Spętani przez bogów

Cukierek albo psikus Piękny tytuł, porywająca okładka, zachęty wydawcy, intrygujący opis i pochwały znanych autorek mogą zakręcić czytelnikowi w głowie i dać ma nadzieję, że to może być pozycja niezwykła, po której długo będzie się o niej rozmyślać. Często jednak takie zagrania mają jedynie zachęcić czytelnika, omamić go, by sięgnął i przeczytał, tak w tym wypadku było ze mną. Debiutancka powieść Josephine Angelini "Spętani przez bogów" rozpoczęła się bardzo dobrze. Początek, czyli mniej więcej pierwsze pięćdziesiąt stron wypadło w moich oczach intrygująco, czytałam je z zaciekawieniem, bo widać było, że autorka nie popadała w schematy. Do tego scena, która wręcz bawiła, spokojna normalnie dziewczyna nagle w napadzie furii chcę zabić nowego ucznia. Moment, który wciąż widzę w pamięci i wiem, że zapowiadał świetną powieść młodzieżową. To nietrwało jednak wiecznie. Czytając kolejne rozdziały wiedziałam, że coś zaczyna się psuć. Nie nastało to od razu, co to to nie, rodziło się to postępowo. A wszystko za sprawą romansu, który stworzył się pomiędzy głównymi bohaterami. Tak tymi samymi, którzy skakali sobie do gardeł. Jednak patrząc na opowieść Heleny Trojańskiej można było wysnuć wniosek, że ciąży na niej klątwa. Tak więc zrozumiałaby dla mnie była miłość odległa, walka z przeciwnościami losu. Pisarka jednak przesadziła. Relacja pomiędzy Lucasem i Heleną była przesłodzona. Oni wręcz nie mogli bez siebie żyć, wzdychali do siebie, wszystko chcieli robić razem. Wydawało mi się to chore. Zdecydowanie byłabym za tym, by nie rozwiązywać ich problemu tak szybko, by wszystko szło powoli, ale pani Angelini szybko im pomogła, a potem znów mieszała. Jakby nie mogła się zdecydować, czy lepiej, by byli irytująco lukrowi, czy w ogóle nie mogli być razem. Wciąż to samo, wielokrotnie, aż do znudzenia. Nie myślcie jednak, że te miłosne zawirowania nie były niczym podarte. Autorka sprawcą wielu nieszczęść ciążących na bohaterach obarczała Erynie, jak również stare rodowe zasady. Wszystko to nawet mi się podobało, ale przez aspekt miłosny, który zniszczył mi tę powieść nawet pozytywy nie mogą wybić się na powierzchnię. Co uważam za jasną stronę książki? Mitologię, to na pewno. Uwielbiam wszelakie nawiązanie do tego typu dzieł, a tu miałam dość dużo nie tylko z samej mitologii, ale również z Wojny Trojańskiej, którą opisywał Homer. Do tego bardzo ciekawie zarysowała się, będąca gdzieś tam w tle, historia rodów i ich zasady oraz ich legendy. Bohaterowie mieli początkowo potencjał, ale idąc coraz dalej było coraz gorzej. Stawali się spłyceni i nawet ich niezwykle umiejętności nie pomagają mi w przypomnieniu sobie w przypomnieniu sobie, kim byli, czy co robili. Więcej powiedzieć mogę jedynie o parze zakochanych, ale o nich rozmawiać nie mam ochoty. Przez nich właśnie lektura, która mogłaby potrwać kilka godzin przeciągnęła się do kilku dni. Nie potrafiłam z nimi wytrzymać. Podsumowując, "Spętanych przez bogów" będę wspominać nieprzyjemnie, im jestem dalej od lektury tym gorzej. Męczyłam się z tą pozycją, może miałam zbyt duże oczekiwania, ale nie mogłam znaleźć w niej niczego głębszego. Nie sądźcie jednak, że to dlatego że mam uraz do PR, niedawno udało mi się przeczytać świetny. O tym nie mogę nawet powiedzieć, że był średni. Potencjał, który płynął z pierwszych stron, nie został wykorzystany. Niestety. Ocena: słaba [2/6]

Autor: Josephine Angelini Tom: I Wydawnictwo: Amber Ilość stron: 400 Cena: 37,80zł Data przeczytania: 2014-08-17 Skąd: biblioteka publiczna

Książka bierze udział w wyzwaniach:
1. Czytam literaturę amerykańską  
2. Czytam fantastykę 
3. Serie na starcie 

PS. Przepraszam za moją nieobecność, mam duże problemy z internetem i nie mogę odwiedzać nawet własnego bloga, mam nadzieję, że problem szybko się rozwiążę, a teraz dziękuję przyjaciółce za dodanie tego posta :)
PPS. To ta, co jej mangi pożycza :) Taka ze mnie dobra przyjaciółka :) Trochę to narozrabiałam, pewnie będzie musiała edytować jak wróci :)

Komentarze

  1. Szkoda, że im dalej tym gorzej. Nawiązanie do mitologii także by mi się spodobała, ale cała reszta już nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nigdy nie interesowała mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie by wprawdzie tytuł czy okładka nie porwały, ale ogólnie wygląda to tak, jakby autorka zaczęła pisać z wielkim natchnieniem, które poźniej odeszło. Szkoda, moze wyszłoby cos dobrego. Ten oklepany romans miedzy głównymi bohaterami psuje calą sprawę ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. Słaba? Hmm... A ja słyszałam sporo dobrego o tej książce. Szkoda, że ci nie przypadła do gustu, może ze mną będzie inaczej, bo już od jakiegoś czasu mam ją na oku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze jest właśnie to, jak autor/ka przesłodzi i robi się za bardzo cukierkowo i mało wiarygodnie... Nie ukrywajmy, w dzisiejszym świecie tak to już jest, że nie jest nigdy kolorowo ;) Zapiszę sobie jednak tytuł bo mimo wszystko mam słabość do pięknych okładek <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupiłam dwu pak z dwoma pierwszymi tomami z tej serii koleżance na urodziny za 30 zł. Pokłóciłyśmy się, więc to dobrze, że książka jest do niczego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, wiem przynajmniej, czego unikać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to tylko dwa punkciki? Toż to jedna z moich ulubionych serii :) wprawdzie kiedy czytałam to po raz pierwszy to odłożyłam książkę po kilku stronach, jednak drugie podejście zrobiło swoje i pokochałam 'spętanych' całym sercem :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno temu książka mi się bardzo podobała, tyle że wtedy miałam powiedzmy... inne preferencje. Gdy niedawno czytałam "Wędrówkę przez sen" czyli drugi tom, myślałam, że wezmę podrę tą książkę i wyrzucę ją przez okno. Wszechogarniająca głupota + trójkącik miłosny + wkurzająca bohatereczka to wszystko co potrafię znieść...
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka do mnie nie przemawia niestety, będę omijać szerokim łukiem

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie strasz mnie, ja chcę to przeczytać :O
    Choćby ze względu na tę Mitologię...

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam tę książkę. Jednak kolejne części serii troszkę mnie rozczarowały. Mimo to wszystkie trzy stoją na półce, a do Spętani przez Bogów często wracam:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ile ja o niej słyszałam....nawet moja koleżanka mi ją poleca na każdym kroku.
    Pewnie kiedyś sięgnę i przekonam się na własnej skórze czy mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytałam i na razie po przeczytaniu twojej recenzji nie zamierzam. Spotkałam się z takimi książkami i to było jak przeprawa przez bagno więc wiem co czujesz. Powodzenia przy następnych książkach :)

    Nie jestem fanką naruto i szczerze mówiąc nigdy go nie oglądałam, ale moja koleżanka jest nim zauroczona i na pewno zaciekawi ją ten temat :)

    Zapraszam: nocny-mark.blogspot.com
    P.s. Dopiero zaczynam i proszę o opinie w komentarzach :)
    Obserwacja za obserwację? Ja już

    OdpowiedzUsuń
  15. Twoja recenzja umocniła mnie w przekonaniu, że nie warto sięgać po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie również strasznie rozczarowała ta książka. Schematy, irytujący bohaterowie itp.

    OdpowiedzUsuń
  17. Słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii o tej pozycji, a Ty jesteś chyba nawet pierwszą osobą źle piszącą o niej. Dlatego się nie zrażam, mam nadzieję, że dla mnie lektura tego tytułu będzie czystą przyjemnością. ;)
    Pozdrawiam, Shelf of Books :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam ochotę sięgnąć po tę książkę. Podobnie jak i Ciebie zaciekawił mnie tytuł, okładka oraz notka od wydawcy. Po Twojej recenzji jednak nie jestem przekonana, będę musiała się porządnie zastanowić, czy dać szansę Josephine Angelini.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)