Bogowie muszą być szaleni
Dobre, polskie urban fantasy?
Jedno niedopatrzenie zmieniło całkowicie mój pogląd na powieść naszej rodzimej autorki Anety Jadowskiej. Pewnie pamiętacie moją niedawną recenzję jej pierwszej części cyklu o Dorze Wilk. Byłam nią zachwycona, no może nie była czymś cudownym, ale naprawdę niezłą lekturą. Silna bohaterka, przystojniak, którego odpycha, tajemnicze zbrodnie, wszystko tworzyło intrygującą opowieść. Prawie od razu po jej skończeniu sięgnęłam po kolejny tom "Bogowie muszą być szaleni".
Ale coś mi nie pasowało. Przed lekturą dowiedziałam, czego nie wiedziałam wcześniej, że jest to urban fantasy, czego się kompletnie nie spodziewałam. Do tej pory sądziłam, że to po prostu Paranormal Romance, bo wiele z nich ma właśnie tyle akcji i romansu w sobie, ale moje przypuszczenie okazało się błędne, niestety. Właśnie to zepsuło mi odbiór powieści. Ale wróćmy do treści.
Pamiętacie jeszcze zakończenie poprzedniego tomu? Spróbuję Wam je przypomnieć. Dora zostaje uratowana przez swojego nowego anioła stróża, Joshue. Dostaje własne mieszkanie i dowiaduje się, że anioł, który dotąd cały czas jej unikał, skrycie się w niej podkochuje. Mimo wszystko ona postanawia zamieszkać wraz z nim i Mironem w jednym domu.
Zakończenie jak zakończenie, ale to, co się teraz działo przechodziło wszelkie pojęcie. Jako główny wątek powieści odebrałam dwie kwestie. Problemy psychiczne Dory i jej związki. Ratowanie świata było gdzieś w tle, przecież podburzenie przeciw sobie wszystkich ras w Trójprzymierzu nie jest tak ważne... Romans był głównym wątkiem powieści, to on zaważał na treści. A był niezwykle rozbudowany, bo na Dorę rzucali się wszyscy faceci.
Zacznę jednak od duetu współlokatorów. Ich relacja z pierwszego tomu odpowiadała mi, wyczuwało się napięcie, ale było interesujące, sądziłam, że nadal będzie się tak powoli rozwijać, jednak niestety nie miało to miejsca. Miron, czyli diabeł, był zdecydowanie ciekawszy odsunięty od głównej bohaterki na odległość, teraz stał się nudnawy. Joshua zaś był dla mnie strasznie ciapowaty, zniknęła cała jego tajemniczość i została niezdarność i niedojrzałość, był kulą u nogi. Wszystko byłoby okay, gdyby nie to, że autorka postanowiła, iż połączy ich razem, że wszyscy będą żyli w szczęśliwym trójkącie, czy to nie chore?
Miłości Wilk nie kończą się jednak jedynie na powyżej wspomnianych nadnaturalnych, ale również roznoszą się na pogańskich bogów, którzy nie mogą oprzeć się jej wdziękom, przyjaciółkom z przeszłości, starym wampirom, czy samemu Lucyferowi... To oczarowywanie wszystkich spotkanych facetów robi się denerwujące, nie ma nikogo kto nie mógłby się w niej zakochać. Nikogo! Ach, ta magia płodności...
Sama Teodora też się zmieniła. Nie jest już pewną siebie, odważną osobą. Wciąż zastanawia się, czy to, co robi jest dobre, kilkakrotnie powtarza różnym osobom te same historie, raz chłopakom, raz Radzie, raz wilkołakom, raz innym stworom i za każdym razem my musimy tego słuchać. Nie mamy innej opcji, nie mamy wyboru. Za często też pojawiały się rozmyślenia bohaterki w stylu: "Nic nie potrafię zrobić dobrze", czy "wszystkich wokół ranię". Trudno to było znieść, tym bardziej porównując to do jej mocnego(choć czasem irytującego) charakteru z pierwszej części.
Zyskała też liczne nowe umiejętności, a nie piszę tu tylko o mocy, którą pochłonęła ratując uwięzionych przez maga, ale również odkryła swoje nowe dziedzictwo. Pomysł niezwykle irytujący, ale zastanawiam się, czy nie było tego wszystkiego za dużo na jeden tom. Na domiar złego autorka dodała jeszcze niewiarygodne zakończenie, po którym długo musiałam zbierać szczękę z podłogi. Nie wiem nawet, jak można wpaść na taki pomysł, ale wciąż mam nadzieję, że autorka jakoś ciekawie z tego wybrnie.
Scen walki również było za mało, autorka jakby je omijała, szczególnie brakowało mi starcia tych wielkich bogów, o których mowa w tytule. Samo ich wykorzystanie było doskonałe, byli oni dobrze wykreowani, ich historie w zarysie zostały nam przedstawione, jednak potyczka, do której doprowadziła Dora trwała może z kilka stron, a nawet na nich nie dostaliśmy obrazowego widowiska. Obiecujące były również sny nawiedzające Dorę, podobała mi się ich barwność i brutalność.
Okładka drugiej części cyklu jest beznadziejna, a wszystko przez modelkę. Wygląda koszmarnie, aż strach na nią patrzeć. Pasuje jednak do reszty dzięki rozłożeniu tekstu i ogólnemu wyglądowi szaty graficznej. Oby dalej było lepiej.
Czytając pewnie powyższe słowa, uważacie, że książka była beznadziejna, otóż nie. Czyta się ja błyskawicznie, bo szybko to mało powiedziane, z przyjemności czyta się o kolejnych przygodach Dory, choć są tak nierealne, czasem nawet głupie. Podczas czytania lektura nie wydaje się aż tak przesadzona, a zachęca do dalszego poznawania. Pomysły pani Jadowskiej też są niezłe, ale przysłania je, po pierwszy zbyt duża ilość romansu, a po drugie niewykorzystanie ich potencjału. Jak na urban fantasy to za mało, ale jak na zwykłe czytadło nie jest zła. Umila czas, choć ustępuje tomowi pierwszemu.
Ocena: pomiędzy 2+/3- [skala 6]
Jedno niedopatrzenie zmieniło całkowicie mój pogląd na powieść naszej rodzimej autorki Anety Jadowskiej. Pewnie pamiętacie moją niedawną recenzję jej pierwszej części cyklu o Dorze Wilk. Byłam nią zachwycona, no może nie była czymś cudownym, ale naprawdę niezłą lekturą. Silna bohaterka, przystojniak, którego odpycha, tajemnicze zbrodnie, wszystko tworzyło intrygującą opowieść. Prawie od razu po jej skończeniu sięgnęłam po kolejny tom "Bogowie muszą być szaleni".
Ale coś mi nie pasowało. Przed lekturą dowiedziałam, czego nie wiedziałam wcześniej, że jest to urban fantasy, czego się kompletnie nie spodziewałam. Do tej pory sądziłam, że to po prostu Paranormal Romance, bo wiele z nich ma właśnie tyle akcji i romansu w sobie, ale moje przypuszczenie okazało się błędne, niestety. Właśnie to zepsuło mi odbiór powieści. Ale wróćmy do treści.
Pamiętacie jeszcze zakończenie poprzedniego tomu? Spróbuję Wam je przypomnieć. Dora zostaje uratowana przez swojego nowego anioła stróża, Joshue. Dostaje własne mieszkanie i dowiaduje się, że anioł, który dotąd cały czas jej unikał, skrycie się w niej podkochuje. Mimo wszystko ona postanawia zamieszkać wraz z nim i Mironem w jednym domu.
Zakończenie jak zakończenie, ale to, co się teraz działo przechodziło wszelkie pojęcie. Jako główny wątek powieści odebrałam dwie kwestie. Problemy psychiczne Dory i jej związki. Ratowanie świata było gdzieś w tle, przecież podburzenie przeciw sobie wszystkich ras w Trójprzymierzu nie jest tak ważne... Romans był głównym wątkiem powieści, to on zaważał na treści. A był niezwykle rozbudowany, bo na Dorę rzucali się wszyscy faceci.
Zacznę jednak od duetu współlokatorów. Ich relacja z pierwszego tomu odpowiadała mi, wyczuwało się napięcie, ale było interesujące, sądziłam, że nadal będzie się tak powoli rozwijać, jednak niestety nie miało to miejsca. Miron, czyli diabeł, był zdecydowanie ciekawszy odsunięty od głównej bohaterki na odległość, teraz stał się nudnawy. Joshua zaś był dla mnie strasznie ciapowaty, zniknęła cała jego tajemniczość i została niezdarność i niedojrzałość, był kulą u nogi. Wszystko byłoby okay, gdyby nie to, że autorka postanowiła, iż połączy ich razem, że wszyscy będą żyli w szczęśliwym trójkącie, czy to nie chore?
Miłości Wilk nie kończą się jednak jedynie na powyżej wspomnianych nadnaturalnych, ale również roznoszą się na pogańskich bogów, którzy nie mogą oprzeć się jej wdziękom, przyjaciółkom z przeszłości, starym wampirom, czy samemu Lucyferowi... To oczarowywanie wszystkich spotkanych facetów robi się denerwujące, nie ma nikogo kto nie mógłby się w niej zakochać. Nikogo! Ach, ta magia płodności...
Sama Teodora też się zmieniła. Nie jest już pewną siebie, odważną osobą. Wciąż zastanawia się, czy to, co robi jest dobre, kilkakrotnie powtarza różnym osobom te same historie, raz chłopakom, raz Radzie, raz wilkołakom, raz innym stworom i za każdym razem my musimy tego słuchać. Nie mamy innej opcji, nie mamy wyboru. Za często też pojawiały się rozmyślenia bohaterki w stylu: "Nic nie potrafię zrobić dobrze", czy "wszystkich wokół ranię". Trudno to było znieść, tym bardziej porównując to do jej mocnego(choć czasem irytującego) charakteru z pierwszej części.
"Tajemnice zawsze wcześniej czy później ugryzą w dupę."
Zyskała też liczne nowe umiejętności, a nie piszę tu tylko o mocy, którą pochłonęła ratując uwięzionych przez maga, ale również odkryła swoje nowe dziedzictwo. Pomysł niezwykle irytujący, ale zastanawiam się, czy nie było tego wszystkiego za dużo na jeden tom. Na domiar złego autorka dodała jeszcze niewiarygodne zakończenie, po którym długo musiałam zbierać szczękę z podłogi. Nie wiem nawet, jak można wpaść na taki pomysł, ale wciąż mam nadzieję, że autorka jakoś ciekawie z tego wybrnie.
Scen walki również było za mało, autorka jakby je omijała, szczególnie brakowało mi starcia tych wielkich bogów, o których mowa w tytule. Samo ich wykorzystanie było doskonałe, byli oni dobrze wykreowani, ich historie w zarysie zostały nam przedstawione, jednak potyczka, do której doprowadziła Dora trwała może z kilka stron, a nawet na nich nie dostaliśmy obrazowego widowiska. Obiecujące były również sny nawiedzające Dorę, podobała mi się ich barwność i brutalność.
Okładka drugiej części cyklu jest beznadziejna, a wszystko przez modelkę. Wygląda koszmarnie, aż strach na nią patrzeć. Pasuje jednak do reszty dzięki rozłożeniu tekstu i ogólnemu wyglądowi szaty graficznej. Oby dalej było lepiej.
Czytając pewnie powyższe słowa, uważacie, że książka była beznadziejna, otóż nie. Czyta się ja błyskawicznie, bo szybko to mało powiedziane, z przyjemności czyta się o kolejnych przygodach Dory, choć są tak nierealne, czasem nawet głupie. Podczas czytania lektura nie wydaje się aż tak przesadzona, a zachęca do dalszego poznawania. Pomysły pani Jadowskiej też są niezłe, ale przysłania je, po pierwszy zbyt duża ilość romansu, a po drugie niewykorzystanie ich potencjału. Jak na urban fantasy to za mało, ale jak na zwykłe czytadło nie jest zła. Umila czas, choć ustępuje tomowi pierwszemu.
Ocena: pomiędzy 2+/3- [skala 6]
Autor: Aneta Jadowska
Tom: II
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 464
Cena: 34,90 zł
Data przeczytania: 2015-01-
Skąd: biblioteka publiczna
Seria o Dorze Wilk:
Złodziej dusz --- Bogowie muszą być szaleni --- Zwycięzca bierze wszystko --- Wszystko zostaje w rodzinie --- Egzorcyzmy Dory Wilk --- Na wojnie nie ma niewinnych
Przyznam szczerze, że nie rozpoznaję tych wszystkich podgatunków fantastycznych, więc nie wiem, jaki dokładnie typ książki czytam. Najważniejsze, aby była ciekawa. Lekkie czytadła też lubię, ale na razie mam ciekawsze książki w kolejce.
OdpowiedzUsuńJa zaczytuję się obecnie w urban fantasty, a to dla mnie po prostu nie jest to... Nie łączy się z podgatunkiem kompletnie! ;) Zwykle też mam takie zdanie, ale tu nie mogłam tego nie zawrzeć w swojej wypowiedzi. ;)
UsuńChyba lepiej byłoby nie wiedzieć, do jakiego gatunku należy ta seria... ;-) Ja mam ochotę na twórczość Jadowskiej i tak jak Martyna - najważniejsza jest dla mnie jakość powieści, a nie gatunek.
OdpowiedzUsuńTak zdecydowanie, niewiedza byłaby lepsza. ;) Spróbować można, mi pierwszy tom się spodobał. ;)
UsuńTrochę ominełam sobie Twoją opinię, bo mam zamiar przeczytac i nie chcę wiedzieć co będzie dalej :) Zazwyczaj jest tak że druga część wypada gorzej :)
OdpowiedzUsuńNie szkodzi. ;) Mam nadzieję, że nie zniechęciłam, gdyż tom pierwszy był niezły. ;)
UsuńCała seria przede mną :) mam na nią ochotę ogromną :)
OdpowiedzUsuńWato spróbować. ;)
UsuńSerio, to urban-fantasy?! O rany. Nie zdawałam sobie z tego sprawy! Ja tam myślałam, że to jakiś taki kryminalik z paranormal-romance. Nie dziwię ci się, że gorzej odebrałaś teraz tą powieść, wiedząc już czego możesz wymagać od książki z tego gatunku. :/
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, jeśli znajoma mi użyczy tej serii to przeczytam, jeśli jednak nie.. Powiedzmy, że jakoś specjalnie teraz już nie mam na nią ochoty. :/
Może za jakiś czas to się zmieni. ;)
Pozdrawiam,
Sherry
No, niestety... W sumie może lepiej gdybym nie wiedziała, zmniejszyły by się moje oczekiwania. Uwielbiam Urban Fantasy, a tu z niego niewiele.
UsuńA nóż Ci się spodoba, pierwsza część była niezła, ja wciąż liczę na poprawę. Nie ma co się od razu załamywać.
Pozdrawiam i ja.
Dobrze, że dalej nie czytałam, strata czasu, pieniędzy i cierpliwości...
OdpowiedzUsuńJa wciąż liczę na poprawę. :)
UsuńTyle się na słuchałam o serii Anety Jadowskiej, że jak w końcu sięgnęłam po "Złodzieja dusz" trochę się zawiodła. Nie było to to czego się spodziewałam i zdecydowanie nie jest to urban fantasy...
OdpowiedzUsuńsklep-z-pamiatkami.blogspot.com
Niestety, do tego tu daleko. Ale w jakimś stopniu tom pierwszy mi się spodobał, dopiero z drugim jest gorzej. :)
UsuńNie przepadam za urban fantasy, ale na powyższą serię wyjątkowo mam ogromną ochotę, gdyż moje znajoma wychwala ją pod niebiosa, a że mamy bardzo zbliżony czytelniczy gust, więc podejrzewam, że i ja byłabym usatysfakcjonowana twórczością Anety Jadowskiej. W każdym razie bardzo chce się o tym przekonać.
OdpowiedzUsuńJeśli nie lubisz urban to idealnie, bo ta seria nie ma z podgatunkiem fantasy wiele wspólnego. ;) Może więc to coś dla Ciebie. :)
UsuńJakoś zawsze wymijam się z polskimi tytułami. Choć drugi tom nie brzmi zbyt obiecująco to, gdyby nadarzyła się okazja, z chęcią przeczytam tom pierwszy.
OdpowiedzUsuńJa powoli próbuję się zapoznać z polską fantastyką, w końcu to mój ulubionych gatunek, wstyd nie znać polskich twórców. ;)
UsuńMam w planach sięgnąć po pierwszy tom. Dużo dobrego czytałam o tej serii, i jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę. :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa. ;)
UsuńPrzede mną jeszcze I tom :)
OdpowiedzUsuńMiłego czytania.
UsuńSzkoda, że druga część jest dużo gorsza od pierwszej.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale może to się poprawi. ;)
UsuńTo mnie zdziwiłaś, bo nasłuchałam się tylu poleceń, że myślałam o książce w samych superlatywach nawet jej nie czytając ;)
OdpowiedzUsuńWszystko trzeba samemu sprawdzić ;)
UsuńGatunek mnie nie przekonuje, a nierealność przygód bohaterki odstrasza.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo. Zresztą ja nie lubię serii czytelniczych -nigdy nie potrafię wytrwać i zmobilizować się do przeczytać kolejnego tomu :P
UsuńCieszę się, że odciągnęłam Was od pozycji Was nieinteresujących. :)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie, ale twoja recenzja świetna :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjemysterieux.blogspot.com
Dziękuję. :)
UsuńTych gatunków jest tyle, ze ich nigdy nie pojmę :) Jakoś nie czuję się zachęcona do tej książki. 464 strony - szkoda by mi było czasu.
OdpowiedzUsuńDasz radę, w końcu pracujesz w bibliotece. ;)
UsuńLubię fantastykę ale trochę inną:)
OdpowiedzUsuńhttp://nolongernightmare.blogspot.com
http://milionpomyslowna.blogspot.com
Rozumiem. ;)
UsuńTak to już przeważnie z kontynuacjami jest-są gorsze od pierwszej części...niestety
OdpowiedzUsuńTeż to tak odbieram, ale nie zawsze, są wyjątki, patrz nowa recenzja. ;)
UsuńJa obecnie skończyłam właśnie piątą część tej serii. Muszę sobie zamówić w bibliotece ostatnią. Pierwsza bardzo mi się podobała, a dwójka i trójka to głównie odkrywanie talentów Dory i zachwycanie się nią. Miron i Joshua to rzeczywiście nie zachowują się na swoje 350 lat. Lubię jedynie nowe pojawiające się postacie w kolejnych tomach. Olaf jest super, w trzeciej części Nathaniel, Baal również często pokazuje się w następnych tomach. Dla mnie jest nawet okej ta seria, ale spodziewałam się jednak czegoś o wiele lepszego.
OdpowiedzUsuńCzyli i trzeci tom nie zachwyci. Wypożyczyłam go z biblioteki, kiedy przeczytałam tom II. Ogólnie to jedną postać już poznałam Baal mnie intryguje, ale mógłby być bardziej mroczny, za słodki jak na króla demonów, czy kim tam jest, się wydaję. ;)
UsuńJak tak się zastanawiam, to nigdy jeszcze nie czytałam urban fantasy... Wow, zawsze w tyle ;) Brzmi bardzo fajnie, nawet trochę oryginalnie, co w dzisiejszych czasach jest prawdziwym wyczynem
OdpowiedzUsuńJeszcze będziesz miała wiele okazji, by się zapoznać. Potencjał, pomysł jest, ale wykonanie, to ono tu szwankuje. ;)
UsuńMiałam bardzo podobne odczucia do Twoich. O matulu jak mnie Dora i Miron irytowali! A już to, że Dora jest taka cudowna, wspaniała i wszyscy ją kochają - przesada! Za duża przesada!
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić. Dora toż to istny cód, nawet do nieba chcą ją przyjąć! ;)
UsuńSerii jeszcze nie znam, ale widze, że warto poznać :)
OdpowiedzUsuńŻeby się pośmiać, myślę, że warto.
UsuńPozdrawiam.
Okey... Chyba zły czas wybrałam na nadrabianie zaległości, bo to dziś druga recenzja, którą u Ciebie czytam i jest zniechęcająca, a nie jest to najlepszy sposób na poranek :D
OdpowiedzUsuńJadowską mimo wszystko przeczytam, choć jeszcze nie wiem jaką książkę. Lubię polską fantastykę. mimo wszystkiego złego co często się o niej mówi, więc może i u Jadowskiej znajdę coś dla siebie... :)
Pozdrawiam
Po prostu nie trafiasz na te właściwe. ;) Chyba trafiłaś na dwie jedyne w tym miesiącu. :)
UsuńMam nadzieję, że tom pierwszy spodoba Ci się tak mocno jak mi, bo był naprawdę niezły, z drugim jest tylko gorzej. :)
Pozdrawiam.