Spętani przez bogów
Cukierek albo psikus Piękny tytuł, porywająca okładka, zachęty wydawcy, intrygujący opis i pochwały znanych autorek mogą zakręcić czytelnikowi w głowie i dać ma nadzieję, że to może być pozycja niezwykła, po której długo będzie się o niej rozmyślać. Często jednak takie zagrania mają jedynie zachęcić czytelnika, omamić go, by sięgnął i przeczytał, tak w tym wypadku było ze mną. Debiutancka powieść Josephine Angelini "Spętani przez bogów" rozpoczęła się bardzo dobrze. Początek, czyli mniej więcej pierwsze pięćdziesiąt stron wypadło w moich oczach intrygująco, czytałam je z zaciekawieniem, bo widać było, że autorka nie popadała w schematy. Do tego scena, która wręcz bawiła, spokojna normalnie dziewczyna nagle w napadzie furii chcę zabić nowego ucznia. Moment, który wciąż widzę w pamięci i wiem, że zapowiadał świetną powieść młodzieżową. To nietrwało jednak wiecznie. Czytając kolejne rozdziały wiedziałam, że coś zaczyna się psuć. Nie nastało to od razu, co to to nie, rodził