Szeptem
Pamiętne hasło reklamowe: „Są rzeczy, o których powinniśmy
mówić jedynie Szeptem” wciąż dźwięczy mi w głowie. Nie oszukujmy jeszcze
niedawno w świecie paranormal-romance było głośno o zabawnej i pomysłowej
książce Becci Fitzpatrick „Szeptem”. Pierwsza część była chyba jedną z
pierwszych z gatunku po jakie sięgnęłam. Nie będę ukrywać, że byłam i chyba
nadal jestem nią oczarowana. Książkę przeczytałam po raz pierwszy w początkowej
klasie gimnazjum, bardzo mnie wciągnęła. Kilka razy udało mi się ją odświeżyć w
tym czasie, teraz postanowiłam powiedzieć Wam o niej kilka słów.
„- Nie umawiam się z
nieznajomymi. - oświadczyłam.
- Na szczęście ja tak.
Przyjadę o piątej.”
Nora to najzwyklejsza w świecie dziewczyna, nawet jej
nazwisko Grey niczym się nie wyróżnia. Ma najlepszą przyjaciółkę Vee, dobre
stopnie, kochającą matkę i poukładane życie, jest szczęśliwa. Wszystko działa
jak należy, ale do czasu. Na lekcji biologii nauczyciel postanawia przesadzić
uczniów, Nora, która zawsze siedziała z Vee, od teraz mówi usiąść z niezwykle
tajemniczym chłopakiem, który podobno już kilka razy nie zdał z przedmiotu.
Norę nurtuję zachowanie chłopaka i postanawia poznać go lepiej. Co z tego
wyniknie?
„O kurde.
Kurdekurdekurde. Potrąciłaś j e l e n i a? Nic się nie stało? Może to był
BAMBI?”
Brzmi stereotypowo? Przecież to już było? No tak, takich
historii jest jak grzybów po deszczu, ale tylko niektóre mają to coś, że
przyciągają całą masę odbiorców. Dla mnie ta seria właśnie taka jest. A dowodem
na ten fakt, może być to, że czytelniczki mimo tendencji spadkowej książek,
nadal czytały kontynuacje. Moim zdaniem ta część jest bezapelacyjnie najlepszym
tomem. Zabawna, ma sporo akcji, a do tego, gdy czytałam ją po raz pierwszy była
dla mnie czymś zupełnie nowym, myślę, że sentyment również ma duży wpływ na
nasza późniejszą ocenę i tak właśnie jest z tą serią. Może gdybym przeczytała
ją teraz nie wydałaby mi się tak fantastyczna, ale skończmy gdybanie, czas na
głębsze refleksje.
„Pamiętaj, że człowiek
się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy.”
„Szeptem” to niezaprzeczalnie książka z działu
paranormal-romance, na główny plan wybija się w niej odkrycie tożsamości
tajemniczego chłopaka, jakim jest Patch. Główna bohaterka Nora zaś jest zwykłą,
lekko nudną, lecz inteligentną osobą. Nie mogę powiedzieć bym darzyła ją
jakimiś szczególnymi uczuciami, ale raczej wypadała dość dobrze. Nie była
irytująca, czego często doświadczam czytając powieści tego typu. Patch
natomiast wydawał i chyba nadal wydaję mi się niezwykle interesujący, bo
wszystkiego można się było po nim spodziewać. Klasyczny badboy, jednak
jednocześnie potrafiący poprawić humor i posiadający drugie dno. Postacie
poboczne nie wybijały się prawie wcale. Autorka w kreowaniu powieści skupiała
się właśnie na dwóch wspomnianych postaciach. Mogę jedynie zauważyć, że większą
rolę przyłożyła do przyjaciółki dziewczyny, czyli Vee. Zdecydowanie ją
polubiłam i wydawała mi się zupełnym przeciwieństwem Nory, co niewątpliwe
działało na jej plus.
„W ogniu nie ma nic
złego... o ile się człowiek do niego za bardzo nie przybliży”
Co mogę więcej napisać? Akcja w książce rozgrywała się w
dobrym tempie, pisarka postanowiła postawić na lekko tajemniczy klimat i
oczywiście na ostateczny punkt kulminacyjny, w którym skupiły się wydarzenia, a
większość tajemnic została odkryta. Styl autorki również zdecydowanie ułatwia
odbiór, jest on zrozumiały i niewymagający. Czytelnik szybko przerzuca strony i
czyta o następnych wydarzeniach. Jednym, czego mi czasami brakowało były opisy,
nie te, które opisywały postaci, bo dla mnie było ich wystarczająco, ale
miejsca, mogłyby być odrobinę dokładniejsze.
Okładka powieści przedstawia się interesująco. Nareszcie nie
była to jakaś dziewczyna patrząca w dal albo w jeszcze innej sytuacji. Moim
zdaniem jednak wiele zdradza z treści, patrząc na nią od razu widać, że postać
męska będzie upadłym aniołem. Kolory są jednak ciekawe, a przedstawiona scena
również intrygująca.
„Im wyższe
wzniesienie, tym dotkliwszy upadek.”
Podsumowując, książka „Szeptem” jest wciąż ciekawa
odskocznią, mam do niej spory sentyment, dlatego nie dostrzegam wiele minusów,
które wychwytują inni czytelnicy. Jestem zadowolona po lekturze, właśnie takie
książki są najlepsze po męczącym tygodniu w pracy, czy w szkole.
Ocena: bardzo dobra
Autor: Becca Fitzpatrick
Tom: I
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 336
Cena: 32,90zł
Data przeczytania: 2010, 2013-11-30
Skąd: własna biblioteczka
Seria Szeptem:
Książka przeczytana do wyzwania:
Bardzo lubię tą serię :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Ja również, choć chyba najbardziej pierwszy tom. ;)
UsuńJeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy polecać, teraz podobnych książek jest wiele. ;)
UsuńJestem wielką fanką Szeptem- całej sagi, ale i tak pierwsza część moim zdaniem jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńJa jestem fanką tej części, potem dla mnie było gorzej. ;)
Usuńczytałam w wakacje jak szłam do pierwszej gimnazjum, czyli mniej więcej jak Ty. książka podobała mi się, w ogóle cała seria mi się podobała. była taka.. sympatyczna. nie wrócę do niej na pewno, no i jestem pewna że teraz nie spodobałaby mi się, ale wspominam ją w każdym razie miło :)
OdpowiedzUsuńDorosłaś, ja widać chyba nie ;P
UsuńStrasznie polubiłam serię, jednak jakoś nie moge jej skończyć .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sądzę, że nie masz czego żałować, bo czym dalej tym raczej słabiej. ;P
UsuńCzytałam tylko właśnie tę część bo nie mogę zdobyć pozostałych. Mam zamiar sobie odświeżyć "Szeptem" w najbliższym czasie, miło wspominam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja po zakupie musiałam to zrobić. ;)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale mam w planach. Seria idealnie wpasowuje się w moje gusta więc muszą ją w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWięc polecam. ;)
UsuńMam zamiar przeczytać, także dam znać, czy przypadła mi do gustu :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper, ciekawi mnie, jak zareaguję na nią ktoś teraz. ;)
UsuńJeszcze dwa-trzy lata temu powiedziałabym, iż z chęcią przeczytałam kolejne części, bo Szeptem najzwyczajniej w świecie mnie zainteresowało. Jednak teraz jakoś nie śpieszno mi do zapoznania się z kolejnymi przeżyciami Nory.
OdpowiedzUsuńTeż kolejnych nie wspominam najlepiej, Patch w trzeciej i czwartej części całkowicie stracił swój charakter...
UsuńCzytałam, a nawet zmęczyłam kolejne tomy, ale mnie niestety ta seria strasznie zawiodła, a po tylu zachwytach spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. ;< Ale okładka rzeczywiście interesująca, bardzo klimatyczna. :-)
OdpowiedzUsuńSą fani i antyfani. ;) Ja się nie przejmuję, bo serię po prostu lubię i miło wspominam. ;)
UsuńChyba będę w mniejszości, ale mi jakoś szczególnie nie spodobała się ta książka. Opis okey, okładka super, ale już sama treść średnio przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
J.
Rozumiem, to na pewno seria nie dla każdego. ;)
UsuńPrzyjemnie mi się ją czytało, więc nawet mam zamiar sięgnąć po kontynuację. Może nie wydała mi się tak dobra jak Tobie, bo jednak te minusy były dla mnie bardziej dostrzegalne, ale naprawdę mimo to czas przy niej szybko zleciał.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mija bardzo szybko. ;)
UsuńCiekawe co ja bym o niej pomyślała...
OdpowiedzUsuńCiekawe... ;)
UsuńKiedyś miałam straszną ochotę na tą serię, teraz mi trochę przeszło:)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńJa również lubię tę serię, chociaż, patrząc z dystansem, w I tomie dostrzegam wiele analogii do "Zmierzchu"... I jeszcze dodam, że dla mnie najlepszą częścią było "Crescendo"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Ja też kilka wyczuwałam, ale ciii. ;P Książka była zabawna i spodobała mi się, więc nie będę narzekać. ;)
UsuńPozdrawiam.
Kocham tą serię i Patcha <3 Tematyka skupiająca się na aniołach jest nadal moją ulubioną i nie mogę się doczekać, aż autorka napisze coś nowego :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam coś o nowej serii, ale nie pamiętam tytułu. :)
UsuńPamiętam jak zaczynałam moja przygodę z tą sagą. Przeczytałam kilka stron Szeptem i pomyślałam "masakra!". Do końca życia chyba będę dziękowała koleżance za to, że zmusiła mnie do dalszego czytania, bo seria ta okazała się jedną z moich ulubionych, a Patch - myślę, że tu nie trzeba niczego dodawać :)
OdpowiedzUsuńCzyli miałyśmy to samo żródło czytania, ja na początku też od koleżanki ;)
OdpowiedzUsuń