Złodzieje snów
Zasypiasz. Śnisz. Marzysz.
Zamykasz oczy i nawet nie musisz się męczyć. Od razu zapadasz w głęboki i obezwładniający sen. Nie myślisz o tym. Powoli zaczynasz śnić. Widzisz obrazy, których w życiu nigdy byś nie zobaczył. Patrzysz w oczy swojej duszy. Wyciągasz rękę, by zabrać ze sobą część tego, czego doświadczyłeś. Już prawie masz to w ręce... I nagle się budzisz. Wstajesz i chwilę zastanawiasz się, gdzie jesteś. Widzisz swój pokój, swoje łóżko. Patrzysz na rękę, a na niej widzisz malutki przedmiot. Przecierasz oczy. To nie może być prawda, myślisz, to nie dzieje się naprawdę. Coś, co znalazło się w Twojej dłoni na pewno nie trafiło tam ze snu. Prawda, prawda?
"Złodzieje snów" są drugim tomem "Króla kruków". Na kontynuacje książki Maggie Stiefvater musiałam czekać długo, naprawdę długo. Wiadomość wydawnictwa o jej wydaniu ucieszyła mnie niesamowicie, gdyż część pierwsza była wspaniała, czarująca... Tak właśnie ją zapamiętałam.
Tym razem na pierwszy plan w książce wychodzi wcześniej niezwykle tajemniczy Ronan. Okazuje się, że skrywa on niesamowitą tajemnicę. Chłopak otrzymał po ojcu dar wynoszenia przedmiotów ze snu. Z jednego z nich przyniósł dziwne pudełko, przyjaciele zastanawiają się, czy może ono pomóc im w znalezieniu Glendowera. Na dar Ronana poluje niebezpieczny Szary Mężczyzna, który sądzi, że umiejętność ta łączy się z jakimś przedmiotem. Czy dowie sie prawdy? Czy przyjaciele odnajdą legendarnego władcę?
W "Królu kruków" zauroczyła mnie oryginalność pomysłu. Motyw poszukiwań mitycznych istot przewijał się już w literaturze, jednak tu nie był tak oczywisty. Bohaterowie nie mieli prawie żadnych poszlak, a opierali się na swoich przeczuciach i magii. Nienaturalne aspekty, bajkowe, trochę jakby wyśnione były podstawą, do wszystkiego, co tworzyła autorka. Czar i wspaniały klimat, jak również oryginalni bohaterowie byli dla mnie podstawą do pokochania historii.
Tom drugi rozpoczynał się równie tajemniczo. Została nam zdradzona największa tajemnica Ronana, co wcale nie umniejszyło zagadkowości książki, Autorka potrafi tak manewrować faktami, że wciąż liczymy na więcej, a nie zatrzymujemy się, na tym, co już mamy. Ukazanie jego daru było najbardziej widowiskową częścią książki. Chłopak przenosił się do magicznego lasu, spotykał tam tajemnicze istoty, a niektóre z nich podążały za nim do naszego świata. Wszystko mimo sennej atmosfery wydawało się niezwykle realne i czułam jakbym tam była. Jego umiejętność wykraczała poza wszelkie ramy, jakie wcześniej poznałam. Wykraczał poza granice magii, pokrywał się z rzeczywistością, przenikał ją. Szczególnie było to widoczne w scenie, gdzie uczył się pełni swoich możliwości. Samochody teraz wydają mi się najdziwniejszym, o czym można śnić...
Niestety nie zawsze czułam taką realność. Niektóre zdarzenia, które przedstawiła autorka były dla mnie niezrozumiała, jakby lekko rozmyte. Czasem nie mogłam czegoś zrozumieć, gdyż autorka zbyt szybko zmieniała temat, czasem zdawało mi się, że coś porzucała. Momentami było to niezwykle trudne. Z jednej strony nadawało powieści tajemniczości, z drugiej jednak niekiedy utrudniało odbiór. W skrócie, niekiedy autorka zbyt mgliście zarysowywała wydarzenia, przez co nie mogłam ich w pełni zrozumieć.
To jednak byłby mój jedyny minus, jaki mogłabym postawić autorce. Bohaterowie byli wykreowani doskonale, nawet poboczni, którzy pojawiali się rzadko byli nakreśleni tak, że z łatwością można było zapamiętać ich charaktery. Szczególnie mowa tu o dużej rodzinie Blue. A skoro mowa o dziewczynie, mimo niezwykłej rodziny, wydaje mi się ona jedną z najbardziej zwyczajnych z wszystkich bohaterów. Nie nijaka, ale zwyczajna. Nie ma w sobie żadnej manii, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest i niestety miesza. Miesza w życiu uczuciowych głównych bohaterów. Boję się, że może doprowadzić do zwady między starymi przyjaciółmi. Odrzuca Adama, bo nic do niego nie czuję, przyciąga ją do Ganseya, choć i tak wie, że nie może z nim być(pamiętacie jej przepowiednie?). Mam nadzieję, że nie namąci zbytnio w sferze uczuciowej. Bo książka już bez tego (na razie miłość zeszła na daleki plan) jest niezwykle wielowątkowa.
Jednym z bardziej intrygujących wątków był temat z Szarym Mężczyzną. Bohater ten od pierwszych rozdziałów stał się narratorem, jednak był niezwykle tajemniczy. Mimo to rzucił światło na to, jak ludzie pożądają odnalezienia Króla Kruków. Nie był jedynym, który miał odnaleźć pewien przedmiot... Było ich wielu, jednak on był najlepszy...
Narracja tego tomu, jak akcja, dzieli się na wiele części. Przepływa ona między czwórką głównym bohaterów, zahacza o postacie drugoplanowe, a czasem nawet poboczne. Autorka tak nią manewruje, że mimo że ukazuje nam wydarzenia z perspektywy ważnych dla dalszych wydarzeń postaci, to nie zdradza w pełni ich celów. Czasem po prostu wiemy odrobinę więcej niż bohaterowie. Odrobinę.
Prawie zapomniałam, a kiedy tylko skończyłam książkę wiedziałam, że muszę to tu umieścić. Niezwykle podoba mi się początek i koniec książki. Prolog i epilog rozpoczynają się od tych samym zdań i dają niesamowity efekt. Słowa opowiadające o tajemnicy idealnie wpisują się w całą powieść i są doskonałą klamrą kompozycją. Od pierwszej do ostatniej strony widać więc, że autorka miała plan i wykonała go tak jak zamierzała. To czuć.
Zbliżam się ku zakończeniu recenzji, ale chciałam poruszyć jeszcze jedna kwestię. Rzadko spotykam się z sytuacją, kiedy mimo że druga część ma mniej stron to tak naprawdę ma więcej tekstu. Wszystko już wyjaśniam. Książka numer dwa ma odrobinę mniejszą czcionkę, jak również odstępy między każdą z linijek są mniejsze. Cieszę się, że wydawnictwo wykonało ten zabieg, gdyby nie on książka miałaby z 700, a nie prawie 500 stron jak obecnie. Dodam, że nie utrudnia to czytania, ale rzuca się w oczy porównując obie książki.
"Milczenie nigdy nie było złą odpowiedzią."
Podstawą książki zawsze jest pomysł. Bez niego nie można by pisać o czymkolwiek. Maggie Stiefvater ma wiele błyskotliwych pomysłów na książki. Jednak ten przebija wszystkie poprzednie. Ta historia trwa i trudno czekać na dalsze jej rozwinięcie bez niecierpliwości. Magia bije z każdej ze stron, wystarczy ją otworzyć. Ja to zrobiłam.
Zamykam oczy, zapadam w sen bez snów. Bez snów... Sny nie zawsze są tak kolorowe jak mogłoby się wydawać... Nie wszystko, co się z nich wydostaje sprawia radość. Niekiedy po prostu wzbudza strach.
Ocena: bardzo dobra[5/6]
Zamykasz oczy i nawet nie musisz się męczyć. Od razu zapadasz w głęboki i obezwładniający sen. Nie myślisz o tym. Powoli zaczynasz śnić. Widzisz obrazy, których w życiu nigdy byś nie zobaczył. Patrzysz w oczy swojej duszy. Wyciągasz rękę, by zabrać ze sobą część tego, czego doświadczyłeś. Już prawie masz to w ręce... I nagle się budzisz. Wstajesz i chwilę zastanawiasz się, gdzie jesteś. Widzisz swój pokój, swoje łóżko. Patrzysz na rękę, a na niej widzisz malutki przedmiot. Przecierasz oczy. To nie może być prawda, myślisz, to nie dzieje się naprawdę. Coś, co znalazło się w Twojej dłoni na pewno nie trafiło tam ze snu. Prawda, prawda?
"Złodzieje snów" są drugim tomem "Króla kruków". Na kontynuacje książki Maggie Stiefvater musiałam czekać długo, naprawdę długo. Wiadomość wydawnictwa o jej wydaniu ucieszyła mnie niesamowicie, gdyż część pierwsza była wspaniała, czarująca... Tak właśnie ją zapamiętałam.
Tym razem na pierwszy plan w książce wychodzi wcześniej niezwykle tajemniczy Ronan. Okazuje się, że skrywa on niesamowitą tajemnicę. Chłopak otrzymał po ojcu dar wynoszenia przedmiotów ze snu. Z jednego z nich przyniósł dziwne pudełko, przyjaciele zastanawiają się, czy może ono pomóc im w znalezieniu Glendowera. Na dar Ronana poluje niebezpieczny Szary Mężczyzna, który sądzi, że umiejętność ta łączy się z jakimś przedmiotem. Czy dowie sie prawdy? Czy przyjaciele odnajdą legendarnego władcę?
W "Królu kruków" zauroczyła mnie oryginalność pomysłu. Motyw poszukiwań mitycznych istot przewijał się już w literaturze, jednak tu nie był tak oczywisty. Bohaterowie nie mieli prawie żadnych poszlak, a opierali się na swoich przeczuciach i magii. Nienaturalne aspekty, bajkowe, trochę jakby wyśnione były podstawą, do wszystkiego, co tworzyła autorka. Czar i wspaniały klimat, jak również oryginalni bohaterowie byli dla mnie podstawą do pokochania historii.
"Nie śmierć, lecz jej brat, sen."
(cudowny cytat)
Tom drugi rozpoczynał się równie tajemniczo. Została nam zdradzona największa tajemnica Ronana, co wcale nie umniejszyło zagadkowości książki, Autorka potrafi tak manewrować faktami, że wciąż liczymy na więcej, a nie zatrzymujemy się, na tym, co już mamy. Ukazanie jego daru było najbardziej widowiskową częścią książki. Chłopak przenosił się do magicznego lasu, spotykał tam tajemnicze istoty, a niektóre z nich podążały za nim do naszego świata. Wszystko mimo sennej atmosfery wydawało się niezwykle realne i czułam jakbym tam była. Jego umiejętność wykraczała poza wszelkie ramy, jakie wcześniej poznałam. Wykraczał poza granice magii, pokrywał się z rzeczywistością, przenikał ją. Szczególnie było to widoczne w scenie, gdzie uczył się pełni swoich możliwości. Samochody teraz wydają mi się najdziwniejszym, o czym można śnić...
Niestety nie zawsze czułam taką realność. Niektóre zdarzenia, które przedstawiła autorka były dla mnie niezrozumiała, jakby lekko rozmyte. Czasem nie mogłam czegoś zrozumieć, gdyż autorka zbyt szybko zmieniała temat, czasem zdawało mi się, że coś porzucała. Momentami było to niezwykle trudne. Z jednej strony nadawało powieści tajemniczości, z drugiej jednak niekiedy utrudniało odbiór. W skrócie, niekiedy autorka zbyt mgliście zarysowywała wydarzenia, przez co nie mogłam ich w pełni zrozumieć.
"Mądrzy spotykają się z mądrymi. Bowiem ich duchy są podobne."
To jednak byłby mój jedyny minus, jaki mogłabym postawić autorce. Bohaterowie byli wykreowani doskonale, nawet poboczni, którzy pojawiali się rzadko byli nakreśleni tak, że z łatwością można było zapamiętać ich charaktery. Szczególnie mowa tu o dużej rodzinie Blue. A skoro mowa o dziewczynie, mimo niezwykłej rodziny, wydaje mi się ona jedną z najbardziej zwyczajnych z wszystkich bohaterów. Nie nijaka, ale zwyczajna. Nie ma w sobie żadnej manii, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jest i niestety miesza. Miesza w życiu uczuciowych głównych bohaterów. Boję się, że może doprowadzić do zwady między starymi przyjaciółmi. Odrzuca Adama, bo nic do niego nie czuję, przyciąga ją do Ganseya, choć i tak wie, że nie może z nim być(pamiętacie jej przepowiednie?). Mam nadzieję, że nie namąci zbytnio w sferze uczuciowej. Bo książka już bez tego (na razie miłość zeszła na daleki plan) jest niezwykle wielowątkowa.
"Miecz nie jest zabójcą, jest jedynie narzędziem w dłoni zabójcy."
Jednym z bardziej intrygujących wątków był temat z Szarym Mężczyzną. Bohater ten od pierwszych rozdziałów stał się narratorem, jednak był niezwykle tajemniczy. Mimo to rzucił światło na to, jak ludzie pożądają odnalezienia Króla Kruków. Nie był jedynym, który miał odnaleźć pewien przedmiot... Było ich wielu, jednak on był najlepszy...
Narracja tego tomu, jak akcja, dzieli się na wiele części. Przepływa ona między czwórką głównym bohaterów, zahacza o postacie drugoplanowe, a czasem nawet poboczne. Autorka tak nią manewruje, że mimo że ukazuje nam wydarzenia z perspektywy ważnych dla dalszych wydarzeń postaci, to nie zdradza w pełni ich celów. Czasem po prostu wiemy odrobinę więcej niż bohaterowie. Odrobinę.
"Tajemnica to dziwna rzecz. [...] W życiu każdego z nas są tajemnice. Albo ich dochowujemy albo ktoś dochowuje ich przed nami. Posługujemy się nimi albo ktoś posługuje się nimi przeciwko nam. Tajemnice i karaluchy - oto co pozostanie, gdy wszystko się już skończy."
Prawie zapomniałam, a kiedy tylko skończyłam książkę wiedziałam, że muszę to tu umieścić. Niezwykle podoba mi się początek i koniec książki. Prolog i epilog rozpoczynają się od tych samym zdań i dają niesamowity efekt. Słowa opowiadające o tajemnicy idealnie wpisują się w całą powieść i są doskonałą klamrą kompozycją. Od pierwszej do ostatniej strony widać więc, że autorka miała plan i wykonała go tak jak zamierzała. To czuć.
"Milczenie nigdy nie było złą odpowiedzią."
Podstawą książki zawsze jest pomysł. Bez niego nie można by pisać o czymkolwiek. Maggie Stiefvater ma wiele błyskotliwych pomysłów na książki. Jednak ten przebija wszystkie poprzednie. Ta historia trwa i trudno czekać na dalsze jej rozwinięcie bez niecierpliwości. Magia bije z każdej ze stron, wystarczy ją otworzyć. Ja to zrobiłam.
Zamykam oczy, zapadam w sen bez snów. Bez snów... Sny nie zawsze są tak kolorowe jak mogłoby się wydawać... Nie wszystko, co się z nich wydostaje sprawia radość. Niekiedy po prostu wzbudza strach.
Ocena: bardzo dobra[5/6]
Autor: Maggie Stiefvater
Tom: II
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 496
Cena: 39,90zł
Data przeczytania: 2015-04-06
Skąd: domowa biblioteczka
Seria Król Kruków:
Król kruków --- Złodzieje snów --- Blue Lily, Lily Blue --- ???
Mam wielką ochotę na tę serię, bowiem znam trylogię 'Drżenie'' Maggie Stiefvater, którą wspominam całkiem pozytywnie. Zatem liczę na to, że w przypadku cyklu Król Kruków, będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńZe wspomnianej serii czytałam jedynie tom pierwszy, ale poluję na całą trylogię, bo choć była słabsza od tej, mam plan zdobyć wszystkie książki autorki. ;) Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :)
UsuńPozdrawiam.
Mi się pierwszy tom średnio podobał, drugi o wiele bardziej. Teraz jestem ciekawa trzeciego. Też mi się podobały te same słowa w epilogu i zakończeniu. Szary Mężczyzna intrygował mnie od pierwszych stron. Odnośnie czcionki to nawet nie zauważyłam różnicy, choć czułam, że jest inaczej, bo jakoś wolniej czytałam :P
OdpowiedzUsuńWiem, szkoda, że tak się stało. Ale cieszę się, że w Twoich oczach część druga była lepsza. ;) Cudowne to połączenie, prawda? :) Mnie się to od razu rzuciło w oczy, nawet nie wiem, dlaczego. ;)
UsuńPozdrawiam.
Oja ja to chcę^^ tylko będę najpierw musiała jeszcze raz pierwszą część przeczytać, bo kompletnie nic nie pamiętam oprócz tego że była świetna :'D
OdpowiedzUsuńPamiętałam trochę więcej, więc radzę powtórzyć, bo też miałam pewne problemy. ;) Miłego czytania!
UsuńPozdrawiam.
Ogromnie spodobały mi się okładki całej serii - niesamowite! Wstęp recenzji skojarzył mi się z Incepcją, pewnie przez te sny i cały klimat książki :) Chętnie umieściłabym ją w swojej biblioteczce :). Słoneczne pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTeraz, gdy o tym pomyślę, to rzeczywiście. Uwielbiam Incepcję, więc też pasuje. ;) Książki wyglądają cudownie na półce, polecam.
UsuńPozdrawiam.
Przede mną jeszcze tom pierwszy, ale obu jestem równie ciekawa. No i do tego świetne okładki, które cieszą oko na półce :P
OdpowiedzUsuńTom pierwszy niesamowicie wprowadza w opowieść, jeśli Ci się spodoba to przepadniesz! :) Okładki są niesamowite, wpasowują się w klimat i oddają treść. :)
UsuńPozdrawiam.
Mam na półce tom pierwszy, a wieści, że kontynuacja jest taka udana znowu sprawiły, że spojrzałam na niego łaskawszym okiem i dołożyłam do stosu "do przeczytania w pierwszej kolejności". :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zerkasz na pierwszy tom. Może niedługo będzie mi dane poznać Twoją opinię na temat książki fantastycznej? ;)
UsuńPozdrawiam.
Chociaż autorka mnie odstraszyłam po ,,Drżeniu" to dam jej szansę i przeczytam pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńDrżenie mi również nie w pełni się spodobało, chyba oceniłam jako średnią książkę, a tu tak pozytywne zaskoczenie! ;)
UsuńPozdrawiam.
O, to chcę i ja ją przeczytać :) i masz rację - ten pierwszy cytat jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że się zgadzasz, książka ma ich znacznie więcej, ale ten szczególnie zapadł mi w pamięć. ;)
UsuńPozdrawiam.
Kompletnie nie ciągnie mnie do serii ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo książka naprawdę odbiega od schematów. ;)
UsuńPozdrawiam.
Bardzo chciałabym przeczytać tą serię. Na razie przede mną tom pierwszy :))
OdpowiedzUsuńAle trylogia zapowiada się niesamowicie ciekawie :D
Mogę jedynie potwierdzić Twoje słowa, zapowiada się ciekawie, ale do tego również jest ciekawa. ;)
Usuńpozdrawiam.
"Złodziei snów" mam już u siebie na półeczce i z niecierpliwością czekam na moment, kiedy będę mogła zabrać się za ich pochłanianie. Ale najpierw planuję re-lekturę "Króla kruków"- już taki mam jakiś zwyczaj, że zawsze muszę sobie powtórzyć pierwszy tom serii, która mnie oczarowała, przed lekturą jego kontynuacji. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Nada
Świetny pomysł, powtórka z lektury byłaby idealnym rozwiązaniem przed przeczytaniem tomu drugiego. Wtedy na pewno odbierzesz książkę jeszcze lepiej niż ja. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nieco zirytował mnie fakt, że sięgając po drugi tom właściwie już nie pamiętałam pierwszego. Pisarkę sobie jednak bardzo cenię - potrafi stworzyć cudowny nastrój.
OdpowiedzUsuńTrzeba go sobie powtórzyć, żałuję, że tego nie zrobiłam przed lekturą. Pamiętałam jedynie najistotniejsze fakty i bohaterów, więc musiałam się "uczyć na nowo". Rzeczywiście, trochę mnie to irytowało.
UsuńPozdrawiam.
Muszę poznać tę serię :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że choć w małym stopniu, to ja do tego skłoniłam. ;)
UsuńPozdrawiam.
Pamiętam, że recenzja ''Króla kruków'' bardzo mnie zachęciła, wiec koniecznie muszę zacząć tą serie...nie wiem tylko kiedy :(
OdpowiedzUsuńWszystkich zachwyciła, ale przez zwlekanie z wydaniem wiele osób zapomniało o lekturze, jak widzę. ;)
UsuńPozdrawiam.
Twórczość autorki znam poprzez książkę ''Lament. Intryga Królowej Elfów'', na której nieco się zawiodłam. Niemniej mam a planach zapoznać się z resztą jej książek w tym właśnie serię ''Król Kruków'' :)
OdpowiedzUsuńMam książki dopiero w planach, ale na pewno się zapoznam, szkoda, że wypadają słabiej. Mogę tylko polecę te serię i "Wyścig śmierci". :)
UsuńPozdrawiam.
Najpierw muszę wrócić do Króla Kruków :). Skoro magia bije z książki, to jestem skłonna dać tej serii szansę.
OdpowiedzUsuńPolecam taką kolejność, żałuję, że tego nie zrobiłam, nie popełnię ponownie tego błędu. ;)
UsuńPozdrawiam.
Ronan! Pamiętam, że w pierwszej części był moim ulubieńcem razem z Gansey'em. To Adam mnie wkurzał. Adam denerwował, bo on był tak cholernie... ciapowaty. :/ I choć "Król kruków" odrobinę mnie zawiódł to po "Złodziejów snów" mam zamiar sięgnąć bo nie miałam pojęcia, że główną rolę zagra nam Ronan! Także dziękuję za wiadomość! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Chłopaki się zmienią, ale nie wiem, czy Adama polubisz, teraz trochę mnie irytował swoją postacią. Szczególnie, ze na siłę chciał być samodzielny i samotny, nie potrafił przyjąć pomocy... Książka mnie w ogóle nie zawiodła, może ten tom leciutko... ;)
UsuńPozdrawiam.
Kurczę, "Drżenie" mi się nie podobało, nie ufam teraz Maggie Stiefvater ;/ Ale z drugiej strony, po twojej recenzji zapragnęłam ją przeczytać. Jak żyć? xD
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, dodałam post o nowościach wydawniczych w maju :)
http://moje-buki.blogspot.com/
Mi również spodobało się średnio, ale nie można od razu skreślać autora, szczególnie tak dobrego. ;)
UsuńPozdrawiam.
Czwarty tom to nie będzie przypadkiem The Raven King?
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie wiem, nie interesowałam się jeszcze, ale chyba czas na to. :)
UsuńPozdrawiam.