Drama time: Alice in Bordenland (recenzja)
Nie za królikiem!
Japonia, trzech kolegów robi zamieszanie na drodze i w centrum Tokio zaczyna gonić ich policja. Ukrywają się w toalecie miejskiej, a kiedy z niej wychodzą wokół nich nie ma nikogo, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Okazuje, że to nie koniec niespodzianek. Od teraz faceci muszą grać w gry wymyślone przez nieznanego twórcę, bo inaczej po trzech dniach zginą od strzału lasera. Ciekawa perspektywa, prawda?Netflix mam już od dość dawno, ale dopiero niedawno zaczęłam stosować binge-watching i jednym z seriali, który padł na ten sposób jest "Alice in Bordenland". Jest to drama, z tych zdecydowanie bardziej mocnych, które widz ogląda z rosnącym zaciekawieniem, co jeszcze może się wydarzyć, kto może zginąć. Polecam nie przywiązywać się do nikogo, to wyjdzie Wam na dobre.
Przez nietuzinkowość i to, że nie można się spodziewać co dalej i jak absurdalne zadania napotkamy to ta japońska drama przypomina anime. Nic w tym dziwnego, bo historia oparta jest na mandze o tym samym tytule, która z kolei nawiązuje do "Alicji w Krainie Czarów" i jest jej krwawą wariacją. Nawiązań jest niezwykle dużo, ciekawie samemu je wyłapywać, ale dla nieznających i nieosłuchanych z japońskim mogę zaradzić, że imię głównego bohatera, Arisu, to właśnie wymowa imienia Alicja.
Historia niesie wiele zaskoczeń, naprawdę niczego nie można być pewnym. Powiem szczerze, że był moment w połowie, że chciałam serię nawet rzucić, bo tak zdenerwowałam się rozwiązaniem fabularnym. Podobny ból i niezrozumienie czułam mniej więcej w połowie "Death Note", a kto wie, ten wie, jaki tam zabieg zastosowano.
Nie ukrywam, że jest to kolejna drama nie dla wszystkich, jest tu dużo krwi, przemoc i zbrodnie są tu na porządku dziennym, jednocześnie mamy świetnie ukazaną relację przyjaźni, w którą z łatwością możemy uwierzyć. Nie wszyscy widzowie też pewnie będą mogli się w nią wczuć, ze względu na przerysowanie treści, typowo jak w anime.
Mnie osobiście spodobał się fakt, że część zadań, które mieli rozwiązać bohaterowie wymagała logicznego myślenia, sprytu, a nie tylko siły fizycznej i brutalności. Właśnie takie rozgrywki oglądało mi się najlepiej i liczę, że drugi sezon, który został już zapowiedziany przez Netflix sprawi, że jeszcze będzie ich więcej.
Do posłuchania:
Dobrze, że występuje wiele zaskoczeń. To mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńMam ostatnio wykupiony dostęp do Netflixa, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuń