Death Note(anime)

Moja przyjaciółka jest wielką fanką Japonii, z tym wiążą się też mangi i anime ;) Na początku podchodziłam do tego wszystkiego sceptycznie, nawet nie mogłam zapamiętać, czym jest owa manga czy anime. Jednak chciałam obejrzeć, nie mogłam komentować póki nie obejrzałabym choć jednego. Poprosiłam kolezankę, by przyniosła mi klika odcinków, chyba się trochę ucieszyła, bo jak na razie z naszej klasy nikt nie podzielał jej pasji. Nie wiedziałam od czego zacząć, wtedy zaproponowała "Death Note"(trochę mnie zna, wiedziała, co mogłoby mnie zainteresować). Zaczęłam oglądać odcinki w weekend, miałam ich chyba 10, czy 12. Nie wiedziałam, że mnie tak wciągnie. Siedziałam chyba do północy w piątek i obejrzałam wszystkie, które  mi dała. Tak się zaczęło. Kilka dni temu(tzn. 28 stycznia tego roku) skończyłam tą serię. Chciałam napisać o niej kilka słów, może Was zachęcę.




Wszystko rozpoczęło się, gdy uczeń liceum Light Yagami widzi za oknem notatnik, pozornie zwykły zeszyt, na okładce widnieję napis "Death Note". Na początku chłopak myśli, że to jakiś żart, jednak otwiera zeszyt, w środku znajduję kilka zasad(takie ogóle):

"*Człowiek, którego imię zostanie wpisane w ten notes umrze.
*Ten notes nie zadziała, jeżeli piszący nie będzie znał tworzy osób, której imię wpisuje. Tak więc osoby posiadające to samo imię nie będą dotknięte.
*Jeżeli przyczyna śmierci zostanie wpisana w ciągu 40 sekund od napisania imienia, tak się stanie. 

*Jeżeli przyczyna śmierci nie zostanie sprecyzowana, osoba umrze po prostu na atak serca. 
*Po napisaniu przyczyny śmierci, szczegóły jej dotyczące powinny być wpisane w kolejnych 6 minutach i 40 sekundach."

      Nadal uważa, że to głupota, jednak woli to sprawdzić. W domu oglądając telewizję widzi twarz i nazwisko jakiegoś przestępcy , trzymając się zasad wpisuję dane do dziennika. Okazuję się, że zbir nie żyje. Niespodziewanie blisko Lighta pojawia się bożek śmierci-Shinigami. Chłopak postanawia, że wypleni wszystkich przestępców i nazywa siebie Kirą. Po niedługim czasie policja odkrywa, ze dzieje się coś złego(w Polsce pewnie potrwało, by to dłużej:P). Zatrudniają najlepszego detektywa w kraju o pseudonimie L. Rozpoczyna się niezwykła rywalizacja miedzy dwoma genialnymi umysłami, każdy z nich chcę dopiąć swojego celu. 

      Choć jest to moje pierwsze anime, uważam, że od razu sięgnęłam wysoko, mało jest ludzi, którym się ono się nie spodobało, nie wiem teraz tylko, czy kiedyś znajdzie się lepsze od Death Note. Chyba nie potrafię znaleźć minusów tej opowieści, może nie chcę się doszukiwać, na pewno nie jestem osobą, którą powinna ich wyszukiwać, ja po prostu się na tym nie znam. Jednak napiszę tu to, co mi się spodobało, okiem kogoś zielonego w tej kwestii. 

     Fabuła jest świetna, często po obejrzeniu odcinka dzwoniłam do mojej przyjaciółki i opowiadałam jej wrażenia, razem komentowałyśmy wiele momentów. Tu każda zagadka jest niesamowita, bohaterowie(tu piszę i Kirze i L) popierali swoje rozwiązania logiką, zawsze wszystko, co mówili było spójne, każdy z nich przewidywał kroki kolejnego, często nie mogłam się temu nadziwić. Sama próbowałam to często robić, gdy już sie czegoś spodziewałam, nagle ulegało to jednak zmianie, a ja siedziałam i trawiłam to, co się stało. Dla mnie jest to mistrzostwo, tak zaskakiwać widza. 



Bohaterowie są bardzo wyraziści, żywi, łatwo można poczuć, jakby sie ich znało. Kira, czyli Light Yagami to niby zwykły uczeń, inteligentny, grzeczny, rodzina jest z niego dumna. Jednak kto, by się spodziewał, że tak młody chłopak weźmie na siebie odpowiedzialność naprawiania świata, zabijania przestępców. Obrał sobie cel, do którego dąży, dla niego nie liczy się jak tego dokonuję, ważne są skutki.








Główną postacią jest też L, nikt nie zna jego tożsamości. Jest doskonałym, niezwykle inteligentnym i sprytnym detektywem. Jego tok rozumowania prawie w każdej sytuacji okazywał się słuszny. Największym zaskoczeniem dla mnie był jego wygląd, zachowanie. Tego sie na pewno nie spodziewałam. Wszystko w nim jest osobliwe, to jak siedzi, jak się ubiera, nawet jak trzyma telefon. Uwielbiam go za te wszystkie dziwactwa. Jednym słowem jest niezwykły. 




Warto też wspomnieć, o niecodziennej, trochę przerażającej postaci boga śmierci, Ryuuk. Wiedzieliście, że Shinigami uwielbiają jabłka, to wydawało mi się takie ludzkie. Ryuuk był zabawny, miał niecodzienne komentarze, był postacią bardzo niezwykłą, z odległego, nieznanego świata, którego tajemnice są nam lekko ukazywane. 
Bohaterowie poboczni są bardziej codzienni, zaliczają się do nich policjanci współpracujący z L, rodzina Lighta. W sumie dzięki nim te wszystkie niesamowite zjawiska były lekko regulowane, przez to powstała nam niezwykłą opowieść z pogranicza baśni i mitu, osadzona w normalnym świecie. 


      Nie wiem, jak mam się wypowiedzieć na temat dźwięku i obrazu, czytałam jakieś recenzje i w anime i filmach często to dodają, nie mam jednak do czego tego porównywać, mogę napisać, że obraz był niezły, oglądało się go bardzo dobrze, ja swoje niewprawione w anime oczy przez kilka odcinków musiałam do  niego przyzwyczajać, dla mnie był to trochę inny obraz niż w bakach, np. amerykańskich. Muzyka była według mnie świetnie dodana do ważnych momentów w filmie, dlatego bardzo mi się podobała, często wprowadzała tajemniczy lub dramatyczny klimat, przyjemnie się jej słuchało. Na uwagę zasługują też początkowe openingi i endingi. Przez pierwsze 19 odcinków słyszymy piosenkę "The World" (The Nightmare), na początku nie mogłam sie do nie przyzwyczajać, ale później zaczęła mi się podobać. Ostatnie 18 odcinków na wstępie rozbrzmiewała "What's up people?!" (Maximum the hormone). Ta druga jest zdecydowanie mocniejsza i mniej mi sie spodobała. Piosenki na zakończenie każdego odcinka tez się zmieniały, w takim samym momencie. Tu nie mam faworyta, obie mi się spodobały. Pierwsza to "Alumina"(Nightmare), a druga "Zetsubou Billy"(Maximum The Hormone). Przyznam sie, że na początku omijałam ich słuchanie, wolałam od razu obejrzeć odcinek, jednak potem się przekonałam, warto było czasem posłuchać. 

        "Death Note" ma swój niecodzienny(chyba dużo razy powtarzałam w pisaniu to słowo:P) i magiczny klimat. Mnie oczarował, wątpię bym jeszcze kiedyś znalazła tak dobrą serię. Mam nadzieję, że spróbujecie i obejrzycie choć jeden odcinek(choć radziłabym więcej, bo pierwsze jeszcze tak nie wciągały, nie bójcie się szybko się rozkręca) i sami się przekonacie. Może i na Was rzuci czar. 

Tak na zakończenie, jestem fanką L.
Ocena 10/10

Komentarze

  1. Oglądałam tylko filmy na podstawie tego anime i bardzo mi sie podobały :)może kiedys skuszę się na animowaną wersję skoro dałaś jej aż 10/10 :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakieś parę lat temu... dużo lat temu oglądałem anime (jeszcze wtedy to leciało na Hyperze - po 21:00 na Zigzapie... ach te czasy Minimaxa i Zigzapa ;P) i powiem szczerze, że oglądałem, bo po prostu nie było nic innego ciekawego...
    Chyba nigdy się nie przekonam do tego rodzaju treści ;). Ale muszę powiedzieć, że początek Twojej recenzji mnie zaciekawił (a mianowicie te zasady)...

    Spokojnego wieczoru!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu uległam namowom filmwebu, który wciąż podrzucał mi jakieś anime i nie żałuję. Naprawdę mi się spodobały. Czasami, gdy wciągnę się w jakąś serię, kończę oglądać całość w przeciągu 2-3 dni. Nie oglądałam jeszcze "Death Note", jednak w wolniej chwili chętnie to nadrobię.
    A co do openingów, to też często miałam tak, że nie mogłam się do nich na początku przyzwyczaić. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja anime uwielbiam, oglądam je częściej, niż zwykłe filmy. O "Death Note" słyszałam, to w końcu klasyka gatunku :D Jednakże jeszcze nie oglądałam, przede mną "Clannad. After Story" - gorąco polecam pierwszą część, wzruszająca opowieść o sile przyjaźni i miłości, z dużą dawką humoru. Dobra, bo jak zwykle schodzę na boczne tory... Anyway, Kira jakoś mnie nie pociąga, taki... psychopata? Za to L... Tak, tak, tak! *fangirl mode on* Jeśli jesteś zainteresowana, to na yatta.pl (genialny sklep z gadżetami dla każdego otaku) możesz sobie kupić świetną imitację prawdziwego Notatnika Śmierci :)
    Twoja recenzja ostatecznie mnie zachęciła. Zaraz po "Clannad. After Story" oglądam "Death Note"!
    Pozdrawiam. ^u^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) A wiesz, może obejrzę, skoro polecasz ;) Ja tak samo myślę o Kirze, mojej koleżance się bardziej podoba, ale L, uwielbiam go <3 ;) Jak pisałam jest bardzo niecodziennym chłopakiem, ktoś miał niesamowity pomysł na niego. :) Kira za to według mnie straszny szaleniec. :P

      Usuń
  5. Death Note to bardzo dobre anime!
    Ja oglądałem bardzo dużo anime jeszcze rok temu, teraz trochę przystopowałem, ale udało mi się już sporo zobaczyć :)

    @Carvel, lepiej zaopatrz się w chusteczki, bo ja płakałem jak bóbr na Clannadzie AS! ;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Ostatnia spowiedź

Uczucia silniejsze niż "Duma i Uprzedzenie" serial BBC z 1995

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)