Chwila dla widza - film "Samsara"

Nie wiem, czy słyszeliście, ale w 2011 roku do kin trafił film „Sansara”, który został okrzyknięty światowym hitem. Niedawno, w ramach Akademii Filmowej miałam okazję zobaczyć to cudo na wielkim ekranie.

Film jest historią, w której twórca użył samych obrazów, brak w niej dialogów, fabuły, bohaterów. Cały czas przemykają nam jedynie przed oczami niesamowite widoki i muzyka. Niektóre z tych zdjęć wzbudzały podziw, inne negatywne uczucia. Naprawdę działały na odbiorcę, muzyka dopasowana idealnie. Jednak na tym kończą się superlatywy.

Podczas oglądania filmu okropnie się wynudziłam. Było to działo z przesłaniem, ale nastawiałam się na coś innego, na coś zupełnie innego.  Może to nie ten wiek i nie potrafię docenić zamysłu twórcy, ale przecież odnalazłam przesłanie, które dawał nam reżyser. Mimo wszystko nie chciałabym oglądać go jeszcze raz. Podczas oglądania nie było żadnych zawrotnych, niespodziewanych scen, nie było dla mnie czegoś, co by dało mi motywację do dalszego oglądania. W sumie to cały czas działo się to samo. Koledzy obok mnie nawet śmiali się, czy teraz wszystko nie zacznie się od nowa, bo podczas zakończenie film wrócił do momentu wyjścia.



Niestety na temat tego seansu nie mam, co się rozpisywać. Po prostu zachwycające zdjęcia i muzyka. Nic więcej. Aż chciałoby się jakieś wielkie bum na koniec. Niestety nie porwała mnie ta historia. Ważny jednak był jej przekaz. Dla mnie, twórca przekazywał nam, że w życiu zbyt mocno ingerujemy w naturę, zmieniamy Ziemie wedle naszego uznania, nie licząc się, z tym jak to wpłynie na następne pokolenia. Konsumpcjonizm i powszechny pęd nie pozwalają nam dojrzeć tego, co ważne, co prawdziwe.

To fragment mojej ulubionej sceny
„Samsarę” pozostawię bez oceny, dla mnie nie był to film taki, jaki teraz to rozumiemy. Był czymś innym, a jak go odbierzemy, to zależy tylko od nas. Niestety ja, jak i większość mojej klasy z seansu wyszłam znudzona i wymęczona. Nie był on czymś, co mnie porwało.

Ocena: -
Reżyseria: Ron Frincke
Scenariusz: Ron Fricke, Mark Maginson
Część: -
Produkcja: USA
Czas trwania: 1h 55 min
Data premiery: 16 września 2011 (świat)
Data obejrzenia: 2013-10-05
Bohaterowie: -

Trailer: 

Komentarze

  1. Dość dziwne, ale myślę że zarazem wspaniałe doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o coś o nim. Chciałabym go oglądnąć, ale jeśli rzeczywiście będzie nudny to najpewniej nie oglądnę go do końca.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze słyszę, mój mąż z chęcią by obejrzał, on lubi takie dziwności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po trailerze myślę, że mógłby mi się spodobać. Wygląda to naprawdę ciekawie, tylko właśnie nie wiem czy dwie godziny oglądania takich obrazów to przyjemność, czy jednak trochę za dużo. Ale jestem zaciekawiony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o nim, więcej - kompletnie mnie nie interesują takie filmy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)