Królestwo cieni
Macie czasem tak, że czytacie książkę, ale cały czas Was coś od niej odrywa, przeszkadza w czytaniu, nie możecie się skupić. Chociaż Wam się podoba przed długi czas nie możecie skończyć? Ja niestety miałam tak przy czytaniu książki „Królestwo cieni” Celine Kiernan. Czytałam ją ponad tydzień, przerywałam, zaczynałam nawet inne książki, ale w końcu się udało, skończyłam. Napiszę Wam o niej kilka słów.
Wynter wyruszyła na samotną wyprawę, chce odszukać zbuntowanego księcia. Droga przez puszczę jest bardzo długa i niebezpieczna, dziewczyna jednak wie, gdzie chcę się dostać. W czasie wyprawy spotyka grupy wojowników z odległych krajów i niepokoi się ich pewnym siebie zachowaniem. Próbując śledzić jedno z obozowisk niespodziewanie spotyka Raziego i Christophera, którzy byli tu dokładnie w tym samym celu. Razem postanawiają wyruszyć do kryjówki Alberona. Na swojej drodze spotykają straszne plemię Wilków, by się przed nimi chronić udają się do obozu Merronich. Czy bohaterowie dotrą do tajemnego pałacu księcia? Jaka będzie cena tej wyprawy?
Nie wiem od czego zacząć pisząc tą recenzję. Mam z tym duży problem, na początku nie mogłam skończyć czytam, teraz nie mogę zebrać słów. Ale spróbuję. Akcja książki rozgrywa się w czasach, które mogę porównać do średniowiecza, w ogromnej puszczy w kraju Jonathana. Muszę powiedzieć, że fabułą jest tu dużo bardziej rozwinięta niż w pierwszej części cyklu. Czytelnik nie może narzekać na nudę, prawie co każdy rozdział, dzieję się coś ciekawego i zaskakującego. Wynter i jej przyjaciół czeka wiele niebezpieczeństw. Uważam, że wątki w książce bardzo szybko się zmieniały w początkowej fazie. Oczywiście wszystko od początku opiera się na dotarciu do Alberona, jednak po drodze bohaterowie napotykają liczne komplikacje, co bardzo ożywiało akcję.
Ważnym wydarzeniem okazało się spotkanie Merronich, którzy na jakiś czas dali schronienie postaciom. Na początku wydawało mi się to ciekawe, poznajemy tam wiele postaci, kulturę plemienia i odkrywamy przeszłość Chrisa, jednak zbyt długie przebywanie w ich towarzystwie zaczęło mnie nudzić. Męczyło mnie zbyt wiele zagadek, nikt nie chciał wiele zdradzać. Bardzo ciekawiły mnie obrzędy, które przeprowadzali, ale jako, że Wynter- narratorka, była traktowana obco nie mogłam wielu z nich poznać. Bardzo tego żałowałam. Potem jednak akcja zaczęła się ponownie rozkręcać. Zaczęło się bardzo wiele dziać. Aż nie mogłam za tym wszystkim nadążyć.
Jeżeli jesteście bardzo niecierpliwi, muszą Was zasmucić, dopiero pod koniec książki zaczęłam poznawać niektóre sekrety ich ludu, wyprawy do Alberona, podkreślam niektóre. Jeszcze tyle zostało do okrycia... Wiele z tajemnic były tak zaskakujące, że aż otwierałam usta ze zdziwienia. Większości z tego, czego się dowiedziałam, nie byłam w stanie przewidzieć. Z czego jestem bardzo zadowalana, bo uwielbiam być zaskakiwana przy czytaniu.
Przejdę teraz do bohaterów. Wynter przez całą książkę wydawała mi się najsilniejsza. Stawała na wysokości zadania, nie poddawała się i walczyła o przyjaciół. Początkowe jej załamanie szybko poszło u mnie w zapomnienie. Zachowywała się całkiem inaczej niż kobiety w jej czasach, cały czas zapominam, że wtedy nie miałyśmy wiele do gadania, Wynter była wyjątkiem. W tej części, w sumie jak w poprzedniej, choć może nawet bardziej, Razi i Chris byli bardzo dynamiczni. Ich zachowanie zmieniało się bardzo często. Nie można się było nudzić. Jednak ich stany emocjonalne często, albo mnie irytowały, albo smuciły, albo zyskiwały. Czasem te szybkie zmiany mnie przerażały, ale cóż się dziwić wiele przeszli...
Nie mogę nie wspomnieć również o wątku miłosnym, a nawet dwóch. Niestety o jednym nie będę się rozpisywać, by wiele nie zdradzać. Napiszę tyle, że Razi kogoś poznał, a związek ten okazał się w pewnym stopniu niebezpieczny. Nie chcę nic zaspoilerować, ale robi mi się smutno, gdy o tym myślę. Łatwiej i więcej mogę napisać o relacjach Christiana i Wynter. To dopiero jest coś ciekawego. Raz się do siebie zbliżają, raz oddalają, nie można nadążyć. Chris bardzo długo coś okrywał, wiedziałam, że coś jest na rzeczy, ale w żadnym stopniu nie mogłam go rozgryźć. To było bardzo męczące, czuć, że coś stoi im na przeszkodzie, a nie wiedzieć co...
Dla miłośników fantastyki dodam, że niestety nie można tu dopatrzeć się zbyt wielu fantastycznych zdarzeń, autorka bardziej skupia się na akcji oraz intrygach. W książce pojawiają się jednak duchy, gadające koty i dziwne obrzędy, choć są one jedynie dodatkiem, urozmaiceniem. Zaciekawiło mnie plemię Wilków, nie wiem, czy mam je łączyć z wilkołakami, czy to jedynie okrutni ludzie. Nie wiem, mało było o nich wspomniane. Jednak chyba powinnam zakwalifikować ich do zjawisk po nadnaturalnych, wspomniano coś o ich przemianach... Ale jeżeli się mylę wyprowadźcie mnie z błędu.
Czytanie książki w przez większość czasu było przyjemnością, czasem niestety miałam czas jedynie na kilka stron czytanie, więc nie mogłam wciągnąć się w akcję, nie lubię takiego rozdzielania książki, wolę czytam dużymi fragmentami. Raz ujmując książka mi się spodobała, było dużo akcji, mało nużących momentów. Czuję lekki niedosyt, co wyartykułowałam wyżej. Zakończenie jednak przypadło mi do gustu i w niecierpliwością będę wypatrywać ostatniego tomu, by poznać zakończenie tej niezwykłej historii.
Ocena 9/10
Wynter wyruszyła na samotną wyprawę, chce odszukać zbuntowanego księcia. Droga przez puszczę jest bardzo długa i niebezpieczna, dziewczyna jednak wie, gdzie chcę się dostać. W czasie wyprawy spotyka grupy wojowników z odległych krajów i niepokoi się ich pewnym siebie zachowaniem. Próbując śledzić jedno z obozowisk niespodziewanie spotyka Raziego i Christophera, którzy byli tu dokładnie w tym samym celu. Razem postanawiają wyruszyć do kryjówki Alberona. Na swojej drodze spotykają straszne plemię Wilków, by się przed nimi chronić udają się do obozu Merronich. Czy bohaterowie dotrą do tajemnego pałacu księcia? Jaka będzie cena tej wyprawy?
Nie wiem od czego zacząć pisząc tą recenzję. Mam z tym duży problem, na początku nie mogłam skończyć czytam, teraz nie mogę zebrać słów. Ale spróbuję. Akcja książki rozgrywa się w czasach, które mogę porównać do średniowiecza, w ogromnej puszczy w kraju Jonathana. Muszę powiedzieć, że fabułą jest tu dużo bardziej rozwinięta niż w pierwszej części cyklu. Czytelnik nie może narzekać na nudę, prawie co każdy rozdział, dzieję się coś ciekawego i zaskakującego. Wynter i jej przyjaciół czeka wiele niebezpieczeństw. Uważam, że wątki w książce bardzo szybko się zmieniały w początkowej fazie. Oczywiście wszystko od początku opiera się na dotarciu do Alberona, jednak po drodze bohaterowie napotykają liczne komplikacje, co bardzo ożywiało akcję.
Ważnym wydarzeniem okazało się spotkanie Merronich, którzy na jakiś czas dali schronienie postaciom. Na początku wydawało mi się to ciekawe, poznajemy tam wiele postaci, kulturę plemienia i odkrywamy przeszłość Chrisa, jednak zbyt długie przebywanie w ich towarzystwie zaczęło mnie nudzić. Męczyło mnie zbyt wiele zagadek, nikt nie chciał wiele zdradzać. Bardzo ciekawiły mnie obrzędy, które przeprowadzali, ale jako, że Wynter- narratorka, była traktowana obco nie mogłam wielu z nich poznać. Bardzo tego żałowałam. Potem jednak akcja zaczęła się ponownie rozkręcać. Zaczęło się bardzo wiele dziać. Aż nie mogłam za tym wszystkim nadążyć.
Jeżeli jesteście bardzo niecierpliwi, muszą Was zasmucić, dopiero pod koniec książki zaczęłam poznawać niektóre sekrety ich ludu, wyprawy do Alberona, podkreślam niektóre. Jeszcze tyle zostało do okrycia... Wiele z tajemnic były tak zaskakujące, że aż otwierałam usta ze zdziwienia. Większości z tego, czego się dowiedziałam, nie byłam w stanie przewidzieć. Z czego jestem bardzo zadowalana, bo uwielbiam być zaskakiwana przy czytaniu.
Przejdę teraz do bohaterów. Wynter przez całą książkę wydawała mi się najsilniejsza. Stawała na wysokości zadania, nie poddawała się i walczyła o przyjaciół. Początkowe jej załamanie szybko poszło u mnie w zapomnienie. Zachowywała się całkiem inaczej niż kobiety w jej czasach, cały czas zapominam, że wtedy nie miałyśmy wiele do gadania, Wynter była wyjątkiem. W tej części, w sumie jak w poprzedniej, choć może nawet bardziej, Razi i Chris byli bardzo dynamiczni. Ich zachowanie zmieniało się bardzo często. Nie można się było nudzić. Jednak ich stany emocjonalne często, albo mnie irytowały, albo smuciły, albo zyskiwały. Czasem te szybkie zmiany mnie przerażały, ale cóż się dziwić wiele przeszli...
Nie mogę nie wspomnieć również o wątku miłosnym, a nawet dwóch. Niestety o jednym nie będę się rozpisywać, by wiele nie zdradzać. Napiszę tyle, że Razi kogoś poznał, a związek ten okazał się w pewnym stopniu niebezpieczny. Nie chcę nic zaspoilerować, ale robi mi się smutno, gdy o tym myślę. Łatwiej i więcej mogę napisać o relacjach Christiana i Wynter. To dopiero jest coś ciekawego. Raz się do siebie zbliżają, raz oddalają, nie można nadążyć. Chris bardzo długo coś okrywał, wiedziałam, że coś jest na rzeczy, ale w żadnym stopniu nie mogłam go rozgryźć. To było bardzo męczące, czuć, że coś stoi im na przeszkodzie, a nie wiedzieć co...
Dla miłośników fantastyki dodam, że niestety nie można tu dopatrzeć się zbyt wielu fantastycznych zdarzeń, autorka bardziej skupia się na akcji oraz intrygach. W książce pojawiają się jednak duchy, gadające koty i dziwne obrzędy, choć są one jedynie dodatkiem, urozmaiceniem. Zaciekawiło mnie plemię Wilków, nie wiem, czy mam je łączyć z wilkołakami, czy to jedynie okrutni ludzie. Nie wiem, mało było o nich wspomniane. Jednak chyba powinnam zakwalifikować ich do zjawisk po nadnaturalnych, wspomniano coś o ich przemianach... Ale jeżeli się mylę wyprowadźcie mnie z błędu.
Czytanie książki w przez większość czasu było przyjemnością, czasem niestety miałam czas jedynie na kilka stron czytanie, więc nie mogłam wciągnąć się w akcję, nie lubię takiego rozdzielania książki, wolę czytam dużymi fragmentami. Raz ujmując książka mi się spodobała, było dużo akcji, mało nużących momentów. Czuję lekki niedosyt, co wyartykułowałam wyżej. Zakończenie jednak przypadło mi do gustu i w niecierpliwością będę wypatrywać ostatniego tomu, by poznać zakończenie tej niezwykłej historii.
Ocena 9/10
Autor: Celine Kiernan
Tom: II
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 506
Cena: 39,90 zł
Data przeczytania: 2013-03-18
Skąd: własna biblioteczka
Seria:
Zatruty tron --- Królestwo cieni --- Zbuntowany Książę
Książka przeczytana do wyzwania:
pominęłam kilka akapitów - ten opisujący fabułę oraz bohaterów. tom pierwszy jest bowiem wciąż przede mną. muszę przyznać, że nie mam na niego jakiejś OGROMNEJ chęci, ale chcę zobaczyć, na czym polega fenomen tej książki.
OdpowiedzUsuńJakby była fanką Chrisa napisałabym, że w nim :P No dobra jestem :P Ogólnie klimat książki jest ciekawy i oryginalny, a postacie wyraziste :)
UsuńJa zazwyczaj nie męczę się tak długo z książką , po prostu ją odkładam:)
OdpowiedzUsuńZbytnio nie zaintrygowała mnie ta seria.
OdpowiedzUsuńHm... Recenzja bardzo fajna, ale książka niezbyt mnie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńWszystko zachęca i ciekawi (zarówno tu jak i w pierwszej części), ale ta cena jedynie odpycha... Na razie zostawię tę serię w spokoju, ale jak uzbiera mi się jakaś sumka (czyt. co najmniej 4 miliony) to z pewnością kupię i tę książkę i wszystkie inne przez Ciebie zrecenzowane :D. Trzymaj kciuki, żeby się udało ;P.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Melon
Miewam tak i to bardzo często. Właśnie przeciągam czytanie jednej z książek i sama nie wiem, dlaczego tak robię :D A serię może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu, zatem o kontynuacji nie mam co się wypowiadać :)
OdpowiedzUsuńPS> recenzja dodana do wyzwania :)
Mam na półce całą trylogię, bo już wcześniej słyszalam, że świetna. :D Ciągle jest do czytania coś pilniejszego, ale mam na tę serię wielką ochotę. :)
OdpowiedzUsuń