Cuda i dziwy, czyli Marvel i jego ekranizacje: "Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie"

Ten wpis to drugi post z cyklu cuda i dziwy, pierwszy dotyczył anime(tu klik! możecie przeczytać recenzję), zaś tym otwieram serię postów o ekranizacjach Marvela. Ostatnimi czasy zakochałam się w superbohaterach i oglądam ich filmy z rosnącym zainteresowaniem. Dotąd miałam już kilka z nich na swoim koncie, ale postanowiłam je teraz odświeżyć i oglądać mniej więcej chronologicznie(wraz z serialami). Z listy opublikowanej na blogu Gosiarelli dowiedziałam się jak to się wszystko powinno mieć miejsce, klik. Więc zaczynamy.








Niepozorny, a jednak bohater

Stave Rogers jest chuderlawym chłopakiem obdarzonym sporym intelektem i niebywałą odwagą. W czasach poboru żołnierzy do armii marzył o dołączeniu do jakiejkolwiek jednostki i walki w obronie ojczyzny. Nie było mu to jednak dane, zawsze odsyłano go z najgorszą kategorią z powodu postury fizycznej.
Jego wytrwałość dostrzegł jednak naukowiec i postanowił, by chłopak wziął udział w rządowym eksperymencie. Miał on wzmocnić jego charakter i nadać mu odpowiedniego dla żołnierza wyglądu. Stave dzięki przemianie staje się Kapitanem Ameryką, symbolem walki. Nie od raz jednak w takiej formie jak na to liczył.

Długo zwlekałam z obejrzeniom tego filmu. Nie spodziewałam się po Stavie za wiele. Oglądając Avengers wydał mi się on zbyt sztywny i poważny. Jednak gdy tylko włączyłam tę część zmieniłam zdanie.
Okazało się, że Kapitan nie był od razu tym umięśnionym, poważnym facetem, ale jako zwykły chłopak był zupełnie inny. Był komiczny, rozbawiał mnie swoją postawą, jak również wytrwałości i brakiem jakiegokolwiek lęku, do tego potrafił doskonale władać językiem, jego puenty były nie do pobicia. Dopiero przemiana zmieniła jego charakter, choć również nie tak znacznie. Dopiero po skończeniu filmu wiem, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej, dlaczego wciąż ma w sobie sporą dozę goryczy.

Pozostali bohaterowie filmu byli autentyczni. Odegrali swoje role doskonale, nie miałam uczucia, że coś jest przerysowane, niepotrzebne. Bawiły mnie ich rozmowy, były niezwykle życiowe, a przynajmniej ja wyobrażam sobie tak rozmowy chłopaków w czasie niebezpieczeństwa. Przepraszam jednak, mamy tutaj jedną niesamowitą kobietę, a jest nią Agentka Carter. Od razu zauroczyła mnie swoją osobą i wciąż kibicowałam jej, jako że kobieta w męskim gronie zawsze ma ciężko. Ona jednak nie wydawała się słabą, bezbronną księżniczką, jaką często spotykamy w filmach tego typu, o nie. Była silniejsza od tych wszystkich facetów razem wziętych, co również widać były szczególnie w końcowej fazie filmu.

Za jeden z najciekawszych aspektów filmu, poza niezwykłymi bohaterami, uważam niezwykłe odwzorowanie epoki. Czułam jakbym naprawdę zakorzeniła się w tych czasach i wraz z bohaterami poruszała się staromodnymi autami, czy również nosiła przestarzałe stroje. Ich zachowanie również nie wzbudzało mojego zniechęcania, czułam doskonałe połączanie ich postaci ze sferą wydarzeń, co było niesamowite!

Moja dusza romantyczki była zaś uradowana romansem powoli tlącym się na moich oczach. Agentka Carter i Kapitan nie okazywali sobie nachalnie względów, nie mieli maślanych oczu, nie rozczulali się nad sobą, ale wciąż odczuwałam pomiędzy nimi przyciąganie i wielkie uczucie, które powoli ich łączyło. Nie wszystko jednak w ich sprawach potoczyło się tak jak bym chciała...

Film, dzięki humorowi, uciekł od przebrzmiałej pompatyczności czasów wojny. Ukazał natomiast siłę narodu amerykańskiego poprzez patriotyzm początkowego jednostki(młodego Stave'a), a potem odwagę wszystkich walczących, które poświęcali się w obronie słabszych.

W kilku scenach mogliśmy oglądać również Howarda Starka. Kobieciarz, flirciarz, niezwykle zabawny i inteligenty mężczyzna(ojciec dobrze znanego superbohatera!). Jego wynalazki były niezwykłe, lekko szalone i na pewno wykraczały poza możliwości współczesnych naukowców. To nadawało im lekko fantastycznego zabarwienia. Wrogiem numer jeden całego filmu był Red Skull, który również odpowiadał za fantastyczność produkcji. Był szalony, niebezpiecznym fanatykiem, a to nigdy nie jest dobre połączenie.

"Captain America" ukazał się filmem, który zaskoczył mnie na wielu płaszczyznach. Oczarował mnie swoją złożonością, wielokrotnie rozbawił, a na koniec porządnie zasmucił. Nie spodziewałam się, że tak mnie oczaruje, a właśnie to było najlepsze. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!
Ocena: świetna [6/6]


Marvel i jego produkcje:

"Captain America. Pierwsze starcie"  ---  "Agent Carter"  ---  "Iron Man"  ---  "Iron Man 2"  ---  "Incredible Halk"  ---  "Thor"  ---  "Konsultant"  ---  "Avengers"  ---  "Przedmiot 47"  ---  "Agenci TARCZY"(do 7 odcinka)  ---  "Thor. Mroczny świat"  ---



PS. W serii pojawiać się też będą produkcje związane z innymi uniwersum Marvela, jak również filmy i anime związane z japońską produkcją. Wcześniej nie miałam takiego działu, w którym mogłam je umieszczać. "Chwila dla widza" bowiem będzie od teraz cyklem, w którym będą pojawiać się jedynie nowości filmowe. Co jakiś czas wstawiać też będę cykl "Mix filmowy" z filmami obejrzanymi w ostatnim czasie, które jednak dzień premiery mają już dawno za sobą. 
To była taka mała porcja informacji, dziękuję za uwagę. ;)

Komentarze

  1. Ja nadal nie mogę przekonać się do produkcji Marvela ale po twojej opinii chyba dam mu jeszcze jedną szansę.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem zakochana w produkcjach Marvela. Jedne z lepszych filmów, jakie miałam okazję oglądać. W końcu powstały na podstawie komiksów za co mają u mnie duży plus. I dobór obsady jest także fantastyczny.

    Pozdrawiam, Dakota // 97books

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Marvel'a i chyba też spróbuję obejrzeć wszystkie jego produkcje chronologicznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmu nie widziałam, więc z chęcią nadrobię, skoro jest taki dobry.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oho, widzę, że miałyśmy to samo podejście do Kapitana :D U mnie się jeszcze utrzymuje, ale może w końcu się przełamię i obejrzę film. Od początku jakoś mnie ta postać odrzuca - może za sprawą tego, że gra drugie skrzypce w Avengersach i o ile inne postacie można jako tako poznać, jego niezbyt. No i jakoś kiepsko z supermocami u niego :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam KAPITANA! Oba filmy! Jestem wielką fanką Marvela i kupię od niego wszystko, absolutnie wszystko.

    Pozdrawiam,
    Po Książkach Mam Kaca

    OdpowiedzUsuń
  7. Marvel i jego produkcje szczególnie mnie interesują, bo uwielbiam je! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię filmy z universum Marvela, aczkolwiek szczerze pogardzam Kapitanem Ameryką :P Jest strasznie sztywny i po prostu nudny. Nie przepadam za postaciami w filmach czy książkach, które mają aż tak bardzo rozwinięty kręgosłup moralny. Dlatego moimi ulubieńcami są Iron Man, Gambit i Wolverine.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem wielką fanką Marvela :D uwielbiam jego filmy

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko, a ja w życiu o Marvelu nie słyszałem. Czy to trzeba leczyć? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie ciągnęło mnie do marvelowskich produkcji, no, może jedynie Thor mnie interesuje, poza tym oglądałam filmy ze Spider-Manem i nawet mi się podobały. To wszystko, ogólnie nie jest to kino, za którym przepadam, nigdy jakoś nie znajdowałam niczego interesującego w typowych super-bohaterach. Ale od jakiegoś czasu się zastanawiam, czy nie dać szansy chociaż niektórym tytułom... W końcu co mi szkodzi? Niestety biorąc pod uwagę niedobór wolnego czasu raczej trudno mi będzie obejrzeć chociażby "Thora" :P
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądanie produkcji Marvela zaczęłam od Avengers i był to bardzo udany wybór. Kapitana Amerykę i Thora również miałam okazję zobaczyć, a jak na razie w planach mam również Iron Mana. Mam nadzieję, że znajdę niedługo chwilę czasu, aby obejrzeć jeszcze kilka filmów o superbohaterach ;)
    http://booksbyshadow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałam i byłam zaskoczona jak świetny mi się wydawał ten film, przy Avengersach, których w końcu nie do-oglądałam. JESZCZE, w każdym razie. Mam problem z filmami Marvela, znacznie bardziej wolę ich seriale. :D Ale chciałam widzieć początki Peggy, więc wzięłam się za ten film i przepadłam. :) Bo było świetnie! Może nie uwielbiam tego tak jak ty, ale zdecydowanie pozostawił mnie uradowaną, że może jeszcze nadzieja dla produkcji Marvela nie jest stracona. :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  14. Kapitan Ameryka jakoś nigdy do mnie nie przemawiał i mnie nie urzekał ;)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  15. Kapitan Ameryka to zdecydowanie ciekawa postać, choć u Marvela o takie nie trudno. ;D Ciekawy pomysł na cykl, też planowałam kiedyś coś w tym stylu, ale na planowaniu się skończyło... W najbliższym czasie planuję oberzeć "Agentkę Carter". :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba nie widziałam anie jednego filmu produkcji Marvela :) Ale po przeczytaniu Twojego postu muszę koniecznie oglądnąć przynajmniej jeden :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham Marvela i jego filmy, ale to Iron Man jest moim numerem jeden. Kapitan Ameryka to świetny film, chociaż sam główny bohater wydawał mi się zbyt... no nie wiem idealny, idealistyczny? Nie wiem co to było, ale sprawiło, że nie polubiłam go tak bardzo jak innych marvelowskich bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie no jednak nie moje gusta, ale i tak kiedyś oglądałam. Nie powaliło nie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam filmy Marvela, a Kapitan Ameryka podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)