Najeźdźcy

„-Witaj w Zatoce Schronienia.(...)
- Tak się nazywa?(...)
-Teraz już tak.” 

Pościg rozpoczęty. Drużyna Czapli wyruszyła za piratami, którzy ukradli najcenniejszy dla Skandian kamień. Pogoda nie sprzyja żegludze, jednak przyjaciele wytrwale gonią piracką banderę. Chca uratować własny honor i część.
Silne wiatry i burze zmusiły Hala do wpłynięcia do malutkiej zatoczki i przeczekania sztormu. Miejsce, w którym się znaleźli jest spokojne, co nie wpływa korzystnie na nastroje dorastających chłopaków. Zaczynają się kłótnie i inne niezgody. Hal jak skirl musi jakoś temu zaradzić, zgadza się na codzienne treningi załogi. Czas w zatoczce mija przyjemnie, ale powoli, wszyscy aż rwą się, by ruszyć dalej w pogoń za złodziejami. Ale czy uda im się ich złapać? Jakie będę tego konsekwencje? 

Dawno, dawno temu, czyli około 8 miesięcy temu zapoznałam się z pierwszą częścią serii Drużyna „Wyrzutki”, teraz już po skończeniu całej innej serii Johna Flanagana „Zwiadowcy” postanowiłam zabrać się za kolejny tom „Najeźdźcy”. 

Muszę zacząć od tego, że na początku nie znajdziemy tu za wiele akcji, nawet myślałam o odłożeniu książki, bo tak mnie nudziła, na szczęście tego nie zrobiłam, akcja rozkręcała się powoli, ale gdy już nabrała tępa była bardzo interesująca, zaciekawiła mnie. Stopniowanie napięcia można powiedzieć. Przez długi czas(tzn. kilkadziesiąt pierwszych stron) nie mogłam też przyzwyczaić się do bohaterów. Cały czas lekko kojarzyli mi się z postaciami ze „Zwiadowców”, jednak po ponownym „wbiciu się” w powieść zrozumiałam, że są inni różnią się zachowaniem, sposobem bycia i charakterami. Podoba mi się to, że są jakby ostrzejsi, mocniejsi niż łagodni(w sensie charakterów, nie podejścia do wrogów) zwiadowcy. 

Chciałabym też napisać, ze książka podzielona jest na dwie części pierwsza, którą zawarłam w moim streszczeniu nosi tytuł „Zatoka Schronienia” i tu właśnie akcja rozkręca się, możemy wczuć się w życie i problemy bohaterów. Prawdziwa historia, dojście do wątku głównego rozpoczyna się w części drugiej „Najeźdźcy”. Właśnie tu czytelnik może poczuć się usatysfakcjonowany lekturą, może przeżyć razem z bohaterami niebezpieczną walkę. Tak, tu właśnie zaczęło się robić bardzo ciekawie.

Nie mogłabym nie wspomnieć również o bohaterach, przecież to oni napędzają całą książkę. Moimi ulubionymi stałymi postaciami są Hal i Thorn, pierwszy jest dla mnie takim mostem z serią „Zwiadowcy”, choć oczywiście nie brał w udziału w tamtej powieści, ale za to jego spryt i genialne pomysły kojarzą mi się z Aleunem, ze Willem i Haltem, to już sentyment po prostu. Thorn natomiast zadziwia mnie swoją zmianą, oczywiście na lepsze, myślę, że z każdą książką będę go lubić coraz bardziej, ciekawe kiedy ta sympatia osiągnie maksimum... Podoba mi się w nim to, że potrafi być silny i twardy, ale umie też okazać uczucia, m.in. troskę o drużynę. Dla mnie jest ich przyszywanym ojcem, który, i karze, i pociesza.

„Au! – wrzasnął Ulf. – Za co? – Skakał tak wysoko, jak tylko potrafił, i klaskał rękami z całych sił.
-Mój błąd – odparł Thorn – Myślałem, że to twój brat. 
- A, w takim razie w porządku.”

Pisząc tą recenzję nasunęło mi się pewne porównania tej książki do znanej chyba wszystkim powieści „Hobbit” Tolkiena. Tylko w tej książce krasnoludy zastępują Skandianie. Podobne charaktery do Filliego i Killiego mają, moim zdaniem, Ulf i Wulf. Bliźniacy, którzy ciągle się sprzeczają, nie potrafią nie powiedzieć o bracie jakiejś kąśliwej uwagi, często bardzo zabawnej. Tak jak w „Hobbicie” polubiłam Killiego i Filliego, tak tu uwielbiam Wulfa i Ulfa, żałuję jedynie, że odkrywają dość małą rolę... Liczę, że się to zmieni. 

„Można zmienić portki. Można zmienić zdanie. Ale pogody nie da się zmienić.”

Bardzo przypadł mi do gustu humor Skandian, a jest on dość specyficzny. Coś na kształt wypowiedzi Halta, którego również uwielbiałam. Ja chyba po prostu lubię niecodzienne postacie, zjawiska. Skandianie to właśnie taki naród, nigdzie indziej nie spotka się takich ludzi. John Flanagan ma talent do tworzenia żywych bohaterów, z krwi i kości, którzy w jakiś sposób żyją z czytelnikiem. 

Na koniec chciałabym wypowiedzieć się na temat okładki. Moim zdaniem jest fatalna, postacie na niej nie przypominają mi Skandian z mojej głowy, są jacys dziwni, nie wiem, jak to określić, mnie na przykład odstraszają... Dobre książki powinni działać również na wzrok, by nie tylko zachęcać opisem, ale właśnie i okładka, moim zdaniem po to ona jest. Ja gdybym miała ją kupować, a nie znała autora, nie wiedziała, że dobrze piszę raczej bym ię nie zdecydowała. 

Seria Drużyna jest ciekawą pozycją dla fanów fantasy i książek przygodowych. Książki są lekkie i przyjemne(chyba zawsze używam tych słów w recenzjach książek Flanagana, ale tak jest). Choć fabuła początkowo nie porywa, potem zaczyna wciągać, zakończenie uważam za nieszczęśliwe, ciekawi mnie jak zdarzenia rozwiną się w kolejnym tomie. Za jakiś czas wybiorę się po kolejny tom do biblioteki. 
Ocena 8/10


Autor: John Flanagan
Tom: II
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 438
Cena: 37zł
Data przeczytania: 2013-04-07
Skąd: biblioteka publiczna

Seria: 
Wyrzutki --- Najeźdźcy --- Pościg

Książka przeczytana do wyzwania:


Komentarze

  1. Wiele dobrych książek nie posiada zbyt imponujących i pzyciagajacych wzrok okładek. Niestety zdarza się, zbyt często, że jest na dowrót - ostatnio przejechałam się na książce "Tam, gdzie śpiewają drzewa".
    Nie znam Johna Falangana i może wzięłabym się za Zwiadowców, gdyby nie było ich tyle tomów, albo gdybym kolekcjonowała serię od początku... Ale jednak sobie podaruję. Może kiedyś przyjadzie mi czytać Najeźdźców - zobaczymy:) Ale tą średno rozkręcającą akcją na poczatku nie zachęciłaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam napisać prawdę ;) O, a książę "Tam, gdzie..." czytałam same pozytywne opinie, muszę się z Twoją zapoznać. ;)

      Usuń
  2. Czytałem pierwszą część, do drugiej jakoś nie mogę podejść :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, choć początek nudnawy, potem się rozkręca. :)

      Usuń
  3. Dziękuję za podesłanie linka do recenzji,
    została ona dodana do wyzwania :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Serię kojarzę dzięki Tobie, widzę, że warto:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie ma dość mało czytelników, na LC trochę ponad setka ;) Mam nadzieję, że uda Ci się sięgnąć. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)