydami, kiedy zostaną złapane. Autorka musiała przedstawić wielką różnorodność zachowań dzieci, które trafiły do ośrodka, tego jak sobie radzą z sytuacją, w jakiej się znalazły. Jednak nie skupia się jedynie na psychice, a także porusza tematy eksperymentów, jakim są poddawane osoby z nierozdzielonymi duszami.

"Chciałam zniknąć. Wślizgnąć się w nicość, którą odkryłyśmy, gdy miałyśmy trzynaście lat, gdzie nie było nic ostrego, co zadawałoby ból, jedynie potok snów wirujących wokół nas, aż w końcu stawałyśmy się częścią ich. Ale nie mogłam. Teraz miałam zbyt wiele do stracenia."

Pomysł nie może uratować całej powieści, jednak tu już na starcie wniósł wiele dla mojej oceny książki. Muszę napisać także, co mi się nie spodobało. Brakowało mi szybkiego tempa, na początku książka nie miała dla mnie żadnego punktu zaczepiania dla fabuły. Przez brak motoru napędowego dla wydarzeń pierwszej części wszystko wydawało się lekko powolne, dopiero trafienie do ośrodka spowodowało, że bohaterowie mieli cel i powieść nabrała werwy. Kwestia związku, który narodził się poza bohaterami, na razie zarysowanego dość lekko, również mnie nie urzekła. Mam wątpliwości, co do tego, skąd narodziło się uczucie między postaciami, właściwie jakby wypłynęło z powietrza... Uderzyło mnie to i lekko zniechęciło do kibicowania szczęściu tej pary.

Jeśli podejść by do powieści ze strony filozoficznej, to autorka dała mi ciekawy temat do rozważań. Bo przecież kto ma prawo odbierać jednej, nawet słabszej duszy szansę na życie? Kto może o tym decydować? Czy jedynym wyjściem jest zaakceptowanie podwójnej osobowości?

Co ze mnie zostało to powieść, która zachwyca pomysłem, jednak brak jej dopracowania i dynamiki. Chciałoby się, by autorka jeszcze bardziej dopracowała swoją historię, gdyż ma ona wielki potencjał. Nie ukrywam, że mimo mankamentów, będę wyczekiwała kontynuacji, licząc, że wiele wątków, szczególnie tych politycznych, zostanie tu rozwiniętych.
Ocena: dobra-[4-/6]

Dziękuję za możliwość lektury wydawnictwu Papierowy Księżyc!


Autor:  Kat Zhang
Tom: I
Wydawnictwo:  Papierowy Księżyc
Ilość stron: 400
Cena: 37,90zł
Data przeczytania: 2015-12-15
Skąd: własna biblioteczka

Komentarze

  1. Cóż, dla mnie pomysł ten nie był nowatorski (w odbiorze), bo bardzo podobny konflikt dwóch dusz mamy w "Intruzie" (od autorki Zmierzchu - choć to moim zdaniem jej o wiele lepsza książka niż tamta wampirza saga). Jeśli chodzi o "Co ze mnie zostało" to Eva była dla mnie zbyt pasywna, liczyłam na więcej walki i oporu z jej strony. Addie nie zdołałam polubić - choć podobało mi się to, jak dusze przejmowały różne zadania, a Eva często zwracała uwagę na szczegóły, które Addie uciekały. Nie podobało mi się, że to alternatywna wersja naszej historii, gdzie obie wojny (i to światowe) przypisano właśnie rozdarciu w psychice hybryd. Wątek romantyczny także nie zyskał mojej sympatii.
    Jeśli nie czytałaś jeszcze "Intruza" - to bardzo polecam! Tam są także dwie dusze w jednym ciele, ale akcja dzieje się w antyutopijnej przyszłości, a Dusze które opanowują ciała ludzi... to obca cywilizacja. W ciele jednej dziewczyny dwie dusze walczą o kontrolę, aż ... trafiają do bazy rebeliantów - tam jest dopiero mocno wstrząsający wątek romantyczny. I do tego są piękne opisy wspomnień z podróży po kosmosie i życia na innych planetach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś musiało się stać z moją pamięcią, ale masz rację, już się z tym spotkałam. Teraz książka jeszcze bardziej straciła w moich oczach i to smutne. Nie tylko warsztat pisarski autorki należałoby doszlifować...

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Swego czasu interesowało mnie takie filozoficzne "drugie ja" warto przeczytac chocby dla poskromienia ciekawości

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł na książkę wydaje mi się bardzo ciekawy i myślę że kiedyś ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam opis książki brzmi dla mnie intrygująco, jednak ze względu na wady trochę się obawiam... Myślę, że ciekawość wygra i w końcu sięgnę po tę opowieść. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy pomysł na historię, nie przeczę, ale brak dynamicznej akcji mnie nieco odstrasza. Ale nie skreślam tej powieści i jeśli nadarzy się okazja, dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysł na fabułę jest ciekawy i w pewnym stopniu nietuzinkowy. Szkoda, że debiut nie ustrzegł się wad.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z czystej ciekawości zajrzałabym to książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiam się nad przecyztaniem tej książki już od jej premiery, mam ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście bardzo ciekawy pomysł, szkoda tylko, że wykonanie wg Ciebie średnie. Niemniej jednak może sięgnę po tę książkę, żeby na własnej skórze przekonać się, jak mi się spodoba :)
    Pozdrawiam!
    http://soniaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie się prezentuje. Poluję na nią od jakiegoś czasu i zdecydowanie sięgnę po nią w 2016 roku ;)
    Pozdrawiam
    czytaniapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie przez ten pomysł książka mnie zainteresowała. Trochę kojarzy mi się z "Intruzem" S. Meyer, którego nie czytałam, ale oglądałam ekranizację.
    Szkoda, że leży tempo i coś, co mnie bardzo denerwuje - uczucie z niczego. Bo przyznam, że tego zazwyczaj nie mogę pojąć, że autorki tworzą wątek miłosny, tylko dlatego, żeby był, niepodparty niczym więcej...
    Ale i tak mam ochotę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo chętnie sama zmierzę się z lekturą ;)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się, budowa takich postaci musiała być dla autorki niesamowicie trudna. Pomysł jest bardzo kreatywny, świeży. Chętnie zmierzę się z tą książką. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakoś specjalnie nie ciągnie mnie do tej książki... Pomysł oryginalny ale całkowicie nie w moim guście. :( Poza tym ta okładka jest po prostu okropna! Więc nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawi mnie ta książka. Nawet jeżeli idealna nie jest, to ciekawi mnie, co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pomysł rzeczywiście bardzo interesujący, więc szkoda, że nie został lepiej dopracowany. Mimo to myślę, że chętnie dałabym tej książce szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie słyszałam o książce, ale od razu mnie sobą zainteresowała i ląduje na mojej liście ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. O nieeeee. Miłość z powietrza - jedna z najbardziej znienawidzonych przeze mnie rzeczy w książkach. Ale ogólnie, mimo faktycznie - intrygującego pomysłu na fabułę, hybrydy i w ogóle, coś mnie od tej książki odrzuca. Na razie nie mam w planach dawać jej szansy - poza tym, chyba nie będę mieć ku temu okazji, ale jeśli za jakiś czas mi się uda gdzieś dorwać w bibliotece - może z ciekawości spróbuję. Aczkolwiek nie będę wymagać zbyt wiele. :/
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)