Królowa Tealingu
Pochodzenia się nie wybiera
Kelsea była kompletnie nieprzygotowana do funkcji, jaką miała pełnić. Jej matką była królowa, Królowa Tearlingu, jednak ona jej nie znała. Rok po narodzinach została wywieziona do domu Barty'ego i Carrol, to oni się nie zajmowali, kształtowali jej osobowość i nauczycieli wszystkiego. W wieku 19 lat nadszedł jednak czas. Po dziewczynę wyruszyła królewska straż w zamiarem eskortowania jej do zamku.
Okazuje się, że na młodą władczynię czeka wiele przeciwności. Jej wuj rozpustny czyhający na jej życie, prawda o matce, której wcale nie znała, demoniczna królowa sąsiednich ziem, pakty zawarte przed byłą królową, czy możliwość kolejnej wojny. Czy to nie za wiele na głowę jednej młodej dziewczyny?
"-Czego w takim razie chcę Szkarłatna Królowa?
-Tego, czego chce każdy zdobywca: wszystkiego - a tym pragnieniom nie ma końca."
"Królowa Tearlingu" była jedną z najbardziej intrygujących nowości wydawnictwa Galeria Książki w ciągu ostatnich miesięcy. Okładka sugerowała niezwykle dopracowaną powieść, zaś opis dawał nadzieję na to, że książka będzie wyróżniała się na tle innych powieści fantasy. Erika Johansen bowiem miała doskonały pomysł, świetnie poprowadziła go przez karty swojej książki i dała ogromne podstawy do tego, by wyczekiwać z rosnącą ciekawością kolejnych tomów jej serii.
Moje zauroczenia powieścią rozpoczęło się od bohaterów serii. Byli nakreśleni niezwykle realistycznie, nawet można powiedzieć, że oryginalnie. Każdy z nich miał własną osobowość i nie był tłem. Wciąż odczuwałam wielość czasu, jaki autorka poświęciła na ich stworzenia, a potem wlanie w ich serca żaru, by ożyły na jej kartach i poruszały się w naszej wyobraźni.
Na czele całej plejady barwnych postaci przoduje Kelsea. Główna bohaterka rozwijała się na naszych oczach i to na wielu aspektach, z pełnej kompleksów i wyobcowanej dziewczyny, wyrosła na prawdziwą królową, którą lud nie cenił jedynie za pozory, a za czyny. Mimo że wśród jej straży spotkać można było wielu mężczyzn, ona nie interesowała się miłostkami. Wątek ten był całkowicie wyłączony z treści książki skupiającej się na innych tematach. Moja dusza romantyczki odnalazła jednak zalążek możliwego uczucia. Duch. Dla czytających przydomek ten mówi wszystko. Postać tajemnicza, arogancka, bezwzględna, która nie waha się powiedzieć prosto w oczy to, czego inni nigdy by nie powiedzieli. Za zawstydzeniem jego postacią wyczułam pewną fascynację Kelsea i mam nadzieję, że wątek ten zostanie dalej rozwinięty.
"Nigdy nie zdobędziesz uznania tych ludzi. Będziesz miała szczęście, jeśli nie zginiesz przed dotarciem do twierdzy.
Może. Ale muszę spróbować.
Mówisz, jakbyś miała wybór. Możesz jedynie robić to, co ci powiedzą.
Jestem królową. Nie mają nade mną władzy.
Tak właśnie sądzi większość królowych, dopóki nie opadnie na nie ostrze topora."
Nie mogę rozpisywać się o większej ilości postaci, bo nie starczyło, by tu miejsca. Muszę jednak dodać, że kreacja postaci zachwyca złożonością. Buława, opiekunowie głównej bohaterki, Szkarłatna Królowa to jedynie część postaci, która odkryła przed nami część swojego oblicza. Wszystko to ułatwia narracja, w której poza Kelsea możemy wyróżnić jeszcze kilka osób, z początku wydawać by się mogło nawet nieważnych. Wszystko jednak ma swoje konsekwencje. W powieści Johansen właśnie tak jest, każde nawet mało istotne wydarzenia pociąga za sobą kolejne. A wielkie zmiany, które wprowadza nowa władczyni pociągają naprawdę ogromne konsekwencje.
W kraju, w którym dotychczas nikt nie sprawował silnej władzy, swoje wpływy rozszerzyła szlachta. Powszechne są wszelkie przejawy nałogów, których nie wystrzegają się nawet wysoko postawieni, a może zwłaszcza oni, czego przykładem może być wuj dziewczyny. Ludność żyję w biedzie i strachu przed comiesięczną zsyłką ludności na tereny Mortmesne, gdzie od ponad wieku włada Szkarłatna Królowa uznawana przez wielu za czarownicę. Włada królowej rozszerza się dość szybko, jej wpływy są niezwykle potężne, do tego dysponuje ona armią i zaopatrzeniem, o którym inne kraje mogą tylko marzyć.
Tereny Tearlingu bowiem nie są żyzne i nie posiadają wielu złóż naturalnych. Przodek Kelsea rozpoczynający jej dynastię osiedlił się tu, by stworzyć demokratyczny kraj, wolny od używek i pełen szczęścia. Przez stulecia jednak wszystko wróciło do tego, co można było spotkać przed Przeprawą. Akcja powieści osadzona jest bowiem w przyszłości, co z łatwością można wywnioskować z opowieści ludzi, czy z wiedzy, jaką zdobyła główna bohaterka na lekcjach u swojej opiekunki. Cała współczesna technika jednak została porzucona, zaś wiedza z zakresu medycyny, czy innych dziedzin naukowych utracona. Ludzie żyją prawie jak w średniowieczu, choć to tylko część prawdy.
Można by po tej części recenzji oczekiwać, że w świecie średniowiecza udoskonalonego przez autorkę nie znajdzie się miejsce na wiarę, czy magię, ale tak się nie stało. Odgrywały one dość sporą rolę, ale w zupełnie różnych aspektach powieści. Skorumpowany kościół również przywołuje na myśl średniowiecze. Sfera magiczna jest nam ukazywana stopniowo, występują różne jej aspekty, nad którymi nie będę się rozwodzić, by nie psuć Wam przyjemności z czytania, ja wciąż jednak je wyczuwała, poprzez nikłe pulsowanie z różnych źródeł.
Niezwykle miłym dodatkiem, który wyczuje każdy mól książkowy jest miłość do książek. Przejawia się w zachowaniu głównej bohaterki wpojonym od młodości. Dla niej książki mają ogromną moc. Królowa próbuje skolekcjonować własną wielką bibliotekę, by zebrać wszystkie książki, które trafiły na te tereny w czasie przeprawy, a niestety nie było ich wiele. Jej plany jednak dają nadzieję na rozwój czytelnictwa.
Na koniec wspomnę jeszcze o oprawie graficznej książki. Jest ona fenomenalna, wręcz magiczna. Motyw wzorów z okładki jest przenoszony na karty rozdziałów. Do tego każdy z nich jest cudownie oznaczony i rozpoczyna się wstawkami z różnych źródeł historycznych, kronikarskich, czy świeckich, które mają lepiej przybliżyć nam poznanie dziejów Tearlingu, a zwłaszcza ich władców.
"Królowa Tealingu" trafiał do mnie dzięki przeczuciu, to ono skłoniło mnie właśnie do wybrania tej książki. Teraz wiem, że muszę częściej ufać odczuciom. Powieść ta nie tylko jest doskonale dopracowana, nie tylko rozpoczyna wspaniałą historię, nie tylko ma świetnie nakreślonych bohaterów, ona jeszcze zaciekawia. Gdy już zacznie się czytać trudno się oderwać.
Ocena: świetna [6/6]
Kelsea była kompletnie nieprzygotowana do funkcji, jaką miała pełnić. Jej matką była królowa, Królowa Tearlingu, jednak ona jej nie znała. Rok po narodzinach została wywieziona do domu Barty'ego i Carrol, to oni się nie zajmowali, kształtowali jej osobowość i nauczycieli wszystkiego. W wieku 19 lat nadszedł jednak czas. Po dziewczynę wyruszyła królewska straż w zamiarem eskortowania jej do zamku.
Okazuje się, że na młodą władczynię czeka wiele przeciwności. Jej wuj rozpustny czyhający na jej życie, prawda o matce, której wcale nie znała, demoniczna królowa sąsiednich ziem, pakty zawarte przed byłą królową, czy możliwość kolejnej wojny. Czy to nie za wiele na głowę jednej młodej dziewczyny?
"-Czego w takim razie chcę Szkarłatna Królowa?
-Tego, czego chce każdy zdobywca: wszystkiego - a tym pragnieniom nie ma końca."
"Królowa Tearlingu" była jedną z najbardziej intrygujących nowości wydawnictwa Galeria Książki w ciągu ostatnich miesięcy. Okładka sugerowała niezwykle dopracowaną powieść, zaś opis dawał nadzieję na to, że książka będzie wyróżniała się na tle innych powieści fantasy. Erika Johansen bowiem miała doskonały pomysł, świetnie poprowadziła go przez karty swojej książki i dała ogromne podstawy do tego, by wyczekiwać z rosnącą ciekawością kolejnych tomów jej serii.
Moje zauroczenia powieścią rozpoczęło się od bohaterów serii. Byli nakreśleni niezwykle realistycznie, nawet można powiedzieć, że oryginalnie. Każdy z nich miał własną osobowość i nie był tłem. Wciąż odczuwałam wielość czasu, jaki autorka poświęciła na ich stworzenia, a potem wlanie w ich serca żaru, by ożyły na jej kartach i poruszały się w naszej wyobraźni.
Na czele całej plejady barwnych postaci przoduje Kelsea. Główna bohaterka rozwijała się na naszych oczach i to na wielu aspektach, z pełnej kompleksów i wyobcowanej dziewczyny, wyrosła na prawdziwą królową, którą lud nie cenił jedynie za pozory, a za czyny. Mimo że wśród jej straży spotkać można było wielu mężczyzn, ona nie interesowała się miłostkami. Wątek ten był całkowicie wyłączony z treści książki skupiającej się na innych tematach. Moja dusza romantyczki odnalazła jednak zalążek możliwego uczucia. Duch. Dla czytających przydomek ten mówi wszystko. Postać tajemnicza, arogancka, bezwzględna, która nie waha się powiedzieć prosto w oczy to, czego inni nigdy by nie powiedzieli. Za zawstydzeniem jego postacią wyczułam pewną fascynację Kelsea i mam nadzieję, że wątek ten zostanie dalej rozwinięty.
"Nigdy nie zdobędziesz uznania tych ludzi. Będziesz miała szczęście, jeśli nie zginiesz przed dotarciem do twierdzy.
Może. Ale muszę spróbować.
Mówisz, jakbyś miała wybór. Możesz jedynie robić to, co ci powiedzą.
Jestem królową. Nie mają nade mną władzy.
Tak właśnie sądzi większość królowych, dopóki nie opadnie na nie ostrze topora."
Nie mogę rozpisywać się o większej ilości postaci, bo nie starczyło, by tu miejsca. Muszę jednak dodać, że kreacja postaci zachwyca złożonością. Buława, opiekunowie głównej bohaterki, Szkarłatna Królowa to jedynie część postaci, która odkryła przed nami część swojego oblicza. Wszystko to ułatwia narracja, w której poza Kelsea możemy wyróżnić jeszcze kilka osób, z początku wydawać by się mogło nawet nieważnych. Wszystko jednak ma swoje konsekwencje. W powieści Johansen właśnie tak jest, każde nawet mało istotne wydarzenia pociąga za sobą kolejne. A wielkie zmiany, które wprowadza nowa władczyni pociągają naprawdę ogromne konsekwencje.
W kraju, w którym dotychczas nikt nie sprawował silnej władzy, swoje wpływy rozszerzyła szlachta. Powszechne są wszelkie przejawy nałogów, których nie wystrzegają się nawet wysoko postawieni, a może zwłaszcza oni, czego przykładem może być wuj dziewczyny. Ludność żyję w biedzie i strachu przed comiesięczną zsyłką ludności na tereny Mortmesne, gdzie od ponad wieku włada Szkarłatna Królowa uznawana przez wielu za czarownicę. Włada królowej rozszerza się dość szybko, jej wpływy są niezwykle potężne, do tego dysponuje ona armią i zaopatrzeniem, o którym inne kraje mogą tylko marzyć.
"Każdy kiedyś umrze. Uważam, że lepiej umrzeć uczciwie."
Tereny Tearlingu bowiem nie są żyzne i nie posiadają wielu złóż naturalnych. Przodek Kelsea rozpoczynający jej dynastię osiedlił się tu, by stworzyć demokratyczny kraj, wolny od używek i pełen szczęścia. Przez stulecia jednak wszystko wróciło do tego, co można było spotkać przed Przeprawą. Akcja powieści osadzona jest bowiem w przyszłości, co z łatwością można wywnioskować z opowieści ludzi, czy z wiedzy, jaką zdobyła główna bohaterka na lekcjach u swojej opiekunki. Cała współczesna technika jednak została porzucona, zaś wiedza z zakresu medycyny, czy innych dziedzin naukowych utracona. Ludzie żyją prawie jak w średniowieczu, choć to tylko część prawdy.
Można by po tej części recenzji oczekiwać, że w świecie średniowiecza udoskonalonego przez autorkę nie znajdzie się miejsce na wiarę, czy magię, ale tak się nie stało. Odgrywały one dość sporą rolę, ale w zupełnie różnych aspektach powieści. Skorumpowany kościół również przywołuje na myśl średniowiecze. Sfera magiczna jest nam ukazywana stopniowo, występują różne jej aspekty, nad którymi nie będę się rozwodzić, by nie psuć Wam przyjemności z czytania, ja wciąż jednak je wyczuwała, poprzez nikłe pulsowanie z różnych źródeł.
"Nawet książka może być niebezpieczna w niepowołanych rękach, a gdy tak się dzieje, wina spada na tego, kto ją otrzyma, ale książkę należy wówczas przeczytać."
Niezwykle miłym dodatkiem, który wyczuje każdy mól książkowy jest miłość do książek. Przejawia się w zachowaniu głównej bohaterki wpojonym od młodości. Dla niej książki mają ogromną moc. Królowa próbuje skolekcjonować własną wielką bibliotekę, by zebrać wszystkie książki, które trafiły na te tereny w czasie przeprawy, a niestety nie było ich wiele. Jej plany jednak dają nadzieję na rozwój czytelnictwa.
Na koniec wspomnę jeszcze o oprawie graficznej książki. Jest ona fenomenalna, wręcz magiczna. Motyw wzorów z okładki jest przenoszony na karty rozdziałów. Do tego każdy z nich jest cudownie oznaczony i rozpoczyna się wstawkami z różnych źródeł historycznych, kronikarskich, czy świeckich, które mają lepiej przybliżyć nam poznanie dziejów Tearlingu, a zwłaszcza ich władców.
"Królowa Tealingu" trafiał do mnie dzięki przeczuciu, to ono skłoniło mnie właśnie do wybrania tej książki. Teraz wiem, że muszę częściej ufać odczuciom. Powieść ta nie tylko jest doskonale dopracowana, nie tylko rozpoczyna wspaniałą historię, nie tylko ma świetnie nakreślonych bohaterów, ona jeszcze zaciekawia. Gdy już zacznie się czytać trudno się oderwać.
Ocena: świetna [6/6]
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Galeria Książki!
Autor: Erika Johansen
Tom: I
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 498
Cena: 39,90zł
Data przeczytania: 2015-06-29
Skąd: własna biblioteczka
Cykl Królowa Tearlingu:
Królowa Tearlingu --- The Invasion of the Tearling
Chociaż książka nie jest zła, to mnie nie zachwyciła. Dostała pięć gwiazdek i uważam, że tyle wystarczy. Może drugi tom mnie wciągnie tak, że pokocham tę serię? Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńAle mi apetytu narobiłaś
OdpowiedzUsuńNie tylko Tobie :) najchętniej zaczęłabym tą książkę czytać już teraz :)
UsuńCzyli jednak "Królowa Tearlingu" wygrywa nad "Wpadkami i wypadkami". A to zaskoczenie:)
OdpowiedzUsuńTak się złożyło, recenzje drugiej książki przedstawię już w lipcu. ;)
UsuńPozdrawiam.
Okładka naprawdę śliczna.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale teraz na pewno o tym tytule nie zapomnę :)
Takich ksiażek poszukuję! Jestem Ci wdzięczna za jej recenzję, na pewno będę ją miała na uwadzę :>
OdpowiedzUsuńJeny! Ale ta książka musi być super! Bardzo mnie do niej zachęciłaś!
OdpowiedzUsuńJakoś tak bez echa zostałą wydana u nas Królow Tearlingu, a z tego co piszesz jest napradę dobra. Szkoda, że wydawnictwo nie zainwestowało w wypromowanie książki. Prawie nigdzie jej nie ma, a Twoja recenzja jest bodajże drugą tej książki, na któą trafiłam... Wydaje mi się, że dosyć niekonwencjonalną fabuła stworzyłą autorka i naprawdę po Królową Tearlingu warto sięgnąć. Ten motyw z miłością do książek faktycznie, zawsze cieszy!
OdpowiedzUsuńOkładki zachwycają, a Ty zachwycająco zachęcasz do lektury :)!
OdpowiedzUsuńKoniecznie zapisuję do listy!
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam tytuł byłam dość sceptycznie nastawiona do lektury, ale zaciekawiłaś mnie nią. Będę się rozglądać. :)
OdpowiedzUsuńGaleria Książki wydaje zazwyczaj dobre powieści, a tę mam na oku już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Raczej nie sięgam po takie książki, nie specjalnie trafiają w mój gust.
OdpowiedzUsuńPs. Bardzo ładna nowa grafika na blogu :).
Nie mogę się napatrzeć na to wydanie...
OdpowiedzUsuńSłyszałem dużo dobrego, a Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że to coś świetnego. Poza tym jest dość interesująco wydana.
OdpowiedzUsuńMasz literówkę w tytule. :)
OdpowiedzUsuńCiszy mnie Twoja zachęcająca recenzja, bo "Królową Tearlingu" mam już na swojej półce i niedługo zacznę ją czytać. Wydanie jest przepiękne!
Tak ją chwalisz a ja nadal nie wiem czy ją przeczytać...
OdpowiedzUsuńZapisuję! <3 :D
OdpowiedzUsuńKiedyś jak będe miała możliwość to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnych powodów z początku przyszło mi na myśl anime "Arslan Senki". :)
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę świetnie, koniecznie będę musiała ją przeczytać. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu tak bardzo, jak Tobie. ;)
O szlag. Wiedziałam, że ta książka może być dobra, ale nie miałam pojęcia, że aż tak! Już zapisuję sobie na listę największych priorytetów, ta powieść jest totalnie w moim stylu. Czytam tak twoją recenzję i po prostu czuję, że na mnie zrobi równie pozytywne wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
A właśnie za mną ten typ książki jakoś ostatnio chodzi... Zdecydowanie mam ochotę na tę lekturę :).
OdpowiedzUsuń