Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina
Sprytny oszust
Chcielibyście poznać postać literacką, którą herosem nie można nazwać nawet z przymrużeniem oka? Dopiero, gdy zamknięcie jedno oko, przekręcicie głowę pod dość sporym kątem, a potem zamknięcie drugie oko, może coś z bohatera w nim dostrzeżecie. Będzie to jednak jedynie wyobraźnia, gdyż osoba ta stroni od kłopotów, za nic ma prawo, choć może to złe sformułowanie, ona umyka od przepisów prawa, ma swój pokrętny kodeks honoru, najważniejsze zawsze jest to, by wyjść cało z wszelkiego rodzaju problemów, a przy tym najlepiej z zyskiem. Biznes is biznes, jak to mówią...
Bohaterem wyżej opisanym jest postać wykreowana przez Jacka Wróbla. Pisarz książką tą zadebiutował na polskim rynku wydawniczym. Dlaczego tak odwlekam napisanie tytułu powieści, a właściwie zbioru opowiadań, przez niego stworzonego? Nazwa bowiem jest niezwykła, niespotykana i z deka tajemnicza, bo co pierwsze wpada Wam do głowy, gdy czytacie: "Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina"? Ogrom magicznych artefaktów, przedmiotów o niezwykłej mocy, eliksirów, starożytnych mieczy, wielość mitycznych stworzeń...? Prawdziwego maga walczącego z niebezpieczeństwami? Zastrzegam od razu, w takiej formie tych przedmiotów, czy postaci tu nie znajdziecie...
"Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina" są zbiorem opowiadań, każde z nich łączy się postacią tytułowego Mistrza. Nie są one sztywno ze sobą powiązane, jednak nie polecałbym czytać ich w innej kolejności, gdyż niektóre mają jeszcze jednak punkty wspólne z główną osią fabularną i szkoda by było psuć sobie radość z czytania.
"-Trochę za duże, panie Haskamerlin, w sumie to takie duże, że noga mi się w nich gubi.
-Nazywam się Haxerlin, tam w środku jest "x". Jak to gubi? Przecież przymierzałeś je jeszcze wczoraj i pasowały idealnie.
-No tak, ale dzisiaj pan Haxer... przepraszam, pan Haskerlin kazał się wykąpać w strumieniu, zanim do Pękiska dotrzemy, to żem się wymył i tak szorował, tak szorował, że no buty teraz są za duże. (...)
-Przejdź teraz do orędzia.
Kordak mlasnął głupi językiem, spojrzał w prawo, spojrzał w lewo, a nawet przed siebie...
-Gdzie mam...
Bogowie, będzie ciężko.
-Po prostu zacznij mówić..."
Głównym pozytywem książki jest zawarty w niej humor. Można go zauważyć w przeróżnych sytuacjach, dialogach, a szczególnie w postaciach. Nawet w poważniejszych, czy bardziej dramatycznych momentach(bo i takie miały miejsce) napięcie było rozładowywane podejściem głównego bohatera, zabawnym komentarzem, czy zdarzeniem dziejącym się boku, które wręcz zmuszało do uśmiechu co najmniej półgębkiem.
Sam Mistrz jest bohaterem zabawnym, takim, na którego patrzy się z przymrużeniem oka. Jego przygody odbiegają od heroicznych czynów, jakich można by się spodziewać po magu z wozem artefaktów. Jednak jego tytuł maga, wszystkie artefakty są tak samo fałszywe jak jego pseudonim. Wszystko to fikcja, a Haxerlin to zwykły oszust, który prowadzi interes dla zarobku oszukując ludzi magicznym pochodzeniem, czy właściwościami swoich przedmiotów.
Wydawać, by się mogło, że takiej postaci nie można obdarzyć sympatią, jednak wcale tak nie jest. Najbardziej wyszukane magiczne ciuszki, tyle starań o zachowanie autentyczności, dokładanie starań, by uniknąć spotkanie prawdziwych magów... Mimo postawy wyłudzacza nie można bez uśmiechu czytać o jego poczynaniach, nie współczuć mu porażek, czy nie zaśmiewać się z kłopotów, w jakie wpada.
"-Mogę pomóc w sprawie epidemii. Jestem wędrownym czarodziejem i alchemikiem, zajmuję się także medycyną.
Haxerlinowi udało się przemycić, trzy kłamstwa w jednym zdaniu. Z tego wszystkiego zgadzało się tylko wędrowny."
Bo mimo, że Mistrz chcę unikać rozgłosu, problemów, kontaktu z władzami, czy prawdziwymi magami, to z niejasnych powodów wciąż na coś z tej listy napotyka. Wtedy właśnie mamy okazje poznać jego pokrętną naturę. Mimo duszy oszusta ma on jednak sporo cech, które zyskują sympatię. Nie jest człowiekiem bez serca jak można by się początkowo spodziewać.
Jednak historia to mimo wszystko nie powieść jednego bohatera. Na drugim planie mamy masę postaci, które w mojej wyobraźni doskonale pasują do wykreowanego świata, czegoś na kształt średniowiecza. Również są zabawni, szczególnie młody pomocnik Mistrza. Nie będę zdradzać jego prawdziwej tożsamości, gdyż dotyczy tego jedna z opowieści, ale pod płaszczykiem pięknych blond loków, kryje się pokrętna dusza.
"-Pewien człowiek odebrał mi pewną rzecz...
-Naprawdę? - zapytał pobłażliwie Mistrz Haxerlin. - Pewien człowiek, pewna rzecz? To prosta droga do pewnej śmierci."
Opowieści w książce są pokrętne, jedna nastawione w największej mierze na zagadkę, inne zdradzają nam trochę informacji na temat głównego bohatera, są raczej krótkie i króluję w nich wspomniany już wielokrotnie humor. Moim ulubionym opowiadaniem jest przedostatnie, zawiera najwięcej akcji, przygoda jest tu głównym tematem i nie można się w ogóle nudzić, gdyż grupa bohaterów(choć właściwie można ich nazwać grupą-stworzoną-na-potrzeby-zadania-z-kompletnie-nie-pasujących-do-tego-osób-na-czele-z-czarodziejem-który-tak-naprawdę-nim-nie-jest-ale-udaje-by-kompletnie-ich-nie-załamać) miała pełne ręce roboty, wciąż musiała napotykała niebezpieczeństwa i zaskakiwała swoimi umiejętnościami. Ostatnie opowiadanie było zaś najbardziej emocjonujące, fanatycy religijni zawsze niezmiernie mnie przerażali, a tu miałam okazje spotkać się z naprawdę nieprzyjemnym.
Nie opisywałam skrótowo moich wrażeń na temat na temat wszystkich opowiadań, gdyż zajęłoby to za wiele czasu, ale muszę Wam powiedzieć, że każde z nich miało w sobie to coś. Powieść czytało mi się równie lekko jak książki Olgi Gromyko, szczególnie te o Wolhie Rednej, a doskonale wiecie jak cenię tę serię. W obu powieściach to humor króluje ponad wszystkim innym.
"Życie przypomina wędrówkę długim korytarzem i nieustanne sprawdzanie, co kryje się za zamkniętymi drzwiami. (...) Śmierć to wkraczanie do pustego pokoju."
"Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina" to udany debiut. Nie spodziewałam się, że lektura pójdzie mi tak szybko i że będę z niej miała tyle radości. Uwielbiam historie o nietuzinkowych bohaterach, a Mistrz właśnie taki jest. Z wielką niecierpliwością czekam na kontynuację przygód, którą wydawnictwo zapowiedziało już na pierwsze miesiące 2016. A pomyśleć, że gdyby nie konkurs to nie miałabym tej książki w rękach...
Ocena: bardzo dobra+[5+/6]
Bohaterem wyżej opisanym jest postać wykreowana przez Jacka Wróbla. Pisarz książką tą zadebiutował na polskim rynku wydawniczym. Dlaczego tak odwlekam napisanie tytułu powieści, a właściwie zbioru opowiadań, przez niego stworzonego? Nazwa bowiem jest niezwykła, niespotykana i z deka tajemnicza, bo co pierwsze wpada Wam do głowy, gdy czytacie: "Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina"? Ogrom magicznych artefaktów, przedmiotów o niezwykłej mocy, eliksirów, starożytnych mieczy, wielość mitycznych stworzeń...? Prawdziwego maga walczącego z niebezpieczeństwami? Zastrzegam od razu, w takiej formie tych przedmiotów, czy postaci tu nie znajdziecie...
"Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina" są zbiorem opowiadań, każde z nich łączy się postacią tytułowego Mistrza. Nie są one sztywno ze sobą powiązane, jednak nie polecałbym czytać ich w innej kolejności, gdyż niektóre mają jeszcze jednak punkty wspólne z główną osią fabularną i szkoda by było psuć sobie radość z czytania.
"-Trochę za duże, panie Haskamerlin, w sumie to takie duże, że noga mi się w nich gubi.
-Nazywam się Haxerlin, tam w środku jest "x". Jak to gubi? Przecież przymierzałeś je jeszcze wczoraj i pasowały idealnie.
-No tak, ale dzisiaj pan Haxer... przepraszam, pan Haskerlin kazał się wykąpać w strumieniu, zanim do Pękiska dotrzemy, to żem się wymył i tak szorował, tak szorował, że no buty teraz są za duże. (...)
-Przejdź teraz do orędzia.
Kordak mlasnął głupi językiem, spojrzał w prawo, spojrzał w lewo, a nawet przed siebie...
-Gdzie mam...
Bogowie, będzie ciężko.
-Po prostu zacznij mówić..."
Głównym pozytywem książki jest zawarty w niej humor. Można go zauważyć w przeróżnych sytuacjach, dialogach, a szczególnie w postaciach. Nawet w poważniejszych, czy bardziej dramatycznych momentach(bo i takie miały miejsce) napięcie było rozładowywane podejściem głównego bohatera, zabawnym komentarzem, czy zdarzeniem dziejącym się boku, które wręcz zmuszało do uśmiechu co najmniej półgębkiem.
Sam Mistrz jest bohaterem zabawnym, takim, na którego patrzy się z przymrużeniem oka. Jego przygody odbiegają od heroicznych czynów, jakich można by się spodziewać po magu z wozem artefaktów. Jednak jego tytuł maga, wszystkie artefakty są tak samo fałszywe jak jego pseudonim. Wszystko to fikcja, a Haxerlin to zwykły oszust, który prowadzi interes dla zarobku oszukując ludzi magicznym pochodzeniem, czy właściwościami swoich przedmiotów.
Wydawać, by się mogło, że takiej postaci nie można obdarzyć sympatią, jednak wcale tak nie jest. Najbardziej wyszukane magiczne ciuszki, tyle starań o zachowanie autentyczności, dokładanie starań, by uniknąć spotkanie prawdziwych magów... Mimo postawy wyłudzacza nie można bez uśmiechu czytać o jego poczynaniach, nie współczuć mu porażek, czy nie zaśmiewać się z kłopotów, w jakie wpada.
"-Mogę pomóc w sprawie epidemii. Jestem wędrownym czarodziejem i alchemikiem, zajmuję się także medycyną.
Haxerlinowi udało się przemycić, trzy kłamstwa w jednym zdaniu. Z tego wszystkiego zgadzało się tylko wędrowny."
Bo mimo, że Mistrz chcę unikać rozgłosu, problemów, kontaktu z władzami, czy prawdziwymi magami, to z niejasnych powodów wciąż na coś z tej listy napotyka. Wtedy właśnie mamy okazje poznać jego pokrętną naturę. Mimo duszy oszusta ma on jednak sporo cech, które zyskują sympatię. Nie jest człowiekiem bez serca jak można by się początkowo spodziewać.
Jednak historia to mimo wszystko nie powieść jednego bohatera. Na drugim planie mamy masę postaci, które w mojej wyobraźni doskonale pasują do wykreowanego świata, czegoś na kształt średniowiecza. Również są zabawni, szczególnie młody pomocnik Mistrza. Nie będę zdradzać jego prawdziwej tożsamości, gdyż dotyczy tego jedna z opowieści, ale pod płaszczykiem pięknych blond loków, kryje się pokrętna dusza.
"-Pewien człowiek odebrał mi pewną rzecz...
-Naprawdę? - zapytał pobłażliwie Mistrz Haxerlin. - Pewien człowiek, pewna rzecz? To prosta droga do pewnej śmierci."
Opowieści w książce są pokrętne, jedna nastawione w największej mierze na zagadkę, inne zdradzają nam trochę informacji na temat głównego bohatera, są raczej krótkie i króluję w nich wspomniany już wielokrotnie humor. Moim ulubionym opowiadaniem jest przedostatnie, zawiera najwięcej akcji, przygoda jest tu głównym tematem i nie można się w ogóle nudzić, gdyż grupa bohaterów(choć właściwie można ich nazwać grupą-stworzoną-na-potrzeby-zadania-z-kompletnie-nie-pasujących-do-tego-osób-na-czele-z-czarodziejem-który-tak-naprawdę-nim-nie-jest-ale-udaje-by-kompletnie-ich-nie-załamać) miała pełne ręce roboty, wciąż musiała napotykała niebezpieczeństwa i zaskakiwała swoimi umiejętnościami. Ostatnie opowiadanie było zaś najbardziej emocjonujące, fanatycy religijni zawsze niezmiernie mnie przerażali, a tu miałam okazje spotkać się z naprawdę nieprzyjemnym.
Nie opisywałam skrótowo moich wrażeń na temat na temat wszystkich opowiadań, gdyż zajęłoby to za wiele czasu, ale muszę Wam powiedzieć, że każde z nich miało w sobie to coś. Powieść czytało mi się równie lekko jak książki Olgi Gromyko, szczególnie te o Wolhie Rednej, a doskonale wiecie jak cenię tę serię. W obu powieściach to humor króluje ponad wszystkim innym.
"Życie przypomina wędrówkę długim korytarzem i nieustanne sprawdzanie, co kryje się za zamkniętymi drzwiami. (...) Śmierć to wkraczanie do pustego pokoju."
"Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina" to udany debiut. Nie spodziewałam się, że lektura pójdzie mi tak szybko i że będę z niej miała tyle radości. Uwielbiam historie o nietuzinkowych bohaterach, a Mistrz właśnie taki jest. Z wielką niecierpliwością czekam na kontynuację przygód, którą wydawnictwo zapowiedziało już na pierwsze miesiące 2016. A pomyśleć, że gdyby nie konkurs to nie miałabym tej książki w rękach...
Ocena: bardzo dobra+[5+/6]
Książkę wygrałam w konkursie na FB portalu Zażyjkultury. ;)
Zapraszam serdecznie. :)
Autor: Jacek Wróbel
Tom: I
Wydawnictwo: Genius Creations
Ilość stron: 380
Cena: 39,99 zł
Data przeczytania: 2015-07-29
Skąd: własna biblioteczka
Miałam okazję wziąć książkę do recenzji i nie zdecydowałam się. Teraz żałuję.
OdpowiedzUsuńNiestety masz czego żałować, może jeszcze uda Ci się trafić na książkę w inny sposób. ;) Polecam Ci ją serdecznie. :)
UsuńPozdrawiam.
Udało się :)
UsuńPolecamy się na przyszłość. :P
UsuńSama nie wiem, czy by mi się spodobała. Musiałabym się przekonać.
OdpowiedzUsuńNa pewno, sądzę, że taka dawka humoru, jaka jest tu zawarta spodoba się każdemu. ;)
UsuńPozdrawiam.
Cytat: "Pewien człowiek, pewna rzecz? To prosta droga do pewnej śmierci." jest świetny ! Zauważyłam, że Polscy autorzy mają cudowne poczucie humoru w kwestiach fantastyki. Chętnie przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Świetny cytat, muszę się zgodzić. :D Pan Wróbel naprawdę świetnie potrafi rozbawić czytelnika. ;) Mogę tylko polecać.
UsuńPozdrawiam.
Uwielbiam książki z poczuciem humoru i z takimi właśnie bohaterami. Muszę ją mieć, bowiem znalazłam książkę idealną, której przez jakiś czas szukałam.
OdpowiedzUsuńLiczę, że właśnie taka dla Ciebie będzie i po przeczytaniu: idealna. ;)
UsuńHumor i bohaterowie to tu klucz do mojego serca. :)
Pozdrawiam.
Skoro nie można czytać o poczynaniach bohatera bez uśmiechu, to książka idealna na lato i te okropne upały :) A na dodatek to udany debiut, więc nic tylko czytać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, można się pośmiać, rozluźnić i niczym nie przejmować. ;)
UsuńPozdrawiam.
O książce jest ostatnio głośno i co rusz trafiam na recenzje "Cudów i dziwów..." Na pewno zachęca mnie humor w zbiorze, o któym pisałaś, ale w zasadzie nic innego nie przyciąga do niego. Nie wiem, jak gdzieś trafię na przecenie to może się zdecyduję, ale gonić za książką zamiaru nie mam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale czy humor to już nie dużo? Dodaj do tego charakterystycznych bohaterów i może jednak warto? :)
UsuńPozdrawiam.
O proszę, też mi się wydawała taka niepozorna. Chętnie nadrobię i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz na to ochotę. ;) Mogę jedynie polecać, bo to świetna pozycja! ;)
UsuńPozdrawiam.
Nie jestem fanką opowiadań i nie przepadam też za historiami o magii, czarodziejach i tego typu sprawach, więc mimo że polecasz, to chyba będę musiała odpuścić. Chociaż humor zachęca, dawno nie czytałam książki, przy której mogłabym się trochę pośmiać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jakoś mnie nie zainteresowała, więc jednak odpuszczę ją sobie, tym bardziej, że mam wiele innych lektur, które czekają na mnie w kolejce.
OdpowiedzUsuńO proszę, książka wydaje się być jak najbardziej warta poświęconego na nią czasu ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem nieźle, mam wrażenie, że przypadłaby mi do gustu. :3
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie w moich klimatach więc się na nią nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńTakie debiuty lubię, tak samo jak magię w książkach :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że początek Twojej recenzji jest rewelacyjny :D
OdpowiedzUsuńO! Uwielbiam humor! I wiesz, myślę, że byłabym zachwycona, gdyby kiedyś, gdzieś, udało mi się dorwać tę pozycję. Czuję, że mogłabym polubić głównego bohatera. Na przykład te twoje przytoczone cytaty - cudo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Dziękuję za odwiedziny u mnie.
OdpowiedzUsuńHaske... Przepraszam, jednak Haxerlin, od jakiegoś czasu budzi u mnie spore zainteresowanie. Dialogi są całkiem spoko, fabuła też całkiem nieoklepana, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by kiedyś przeczytać.
Serdeczne pozdrowienia!